tag:blogger.com,1999:blog-75780704686331298922024-02-09T13:58:51.716-08:005 Smaków DźwiękuAleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.comBlogger246125tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-11115602893078471782014-05-31T15:42:00.002-07:002014-06-01T03:51:23.359-07:00Aleosochozi? [4] czyli o tym jak sam diabeł nastaje mi na blogaEm, no tak, to ile już minęło od ostatniego <b>rzeczowego</b> wpisu na tym blogu? Dwa miesiące? Chyba już więcej. Wiem, miałem nadrabiać zaległości w długi weekend, ale... Cóż długi weekend w moim wypadku przerodził się w bardzo długi tydzień, trwający 20 dni z drobnym okładem i króciutkimi przerwami na oddech. Tzn. nie oszukujmy się, ludzie pracują ciężej, ale przeskok od leżenia na wersalce i oglądania koreańskich lasek do pracowania 8+ godzin w tygodniu po 6 czasem nawet 7 dni jest bolesny.<br />
<br />
Ale nie tylko o to idzie, bo po prawdzie miałem momenty, kiedy na blogu miałem czas i nawet wolę pisać. Niestety wtedy do akcji wkraczał diabeł i zmuszał mnie do zmiany planów. Oczywiście, pisząc "do akcji wkraczał diabeł" mam na myśli, że działo się coś całkiem normalnego i łatwego do wytłumaczenia, ale działalność diabła brzmi bardziej mistycznie i ogólnie znacznie bardziej interesująco, więc dla utrzymania poetyckiego wydźwięku będę się tego diabła trzymał. Przykro mi jeśli kogoś rozczarowałem, ale spójrzmy prawdzie w oczy, gdybym mial niezbite dowody na działalność diabła, specjalnie dla mnie utworzono by teologicznego Nobla, a kościół by mnie ozłocił. I na pewno byście już o tym przeczytali na jakimś kundelku.<br />
<br />
No ale odchodzę od tematu. Miało być o diabelskich kuszeniach mojej cnej osoby (bogowie widzą ile kłamstw w jednym zdaniu, ale nie grzmią, widać jesteśmy z jednej gliny). Diabeł pod pewnymi względami przypomina hiszpańską inkwizycję, nie chodzi nawet o samą zaskakującą naturę działalności, czy o to, że od czasu do czasu nosi czapkę-pilotkę, ale o mnogość aspektów jego działalności - gama jest tak szeroka, że nawet on sam gubi się przy wyliczaniu, a co dopiero, ja śmiertelnik ( co prawda z boskiej gliny ulepiony, ale jednak śmiertelnik). Dlatego nie popełnię tej gafy i na wstępie nie wyliczę na ileż to óżnorakich pokuszeń wodził mnie diabeł, ale będzie tego trochę.<br />
<br />
Primo, diabeł nęcił mnie pod postacią mammona, o czym już wspomniałem wyżej. Nie będę się z tym krył, żaden ze mnie asceta, jak mam kasę to lubię ją puszczać w ruch. Niestety, dopóki ktoś nie uzupełni gnomiego diagramu o fazę drugą, w kwestiach przychodu pozostaje tylko praca i rozbój. Do tego drugiego nadaję się jeszcze mniej niż do tego pierwszego, więc chcąc nie chcąc podjąłem działalność zarobkową i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie nastąpi eskalacja tego haniebnego procederu z mojej strony. Oczywiście dramatyzuję, bo jak się okazuje mam nawet szansę robić coś, co lubię, ale nie byłbym sobą, gdybym się nad sobą nie użalał. Tak czy inaczej ten czaso-ogranicznik w najbliższym czasie raczej nie zniknie z rozkładu mojego dnia.<br />
<br />
Czym tam jeszcze kusił mnie jegomość z kopytkiem? Ano, wynalazkiem iście szatańskim - piłką nożną. Nie wiem jaki fikcyjny imaż zdołałem ukształtować w umysłach czytelników, ale pora go pewnym, zdecydowanym ruchem skreślić, zburzyć i ogólnie sprawić, że będziecie dygotać gdzieś tam w kącie swojego pokoju. Otóż jestem pasjonatą futbolu - innymie słowy gruboskórnym jegomościem, co to lubi sobie ponarzekać na sędziego i jest przekonany o swojej futbolowo-taktycznej wszechwiedzy, przerastającej nie tylko mnie podobnych, ale także tych, którzy sprawami zajmują się zawodowo. Ba, moja arogancja jest na tyle daleko posunięta, że swojego czasu zdołałem przekonać jakąś tam rzeszę (albo przynajmniej rzeszkę) ludzi, że naprawdę się na tym znam.<br />
<br />
Ostatnio trochę odpuściłem swoim futbolowym wypocinom zdołowany stanem polskiej kopanej, ale nie przeszkadza mi to w śledzeniu zdarzeń na reszcie kontynentu, a że w maju wszystkie rozgrywki wkraczały w decydującą fazę, niemal każdą wolną chwilę spędzałem śledząc jak 22 spoconych gości ugania się za kawałkiem plastiku. Ale po 12 gościach symultanicznie łapiących się za krocze jak Michael Jackson ze świerzbem, których fundował mi k-pop, to i tak krok we właściwym kierunku.<br />
<br />
Niestety, jak zapewne wiecie, wielkimi krokami zbliża się Mundial i choć nie przepadam za piłką reprezentacyjną, i choć spodziewam się, że będzie to jeden ze słabszych turniejów w historii, i choć faza grupowa zapowiada się jako flegmatyczny pojedynek ślimaków z depresją, to i tak pewnie będę starał się oglądać niemal wszystko, choćby po to, żeby przekonać się, czy któraś trybuna zbudowana z płatków kukurydzianych i azbestu czasem nie runie w trakcie meczu. To też nie najlepiej wróży najbliższej przyszłości tego bloga.<br />
<br />
Trzecie - najgorsze jak dotąd - pokuszenie, na jakie czort mnie wystawił, to gry komputerowe, a konkretniej straszliwa rzecz zwana Hearthstone'm. W grę pogrywam już od dłuższego czasu, ale od niedawna trochę zeszło ze mnie tzw. ladder anxiety (dla niewtajemniczonych i łopatologicznie - strach przed porażką) i zacząłem czynić tzw. postępy, czyli nie być lemingiem drążącym tunel w którym sam się utopię, a jak bystry i krnąbrny kret o lśniącym, czarnym futerku, zacząłem zmierzać ku powierzchni i światłu dziennemu. Pro-gamingowe ambicje odkładam na bok - nie ten wiek, nie te priorytety - ale gdzieś tam pod skórą czai się e-sportowa żądza rywalizacji. I tu znów złe wieści - wkrótce ukaże się rozszerzenie do tej gry.<br />
<br />
Zatem, czy w tym nawale czarnych wieści jest jakiś promyczek nadziei, choćby pod postacią świateł pędzącego pociągu? No niby jest. Przykladowo diabeł nie nasłał na mnie jeszcze żadnej baby z piekła rodem, a jeżeli to zrobił, to chytrze, ale i całkiem nieświadomie, odesłałem ją z kwitkiem. I dobrze, trochę czytałem i jak się okazuje sukuby i inkuby to te same ustrojstwa, tylko drogocenna zawartość majtek im się zmienia, co by nasienie do niechcianego łoża zanosić i wrabiać facetów w alimenty! Strasznych rzeczy można się dowiedzieć z książek, czasami żałuję, że je czytam, miałbym trochę więcej włosów na głowie.<br />
<br />
Tak czy inaczej żaden ze mnie Casanova ani nawet Casanunda, więc przynajmniej w ten sposób nie planuję trwonić czasu i pieniędzy. Możecie być też spokojni, że raczej nie uderzę w tango na mieście, no chyba, że mi cegła dwuręczna spadnie na łeb... Co w Łodzi nie jest znowu takim niespotykanym zjawiskiem atmosferycznym, choć miasto i tak już się tak nie sypie, jak parę lat temu. Niektórzy mówią, że to Unia, ale ja wiem swoje, po prostu większość cegieł, które miały spaść, już spadła - to tak jak z liśćmi na drzewie. Sajens madafaka, lern it.<br />
<br />
No i na koniec promyczek najjaśniejszy, który niechybnie musi być jakimś teżewe czy innym polskim padolino, sądząc po tempie w jakim się do nas zbliża. No chyba że to diabeł niesie swój ogarek w zębach, żeby znowu się ze mnie ponabijać. Tak czy inaczej "Gangnam Style" właśnie przekroczył 2 mld odsłon na YT, a w internety i nie tylko poszła wieść wyczekiwana nie tylko przez amatorów skośnookiej twórczości - nowy teledysk <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/PSY" target="_blank"><b>PSY'a</b></a> - "Hangover" - 8 czerwca. Wątpię żebym przegapił taką okazję do wpisu. A jak już raz się człowiek skusi, to potem już z górki. Miejmy nadzieję.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-37809349351471287182014-04-30T16:27:00.000-07:002014-04-30T16:27:05.502-07:00Aleosochozi? [3]Bity miesiąc nie dawałem znaku życia, więc stosowne wydaje mi się napisać kilka słów na temat tej długiej przerwy we wpisach. Ponieważ sprawa ma także swoją poważniejszą, niezależną ode mnie stronę, warto jej poświęcić odrębny wpis, a nie upychać jakieś szczątkowe wytłumaczenie w pobocznym tekście.<br />
<br />
Zacznę jednak od strony niepoważnej czyli od siebie. Cóż, przeziębiłem się - a tak przynajmniej mi się wydawało. Okazało się, że byłem blisko zapalenia oskrzeli - nic strasznego, ale z klepania z klawiaturę musiałem na tydzień zrezygnować, bo przez mieszankę kataru i gorączki trudno mi było zebrać myśli. Kiedy w końcu się pozbierałem, priorytet zyskały wszystkie inne sprawy, tym bardziej, że w kpopie nastał spokojniejszy okres. A kiedy już miałem zabrać się za nadrabianie zaległości i opisywanie co ciekawszych premier, wirus - wzorując się na trendach w dzisiejszej popkulturze - zafundował mi sequel. I był to sequel niezwykle udany, wszystko jak w części pierwszej, tylko bardziej, mocniej i więcej. Jak już się tak nad sobą użalam, to nadmienię jeszcze, że na koniec przez dwa dni męczyła mnie grypa jelitowa. Akurat w święta. Przynajmniej nie mogę narzekać, że znowu przytyłem.<br />
<br />
Jednak od świąt minęło już ładnych kilka dni a na blogu dalej cisza. Dlaczego? Cóż, kto śledzi doniesienia z Korei, zapewne domyśla się przyczyny. Mimo to warto dla potomnych zachować ślad po tym, co się wydarzyło. 16 kwietnia doszło do tragedii promu Sewol, która pogrążyła całą Koreę w rozpaczy i głębokiej żałobie. Na pokładzie było 476 osób, w większości była to młodzież w wieku licealnym, płynąca na szkolną wycieczkę. Uratowano 174 osoby, ponieważ z początku los większości pozostałych pasażerów pozostawał nieznany, uznano ich za zaginionych. Niestety 15 dni poszukiwań jedynie przynosiło kolejne potwierdzenia najczarniejszego scenariusza. Na dziś potwierdzono zgon 212 osób, pozostałe 90 wciąż uznawane jest za zaginione.<br />
<br />
Może to ja nie oglądam serwisów informacyjnych, ale nie zauważyłem, by polskie media poświęcały tej tragedii większą uwagę, więc postaram się zwięźle, ale możliwie obrazowo przybliżyć sprawę. Sewol był promem pełnomorskim, oryginalnie zwodowanym w Japonii i służącym przez 18 lat tamtejszemu przewoźnikowi. W 2012 roku prom odkupiła Cheonghaejin Marine Company. Po zmianie właściciela statek przeszedł szereg modyfikacji mających zwiększyć jego pojemność, dziś jest to jednym z tropów w prowadzonym śledztwie, ponieważ istnieją uzasadnione podejrzenia, że jedną z przyczyn tragedii mogły być wady konstrukcyjne wynikające z poczynionych zmian.<br />
<br />
Okręt pływał regularnie na linii Incheon (miasto na północnym-zachodzie kraju) - Jeju (duża wyspa na południe od Półwyspu Koreańskiego), tę samą trasę pokonywał w trakcie feralnego rejsu. Okręt w lutym tego roku przeszedł inspekcję bezbieczeństwa, warto jednak nadmienić, że w dniu wypadku prom nie był w rękach swojego kapitana, który przebywał na urlopie. Oficjalne zeznania kapitana nie zostały upublicznione ( aprzynajmniej ja do nich nie dotarłem), ale żona kapitana doniosła mediom, że mąż wielokrotnie zgłaszał operatorowi statku zastrzeżenia co do zachowania jednostki po remoncie, głównie dotyczące stabilności statku. Ponadto kapitan statku miał nieustannie obawiać się katastrofy i właśnie z tego względu udać się na urlop.<br />
<br />
Sam przebieg zdarzenia pozostawia wiele wątpliwości, bezpośrednia przyczyna zatonięcia statku nie jest jeszcze znana. Wiadomo, że statek przed godziną 8:50 gwałtownie się przechylił i wychylał się dalej, przed godziną 9:20 załoga miała donosić o wychyleniu przekraczającym 50 stopni. Jednak początkowo kapitan rozkazał pasażerom zachować spokój, rozkaz ewakuacji wydał dopiero o 9:30 - kiedy pokładowy intercom już nie działał, a rozkaz mógł nie dotrzeć do wszystkich pasażerów, w dodatku wychylenie statku skrajnie utrudniało lub wręcz uniemożliwiało przeprowadzenie akcji. 5 minut wcześniej kapitan odmówił podjęcia decyzji o ewakuacji, ponieważ jego zdaniem pomoc była wciąż za daleko. Woda wokół statku miała wtedy 12 stopni Celsjusza.<br />
<br />
Warto w tym miejscu nadmienić, że w momencie katastrofy kapitan nie był za sterami, najprawdopodobniej przebywał w swojej kajucie. Za sterami miał stać trzeci oficer. Jedna z hipotez dotyczących przyczyn zatonięcia mówi o dokonaniu gwałtownego manewru skrętu. Ocaleni pasażerowie mówią także o głośnym dźwięku, który mieli usłyszeć tuż przed tym jak jednostka się przechyliła. <br />
<br />
Oczywiście prokuratura wzięła pod lupę tak działalność przewoźnika jak i załogę statku, która zachowała się w sposób, który aż wstyd opisywać. Kapitan statku był jedną z pierwszych osób, które opuściły pokład, wskakując na statek straży przybrzeżnej jeszcze zanim ta zaczęła właściwą akcję ratunkową. W dodatku kapitan był w bieliźnie.<br />
<br />
Sewol to duża jednostka i jej podniesienie wymaga specjalistycznego sprzętu, obecnie prom wciąż jest przechylony i niemal w całości znajduje się pod wodą, przed całkowitym zatonięciem powstrzymują go specjalne boje wypornościowe, ponadto od drugiego dnia akcji ratunkowej, do wnętrza statku pompowano powietrze by podtrzymać ewentualne pęcherze powietrza, które mogłyby umożliwić przetrwanie ocalałym wciąż uwięzionym we wraku. Silne prądy i niestabilna pogoda nieustannie utrudniają wysiłki płetwonurków, którzy wciąż nie spenetrowali całości wraku.<br />
<br />
Naturalnie cała Korea pogrążona jest w głębokim smutku i okazuje wsparcie rodzinom ofiar, ołtarz poświęcony pamięci ofiar odwiedziły już setki Koreańczyków, a żółta wstążka stała się symbolem jedności całego narodu. Przemysł rozrywkowy, w tym jego gałąź muzyczna, właściwie zamarł i nie śpieszy się ze wznowieniem działalności. Pierwsze sygnały powrotu do codzienności daje telewizja, a konkretniej trzy główne sieci - MBC, KBS i SBS - które ogłosiły, że w tym tygodniu przywrócą do ramówki większość programów rozrywkowych i seriali, z wyłączeniem programów muzycznych i typowo komediowych.<br />
<br />
W świetle tej tragedii uznałem, że niestosowne byłoby nadrabiać zaległości i rozpisywać się o równie lekkich produkcjach, jak ostatnie nagrania A Pink czy Crayon Pop i chwilowo wyciszyłem bloga. Jednak nie ma też sensu robić z siebie świętszego od papieża, więc w najbliższych dniach planuję wykorzystać "długi weekend" i powrócić do regularnej pisaniny właśnie poprzez nadrabianie kwietniowych (a może i starszych) braków. Widzę też, że sporo osób zaglądało tu także w trakcie mojej wirtualnej nieobecności - mam nadzieję, że nikogo nie zraziłem tą ciszą w eterze. Postaram się, by więcej takich długich, niezapowiedzianych i niewytłumaczonych przerw w nadawaniu nie było.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-46464468975616941092014-03-24T15:42:00.002-07:002014-03-24T15:42:21.138-07:00Badkiz - Ear AttackO jedno kliknięcie za daleko. Dla mnie jest już za późno, jednak jak długo nie klikniecie klipu poniżej, dla Was jest jeszcze nadzieja. Okej, przesadzam, wcale nie jest tak źle, wręcz przeciwnie - <b>Badkiz</b> na swój sposób mnie urzekło i myślę, że warto dać dziewczynom szansę. Ale pierwsze zetknięcie z tym klipem może urosnąć do rangi przeżycia.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/2t40wAKPbYU" width="640"></iframe><br />
<br />
Nawet nie wiem od czego zacząć, bo ilekroć oglądam ten klip nachodzi mnie stado całkiem różnych przemyśleń i muczy pod oknem. Pierwsze co rzuca się w oczy to tania otoczka i pomysł najwyraźniej nastawiony na przebicie się humorem i dziwnym tańcem w takt dziwnej, tanecznej muzyki. Na kilometr czuć inspiracje zeszłorocznym sukcesem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Crayon%20Pop" target="_blank"><b>Crayon Pop</b></a> i ich <b>"Bar Bar Bar"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/07/crayon-pop-bar-bar-bar.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). W refrenie pojawia się elektronika, która przypomina mi bliżej niesprecyzowany zachodni viral/przebój sprzed kilku lat. Na dokładkę teledysk ma w sobie coś z <b>"Open The Door"</b> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Im%20Chang%20Jung" target="_blank"><b>Lim Chang Junga</b></a> (gdzieś <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/2013-top-10-mv-solisci.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). Słowem autorzy wzięli wszystko, co kojarzyło im się z viralami i wrzucili w jeden klip, z nadzieją, że zadziała.<br />
<br />
Sęk w tym, że z tym działaniem bywa różnie. Przede wszystkim od samego początku widziałem, co ten projekt usiłuje osiągnąć i nie podobało mi się, że robi to poprzez kopiowanie elementów od konkurencji. Widziałem tu trochę <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/T-ara" target="_blank"><b>T-ara</b></a>, trochę wspomnianych Crayon Pop i Lim Chang Junga, ale żadna z tych kopii mnie nie porywała.<br />
<br />
Elektroniczny podkład był z początku intrygujący, ale szybko przestałem się nim interesować, tym bardziej że piosenka w zwrotkach zupełnie zmieniła klimat i położyła nacisk na wokale. Głosy dziewczyn są zdecydowanie ciekawe, ale trochę kłócą się z moim wyobrażeniem tego typu piosenki - wydają się po prostu za dobre, szczególnie jeżeli zestawić je z niskobudżetową otoczką w postaci teledysku. Refren to znowu przeskok w typowe viralowe rejony, ale do mnie nie trafił.<br />
<br />
Trochę tania, produkcyjna otoczka teledysku od początku mnie raziła i szerzej cały teledysk nie robił na mnie dobrewgo wrażenia przez dłuższy czas. Po prostu niewiele się działo. Niby nie mogę się przyczepić do tego jak dziewczyny się ruszają, ale sam układ jak na viral jest po prostu za mało zwariowany i za mało chwytliwy - niewiele niego zapamiętałem. Choć muszę też przyznać że winne może być tu poczucie całkowitej dezorientacji, jakie wywołał u mnie ten klip, bo przy pierwszych kilku odtworzeniach kompletnie nie zwróciłem uwagi na faceta zaczepiającego dziewczynę w pierwszej części teledysku.<br />
<br />
Zdezorientowała mnie przede wszystkim ta mieszanka muzyczna i wizerunkowa. Projekt jest ewidentnie nastawiony na humorystyczny viral (jako takie tłumaczenie tekstu <a href="http://popgasa.com/2014/03/24/badkiz-ear-attack-%EA%B7%93%EB%B0%A9%EB%A7%9D%EC%95%84/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), ale samo Badkiz wygląda na całkiem konkretny girlsband. Dziewczyny całkiem konkretnie się ruszają, dobrze się prezentują przed kamerami - ogólnie wizualnie sprawiają pozytywne wrażenie bez silenia się na jakieś wygłupy. A na dokładkę wokalnie wypadają naprawdę solidnie, powiedziałbym nawet, że na typowym girlsbandowym tle ponadprzeciętnie.<br />
<br />
Obraz moją uwagę tak naprawdę przykuł dopiero pojawieniem się faceta na zjeżdżalni, który wraz z towarzyszącym mu dźwiękiem zmroził ostatnie aktywne szare komórki w moim mózgu. Dalej było już z górki, bo fragment z karykaturalnymi zbirami zupełnie mnie pochłonął, nawet pomysł z lizakami uważam z trafiony. Ogólnie od tego momentu klip zaczął spełniać moje oczekiwania względem stopnia głupkowatości - może to wciąż nie jest jakaś rewelacja, ale dość by przkuć uwagę i wywołać uśmiech.<br />
<br />
Patrząc szerzej nie mam przekonania na ile dziewczyny zostaną zauważone z tym kawałkiem. Zdecydowanie jest w <b>"Ear Attack"</b> coś viralowego, jest tu ten efekt "co ja paczę" - nawet jeżeli poskładany z już całkiem dobrze znanych klocków. Całkiem sporo dobrego można też powiedzieć o samej grupie, którą chętnie zobaczyłbym i przede wszystkim usłyszał w czymś poważniejszym - chociaż niekoniecznie śmiertlenie poważnym, nie poadajmy w skrajności.<br />
<br />
Natomiast moje wątpliwości budzi zakaźność i odporność tego wirusa. Mam wrażenie, że kilka wyświetleń tego klipu to wartość progowa i raczej ludzie nie będą do niego wracali, nie wiem też na ile będą skłonni się tym dzielić, a trzeba pamiętać, że grupa nie jest znana. Problemem wydaje się przede wszystkim piosenka, która nie jest zła, ale nie jest dostatecznie szalona ani chwytliwa - ja mam problemy z przypomnieniem sobie jak właściwie leci ten kawałek, choć biorę poprawkę na to, że w mojej głowie właśnie na zapętleniu odtwarza się nowy album <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/After%20School" target="_blank"><b>After School</b></a> (poważnie, przesłuchajcie ze 2-3 razy <b>"Yes No Yes"</b> czy <b>"Dress To Kill"</b> i spróbujcie wyrzucić z głowy refreny - nie da się).Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-90797522744488017902014-03-21T16:33:00.000-07:002014-03-21T16:34:21.775-07:002NE1 - Crush [ALBUM]Obiecałem zająć się najnowszym albumem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a> i - wyjątkowo - postanowiłem z obietnicy się wywiązać. Nie jest to sprawą wyjątkowo trudną zważywszy, że od kilku tygodni płyta nie opuszcza moich głośników. Pozostaje tylko kwestia spisania tego wszystkiego, co przyszło mi do głowy.<br />
<br />
Zacznę może od szerszego rzutu okiem na wydawnictwo. Na pewno nie jest ono pozbawione wad - album jest dosyć krótki (10 piosenek, raptem 35 minut słuchania), a repertuar to dokładnie to, do czego przyzwyczaiło słuchaczy 2NE1 - chyba ani jedna piosenka nie jest tu zaskoczeniem. Nie zrozumcie mnie źle - są tu ciekawe muzycznie propozycje i trochę eksperymentów, a jednak album jako całość wnosi bardzo niewiele do muzycznej tożsamości grupy. Oczywiście fani powinni być zadowoleni, bo dostają więcej tego, co lubią, ale jeżeli ktoś do tej pory miał alergię na kwartet YG Entertainment, to to wydawnictwo sytuacji raczej nie zmieni.<br />
<br />
Czego więc należy się spodziewać po <b>"Crush"</b>? To dobre pytanie, bo styl 2NE1 to dosyć specyficzna mieszanka. W brzmieniu słychać silne inspiracje reggae i hip-hopem, przy czym grupa godzi elektronikę z bardziej instrumentalnym graniem, czy nawet czysto akustycznymi aranżacjami. Co ciekawe, jako dominującą formę wskazałbym balladę, choć nie brakuje też szybszych piosenek.<br />
<br />
Dodam jeszcze, że album spotkał się z bardzo pozytywnym przyjęciem. W Korei wszystkie 10 piosenek znalazło się w pierwszych 50 notowań Gaonu i koreańskiego Billboardu, aż 9 gościło w pierwszych 20 zestawień, a trzeba podkreślić, że równolegle na rynku pojawił się przecież mini-album <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>Girls' Generation</b></a>. Ale na tym nie koniec. "Crush" wbiło się na 2. miejsce albumów nieanglojęzycznych amerykańskiego Billboardu (lista World Albums), zajęło także 9. miejsce na Independent Albums, czyli liście sprzedaży wykonawców niezrzeszonych z największymi wytwórniami (Sony, Universal itp.), wreszcie "Crush" zadebiutowało na 61. miejscu Billboard 200 czyli głównego amerykańskiego notowania sprzedaży albumów. To rekordowe osiągnięcie dla wykonawcy z Korei.<br />
<br />
Korzystając z tego, że wykonania live sporej części piosenek są dostępne w sieci oficjalnie, nie będę tutaj wrzucał "lewych" klipów z YT. Oczywiście, nie jest to idealne odzwierciedlenie tego, co znajdziecie na albumie, ale w ten sposób będę miał czystsze sumienie, a myślę, że i wpis będzie ciekawszy. Zresztą znalezienie wersji albumowych tych piosenek w sieci, to kilka kliknięć.<br />
<br />
<br />
<b>01. "Crush"</b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/IHb9FXfz8X8" width="640"></iframe><br />
<br />
Wiele w tej piosence przypomina jeden z wcześniejszych przebojów 2NE1 - <b>"I Am The Best" </b>(<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/03/evol-get-up-vs-2ne1-i-am-best.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). Podobieństwa wyzierają tu ze wszystkich zakamarków, bo podobny jest wydźwięk tekstu, podobna jest ogólna muzyczna estetyka utworów i ich konstrukcja, podobne są nawet dźwiękowe detale, bo w obydwu kompozycjach łatwo dopatrzeć się inspiracji bliskim i środkowym wschodem. Osobiście z tej dwójki zdecydowanie wolę <b>"Crush"</b>, które wydaje się znacznie bardziej spójne i płynne, podczas gdy "I Am The Best" zawsze wydawało mi się nieco "pozszywane".<br />
<br />
"Crush" to w moim odczuciu jedna z lepszych i ważniejszych kompozycji na płycie. Z jednej strony jest bardzo silnym łącznikiem z dotychczasową twórczością grupy i jej wizerunkiem, z drugiej strony jest delikatnym zwiastunem nowego, bo robi to wszystko, co robiły wcześniejsze piosenki formacji, ale po prostu lepiej. Jestem tylko troszkę rozczarowany samym koncertowym występem. Seulski koncert z poprzedniej trasy 2NE1 robił piorunujące wrażenie, tutaj jest tylko nieźle.<br />
<br />
Ta uwaga tyczy się koncertowej otoczki, co do samych dziewczyn, to na płycie partia <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Park%20Bom" target="_blank"><b>Park Bom</b></a> wypada o niebo lepiej, aż ciary przechodzą od jej głosu. Podoba mi się, że pomimo bardzo silnego charakteru piosenki, głos <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Dara" target="_blank"><b>Dary</b></a> jest dobrze zagospodarowany - wcześniej bywały z tym problemy. Nie ma co ukrywać, że pozostałe trzy dziewczyny mają dosyć podobne głosy i nigdy nie ma problemu by brzmiały spójnie. No i muszę wspomnieć o haczyku - jest rewelacyjny, wpada w ucho od pierwszego przesłuchania i trudno powstrzymać się przed powtarzaniem słów razem z dziewczynami.<br />
<br />
<br />
<b>02. "Come Back Home"</b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/KKEztHRjPaI" width="640"></iframe><br />
<br />
Nie wiem czy <b>"Come Back Home"</b> to moja ulubiona piosenka na tym albumie, ale jestem skłonny nazwać ją najlepszą. Poświęciłem jej już sporo miejsca <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/03/2ne1-come-back-home.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a> pisząc o teledysku (nota bene rewelacyjnym), więc nie będę się nadmiernie powtarzał. To po prostu oryginalny i śmiały pomysł na piosenkę. Sedno kompozycji to zwykła popowa ballada, jednak aranżacja kojarzy się znacznie bardziej z reggae i hip-hopem, do tego elektronika tworzy swój specyficzny futurystyczny klimat pasujący do teledysku. No i beat - warto się w niego wsłuchać, bo to on sprawia, że ta piosenka jest tak diabelnie przebojowa.<br />
<br />
<br />
<b>03. 너 아님 안돼 / "Gotta Be You"</b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/zAgZQWA_GLs" width="640"></iframe><br />
<br />
Ciekawa sprawa. Na płycie jest to jedna z tych piosenek, które zdarzy mi się przeskoczyć, a jednak powyższy występ robi na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Powodów jest wiele. Przede wszystkim podkład tego utworu kompletnie nie trafia w mój gust - jest lekki, słoneczny, ale mimo wszystko dosyć nijaki i pozbawiony błysku. Na płycie podkład słychać znacznie lepiej niż w telewizyjnym studiu i na pewno stąd ta różnica w odbiorze nagrania.<br />
<br />
Ale to nie jest pełne wyjaśnienie. Nie mniej ważne wydaje się to, że atutem tej piosenki są wokale i żywiołowa natura - ten kawałek siłą rzeczy zawsze będzie zyskiwał wykonywany na żywo, kiedy dziewczyny będą mogły sprzedać tę całą energię na scenie. Słuchając samej piosenki z płyty, ta energia aż tak mi się nie udziela.<br />
<br />
Dodam jeszcze, że tej konkretnej kompozycji szkodzi "toksyczne" otoczenie. Płyta zaczyna się nastrojowymi, ciemniejszymi kawałkami, a następna w kolejności jest dosyć mocna wokalnie i stonowana w podkładzie ballada. <b>"Gotta Be You"</b> w tym towarzystwie wygląda troszkę jak cheerleaderka na spotkaniu gothów. Co ciekawe, sam tekst nie jest aż tak pogodny jak muzyka, czy zaserwowana w trakcie występu otoczka (do sprawdzenia <a href="http://popgasa.com/2014/02/26/2ne1-gotta-be-you/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>).<br />
<br />
<br />
<b>04. 살아 봤으면 해 / "If I Were You"</b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/T0CScxTL904" width="640"></iframe><br />
<br />
<b>"If I Were You"</b> to moja ulubiona piosenka z tego albumu. Niby nieprzesadnie skomplikowana - klawisze, perkusja i trochę bassu - ale pięknie brzmiąca, emocjonalna, naraz pełna siły wyrazu, ale i subtelności, i jakaś taka... Szczera. Co ciekawe, jest to jedna z trzech piosenek wskółkomponowanych przez <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/CL" target="_blank"><b>CL</b></a> i jedna z pięciu, do których liderka 2NE1 napisała słowa, więc może to dlatego? Angielskie tłumaczenie znajdziecie <b><a href="http://popgasa.com/2014/02/26/2ne1-if-i-were-you-%EC%82%B4%EC%95%84-%EB%B4%A4%EC%9C%BC%EB%A9%B4-%ED%95%B4/" target="_blank">>>TUTAJ<<</a></b>.<br />
<br />
Fajnym zabiegiem jest to płynnie wprowadzone ożywienie w refrenie, które zwiększa intensywność utworu, ale nie niszczy jego intymnej, spowierniczej natury. Absolutnym sednem piosenki są wokale, tak od strony wykonania, jak i kompozycji, która też pomaga akcentować wyśpiewywane emocje. Głosy dziewczyn są tu bardzo miłe dla ucha, ale też zajmujące i ekspresyjne, podczas gdy melodia prowadzi słuchacza przez zróżnicowaną narrację.<br />
<br />
<br />
<b>05. 착한 여자 / "Good To You"</b><br />
<br />
<b>"Good To You"</b> to kolejna ballada, tym razem nieco bardziej wyciszona i monotonna, choć nie ośmieliłbym się nazwać jej nudną. Jest po prostu spokojna, wyraźnie mniej nasiąknięta ekspresją, choć i tu zdarzają się krótkie wybuchy, natomiast wciąż emocjonalna. Trochę więcej w tym nagraniu rezygnacji, czy pogodzenia się z własnym losem - co pokrywa się z tekstem piosenki (<a href="http://popgasa.com/2014/02/26/2ne1-good-to-you-%EC%B0%A9%ED%95%9C-%EC%97%AC%EC%9E%90/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). Właśnie ze względu na taką cichą estetykę i nieco rzewny nastrój, ten utwór bardzo kojarzy mi się z <b>"Black"</b> z ostatniej płyty <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/G-Dragon" target="_blank"><b>G-Dragona</b></a>, choć kiedy porównać obie piosenki, są one ewidentnie różne.<br />
<br />
<br />
<b>06. 멘붕 / "MTBD" / "Mental Breakdown"</b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/cQ6xU7SSEn4" width="640"></iframe><br />
<br />
Zacznę może od słowa wyjaśnienia dla niewtajemniczonych. Początek tego klipu (do ok. 1:50) to inny utwór - <b>"The Baddest Female"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/05/cl-baddest-female-vs-g-dragon-one-of.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) - solowy debiut <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/CL" target="_blank"><b>CL</b></a>, który nota bene nie przypadł mi szczególnie do gustu. Nowa aranżacja zdecydowanie mu pomaga, chociaż i tu kilka rzeczy można było zrobić lepiej. Tak czy inaczej <b>"MTBD"</b> to zupełnie inna historia, historia, którą - mam wrażenie - ten klip nie sprzedaje najlepiej.<br />
<br />
"MTBD" to jedna z najlepszych piosenek na tym albumie i bardzo możliwe, że ten występ odbierany z poziomu widowni też był świetny, ale powyższy klip ani nie sprzedaje tego doświadczenia, które było udziałem widzów, ani nie sprzedaje tego dopieszczonego, klimatycznego cacuszka, jakie znalazło się na płycie. W dodatku ten występ jest ocenzurowany (już po fakcie, wytwórnia podmieniła jedynie klipy na YT), bo jak się okazało, w oryginalnym podkładzie pojawiają się fragmenty Koranu.<br />
<br />
"MTBD" to jeden z tych kawałków, przy których nawet biali chłopcy z dobrych domów kumają kocie ruchy. Ten utwór - po części ze względu na prosty, ale wyraźny bass - wprowadza w coś na kształt transu. Jest taki spokojny, wyluzowany i płynny, a przy tym rytmiczny, że trudno nie ulec jego urokowi i nie gibać się w jego takt, choćby siedząc w fotelu.<br />
<br />
<br />
<b>07. "Happy"</b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/didptMJxjpE" width="640"></iframe><br />
<br />
To wbrew pozorom idealny wybór piosenki po <b>"MTBD"</b>. Wydawałoby się, że to muzyczne dwa światy - z jednej strony przeprodukowana hip-hopowa elektronika, z drugiej akustyczny, gitarowy popik, ale oba nagrania działają na słuchacza w bardzo podobny sposób - włączają luz. Oczywiście w obydwu wypadkach droga prowadząca do osiągnięcia tego efektu jest nieco inna. "MTBD" - jak sam tytuł sugeruje - odmóżdża, <b>"Happy"</b> natomiast szprycuje słuchacza słońcem, pogodą ducha i ogólnie pojętym, choć niekoniecznie uzasadnionym poczuciem szczęścia. Więcej miejsca tej piosence i teledyskowi poświęciłem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/03/2ne1-happy.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<br />
<b>08. "Scream"</b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/2Cg7XNbNt_c" width="640"></iframe><br />
<br />
Jak trzymam się oryginalnego contentu, to do oporu. To, co możecie zobaczyć powyżej, jest oryginalną, japońskojęzyczną wersją tej piosenki, a raczej jej reprezentatywnym fragmentem - bo japończycy nie lubią wrzucać całych teledysków na YT. Ta wersja pochodzi z roku 2012 i od nowej różni się w zasadzie jedynie wokalami, które teraz zostały nagrane po koreańsku (i siłą rzeczy mają nowy master). W moim odczuciu wersja koreańska brzmi znacznie bardziej naturalnie, choćby z racji tego, że dziewczyny śpiewają w swoim ojczystym języku.<br />
<br />
Sama kompozycja wydaje mi się zbliżona pod wieloma względami do innej znanej piosenki grupy <b>"Can't Nobody"</b>. Oczywiście, nie jest to klon, ale przede wszystkim kształt zwrotek budzi silne skojarzenia, jak i elektroniczna natura brzmienia. Różnicą jest refren, który w <b>"Scream"</b> jest dosyć specyficzny, ale przypadł mi do gustu. Natomiast nieco przeszkadza mi momentami banalna melodia wokalu w zwrotkach - rozumiem, że jest to jedna z lżejszych, bardziej rozrywkowych i zwariowanych piosenek na płycie, ale mimo wszystko zwrotki są ciutek poniżej tego, czego bym oczekiwał, choć wciąż jest to całkiem przyjemna i przebojowa kompozycja.<br />
<br />
<br />
<b>09. "Baby I Miss You"</b><br />
<br />
To zupełnie inny kawałek zwierza. Znów jest spokojniej, ciszej, ale nie nazwałbym tego balladą. To raczej kawałek w stylu neo soul, a w każdym razie coś pomiędzy soulem a R'n'B, bo dużo w tej kompozycji elektroniki i zabawy za konsoletą, a jednak sam klimat nagrania raczej ucieka od scen popowych w kierunku czegoś ambitniejszego.<br />
<br />
Troszkę drażni mnie w uszy ilość banalnej angielszczyzny, która ujmuje nieco z charakteru tego nagrania - gęstego i klimatycznego, a jednak przez te wszystkie "baby" i "boy" trącącego banałem. Gdyby nie ten element, byłaby to jedna lepszych i ciekawszych piosenek na płycie. A tak? Myślę, że wciąż może się podobać, ale wywiera znacznie mniejsze wrażenie, przynajmniej na mnie.<br />
<br />
<br />
<b>10. "Come Back Home" (unplugged version)</b><br />
<br />
Jeżeli ktoś mi nie wierzył, że <b>"Come Back Home"</b> to tradycyjna ballada w stylu choćby <b>"Lonely"</b> - tylko inaczej zaaranzżowana - powinien przesłuchać wersję zamykającą płytę. Od strony wokalnej jest to niemal ten sam utwór (jest kilka drobnych modyfikacji, nie ma choćby tych silnie elektronicznych przerywników Dary), a jednak podmiana podkładu na gitarę i trochę smyczków zupełnie zmienia odbiór. Doznania są do tego stopnia różne, że nie mam za złe wytwórni, że zdublowała piosenkę na już i tak krótkim albumie. Ta wersja "Come Back Home" to bardzo przyjemne, wyciszone, ale wciąż emocjonalne zamknięcie albumu.<br />
<br />
<br />
Kończąc - <b>"Crush"</b> to bardzo przyjemnie spędzone 35 minut. Dzieje się tak głównie za sprawą wysokiej jakości wszystkich nagrań - tak od strony kompozycji, jak i wykonania. Album liczy sobie tylko 10 pozycji, ale niemal każda wydaje się godna własnego teledysku. Oznacza to, że właściwie nie mamy tu do czynienia z "zapychaczami", od których nierzadko roi się na większych wydawnictwach innych wykonawców. Rozstrzelona stylistyka nagrań nie stanowi tu większego problemu, bo wszystkie piosenki są czymś, czego słuchacz spodziewa się po albumie tej grupy, a i układ piosenek, z jednym wyjątkiem, jest bardzo dobry. To, że po tylu przesłuchaniach wciąż mam ochotę na dokładkę jest chyba najlepszym świadectwem jakości płyty.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-16260364226999271852014-03-17T16:09:00.001-07:002014-03-19T09:18:28.739-07:004Minute - 오늘 뭐해 / Whatcha Doin' TodayK-pop to przemysł. Rozrywkowy, bo rozrywkowy, ale wciąż przemysł. Ostatnio łatwo o tym zapomnieć, bo a to ktoś wypuści rewelacyjny teledysk, a to ktoś pobawi się muzyką i skleci coś naprawdę ciekawego. Jednak prędzej czy później za sprawą magicznych słów na "p" - popyt i podaż - zostaję brutalnie sprowadzony na ziemię.<br />
<br />
Od jakiegoś roku mistrzyniami w tej dziedzinie są dziewczyny z <b>4Minute</b>. Nie mogę powiedzieć, że mam coś przeciwko tej formacji, w jej dorobku jest kilka naprawdę fajnych piosenek. Jednak zeszłoroczne <b>"What's Your Name?"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/04/4minute-whats-your-name.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) było tak słabe, że od oglądania teledysku bolała mnie głowa - naprawdę, odczuwałem fizyczny ból patrząc na klip i słuchając utworu. Niestety dla mnie - bo myślę, że sama grupa za bardzo nie rozpacza - kawałek okazał się dużym hitem.<br />
<br />
Nie chodzi o to, że ze względu na osobiste doświadczenia z piosenką chciałbym pozbawić 4Minute sławy i chwały - nic z tych rzeczy. Chodzi znów o magiczne słówka na "p". - Spodobało się? No to damy wam więcej - zdają się mówić szefowie <b>Cube Entertainment</b>, bo nie dość, że latem dziewczyny pytały jeszcze publikę <b>"Is It Poppin'?"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/07/4minute-is-it-poppin.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), to teraz powracają z nową zagadką <b>"Whatcha Doin' Today"</b>. I wszystkie te piosenki i teledyski są sklecone na jedno kopyto, odlane z tej samej formy. Atak klonów.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/4xLFxfXWDUk" width="640"></iframe><br />
<br />
Głowa mnie nie boli, więc aż tak źle jak przed rokiem nie jest. ale czy jest dobrze? Niestety, do tego daleko. Trochę dziwna sprawa, bo koniec końców piosenka jest przeciętna, ale w żadnym razie nie tragiczna - zdecydowanie ma swoje pozytywne momenty i ogólnie widzę na jakiej podstawie może punktować na plus. Teledysk natomiast jest zdecydowanie zrobiony z pomysłem, widać co twórcy chcieli osiągnąć i trzeba przyznać, że z grubsza im wyszło. Sęk w tym, że mimo to w moim odczuciu ten klip jest zwyczajnie brzydki, a momentami nawet wizualnie wulgarny, co zresztą jest głębszym problemem Cube Entertainment.<br />
<br />
Nie mam pojęcia dlaczego ludzie z CE uparli się, żeby ładować <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/HyunA" target="_blank"><b>Hyunę</b></a> w takie szmatławe stylizacje, szczególnie kiedy sama dziewczyna, według obiegowej opinii, prywatnie jest absolutnym zaprzeczeniem takiego wizerunku. Ale nie tylko o Hyunę tutaj chodzi - te wszystkie sedesy, kucania, postękiwania i wypinania - to po prostu jest bardzo, bardzo niskie. I może bym to wszystko wybaczył, bo widywałem gorsze rzeczy w teledyskach, gdyby nie szersza wizualna otoczka.<br />
<br />
Rozumiem, że ten lateks i te dzikie kolory są częścią żartobliwej stylizacji, ale dla mnie wygląda to jak plama oleju pływająca w brudnej kałuży. Niby widać wszystkie kolory tęczy, a jednak pierwszą reakcją jest u mnie wstręt. Może byłoby inaczej, gdyby teledysk nie wyglądał tak tanio - z ekranu zieje gipsem i kartonem. Samo wykonanie z czysto filmowego punktu widzenia też nie jest najlepsze, jakieś takie zimne i szkolne - poprawne, ale pozbawione wyczucia i polotu.<br />
<br />
Przyznam z lekką nutką zażenowania, że są tu momenty, które mnie autentycznie śmieszą, szczególnie na początku i końcu klipu - w żadnym razie nie wszystkie gagi do mnie trafiają, ale niektórym się udaje. Sęk w tym, że w środku teledysku i tak zieje wyrwa, w której absolutnie nic się nie dzieje - jest po prostu brzydko i nudno.<br />
<br />
Co do piosenki, to jej najjaśniejszym punktem są zdecydowanie refreny, które momentami są przyjemnie melodyjne, a w całości są po prostu bardzo chwytliwe. Następnym mocnym punktem tej piosenki jest tekst, który nie jest może skomplikowany, ale jest pozytywny i rozumiem jak ludzie mogą chcieć słuchać takiej żartobliwej, pozytywnej piosenki. Angielskie tłumaczenie znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/03/16/4minute-whatcha-doin-today-%EC%98%A4%EB%8A%98-%EB%AD%90%ED%95%B4/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
Tekst jest akurat sporym plusem, który sprawia, że nawet teledysk okazuje się ciutek bardziej strawny, jednak trzeba też przyznać, że poza wymienionymi pozytywami, sama piosenka nie ma już wiele więcej do zaoferowania. Sporym problemem jest wokalna strona zwrotek - momentami nie są one ani śpiewane, ani rapowane - są po prostu gadane, wyklepane jak na szkolnej ceremonii, nie tylko bez pomysłu, ale nawet bez nuty charyzmy w głosie (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Ji-Hyun" target="_blank"><b>Jihyun</b></a>!).<br />
<br />
Od strony czysto muzycznej jest to ten sam pomysł, co w wypadku dwóch poprzednich singli grupy, tylko delikatnie zmieniono opakowanie. Tym razem sporą rolę odgrywają dęte sample, które nawet zgrabnie akcentują humorystyczny charaketr projektu. Sęk w tym, że ten muzyczny pomysł to od początku nie moja bajka i choć prawdopodobnie jest to najlepsza spośród trzech kompozycji, to wciąż, nie na tyle dobra, żebym widział powód, żeby jej w ogóle słuchać.<br />
<br />
Ku mojej rozpaczy piosenka już odniosła sukces, zaliczając all-kill na listach przebojów i zapewne całkiem nieźle poradzi sobie także w programach telewizyjnych, nawet pomimo silnej konkurencji. Ponownie nie chodzi mi o to, by źle życzyć samemu 4Minute. Po prostu publika nagradza projekt, który moim zdaniem jest słaby, a to z kolei oznacza, że najprawdopodobniej w najbliższym czasie Cube Entertainment nie zmieni swojej polityki wobec 4Minute i będę dostawał jeszcze więcej takich nagrań. A tego nie chcę.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-457033372270367932014-03-16T15:09:00.003-07:002014-03-16T15:09:56.083-07:00Orange Caramel - 까탈레나 / CatallenaTrochę kazały na siebie czekać, ale nareszcie są.<b> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Raina" target="_blank">Raina</a></b>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Nana" target="_blank"><b>Nana</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Lizzy" target="_blank"><b>Lizzy</b></a> - <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Orange%20Caramel" target="_blank"><b>Orange Caramel</b></a>, szalony spin-off <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/After%20School" target="_blank"><b>After School</b></a>, powrócił na koreańskie sceny. Bez bicia przyznaję się, że brakowało mi ich pozytywnego szaleństwa pod wszystkimi postaciami - muzyczną, teledyskową i taneczną.<br />
<br />
Znów mam trochę poślizgu, ale zależało mi, by w tym tekście znalazł się też klip z występem dziewczyn, a niestety ten z M!Countdown robił raczej kiepskie wrażenie (nie z winy zespołu), więc czekałem na następny. Ponadto wpis sam w sobie rodzi się w bólach, czego z początku wcale się nie spodziewałem. Chciałem poruszyć kilka tematów, które - jak się okazało - wymagają olbrzymich dygresji, by zrozumiale przekazać moją myśl, i które prawdopodobnie, po kilku nieudanych podejściach, ostatecznie sobie odpuszczę.<br />
<br />
Weźmy na przykład kwestię wydawałoby się prozaiczną - co sprawia, że Orange Caramel jest takie wyjątkowe? To wcale nie jest proste pytanie, bo wizerunek grupy jest bardzo oryginalny i trudny do zaszufladkowania, ale tym samym także trudny do nazwania. Niby jest słodko i kolorowo, ale nie ma tu typowego różowego aegyo. Niby dziewczyny z After School gwarantują seksapil, a jednak nikt tego przesadnie nie wykorzystuje. Jak więc zdefiniować Orange Caramel? Chyba najlepiej posłużyć się ich przydomkiem - Happy Virus. Naprawdę trudno oddać zwięźle słowami, o co chodzi w występach tego zespołu i dlatego poprzestanę na stwierdzeniu, że przezwisko przylgnęło do grupy całkiem zasłużenie, resztę pozostawię samym dziewczynom i ich nowej piosence.<br />
<br />
Z kronikarskiego obowiązku przypomnę, że Orange Caramel ostatni raz promowało w ojczyźnie we wrześniu 2012 z piosenką <b>"Lipstick"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2012/10/orange-caramel-lipstick.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) i albumem pod tym samym tytułem. Ponadto dziewczyny w tym samym okresie rozpoczęły ekspansję na rynku japońskim debiutując latem 2012 z <b>"Yasashii Akuma"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2012/11/orange-caramel-yasashii-akuma-my-sweet.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), poprawiając na jesieni podwójnym singlem <b>"Lum No Love Song" </b>(<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2012/12/orange-caramel-lum-no-love-song.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) i zamykając okres pierwszym japońskim albumem promowanym piosenką <b>"Cookies, Cream & Mint"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/02/orange-caramel-cookies-cream-mint.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) w marcu 2013.<br />
<br />
Od tamtej pory Orange Caramel pojawiało się na koncertach w Korei, ale nie wydawało nowych nagrań (okej, była kolaboracja z <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/10cm" target="_blank"><b>10cm</b></a> przy piosence <b>"Hug Song"</b> [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/05/10cm-orange-caramel-hug-song.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>], ale obyło się bez promocji, czy choćby teledysku), ustępując miejsca macierzystej formacji - After School - która najpierw długo szykowała bardzo wymagający występ do koreańskiego singla <b>"First Love"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/starcie-czerwca-after-school-first-love.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), a potem przeniosła się do Japonii, gdzie wydała dwa kolejne single - <b>"Heaven"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/08/after-school-heaven.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) i <b>"Shh" </b>(<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/12/after-school-shh.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) - a na dniach zaprezentuje drugi japońskojęzyczny studyjny album - <b>"Dress To Kill"</b>.<br />
<br />
A teraz pora na teledysk.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/Med2XipHJJM" width="640"></iframe><br />
<br />
Ponieważ wciąż mam problemy ze skleceniem tego tekstu, chyba daruję sobie te wszystkie przemyślenia i polecę sztampą, zaczynając od piosenki. Ma ona jedną wadę - dziewczyny celowo śpiewają ze specyficzną manierą i są na siłę wepchnięte w bardzo wysoką tonację. Dla mnie to nie działa i za bardzo nie rozumiem tego pomysłu, ale zdaję też sobie sprawę z tego, że Korea ma fioła na punkcie wysokich tonacji.<br />
<br />
Choć normalnie wolę głosy Rainy i Nany, to tym razem najprzyjemniejsza dla moich uszu jest zdecydowanie Lizzy, która po prostu nie została wepchnięta aż tak wysoko i po niej najmniej słychać tę dziwną manierę. Przy czym to nie jest tak, że na bezrybiu i rak ryba - Lizzy w tej piosence brzmi naprawdę dobrze. Co do Rainy i Nany, to jest to dla mnie na pewno rozczarowanie (kto nie wierzy, że dziewczyny zazwyczaj brzmią zdecydowanie lepiej, odsyłam choćby do refrenu <b>"Shh"</b> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/12/after-school-shh.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a> spiewanego w całości przez nie), ale wciąż problem nie jest dla mnie tak duży, by zepsuć piosenkę, po kilku przesłuchaniach już prawie nie zwracałem na niego uwagi.<br />
<br />
Samą kompozycją jestem oczarowany. Podobno ma to być hinduskie disco - stopnia hinduskości nie potrafię ocenić, ale samo disco ze smyczkami, gitarami i funkującą elektroniką niezawodnie mnie rozbraja. Jednak akompaniament, jakkolwiek świetnie brzmiący, jest tu tylko kolorową otoczką dla sedna piosenki - linii melodycznej wokali - przebojowej, chwytliwej i niezwykle płynnej, szczególnie w refrenach. Tu znów piosenka inspiruje się nieco środkowym wschodem (podobno Pakistanem, ale nie będę dociekał, czy to aby na pewno jest Pakistan) i ludową piosenką "Jutti Meri".<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="480" src="//www.youtube.com/embed/r8DpbHjWXeY" width="640"></iframe><br />
<br />
<br />
Ludzie pracujący z Orange Caramel nie zawodzą, chociaż nie wiem skąd oni to wytrzasnęli - tej piosenki jeszcze kilka dni temu nie dało się znaleźć w internecie. Tak czy inaczej, choć nie słyszałem by "Catallena" była oficjalnie ostemplowana na walizce jako kolejny przystanek na trasie projektu "One Asia", Orange Caramel kontynuuje swoją humorystyczną podróż po Azji, mieszając muzykę innych państw ze swoim własnym charakterystycznym stylem.<br />
<br />
Jednak Orange Caramel ochrzczono królowymi konceptów nie tylko ze względu na egzotyczne inspiracje muzyczne, ale przede wszystkim ze względu na całkiem odjechane stylizacje i teledyski. Tym razem za klipem stoją między innymi ludzie z popularnego kabareciarskiego programu "Gag Concert" - Jung Tae Ho i Kim Dae Sung. Obaj pojawili się nawet w teledysku, pierwszy to ten gość (mafiozo?) na czarno wcinający sushi, drugi to... Tytułowa Catallena - tak, jeżeli jeszcze się nie zorientowaliście, ta ośmiornica to przebrany facet.<br />
<br />
Co do samego tytułu, to jest to słowo jak najbardziej koreańskie. To nowe, slangowe określenie na osobę, która pomimo nieco antypatycznej natury przyciąga do siebie ludzi - zresztą sam tekst piosenki najlepiej tłumaczy o jaką osobę chodzi, angielskie tłumaczenie znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/03/11/orange-caramel-catallena/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
Wracając do teledysku to jest on prosty, ale jednak bardzo pomysłowy i właśnie z racji samego pomysłu - dziewczyny jako sushi, musi zapadać w pamięć. Jest tu trochę smaczków dla fanów - pomarańcze rozrzucane przez ośmiornicę, naklejki na paczkach z dziewczynami zawierają ich imiona, daty urodzin, wzrost, wagę i oraz nazwę wytwórni muzycznej. Ale prawdziwym sednem są zwariowane pomysły w wariowanym wykonaniu.<br />
<br />
Tu warto zwrócić uwagę, że o ile po zawodowych komikach można było się spodziewać, że podołają strojeniu min do kamery i wszelkiej maści wygłupom, to trzeba też oddać, że Orange Caramel w tym względzie też czuje się jak ryba w wodzie (to już drugi przemycony pun :) ). Dziewczyny trochę mi imponują, bo z teledysku na teledysk są w tym coraz lepsze, a wbrew pozorom niewiele jest w show-biznesie kobiet, które potrafią zgrabnie pogodzić tego rodzaju komizm z seksapilem.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm4E7zDsI-mc-DdXwaB8d-fWL-wWA_fZ04BeI_Fq0yYLv_b4e-ly06VYG-jz94QYPqboF0g7-gNgHYabu2b-nGIomQpRX2qRhGhPzMK8IdBxpMzqvsaHrr_9BjVx8P7e6ei2IJn0cXhKU/s1600/OC.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm4E7zDsI-mc-DdXwaB8d-fWL-wWA_fZ04BeI_Fq0yYLv_b4e-ly06VYG-jz94QYPqboF0g7-gNgHYabu2b-nGIomQpRX2qRhGhPzMK8IdBxpMzqvsaHrr_9BjVx8P7e6ei2IJn0cXhKU/s1600/OC.jpg" height="512" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Co ciekawe, tym razem te wszystkie miny są też ważną cześcią występu. W ogóle jestem bardzo zadowolony, że poczekałem na video z występem, bo piosenka znacznie lepiej brzmi wykonywana w telewizyjnym studiu - nie jest zaśpiewana aż tak wysoko i nie słychać tej dziwnej maniery. Ponadto, jak można było się spodziewać, choreografia w wykonaniu Orange Caramel to kawał dobrej roboty.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/Dk1HW9WMAmE" width="640"></iframe><br />
<br />
After School to bodaj najlepsza kpopowa grupa żeńska jesli idzie o taniec i to także przekłada się na układy Orange Caramel, które może mają inny charakter, ale samo wykonanie to wciąż kpopowy top. Dziewczyny ruszają się z niesamowitą gracją, mieszając figury kojarzone z bollywoodzkimi filmami i typowe disco-pozy. Do tego robią te wszystkie urocze miny i ogólnie powalają męską częśc publiczności swoją prezencją.<br />
<br />
Jak chyba łatwo zauważyć, ja dałem się oczarować Catallenie i pomimo silnej konkurencji, wcale nie prekreślałbym szans dziewczyn na oczarowanie rodaków. Jestem przekonany, że ten sam klip, ta sama piosenka i ten sam taniec wydane w innym momencie, byłyby murowanym hitem - to po prostu bardzo udany, oryginalny i atrakcyjny projekt (nie wspomniałem o tym wcześniej, ale ta piosenka - w dobie utworów, których kompozytorów można namierzyć w po jednej nucie - naprawdę wyróżnia się na rynku).<br />
<br />
Niestety Orange Caramel o swoje miejsce na szczycie będzie musiało ostro walczyć, bo za konkurencję ma ścisły top żeńskiej części sceny - <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>Girls' Generation</b></a>, a na dokładkę właśnie powróciło <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/4Minute" target="_blank"><b>4Minute</b></a>, które przecież też ma spore zaplecze fanów. Łatwo nie będzie, ale wierzę w dziewczyny - zasłużyły na sukces nie tylko tą piosenką, ale tym jak przez lata rozwijają swoje umiejętności.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-44995962133427617022014-03-12T12:53:00.002-07:002014-03-12T12:53:39.741-07:002NE1 - HappyKiedy wydawca decyduje się promować album dwiema piosenkami wydanymi równplegle, zawsze jest tak, że jedna z nich zyskuje mniej rozgłosu. Normalnie starałbym się upchnąć tę drugą piosenkę w jeden wpis z partnerką z tandemu, jednak w wypadku <b>"Happy"</b> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a> nie zdecydowałem się na taki ruch.<br />
<br />
Powody do podjęcia takiej decyzji miałem dwa, może nawet trzy. Po pierwsze wpis o <b>"Come Back Home" </b>(<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/03/2ne1-come-back-home.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) był całkiem spory i nie chciałem sztucznie wydłużać go dodatkowym teledyskiem. Powód drugi dotyczy samego "Happy" - nie chciałem marginalizować roli tej piosenki, bo moim zdaniem to również jest ciekawa propozycja, która obroniłaby się jako samodzielny singiel.<br />
<br />
Co ciekawe, na albumie<b> "Crush"</b> jest jeszcze kilka piosenek, o których można powiedzieć to samo. Siłą rzeczy wywołało to pewną dyskusję - dlaczego mamy teledysk do "Come Back Home" / "Happy" a nie do [tu wstaw tytuł innej piosenki]? Chciałbym dorzucić swoje trzy grosze w tym temacie i to jest właśnie powód numer trzy.<br />
<br />
Ale zanim do tego dojdziemy, teledysk.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/didptMJxjpE" width="640"></iframe><br />
<br />
Jest w tym projekcie coś nietypowego. Kolorowy teledysk nakręcony przy słonecznej pogodzie wydaje się tryskać optymizmem. Wtórują mu pstrokate stroje dziewczyn i te wszystkie dodane komputewrowo obrazki. Podobnie jest z piosenką, która sprawia wrażenie pogodnej i naładowanej pozytywną energią.<br />
<br />
A jednak gdzieś na progu świadomości twórcy przemycają trochę przeciwnych emocji, głównie smutku. Najłatwiej wyłapać to w teledysku. Jedna ze stylizacji to dziewczyny ubrane całkiem na czarno, co silnie kontrastuje z pozostałymi barwnymi stylizacjami i musi rzucić się w oczy. Jeszcze bardziej jednoznaczne wydają się kadry z dziewczynami ślepo patrzącymi w pustą przestrzeń.<br />
<br />
Także w muzyce obok słodyczy jest też miejsce szczyptę goryczy, choć w tym wypadku trudniej ją wychwycić i nazwać po imieniu. Jeżeli miałbym wskazywać palcem to dla mnie głównymi podejrzanymi są melodia i sam sposób śpiewania, które przemycają tu i ówdzie nieco smutku - bo muszą, bo taki jest tekst tej piosenki.<br />
<br />
Angielskie tłumaczenie słów znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/02/26/2ne1-happy/#more-12507" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a> i choć same w sobie nie są niczym szczególnym, to w połączeniu z muzyką nadają tej piosence wyrazu i wpływają na jej odbiór. Tworzą bardzo ciekawy, niebanalny i nieoczywisty w konsekwencjach pardoks. Przez to, że treść i brzmienie tej piosenki nie są w stu procentach pogodne i beztroskie, jej przekaz staje się tym bardziej pozytywny i przy okazji autentyczny.<br />
<br />
Ten kawałek to nie kolejne "Don't worry be happy", ale i piosenkarki nie zaczynają od jakże "pogodnego" "znowu w życiu mi nie wyszło". 2NE1 próbuje sprzedać postawę, która leży gdzieś pomiędzy - postawę, w której jest miejsce dla smutku, ale w której nie ma potrzeby do uciekania w depresję i chowania się z przejawami radości. Po prostu - nie wyszło, boli, ale najlepsze co można zrobić to iść dalej i się tym przesadnie nie zamartwiać, nie zatruwać się myślami o zemście czy rewanżu, nie udawać szczęścia, ale i nie podsycać smutku.<br />
<br />
Ten ładunek emocjonalny w połączeniu z lekką i bardzo przyjemną dla ucha piosenką już sprawiają, że utwór sam w sobie jest godny spotlightu. A jednak, jak już wspomniałem, na nowym albumie 2NE1 jest więcej piosenek, o których mógłbym napisać coś podobnego, dlaczego więc padło na "Happy"?<br />
<br />
Mam wrażenie, że chodziło o oryginalność. Takie gitarowe, ale pogodne brzmienie na koreańskiej scenie nie jest raczej kojarzone z girlsbandami - jest raczej domeną solistów i solistek, a i tu pomimo podobnych założeń, słychać różnice w samym brzmieniu. Ale to nawet nie ta oryginalność wydaje mi się decydująca, chodzi raczej o oryginalność "wewnętrzną".<br />
<br />
2NE1 w swoim dorobku ma już całkiem szerokie spektrum nagrań od hip-hopu, poprzez reggae, R'n'B, silny elektroniczny pop, po bardzo emocjonalne ballady. I to wszystko słychać na nowej płycie gupy, jednak "Happy" jest jedynym nagraniem, które jako singiel wydaje się czymś nowym w repertuarze formacji, bo nawet "Come Back Home", które chwaliłem za innowacyjność, jest jednak swoistym zlepkiem tego, co grupa śpiewała do tej pory.<br />
<br />
Jest to tym większym argumentem, kiedy weźmiemy pod uwagę, że piosenki najczęściej wymieniane jako te tytuły, które powinny zająć miejsce "Happy", to nagrania podobne do poprzednich hitów 2NE1. Tytułowe <b>"Crush"</b> to utwór nie tylko w założeniach, ale nawet w muzycznych inspiracjach niemal bliźniaczo podobny do <b>"I Am The Best"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/03/evol-get-up-vs-2ne1-i-am-best.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). Tak, moim zdaniem "Crush" jest lepsze od wspomnianego nagrania, chętnie zobaczyłbym teledysk do tej piosenki, ale media mogłyby z łatwością zarzucić grupie wtórność, gdyby tą piosenką promowała nowy album.<br />
<br />
<b>"Scream"</b> to z kolei kawałek podobny pod wieloma względami do <b>"Can't Nobody"</b> - podobieństwo nie jest tu aż tak uderzające, ale tak czy inaczej jest to piosenka w stylu dotychczasowych singli 2NE1. Oczywiście tym łatwiej zrozumieć dlaczego "Crush" czy "Scream" jako single tak chętnie widzieliby fani grupy, ale oni mają dla siebie cały album, podczas gdy single to nie tylko muzyka, ale i marketing - a ten ma trafiać przede wszystkim do ludzi jeszcze niezdecydowanych na zakup albumu. Z podobnych względów odpadła zapewne potężna ballada <b>"If I Were You"</b>, bo poprzedni singiel grupy - <b>"Missing You"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/2ne1-missing-you.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) - też był balladą.<br />
<br />
Zapewne zauważyliście, że nie wchodzę w detale pozostałych nagrań - na to wciąż jeszcze planuję poświęcić odrębny wpis, bo cały album "Crush" uważam za kawałek dobrego, ale przede wszystkim równego słuchania, choć nieco rozstrzelonego od względem reprezentowanych tam stylów. Natomiast podsumowując akapity spłodzone powyżej - "Happy" to bardzo pozytywne nagranie, świeży nabytek w galerii twórczości grupy i całkiem rozsądny wybór piosenki promującej album, choć może się to nie podobać fanom, którzy oczekiwali jakiejś powtórki z rozrywki.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-39453971221501405182014-03-10T14:37:00.003-07:002014-03-10T14:37:42.514-07:002NE1 - Come Back Home<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a> to jedna z najbardziej znaczących formacji na koreańskim rynku, grupa której wielu wróży poważną karierę także na rynku amerykańskim. Jednak ostatnie lata nie były dla czwórki Koreanek szczególnie udane i dopiero zamykająca zeszły rok piękna ballada <b>"Missing You"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/2ne1-missing-you.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) przełamała passę rozczarowań. Teraz 2NE1 powraca z pierwszym od czterech lat, a drugim w dorobku albumem studyjnym i dwoma singlami go promującymi i...<br />
<br />
Jest więcej niż dobrze. Nie będę teraz wchodził w szczegóły pozostałych nagrań, na to znajdę jeszcze czas i miejsce, ale płyta trzyma wysoki poziom i warto zawiesić ucho nie tylko na dwóch utworach promujących kompakt poprzez teledyski. Dzisiaj jednak skoncentruję się na daniu głównym czyli piosence <b>"Come Back Home"</b> i towarzyszącemu jej klipowi.<br />
<br />
I to by było na tyle jeśli idzie o wstęp. Jeśli jeszcze nie widzieliście tego teledysku, zalecam tryb pełnoekranowy i poduszkę pod opadającą szczękę.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/vLbfv-AAyvQ" width="640"></iframe><br />
<br />
Pół miliona USD - taka kwota przewijała się w mediach w kontekście tego klipu przed jego premierą. Dobre CGI kosztuje - tłumaczyło się <b>YG Entertainment</b>, a mnie brały obawy, bo koreańskie teledyski mają sporą tradycję kiepskich efektów komputerowych. Na szczęście pieniądze nie poszły w błoto. Panoramy futurystycznych miast - tak tego prawdziwego, jak i sztucznego - imponują rozmachem i klimatem. Dorobione cyfrowo detale, jak wszelkiego rodzaju wyświetlacze, są tak wiarygodne, że aż trudno dać wiarę w ich brak autentyczności. No i abstrakcyjne łączniki między światami, które znajdują właściwy balans między sztucznością obrazu i realizmem. Od strony technicznej ten klip imponuje.<br />
<br />
Jednak cały urok klipu polega na tym, że komputerowe wodotryski nie są tutaj sednem sprawy, to tylko narzędzia mające uwiarygodnić przedstawianą wizję. A wizja ta jest nader ciekawa i przede wszystkim śmiała z racji natury medium jakim jest teledysk. Teledyski "o czymś" to mikry odsetek tego, co się globalnie produkuje, tymczasem tutaj mamy teledysk z treścią, formą, fabułą i na dodatek osadzony w realiach sci-fi. Jeżeli dodamy do tego pewne decyzje wizualne, żadne inne słowo nie pasuje do tego klipu bardziej niż właśnie "śmiały".<br />
<br />
O co chodzi ze wspomnianymi "decyzjami wizualnymi"? O Retro-futuro, zabieg który najłatwiej zrozumieć oglądając "Brazil" Terry'ego Gilliama - wypełnianie futurystycznych przestrzeni zgodnie z trendami estetycznymi i technologicznymi już przeszłymi, nierzadko wręcz anachronicznymi, dla samego fantasty, tworzącymi podsorne uczucie sprzeczności u odbiorcy.<br />
<br />
W teledysku 2NE1 ten aspekt może nie wybija się na pierwszy plan, ale jednak jest wszechobecny. Lodówka z czasów zimnej wojny. Kineskopowy telewizor z wypukłym ekranem, który w dodatku zdaje się wyświetlać zabarwione mono, a nie kolor. Samochód Minzy wyraźnie inspirowany początkami motoryzacji. Nawet cała ta tajemnicza aparatura to procesor i komputerowy wentylator przyczepione do woreczka z płynem. W sali z roślinami porozwieszane są zwykłe komputerowe płyty główne - w dobie miniaturyzacji, technologii mobilnych i ogólnego ukrywania sprzętowych bebechów przed przeciętnym użytkownikiem, widok raczej niepospolity.<br />
<br />
Trzeba też wspomnieć, że tekst piosenki sam w sobie jest jedynie kolesjnym miłosnym nawoływaniem opuszczonej kobiety do obiektu swoich westchnień, jednak w połączeniu z obrazem zyskuje znacznie więcej wyrazu stając się dosyć uniwersalną opowieścią o tym jak ludzie zdołowani otaczającą ich szarzyzną uciekają w kolorowy, ale nieprawdziwy świat nałogów, i o ludziach, których w ten sposób pozostawiają osamotnionych w prawdziwym świecie, ale żeby nie było przesadnie dołująco, teledysk jest przede wszystkim o walce o te zagubione dusze.<br />
<br />
W tym miejscu muszę jeszcze zaznaczyć, ze aktorstwo piosenkarek, przynajmniej w temacie mimiki stoi na naprawdę wysokim poziomie. Można tego nie dostrzec, bo na klip patrzy się jednym tchem i wszystko w nim wydaje się tak naturalne, że aż nie zwraca uwagi - ale to właśnie jest najlepszym dowodem na to jak dobrze dziewczyny sobie poradziły. Za kazdym razem, kiedy któraś z nich przemuje kadr we władanie, jej twarz wyraża dokładnie to, czego oczekuje widz i to, czego wymaga od niej fabuła. Oczywiście można mówić o doświadczeniu scenicznym, ale jednak trzeba pamiętać, że to piosenkarki, a nie aktorki, więc warto docenić, co udało im się osiągnąć.<br />
<br />
Zanim przejdę do piosenki, wspomnę jeszcze o strojach. 2NE1 jest znane także ze swoich awangardowych stylizacji, tym razem koncept jest nieco bardziej uliczny i zwyczajny - co przyznają same piosenkarki w wywiadzie dla 1theK (cały wywiad osadzę pod koniec tekstu), a jednak ma ten znak rozpoznawczy w postaci zdrowej mieszanki stylu i szaleństwa. Moda w ządnym razie nie jest moją pasją, ale te stroje przykuwają nawet moją uwagę i robią wielkie wrażenie. Szczególnie przypadła mi do gustu ponacinana kurtka <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Park%20Bom" target="_blank"><b>Park Bom</b></a>, którą nosi w scenie w laboratorium.<br />
<br />
Co do piosenki, to zrobiła ona na mnie nie mniejsze wrażenie niż teledysk. Co prawda zostałem odarty z pełnego doświadczenia kombinacji utworu z obrazem, bo piosenkę przesłuchiwałem do znudzenia już kilka dni przed premierą teledysku., ale wyobrażam sobie, że odczucia są jeszcze silniejsze. Mimo to niczego nie żałuję, bo piosenka sama w sobie jest naprawdę warta uwagi.<br />
<br />
Przede wszystkim - podobnie jak teledysk - jest śmiała już w swoich założeniach. "Come Back Home" to ballada, jeżeli ktoś mi nie wierzy, niech zajrzy na koniec płyty albo poszuka w internecie wersji akustycznej, czyli popartej instrumentalnym, bardziej stonowanym podkładem - w tym wydaniu kawałek można z łatwością postawić w jednym szeregu z choćby <b>"Lonely"</b>. Jednak w wydaniu, które promuje album, i które słyszymy w teledysku, ta piosenka miesza wiele gatunków i pomysłów, które do ballady wydają się zupełnie nie pasować.<br />
<br />
Zwrotki to mieszanka inspiracji reggae i hip-hopem, aranżacja kładzie duży nacisk na elektronikę i produkcję dźwięku, a kulminacją tych wszystkich nieprzystających do ballady zabiegów wydają się być łączniki, które w teledysku służą za fantastyczne przejścia między światami. To wszystko jest ciekawe, to wszystko jest odważne, ale żaden z wymienionych elementów, nie jest tym, który sprawia mi w tej piosence najwięcej frajdy, ani tym za który najbardziej podziwiam twórców nagrania.<br />
<br />
Co zatem przykuło moją uwagę? Beat. Wsłuchajcie się uważnie w tę piosenkę, a zauważycie, że to ulegający ciągłym transformacjom i stopniowo nasilający się beat jest fundamentem, który nie tyle łączy ten projekt w całość, nawet nie tyle nadaje mu kształtu, co właściwie w całości decyduje o jego kształcie. A przy tym jest to beat nadspodziewanie zywy i bogaty jak na balladę.<br />
<br />
Oczywiście przypisywanie wszystkich zasług samej sekcji rytmicznej byłoby przesadą - "Come Back Home" to kompozycja udana pod wieloma względami - z bogatymi, melodyjnymi i zapadającymi w pamięć wokalami na pierwszym planie. Co równie ważne, jest to kompozycja bardzo spójna, można śmiało dodać, że nadspodziewanie, bo przecież cały czas kroczy ścieżkami nijak nie przystającymi do uartych, mainstreamowych szlaków. A jednak nie błądzi i za to wielkie brawa.<br />
<br />
Oryginalny, atrakcyjny wizualnie, świetnie zrealizowany teledysk z treścią, który nie próbuje przypodobać się widzom tanimi chwytami i świeża, odchodząca od schematów i mieszająca style piosenka, która zdaje się całkiem nie przejmować mainstreamowymi konwencjami, przy okazji brzmiąc niezwykle przebojowo i zwyczajnie przyjemnie dla ucha. Czego chcieć więcej? Cóż, mam kilka pomysłów, ale nie ośmielę się o nich napisać więcej jak to, że na płycie jest jeszcze kilka może nie aż tak zaskakujących, ale porównywalnie dobrych piosenek. Do tematu na pewno wkrótce wrócę, tymczasem na zakończenie obiecany wywiad, trzeba włączyć napisy.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/5LOkufwTvbE" width="640"></iframe><br />Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-28239898946668825892014-03-10T06:02:00.002-07:002014-03-10T06:05:42.005-07:00Girls' Generation - Mr.Mr.Co ma wisieć, nie utonie. Najpierw <b>SM Entertainment</b> odwlekało premierę teledysku, potem ja odwlekałem spłodzenie tego wpisu, w końcu dopadło mnie przeziębienie i wysłało z dala od klawiatury - ale w końcu mój tekst o powrocie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a> powstaje. Sukces jest - nieomal - kompletny.<br />
<br />
Muszę przyznać, że nawet pomimo płuc co rusz próbujących wyskoczyć mi przez gardło, jestem dzisiaj w całkiem niezłym humorze. Pogoda za oknem jest, cóż, pogodna i nie przeszkadza mi nawet fakt, że póki co mogę ją obserwować tylko przez okno właśnie. Może nawet sprawi to, że spojrzę na piosenkę życzliwszym okiem, niż gdybym zabrał się za nią zaraz po premierze teledysku, kiedy byłem nią dosyć rozczarowany.<br />
<br />
Ale zanim przejdziemy do moich poglądów na temat <b>"Mr.Mr."</b>, trochę podbudowy. Girls' Generation (często skracane jako SNSD, wyjaśnienie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2012/10/girls-generation-gee.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) to bez wątpienia największa marka na koreańskim rynku muzycznym, w dodatku należąca do bez wątpienia największej stajni, wspomnianego już SM Entertainment. Dziewczyny mają już nie tyle fanów, co nawet fanatyków, a ich pozycja na rynku od dawna wydaje się niezagrożona.<br />
<br />
Jest jednak jedna rzecz, która wciąż może zdetronizować SNSD - jest nią czas. Oczywiście długofalowo każdego z nas czas zdetronizuje, nawet kilku panów z północnej części z Półwyspu Koreańskiego się o tym przekonało, a przecież tacy byli boscy i niezwyciężeni. Mnie jednak chodzi tu o zdecydowanie krótszy przedział czasu - kwestię 2 lat, nie więcej. Ponownie - przemijanie popularności popowych grup też wydaje się czymś normalnym. A jednak w wypadku Girls' Generation scenariusz nie jest do końca typowy i wydaje się, że od pewnego czasu wytwórnia próbuje mu zapobiec.<br />
<br />
O co chodzi? Przyjrzyjmy się samej nazwie zespołu, bo tam kryje się odpowiedź. Girls' Generation. Cóż, ja kobietom w metryki nie zaglądam, ale nie da się ukryć, że Girls' Generation jest coraz mniej "girls'". I nie ma w tym nic złego, dziewczyny po prostu dojrzewają, zamieniają się w kobiety, całkiem to wszystko naturalne. W dodatku póki co godzą to z utrzymywaniem swojego dosyć niewinnego wizerunku. Ale są pewne granice.<br />
<br />
Nawet jeżeli dziewczyny będą trzymały dycyplinę i nie dadzą pretekstu, by zniszczyć swój obecny wizerunek, który - nie oszukujmy się - pomaga im zarabiać pieniądze, to w końcu sami ludzie zaczną nagminnie wytykać, że to grupa dorosłych kobiet, które udają nastolatki. W tym roku 2/3 składu dobije do ćwierćwiecza (według zachodniej rachuby). To jest ten moment, kiedy grupa powinna intensywnie szukać dojrzalszego wizerunku.<br />
<br />
I po prawdzie szuka go już od pewnego czasu - w taki czy inny sposób. Niestety nikt w wytwórni nie jest skłonny zaryzykować i choć gdzieś tam czuć powiew zmian, to jest to jedynie kosmetyka, a sedno koniec końców ląduje na powrót w różowej stylistyce. Tak było do tej pory. Teasery sugerowały jednak, że w końcu może się coś zmienić. "Mr.Mr." wyglądało na projekt posunięty w zdecydowanie ostrzejszym kierunku. Co z tego wyszło?<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/Z8j_XEn9b_8" width="640"></iframe><br />
<br />
Niby poczyniono pewne kroki w dobrym kierunku, ale transformacja jest wciąż ewidentnie niekompletna - czyli wychodziłoby, że staramy się jak nigdy, wychodzi jak zawsze. Sęk w tym, że jakoś schodzi to na drugi plan wobec faktu, że "Mr.Mr." po prostu nie wydaje się szczególnie istotnym nagraniem w dorobku grupy. To dobra piosenka, ale czy jest w niej coś wyjątkowego? Nie bardzo. Chyba nawet wytwórnia zdawała sobie z tego sprawę, akcentując, że to pierwszy raz, kiedy SNSD będzie... dzieliło scenę z męskimi tancerzami. Trochę desperacka próba znalezienia czegoś ciekawego we własnym projekcie.<br />
<br />
W moim odczuciu nawet zeszłoroczne <b>"I Got A Boy"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/01/girls-generation-i-got-boy.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) miało większe znaczenie niż "Mr.Mr.". Tak, zeszłoroczny hit grupy był dosyć chaotyczny - tak muzycznie, jak i wizerunkowo - nie wszystko było w nim udane - i tak, "Mr.Mr." słucha mi się zdecydowanie przyjemniej. A jednak "I Got A Boy" było dosyć śmiałą próbą fuzji popu z czymś na kształt numeru musicalowego. "Mr.Mr." to po prostu solidna piosenka, która powierzona innej formacji prawdopodobnie nawet nie zrobiłaby większej kariery na listach przebojów.<br />
<br />
Miałem być pozytywnie nastawiony, ale nie mogę jednak ukryć, że spora część mojego pierwotnego rozczarowania ma źródło w samej piosence. Pod koniec zeszłego roku Girls' Generation wydało album w Japonii i piosenki, które zwiastowały jego nadejście - <b>"Galaxy Supernova"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/09/girls-generation-galaxy-supernova.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) oraz <b>"My Oh My"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/girls-generation-my-oh-my.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) były naprawdę udane. Nie niezłe, nie solidne - dobre, autentycznie dobre, przebojowe, ciekawe, rozpoznawalne, kojarzące się z wizerunkiem Girls' Generation, ale wcale nie przesłodzone. Były dowodem na to, że w grupę da się - bez wysiłku i zbędnego kombinowania - tchnąć nowe życie.<br />
<br />
"Mr.Mr." - nawiązując do teledysku - pachnie troszkę próbą reanimacji trupa. Niby przepuszczono przez petenta trochę napięcia, co by się ruszał żwawiej, ale zapach unosi się wybitnie wczorajszy. Piosenka pomimo zwrotek obiecujących coś ciekawego, klimatycznego i innego od dotychczasowego reopertuaru grupy, w refrenach rozpływa się w banale. Ta piosenka jest po prostu nieoczekiwanie cukierkowata, jakby w ostatniej chwili komuś znowu drgnęła ręka jak u doktora Strangelove. Doktor "heilował" bez potrzeby, a ludzie z SM odruchowo dodają za dużo "cukru, słodkości i różnych śliczności", podczas gdy SNSD raczej potrzebuje teraz więcej związku X, a już na pewno potrzebuje go ta piosenka.<br />
<br />
Kwestia decyzji podejmowanych przez wytwórnię dotyczy także naturalnie teledysku, jednak w tym względzie jest ostatnio znacznie więcej szumu i domysłów. Normalnym jest, że wytwórnia decyduje jak wygląda teledysk ich wykonawcy, ale krąży plotka, że teledysk SNSD został zmieniony po nakręceniu. Faktem jest, że teledysk kręcono dwukrotnie, po tym jak część oryginalnego materiału w wyniku awarii sprzętowej wyparowała z dysków. Podobno powtórzono niektóre ujęcia, ale nie brak ludzi, którzy spekulują, że teledysk nie spodobał się w wytwórni i go zmieniono.<br />
<br />
Inna sprawa, ze cały cykl promocyjny dla "Mr.Mr." wygląda bardzo dziwnie, szczególnie jeżeli zestawi się go z faktem, że kilka dni później album wydała inna żeńska super grupa - <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a> i ona też odwlekała tak prezentację teledysku, jak i wejście na sceny telewizyjnych programów. Patrząc z boku wyglądało to trochę tak, jakby SM chciało, by SNSD prezentowało się jak najbliżej konkurencji, podczas gdy 2NE1 uciekało przed rynkowym starciem. Jest to o tyle dziwne, że wątpię, by demografie fanów obu formacji nakładały się.<br />
<br />
Wracając do teledysku to niestety, choć z początku zapowiada się interesująco, to szybko okazuje się kolejnym nudnym klipem spod znaku SM Entertainment. Niby coś się tam dzieje, niby dziewczyny planują przeszczepić facetowi cekinowe serce, ale ani wykonanie pomysłu nie jest jakieś piorunujące, ani sam pomysł nie powala i zdaje się powoli, ale sumiennie brnąć donikąd. Sekwencje taneczne byłyby może jakimś urozmaiceniem, gdyby nie to, że nikt nawet nie próbował wpleść ich w projekt, tylko wrzucono je między sceny.<br />
<br />
Podoba mi się kolorystyka obrazu, przejawiająca się tak w scenografii, jak i w stylizacjach dziewczyn - nawet ten nieszczęsny róż tym razem okazuje się jadalny. Mocnym punktem klipu są liczne filtry obrazu, które dodają trochę uroku dosyć banalnie nakręconym scenom. Tak - jest tu całkiem sporo detali, kilka fajnych kadrów, ale nie mają one najmniejszego znaczenia, w dodatku rozpływają się w strumieniu przebitek na twarze poszczególnych dziewczyn i nie mają większego wpływu na to jak odbieram ten klip.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/3s8kzdIgoKQ" width="640"></iframe><br />
<br />
Choreografia to dla mnie - póki co, bo może dziewczyny jeszczesię poprawią w trakcie trwania promocji - mieszany pakiet. Sam układ jest fajny, ma kilka bardzo dobrych, charakterystycznych sekwencji, ale pomiędzy tymi popisowymi momentami wydaje się zdecydowanie tracić tak na pmyśle jak i na jakości wykonania. Brawurowe momenty dziewczyny sprzedają bez problemu, ale przy mniej znaczących pląsach wyraźnie tracą zdecydowanie i energię w ruchach, a ten układ chyba z założenia ma być męski i pełen zdecydowania. Podoba mi się natomiast, że SM ma zamiar ciągnąć motyw prowadzonej kamery a'la <b>"Growl"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/07/exo-growl.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/EXO" target="_blank"><b>EXO</b></a>.<br />
<br />
Zanim skończę, chciałem jescze wrócić na moment do piosenki. Otóż ma ona jeszcze jeden problem. Dziewięć głosów. Czasem dziewięć dziewczyn w zespole pomaga piosence i staje się jej atutem, czasem pozostaje niezauważone, ale w wypadku "Mr.Mr." kompozycja jest dosyć szarpana i gadana, a częste zmiany śpiewającej osoby nie pomagają jej w utrzymywaniu płynności. To akurat element, który fanom w żadnym razie nie będzie przeszkadzał, ale dla osoby patrzącej z boku ma wpływ na odbiór piosenki.<br />
<br />
Co ciekawe na płycie jest piosenka, która w moim odczuciu jest znacznie lepsza od "Mr.Mr.". W dodatku w jej wypadku liczność zespołu działa na korzyść kompozycji. Co więcej, grupa wykonuje ten kawałek w programach telewizyjnych.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/KRR629BS-oE" width="640"></iframe><br />
<br />
Dlaczego więc SM Entertainment postawiło na "Mr.Mr." a nie na <b>"Wait A Minute"</b>? Prawdopodobnie chodzi o to, o czym pisałem na wstępie - o ucieczkę od dotychczasowego wizerunku grupy. chociaż moim zdaniem bez wysiłku można było "Wait A Minute" zaaranżować troszkę bardziej serio, opakować troszkę bardziej dojrzale i wypadłoby całkiem konkretnie.<br />
<br />
Moim zdaniem SM Entertainment już od dłuższego czasu zabiera się za transformację SNSD od złej strony. Raz po raz próbuje wcisnąć grupę w zupełnie nowe rejony sceny tak od strony muzycznej, jak i wizerunkowej, ale koniec końców i tak ucieka przed pełną przemianą, desperacko lukrując i malując na różowo wszystko w zasięgu wzroku. W efekcie wszystkie te próby zmiany wizerunku wydają się jeszcze bardziej cukrowe i dziewczęce niż naprawdę są.<br />
<br />
Tymczasem droga do dojrzałości Girls' Generation powinna być zupełnie inna. Dziewczyny powinny cały czas robić to, co robią najlepiej, trzymać się repertuaru dopasowanego do swoich głosów i natury grupy, tylko stopniowo zmieniać aranżacje piosenek na nieco bardziej poważne i stylizacje na bardziej gustowne. Bez tego coraz częściej będziemy oglądali z ich strony takie potworki jak "Mr.Mr." - niby piosenkę całkiem udaną, sympatyczną i do pewnego stopnia przebojową, a jednak rozczarowującą, niekompletną, miałką i nieistotną.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-25486086652103626642014-03-05T00:46:00.003-08:002014-03-05T00:46:51.853-08:00BESTie - Thank You Very MuchKilka dni temu obiecałem zająć się klipami <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/BESTie" target="_blank"><b>BESTie</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>Girls' Generation</b></a> i choć obecnie muzycznie (i wizualnie) jestem owładnięty powrotem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a>, to moja głupia natura nakazuje mi zachować chronologię i wrócić do opuszczonych piosenek zanim zajmę się tym, co naprawdę interesujące.<br />
<br />
Hm, no właśnie, klipy odłożyłem na bok licząc, że z czasem moja sympatia do nich wzrośnie. I tak się faktycznie stało. Pisząc teraz konkretniej o powrocie BESTie, nie uważam, żeby <b>"Thank You Very Much"</b> było piosenką złą, czy nawet rozczarowującą, ba można w niej znaleźć sporo dobrego i z całą pewnością jest na swój sposób interesująca. A jednak na tle koleżanek z <b>YG Entertainment</b> po prostu trudno nie wypaść banalnie.<br />
<br />
A właśnie banał jest moim bodaj największym zarzutem pod adresem "Thank You Very Much". Drugim jest chaos, który sprawia, że decyzje przemyślane i trafione mieszają się z... przemyślanymi i być może także trafionymi, a jednak całkiem sprzecznymi, z tym co ustanowiono wcześniej. A jednak ciągle sprawiającymi wrażenie konsekwencji. Już teraz wiem, że trudno będzie mi zwięźle przedstawić problem tego projektu, bo mnóstwo tu sprzeczności i decyzji, które choć zdają się być poparte jakimś rozumowaniem, to efekt końcowy pozostaje trudny do zrozumienia. A przy tym mimo wszystko pozytywny.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/BS3BYJYhEk4" width="640"></iframe><br />
<br />
Dobrze, spróbuję ułożyć to w jakiś spójny wywód. Jako punkt zaczepienia wybrałem piosenkę, bo jedna jej cecha w pewnym sensie definiuje cały projekt, a zarazem to od pioseki wychodzą niemal wszystkie sprzeczności. To całkiem przyjemny kawałek, który wprawdzie zaczyna się niepozornie, ale w żadnym momencie nie razi uszu, a w refrenach nabiera prawdziwego rozmachu i słucha mi się go z prawdziwą przyjemnością.<br />
<br />
Kompozycja to ewolucyjny progres w twórczości producenckiej grupy <b>Double Kick</b> - choćby refreny nie pozostawiają wątpliwości kto napisał ten utwór - a jednak instrumentarium, złożonośc kompozycji, jej płynność - w tych względach widzę progres i jestem nawet zdziwiony, że tak dobrą piosenkę oddano w ręce właśnie BESTie, a nie którejś z bardziej rozpoznawalnych grup.<br />
<br />
Na dowód moich słów najlepiej porównać sobie to nagranie z hitem grupy <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Sistar" target="_blank"><b>Sistar</b></a> sprzed blisko dwóch lat - <b>"Loving U"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/01/sistar-loving-u.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) - także dziełem Double Kick. Piosenki wydają się bliźniaczo podobne, a jednak to nagranie BESTie moim zdaniem prezentuje wyższą jakość - i chodzi mi tu przede wszystkim o sferę kompozycji, bo do wykonania jeszcze wrócę. Tak czy inaczej, po obejrzeniu klipu do "Loving U" pierwszy problem "Thank You Very Much" staje się dosyć oczywisty.<br />
<br />
To jest piosenka dobra na lato, a nie na schyłek zimy. Po prostu klimat tej muzyki prosi się o wsparcie ze strony ciepłego, nocnego powietrza i wakacyjnego luzu. Może gdyby nie było "Loving U" skojarzenie nie byłoby aż tak silne... Ale "Loving U" było, więcej było wielkim hitem - nie można liczyć na to, że ktoś trzymający dłoń na kpopowym pulsie, nie będzie znał tamtej piosenki. Oczywiście, wytwórnia starała się ten aspekt projektu zatuszować i teledysk nie ma nic wspólnego z wakacjami...<br />
<br />
I to tworzy pierwszą sprzeczność. Tak się składa, że swój wpis o "Loving U" spłodziłem w samym sercu mroźnej zimy i wtedy paradoksalnie zachwalałem taką ciepłą odskocznię od mrozu za oknem. Sęk w tym, że tam w parze z letnią piosenką szedł gorący teledysk. W wypadku nagrania BESTie, teledysk jest dziwny i w gruncie rzeczy dosyć nijaki, choć widać, czemu podjęto poszczególne decyzje. Ale do teledysku wrócę za moment.<br />
<br />
Najpierw jeszcze trochę o piosence, konkretniej o jej tekście. Dosyć rozsądne angielskie tłumaczenie jest dołączone do klipu (trzeba mieć włączone napisy). Nie chcę wnikać w szczegóły tekstu, chcę natomiast zaakcentować, że kierunek obrany przez wytwórnię dla tej grup staje się coraz bardziej wyraźny. Tekst jest skierowany wybitnie do żeńskiej części publiki i z każdą kolejną premierą BESTie, wydaje się, że właśnie do tego zmierza wizerunek grupy.<br />
<br />
Co ciekawe, BESTie zaczynało z dosyć koszmarnym wizerunkowo <b>"Pit-a-pat"</b>, które koncentrowało się na dziewczynach wypinających tyłki do kamery. Wtedy wydawało się, że grupa będzie tworzyć pod dyktando męskich gustów i będzie jej zdecydowanie bliżej do Sistar, a nie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/KARA" target="_blank"><b>KARA</b></a> czy <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Hello%20Venus" target="_blank"><b>Hello Venus</b></a>. Zresztą trudno nie zauważyć, że sam skład osobowy dobierano pod męskie gusta - trudno uznać za przypadek fakt, że dziewczyny mają wyjątkowo zgrabne, długie nogi, co przecież dla Azjatek nie jest cechą szczególnie powszechną.<br />
<br />
Pora wrócić do teledysku i zacząć wytykać te wszystkie niekonsekwencje i sprzeczności, o których pisałem wyżej. Brak letniej atmosfery, którą zastąpiono wieczornym wypadem na miasto, już wspominałem. Dla mnie to kompletnie nie działa, jest dziwne i nie pasuje do piosenki. Cała koncepcja wizualna - od początku do końca - wydaje się przemyślana, ale po prostu niedopasowana do nagrania.<br />
<br />
Ponieważ BESTie stara się trafić do żeńskiej częśći publiczności, klip koncentruje się na wygłupach dziewczyn, nieprzyzwoitej ilości różu i szeroko pojętym aegyo. W wypadku poprzednich piosenek grupy <b>"Love Options"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/bestie-love-options.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) i <b>"Zzang Christmas"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/12/bestie-zzang-christmas-feat-yoon-se-yoon.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) takie podejście się sprawdzało, bo aegyo nie było przesadne, wizerunek był spójny, a dowcip teledysków zgrany z dowcipem w muzyce i tekście. W "Thank You Very Much" utrzymano kurs, tylko zapomniano zabrać świeży ładunek - co z tego, że okręt zmierza w dobrym kierunku, skoro płynie pusty.<br />
<br />
Ale najgorsze jest chyba to, że projekt prześladuje widmo pierwotnego zamysłu formacji. Pomimo tego, że teledysk jak może, stara się być śmieszny i uroczy, że nieomal wcale nie eksponuje walorów dziewczyn, to jednak wystarczyło wcisnąć dziewczyny w nieco bardziej obcisłe stroje i odsłonić im nogi, żeby całość zatrzęsła się w posadach od niekonsekwencji. Kamera stara się nie eksponować tego, że dziewczyny wyglądają seksownie. Nie ma nawet jednej sceny, która ostentacyjnie eksponowałaby nogi - czy coś innego ;). Ale przy takich figurach, ubrane w skórę - te dziewczyny nie mają możliwości wyglądać słodko i niewinnie.<br />
<br />
I ktoś powie, że taki był zamiar, że połowa konceptu miała być aegyo, połowa seksowna. Sęk w tym, że tutaj ani jedna połowa nie chce do końca zadziałać, ani druga. Aegyo jest po prostu miałkie, nawet jak na aegyo, a wmieszanie w to wszystko czerni i skór tylko pogarsza sprawę. Ale seksowna część konceptu też nigdy nie odpala, bo ilość różu, wygłupów i fakt, że kamera ostentacyjnie unika podkreślania walorów dziewczyn, sprawiają, że zamiast przekazu podprogowego, wychodzą szumy na wizji.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/p-1MwXDinsU" width="640"></iframe><br />
<br />
Żeby nie było za prosto, w tym projekcie jest coś ewidentnie seksownego - choreografia. I okej, teraz te stroje o wiele lepiej pasują do obrazu, chociaż to cukierkowe tło w wypadku tego występu zdecydowanie nie pomaga. Niestety, nawet pomoc w postaci lepszego tła nie zmieni jednej rzeczy. Ta choreografia im bardziej koncentruje się na dziewczynach wypinających, co tam mają najlepszego, tym mniej pasuje do piosenki, bo w tej kompozycji po prostu nie mtego szpona, który uzasadniałby jakieś sceniczne ekscesy.<br />
<br />
Kończąc, obiecałem wrócić do kwestii wykonania. Wcześniej pisałem, że kompozycja brzmi jak ulepszona wersja "Loving U". Ten progres w jakości brzmienia, to nie tylko zasługa kompozycji. Brzmi to może jak bluźnierstwo, ale BESTie zaśpiewało swoją piosenkę lepiej niż Sistar, choć to bardziej znana grupa ma po swojej stronie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Soyou" target="_blank"><b>Soyou</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Hyorin" target="_blank"><b>Hyorin</b></a>. Rzecz sprowadza się do tego, że Sistar w "Loving U" dało się wcisnąć w tę paskudną cukierkowatą tonację, podczas gdy <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/UJi" target="_blank"><b>UJi</b></a> - główny wokal BESTie - pozostała przy pełniejszym głosie i nadała temu kawałkowi mocy.<br />
<br />
Wspomnę jeszcze, że przy okazji poprzednich wpisów poświęconych tej grupie, domagałem się żeby UJi dostała szansę w <b>Immortal Song</b> - i jeżeli ktoś przegapił - wkrótce potem w Korei doszli do podobnego wniosku. Z efektami możecie zapoznać się <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/12/immortal-song-uji-one-step-closer.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. Natomiast poniżej dorzucam jeszcze UJi wykonującą oskarowy hit <b>"Let It Go"</b> z disneyowskiej animacji <b>"Frozen"</b>. Piosenka robi wielką furorę także w Korei i kto żyw i ma mikrofon pod ręką, nagrywa swoją wersję - kilka najciekawszych, jak i amerykański oryginał, znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/02/various-artists-let-it-go-frozen-ost.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. Co do wykonania UJi, poza -nomen omen - ciepłą barwą, warto zwrócić uwagę, że dziewczyna nie kaleczy angielskiego.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/ZVeLWYJnmrw" width="640"></iframe><br />
<br />
Kończąc ten przydługi wpis, który powstawał na raty ze względu na to, że ustępująca zima zdążyła mnie jeszcze wepchnąć do łózka, powrót BESTie w żadnym razie nie jest klapą. Piosenka jest sympatyczna, tak jak i teledysk, a jednak całość wydaje się mało spójna i fatalnie wymierzona jeśli idzie o czas. Chodzi nie tylko o to, że utwór sprzedałby się zdecydowanie lepiej latem, ale głównie o konkurencję. 2NE1 i Girls' Generation - dwie największe formacje na rynku - BESTie to obiecująca formacja, ale żeby mierzyć się z takimi rywalkami, jest dla nich jeszcze zdecydowanie za wcześnie.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-84433017150602027272014-02-28T15:20:00.004-08:002014-02-28T15:20:41.983-08:00Yoon Jong Shin - 상념 / ThoughtsPonieważ jestem troszkę rozczarowany dzisiejszymi teledyskami <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/BESTie" target="_blank"><b>BESTie</b></a>, i w ogóle nie jestem w najlepszym nastroju, stwierdziłem, że nie będę się przymuszał do pastwienia się nad tymi klipami i dam im dzień poleżeć. Może przez ten czas notowania dziewczyn pójdą nieco w górę? Zamiast tego dzisiaj kuchnia serwuje coś, co przyprawiło mnie dzisiaj o banana od ucha do ucha.<br />
<br />
<b>Yoon Jong Shin</b> to nadworny kompozytor wytwórni <b>Mystic89</b>. <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Lim%20Kim" target="_blank"><b>Lim Kim</b></a>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Puer%20Kim" target="_blank"><b>Puer Kim</b></a>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Park%20Ji%20Yoon" target="_blank"><b>Park Ji Yoon</b></a> - wszystkie te utalentowane wokalistki dostają piosenki właśnie od niego. Przed przejściem do klipu warto szczególnie zapoznać się z <b>"All Right"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/lim-kim-kim-ye-rim-all-right.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) Lim Kim - nie tylko z brzmieniem, ale i z treścią piosenki, bo <b>"상념"</b> to niejako lustrzane odbicie tamtego nagrania.<br />
<br />
Zanim przejdę do klipu, uprzedzę jeszcze, że nie jest to propozycja dla wszystkich - tu trzeba mieć troszkę dystansu. Już poprzedni klip z serii (bo Yoon Jong Shin jakiś czas temu zapoczątkował całą serię comiesięcznych solowych projektów) był... Specyficzny. Świadomie. Niepoważny. Świadomie. I trochę tandetny. Chyba też świadomie. Tutaj mamy powtórkę z rozrywki, tylko mniej jest efektu "co ja paczę", a więcej szczerego rechotu ze żłożenia obrazu, dźwięku i treści.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/zqqKEs0V_d8" width="640"></iframe><br />
<br />
Nie będę się jakoś przesadnie rozpisywał o tym projekcie, bo albo kogoś takie sprawy bawią, albo pozostawiają go niewzruszonym. Sama piosenka jest oczywiście o facecie, który nie może pogodzić się z rozstaniem i którego dręczą tytułowe myśli. Angielskie tłumaczenie znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/02/27/yoon-jong-shin-thought-%EC%83%81%EB%85%90/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. Mnie abbsolutnie rozbroiła kombinacja elektroniki a'la lata 80-te z obrazem trzymającym poziom ówczesnych seriali sci-fi.<br />
<br />
Z jednej strony youtube'owy obrazek, którym opatrzony jest ten teledysk, służy za haczyk, bez którego wiele osób zamknęłoby ten klip po kilku pierwszych kadrach. Z drugiej strony szkoda, że psuje on całkiem zgrabnie budowaną tajemnicę, bo sam teledysk przaez długi czas nie ujawnia nad czym pracuje zraniony mężczyzna, a że ze swoim projektem bardzo się kryje, to różne opcje pozostają otwarte.<br />
<br />
To, co mnie zaskakuje w tym klipie, to fakt, że cały dzień do niego wracam i niezmiennie z mojej twarzy nie znika uśmiech. Oglądając go pierwszy raz, byłem przekonany, że to będzie żart dobry na raz. A jednak jest tak w pomyśle, jak i w wykonaniu coś tak niezmiernie spójnego i sympatycznego, że nie mogę się od niego oderwać.<br />
<br />
I jeszcze tak w ramach bonusu - teledysk, który natychmiast skojarzył mi się z powyższym klipem. Kultowe <b>Goldie Lookin' Chain</b> i ich <b>"Half Man, Half Machine"</b>.<br />
<br />
Aha, explicit language warning, blah, blah, blah <br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="480" src="//www.youtube.com/embed/ygN8H3kI1qE" width="640"></iframe><br />Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-72269303179422576222014-02-27T14:56:00.002-08:002014-02-27T14:56:42.261-08:00YB - Cigarette GirlKoniec lutego miał upływać pod znakiem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a>... No i poniekąd upływa, ale że tak <b>SM Entertainment</b>, jak i <b>YG Entertainment</b> prowadzą jakiś dziwny korespondencyjny pojedynek na wstrzymywanie się z emisją teledysków, muszę szukać innych bohaterów dla moich wpisów.<br />
<br />
Wspomniane powyżej żeńskie supergrupy zawędrowały do tego wstępu nieprzypadkowo. To SNSD i 2NE1 w oczach fanów są globalnymi wizytówkami muzycznej Korei, to im wróży się wielkie kariery także na zachodniej półkuli i to ich anglojęzycznych wydawnictw fani znad Atlantyku wypatrują najbardziej. A jednak to nie dziewczyny z gilrsbandów, a prawdziwy koreański rock band szykuje się do podboju anglojęzycznych rynków.<br />
<br />
<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/YB" target="_blank"><b>YB</b></a> albo inaczej <b>Yoon Do Hyun Band</b> to bodaj najpopularniejsza typowo rockowa formacja w Korei, przynajmniej jeżeli nie będziemy zagłębiali się w ichnią rockową paleontologię. Sylwetkę zespołu z grubsza przybliżyłem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/yb-mystery.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a> przy okazji ich zeszłorocznej piosenki <b>"Mystery"</b>, którą swoją drogo polecam, szczególnie wielbicielom wyspiarsko brzmiącego rocka.<br />
<br />
Koreańska formacja niedawno dostała się pod skrzydła Douga Goldsteina - menadżera, który pilotował lot Guns 'N Roses na sam top list przebojów. Teraz ma przyczynić się do sukcesu koreańskiej grupy na rynkach anglojęzycznych. Nadchodzącą kampanię w UK i USA zwiastuje anglojęzyczny singiel YB zatytułowany <b>"Cigarette Girl"</b>.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/DgGTtGnYJRY" width="640"></iframe><br />
<br />
Skoro zrobiło się tak angielsko, to zacznijmy od... Filiżanki herbaty, a potem zajmiemy się omawianiem słonia w pokoju. Angielski... Tak jakoś jest, że każda nieanglojęzyczna grupa, która odniesie sukces w swojej ojczyźnie prędzej, czy później rzuca się na projekt w narzeczu lordów i jankesów. Nawet na naszym rodzimym podwórku Coma i Rogucki szarpali się niedawno z angielskim, a litościwą zasłonę milczenia powinno spuścić się na wczesne próby Kazika Staszewskiego i Kultu.<br />
<br />
Jedną rzeczą jest znać język, inną w nim mówić, a jeszcze wyższą szkołą jazdy jest śpiew w obcym języku. Rzecz sprowadza się do dykcji przyzwyczajonej do innych dźwięków - nie wszyscy zwracają na to uwagę, ale z fonetycznego punktu widzenia nawet takie polskie "s" i angielskie "s" to dwa podobne, ale jednak różne dźwięki. Nie będę się pastwił nad tym zagadnieniem, bo sam wokal jest bardzo dobry, ale ja wolałbym usłyszeć tę piosenkę po koreańsku.<br />
<br />
Sama kompozycja naprawdę przypadła mi do gustu, choć nie jestem do końca przekonany co do jej marketingowego potencjału. Grupa zawarła w tym nagraniu dosyć oryginalną mieszankę brzmienia i kompozycji, bo o ile sam utwór wydaje się kompozycyjnie kojarzyć z amerykańskim hard rockiem, to różne elementy idą bardziej w kierunku innych nurtów, także tych wyspiarskich. Choćby sam przewodni riff swoim brzmieniem nie jest daleki od tego, co można usłyszeć na albumach Kasabian.. Z kolei piosenka szerzej, pomimo zbyt dużego tempa, swoim klimatem kojarzy mi się ze stoner rockiem.<br />
<br />
Dla mnie wszystko, co napisałem w akapicie powyżej, jest komplementem - piosenka naprawdę bardzo mi się podoba. Ale mieszanie jeśli nie niszowych, to na pewno niemainstreamowych inspiracji muzycznych z dosyć mainstreamową treścią i momentami kulejącą wymową, nie jest dobrym prognostykiem przed wojowaniem zagranicy. Jeżeli mnie ta angielszczyzna potrafi zatrzeszczeć w uszach, to trudno mi przewidzieć reakcję osoby władającej angielskim od pierwszego wypowiedzianego słowa.<br />
<br />
Samo brzmienie jest dla mnie zdecydowanie na tak, a koniec końców wokal jest naprawdę dobry, nawet jęsli wymowa trzeszcy, więc ja przymykam oko na te niedociągnięcia i na pewno znajdzie się więcej osobników podzielających moją opinię. Jednak czy to wystarczy by skusić słuchaczy odgrodzonych barierą nieufności wobec rocka egzotycznego pochodzenia, który sam w sobie nie jest dość egzotyczny, by wabić wielbicieli muzycznej egzotyki właśnie? Jak zawsze - pokaże czas, choć osobiście ściskam kciuki tak za sukces grupy, jak i jej dalszy progres, bo YB muzycznie interesuje mnie coraz bardziej.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-54040339032221980712014-02-20T14:40:00.002-08:002014-02-20T14:40:30.323-08:00Park Ji Yoon - Beep + Inner SpaceW ostatnich dniach jakoś nie chciało mi się sięgać po kpopowe nowości. Nie dość, że większość premier to wydawnictwa od wykonawców, którzy nieszczególnie mnie interesują, to jeszcze gdzieś pod skórą czuję już napięcie związane z premierami, które czekają nas na przełomie lutego i marca - <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Orange%20Caramel" target="_blank"><b>Orange Caramel</b></a>. Na tak spreparowanym tle, trudno zabłysnąć. A jednak, udało się wokalistce, po kktórej się tego nie spodziewałem.<br />
<br />
Ponieważ, tytuł zdradza o kim i o czym będzie wpis, nie będę owijał w bawełnę. <b>Park Ji Yoon</b> taka jaką ja znam, czyli z ostatniego okresu - dotąd mnie nie przekonywała, przynajmniej jako wokalistka. Zeszłoroczny kawałek <b>"Mr Lee"</b>, pomimo wzbudzonego powszechnie zachwytu, mnie raczej nużył. Niedawno wokalistka powróciła z pre-releasowym <b>"Inner Space"</b> i znów pudło jeżeli idzie o moje upodobania, znów piosenka wydawała mi się nudna.<br />
<br />
Do "Inner Space" jeszcze wrócę, bo kilka słów na temat tej piosenki mimo wszystko chciałem napisać, jednak sądząc po sobie, nie uważam by słuszne było serwowanie jej przed daniem głównym.<b> "Beep"</b>, bo taki tytuł nosi wypuszczony kilka dni temu właściwy singiel wokalistki, z początku został przeze mnie całkowicie świadomie olany m.in. ze względu na rozczarowujące "Inner Space". Dzisiaj moje olewactwo zostało wreszcie przezwyciężone przez ciekawość i bardzo jestem z tego powodu zadowolony.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/9S0wPs6TrEE" width="640"></iframe><br />
<br />
Proszę nie regulować odbiorników, ten teledysk naprawdę tak wygląda. Kawał świetnej roboty, choć po pierwszym oszołomieniu, przy kolejnych odtworzeniach widać jak na dłoni, które fragmenty zapożyczono z archiwum, a które dokręcono przemielono przez filtry (pomijając fakt, że w trakcie teledysku, filtry są celowo stopniowo usuwane, aby tę różnicę uwypuklić). Jednak pierwsze wrażenie klip robi piorunujące - świetna, pomysłowa zabawa konwencją do tego opatrzona bardzo profesjonalnym wykonaniem.<br />
<br />
Dla koreańskich odbiorców dodatkowym smaczkiem jest obecność całej plejady gwiazd tamtejszego show-biznesu. Muzycy, komicy, prezenterzy - nazwiska pojawiają się oczywiście w końcowych napisach, więc nie chce mi się ich tutaj wypisywać. Jeżeli potrzebujecie pomocy w identyfikacji poszczególnych osób, to na kanale wytwórni (ten sam na którym umieszcone jest powyższe video) znajdziecie solowe teasery z postaciami pojawiającymi się w teledysku (bodaj 7 filmików).<br />
<br />
Sam klip nawiązuje estetycznie do lat 70-tych i szału disco. Afro, dzwony, czarne okulary i obciachowe wąsy - wszystko zostało odhaczone na liście zadań. Niby ani od strony koncepcji, ani od strony technicznej nie jest to teledyskowy Mount Everest, a jednak całość jest po prostu dopracowana oraz spójna i właśnie przez to wydaje się sympatyczna i tak przyjemnie się ją ogląda.<br />
<br />
Co do piosenki, to z jednej strony ukłonów w kierunku disco znów mamy dostatek. Przede wszystkim linia bassu to typowe disco, ale także główna linia melodyczna, czyli to co śpiewa Park Ji Yoon jest pod wieloma względami podobne do dawnych kanonów gatunku. Chodzi o samą melodię, ale także o pewne maniery i sam sposób śpiewania.<br />
<br />
A jednak jeden element tego nagrania w moich uszach odstaje od przyjętej stylizacji - jest to klawiszowa sekwencja, którą wita nas piosenka. Moim zdaniem to bardzo udany zabieg - gdyby cała piosenka była wiernym odtworzeniem standardów disco, mogłaby się okazać niestrawna dla dzisiejszego odbiorcy. A tak, te klawisze nadają piosence trochę bardziej dzisiejszego i bardziej stylowego brzmienia.<br />
<br />
Niestety jeżeli idzie o styl, to noty idą w dół za "engrish". Wbrew pozorom era disco doczekała się wielu fajnych tekstów piosenek - szukających tematów i inspiracji w nietypowych dla popu miejscach. "Beep" w jakiś sposób próbuje do tego nawiązać, część tych jednowyrazowych, powtarzanych wstawek jest nawet nieźle wkomponowana w tekst, ale potem zdarzają się zupełnie niewytłumaczalne zbitki przypadkowych wyrazów jak "baby oh my love". Angielskie tłumaczenie (chociaż nie rewelacyjne) znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/02/16/park-ji-yoon-beep/#more-12456" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/2IhEHEch0io" width="640"></iframe><br />
<br />
Co do "Inner Space", to mój problem dotyczy przede wszystkim zwrotek, które są ze wszech miar nijakie. łączą się tam motywy elektroniczne i instrumentalne, które razem nieszczególnie pracują na stworzenie jakiejkolwiek atmosfery, co najwyżej atmosfery pustki. Może nawet w to właśnie mierzono, bo piosenkarka zwierza się tutaj ze swoich sekretów nie na plotach przy kawie, a wpuszcając słuchacza do swojej osobistej, wewnętrznej przestrzeni. Sęk w tym, że ja nie kupuję takich wydumanych tłumaczeń jeżeli idzie o muzykę. Nawet jeżeli stoi za tym jakaś myśl, to piosenka przede wszystkim musi brzmieć.<br />
<br />
Przy czym nie jest tak, że cały kawałek spisuję na straty. Bardzo podobają mi się refreny, które są nastrojowe, ciekawe i wpadają w ucho. Niestety rodzielające je dźwiękowe pustkowia zwrotek niweczą cały trud w nie włożony. Niezły, bo nie sztampowy, jest tekst piosenki. Klip ma napisy, ale lepsząwersję tłumaczenia znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/02/16/park-ji-yoon-inner-space-%EB%82%98%EC%9D%98-%EB%87%8C%EA%B5%AC%EC%A1%B0/#more-12459" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. Nad teledyskiem nie będę się rozwodził, bo to jeden z tych klipó który jest bo jest. Nie ma w nim nic złego, jest ładnie wykonany, ale zwróci uwagę raczej wyłącznie fanów.<br />
<br />
Powrót Park Ji Yoon to nieoczekiwany rozbłysk na kpopowej scenie, która wstrzymała oddech w oczekiwaniu na gwiazdy pierwszego formatu. O ile pre-release'owe "Inner Space" jest skierowane przede wszystkim do fanów wokalistki, o tyle "Beep" ma wszelkie predyspozycje by stać się prawdziwym hitem. Nie chodzi już nawet o przesympatyczny teledysk wypchanym znanymi twarzami, sama piosenka jest bardzo dobra muzycznie, przyjemnie melodyjna, przy tym chwytliwa jak diabli i świetnie wystylizowana. Jestem ciekaw jak Park Ji Yoon poradzi sobie na listach przebojów, bo do wielkich premier jeszcze moment, a trzeba też pamiętać, że jej nazwisko to też marka sama w sobie.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-40724689359909637992014-02-16T14:40:00.002-08:002014-02-16T14:40:17.162-08:00Sunmi - Full Moon (feat. Lena)Choć dotychczasowy dorobek <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Sunmi" target="_blank"><b>Sunmi</b></a> nie jest szczególnie pokaźny objętościowo, to jej dzisiejszy powrót jest jedną z najbardziej wyczekiwanych premier nie tego miesiąca, a chyba całego półrocza. Nie będę ukrywał, że - nie tylko moje - oczekiwania wobec tej piosenki są wysokie. Jednak nie może być inaczej, skoro zeszłoroczny solowy debiut wokalistki z piosenką <b>"24 Hours"</b> był aż tak przebojowy.<br />
<br />
<b>"24 Hours"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/09/sunmi-24-hours.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) to niemal książkowy przykład hitu - piosenka, która wdziera się nie tylko w umysł, ale i w ciało, wymuszając choćby wystukiwanie rytmu i uniemożliwiając odklejenie się od nagrania. A że przebojowej piosence towarzyszyła jedna z najlepszych choreografii zeszłego roku i bezkompromisowy, ale dojrzały i zrobiony ze smakiem teledysk, to "24 hours" stało się jednym ze znaków rozpoznawczych roku 2013 w kpopie.<br />
<br />
Czy <b>"Full Moon"</b> powtórzy ten sukces?<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/8BBF3vRY85M" width="640"></iframe><br />
<br />
Troszkę obawiałem się tego wampirycznego konceptu, który ujawniono już w teaserze teledysku (pokazano wtedy całą czołówkę klipu). To jeden z tych konceptów, który wydaje się prosty, ale bardzo łatwo popaść z nim w miałkość, nijakość i sztampę, co gorsza bardzo łatwo też o niekonsekwencje, które z łatwością mogą zniszczyć teledysk.<br />
<br />
Z początku nie byłem przekonany ani do piosenki ani do teledysku. W uszy gryzła mnie ta gadana introdukcja, która pasuje do całości jak pięść do nosa, w oczy uderzył mnie dość pusty plan z zimwym placem zabaw, który podsycił moje obawy co do konceptu. Na szczęście były to bodaj ostatnie zastrzeżenia jakie wzbudził we mnie ten projekt, bo dalej jest tylko lepiej i lepiej.<br />
<br />
Zacznę może od piosenki. Czy jest dobra? Tak, zdecydowanie. Czy jest tak przebojowa jak "24 Hours"? Nie, ale wiele jej nie brakuje. Trzeba wziąć pod uwagę, że zeszłoroczny kawałek wokalistki był znacznie żywszy, tu mamy do czynienia z quasi-balladą więc bezpośrednie porównanie nigdy nie będzie do końca miarodajne.<br />
<br />
Klip zaczyna się od reklamy nietypowego duetu producenckiego i warto chyba pochylić się nad tą kwestią. <b>JYP</b> to już człowiek-instytucja w branży - nie tylko jako wykonawca, ale ostatnio przede wszystkim jako kompozytor. Jednak ta piosenka brzmi raczej jakby trzon ułożył inny potentat tego rynku - <b>Brave Brothers</b> (nota bene - w tym roku świętuje dziesięciolecie twórczości) - a JYP bardziej zajął się wykończeniem tego projektu. Skąd taka teoria co do podziału ról?<br />
<br />
Porównajcie sobie ten kawałek z zeszłorocznymi <b>"Gone Not Around Any Longer"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/01/sistar19-gone-not-around-any-longer.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Sistar19" target="_blank"><b>Sistar19</b></a> czy nawet <b>"First Love"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/starcie-czerwca-after-school-first-love.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/After%20School" target="_blank"><b>After School</b></a>. Brzmienie "Full Moon" nie ma takiej mocy, aż tak potężnego beatu, czy tak wyraźnie budowanego napięcia, ale sam fundament kompozycji wydaje się bliźniaczo podobny. To, co zbudowano wyżej jest już inne choćby dlatego, że postawiono na bardziej subtelne, lekko jazzujące brzmienie z którego z kolei słynie JYP.<br />
<br />
Tak czy inaczej po piosence wyraźnie słychać, że maczali w niej palce obaj panowie - a że generalnie lubię ich twórczość, to i tym razem piosenka wpasowuje się w mój gust. Z początku troszkę rozczarował mnie bardzo miękki wokal Sunmi, ale po kilku(dziesięciu) przesłuchaniach muszę przyznać, że bardzo pasuje do piosenki, w dodatku jest pozytywnie kontrapunktowany przez dobrze zrobioną wyrazistą sekwencję rapu.<br />
<br />
Przy czym ta uwaga o kilkudziesięciu przesłuchaniach nie wzięła się z tego, że żeby docenić nagranie potrzebowałem aż tylu podejść. Wręcz przeciwnie. Chodzi raczej o to, że pisanie tego tekstu okazuje się niezwykle trudne, bo ilekroć wracam do teledysku, to trudno mi poprzestać na jednym odtworzeniu.<br />
<br />
Co do samego obrazu, to nie będę ukrywał, że wbrew obawom bardzo przypadł mi do gustu. Tak, możliwe, że można było z tego pomysłu wycisnąć jeszcze więcej, ale i tak jestem bardzo zadowolony. Normalnie może narzekałbym na przesadnie sugestywną choreografię - ale w tym wypadku jest tak jak powinno być. Wampiry i całe to magiczne tałatajstwo - lamie, południce, gumiho - zawsze żerowało na męskim popędzie seksualnym i cała ta seksualność, którą dziś postrzegamy jako otoczkę czy pewne ujęcie motywu, tak naprawdę leży u samego jego sedna.<br />
<br />
Jest to też pewien element budowania wizerunku, bo nie ukrywajmy, że przy okazji "24 Hours" wokalistka także poczynała sobie całkiem śmiało tak na scenie, jak i przed kamerą. Osobiście uważam, że nic w tym złego, bo nikt nie posunął się tu za daleko, a kpop potrzebuje też trochę śmiałej bezpśredniości ujętej w zgrabne opakowanie - co innego kiedy girlsband raz udaje niewinne dziewczynki, a innym razem próbuje rozbić kamerę tyłkiem, co innego kiedy solistka trzyma się seksownego, ale nie grubiańskiego wizerunku.<br />
<br />
Swoją drogą ciekawa jest metamorfoza samej wokalistki, która w "24 Hours" wyglądała znacznie subtelniej, nawet nieco dziewczęco, podczas, gdy w "Full Moon" jest znacznie bardziej kobieca. Niby ta sama twarz, ale makijąż sprawia, że wydaje mi się, że patrzę na dwie różne osoby.<br />
<br />
Wracając do teledysku to bardzo podoba mi się szeroko pojęty koncept wizualny, który przypomina mi trochę burtonowego "Sweeney Todda" - podobny klimat nieco baśniowych, przerysowanych dekoracji, które z jednej strony są niezwykle bogate w detale i trzymają bardzo wysoki poziom wykonania ale naraz mają w sobie coś teatralnego i nawet nie próbują imitować rzeczywistości.<br />
<br />
Ważne dla klipu są także wszystkie te detale produkcyjne, które bardzo wzbogacają obraz. Tyczy się to przede wszystkim montażu i postprodukcji. W oczy rzucają się szalenie efektowne wejścia tancerek i sekwencja z magicznie przemieszcającą się raperką, ale jest też sporo innych, mniejszych smaczków, które dodają całości klimatu, jak choćby zamek na wzgórzu, który w niektórych scenach przewija się w tle, czy nietoperze przelatujące na tle księżyca.<br />
<br />
"Full Moon" to zdecydowanie kompletny kpopowy pakiet - wszystko czego można się spodziewać po topowym projekcie. Bardzo dobra piosenka godząca przebojowość z solidnym poziomem muzyki, efektowny, zapadający w pamięć teledysk i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują także na kolejny ciekawy układ taneczny, co po mału staje się znakiem rozpoznawczym wokalistki. Choć wciąż wolę "24 Hours", to "Full Moon" jest godnym następcą tamtego przeboju i myślę, że i tym razem Sunmi wdrapie się na szczyty list przebojów. Tym bardziej, że czarne chmury zawisły nad teledyskiem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a> (utracono część materiału video i niewykluczone, że konieczne będzie ponowne kręcenie) i bardzo możliwe jest przesunięcie daty premiery.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-45726677444085444592014-02-15T15:50:00.001-08:002014-02-15T16:07:13.842-08:00Various Artists - Let It Go (Frozen OST)Prawdopodobnie wiecie, że niedawno <b>Disney</b> wypuścił nową hitową animację zatytułowaną<b> "Frozen"</b>. W wypadku tej wytwórni filmowej jest to równoznaczne także z wypuszczeniem przynajmniej jednej hitowej piosenki. Tym utworem w wypadku "Frozen" jest<b> "Let It Go"</b> i... Przyznam, że nie jestem fanem amerykańskich wersji tego utworu. Jednak Korea najwyraźniej zakochała się w tej piosence, więc ostatnie tygodnie przyniosły prawdziwy wysyp coverów w wykonaniu najlepszych głosów koreańskiej sceny. Kilka wersji jest naprawdę ciekawych, kilka bije na głowę oryginał, już na wstępie odsyłam Was do wersji męskiej w wykonaniu <b>Hana Dongguena</b>, która znajdzie się gdzieś pod koniec tego wpisu.<br />
<br />
Nie wiem, czy jestem właściwą osobą, by opowiadać o czym jest ten film, bo sam nie wybrałem się do kina - co prawdopodobnie jest błędem, disneyowska produkcja zbiewra świetne recenzje - jednak wypadałoby wstawić tu nieco kontekstu. Jedną z bohaterek filmu jest Elsa, córka królewskiej pary, która ma nietypowy dar, bardziej pasujący do komiksu Marvela niż filmu Disneya - włada śniegiem i lodem. Nie będę zagłębiał się w detale fabuły, ale kluczowy jest tutaj strach przed tymi mocami - jej otoczenie krzywo patrzy na jej dar, traktuje go czy to z obawą, czy to jako powód do wstydu...<br />
<br />
Nastoletnia dziewczyna odkrywa w sobie magiczne moce, przez co ma problemy w kontaktach z otoczeniem... To nie jest nowy motyw, w literaturzejest popularny od dekad, a istnieje prawdopodobnie od stuleci i zawsze był czymś w rodzaju metafory na kobiece dojrzewanie -"Carrie" Kinga, "Kwestia ceny" Sapkowskiego. Tak czy inaczej "Let It Go" jest piosenką, która towarzyszy przemianie Elsy, która decyduje się odrzucić jarzmo społeczne i poddać się swojej magii zostając królową lodu.<br />
<br />
No to tło z grubsza wyjaśniłem, pora zająć się piosenkami. Zacznę od filmowego oryginału w wykonaniu <b>Idiny Menzel</b> - piosenkarki i aktorki, powiązanej głównie z Broadwayem.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/moSFlvxnbgk" width="640"></iframe><br />
<br />
Nie ulega wątpliwości, że Idina Menzel wie jak zaśpiewać taką piosenkę i trudno do czegokolwiek w jej wykonaniu się przyczepić. A jednak ja nie przepadam za tą wersją z dwóch względów. Po pierwsze mam wrażenie, że w wielu momentach głos został całkiem niepotrzebnie zwielokrotniony czy w inny sposób obrobiony. Możliwe, że to świadomy zabieg wytwórni, który w jakiś sposób podkreślić magiczny charkter sceny itd., ale ja tego nie kupuję i mnie to po prostu razi.<br />
<br />
Druga kwestia to sam dobór wokalistki. Tak, pani Menzel świetnie śpiewa, jest doświadczona, ale jest już dojrzałą kobietą. O ile finał piosenki w jej wykonaniu brzmi świetnie i bardzo przekonywująco, to początek, śpiewany jeszcze jako dziewczyna, a nie kobieta - ten fragment mnie nie przekonuje. Nie dlatego, że jest źle zaśpiewany, a dlatego, że sam głos piosenkarki - jego barwa - nie odpowiada moim oczekiwaniom.<br />
<br />
Koreańscy wykonawcy w większości na warsztat biorą właśnie powyższą, filmową wersję tego utworu, ale istnieje także wersja popowa w wykonaniu <b>Demi Lovato</b>. Tu otwarcie przyznaję, że tej wersji po prostu nie lubię i zamieszczam ją bardziej dla zachowania pełnego obrazu, bo gdyby miała decydować osobista ocena, to tej wersji by tutaj nie było.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/kHue-HaXXzg" width="640"></iframe><br />
<br />
Może winny jest wizerunek pani śpiewającej ten kawałek, ale dla mnie jest to wersja - przepraszam, jeżeli komuś się podoba i proszę nie brać tego do siebie - kmiocka. Mnóstwo tu pretensjonalnych ozdobników, wrzuconych bez wyczucia, natomiast samo mięso kompozycji zostaje wykonane słabiutko z szczególnie rozczarowującymi refrenami, którym wyraźnie brakuje mocy i którym nie pomagają nawet postprodukcyjne zabiegi mistrzów konsolety. Fuj.<br />
<br />
Popowe "Let It Go" ma swoją oficjalną koreańską wersję, śpiewaną przez samą <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Hyorin" target="_blank"><b>Hyorin</b></a>.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/uj3r8wP_yh8" width="640"></iframe><br />
<br />
I choć znów mamy natłok ozdobników, to tym razem jest to moja bodaj ulubiona wersja tej piosenki, bo wszystko czemuś służy, jest wkomponowane i podporządkowane muzyce, a nie wrzucone, żeby pokazać - Hej, umiem tak zrobić z głosem. W wykonaniu <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Hyorin" target="_blank"><b>Hyorin</b></a> po prostu słychać emocje, słychać energię, słychać radość, a o to chodzi w tej piosence. Poza tym to jak Hyorin kończy tytułową frazę jest nieziemskie, chociaż obawiam się, że przekreśla ją jako królową lodu - wszystko by tym głosem stopiła.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/y5xmoR2yVHo" width="640"></iframe><br />
<br />
Jakoś tak się utarło, że jak Hyorin wykona jakiś cover, to za moment musi go także wykonać <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Ailee" target="_blank"><b>Ailee</b></a> i na odwrót. W tym wypadku niestety mam trochę zastrzeżeń. Główny tyczy się aranżacji i sposobu wykonania piosenki. Ailee postanowiła zaśpiewać "Let It Go" po swojemu i normalnie pochwalam tego typu decyzje, sęk w tym, że ta piosenka jest bardzo specyficzna, typowo musicalowa i nie nadaje się do takiej przeróbki. Piosenkarce nie udało się sprzedać swoich muzycznych klimatów, ale nie oddała także nastroju oryginału. W efekcie sprzeczność aż kłuje po uszach, a że ku mojemu zdziwieniu Ailee raz czy dwa razy się sypnęła, to jestem trochę rozczarowany tym wykonaniem.<br />
<br />
Odnotuję jeszcze, że Ailee urodziła się i dorastała w USA, stąd jej świetny angielski, natomiast kolejne wykonania będą zawierały mniej lub więcej "engrish" - odnotowuję to tutaj, zbiorczo, bo nie ma sensu żebym powtarzał się w każdym kolejnym akapicie.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/tcf6P9v3YrA" width="640"></iframe><br />
<br />
Następna na rozkładzie jest <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Bohyung" target="_blank"><b>Kim Bohyung</b></a> czyli najlepszy(?) głos niezwykle utalentowanej wokalnie formacji <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Spica" target="_blank"><b>Spica</b></a>. Bohyung także zaśpieała ten kawałek nieco po swojemu, nie szczędząc swojej charakterystycznej barwy i mocy, ale w jej wypadku ten patent się sprawdził, bo sama ranżacja pozostaje wierna oryginałowi, a choć sam głos wokalistki nie jest typowo musicalowy, to sprawdza się w tej konwencji, jednocześnie dodając nieco kolorytu. Jedyne czego mógłbym się tutaj przyczepić, to tego samego, co w wykonaniu Idiny Menzel- całą piosenkę śpiewa kobieta, nie ma tej transformacji. Co i tak nie przeszkadza mi słuchać tego wykonania z przyjemnością.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/YCxh29luJtg" width="640"></iframe><br />
<br />
"Let It Go" na tapetę wzięła także <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Dia" target="_blank"><b>DIA</b></a>, wokalistka do niedawna występująca solo, obecnie będąca sercem i strunami głosowymi nowego girlsbandu <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Kiss%26Cry" target="_blank"><b>Kiss&Cry</b></a>. To wykonanie jest jeszcze bliższe oryginałowi, ma jeszcze silniej wyczuwalny pierwiastek musicalowy. Choć warsztatowo jest po prostu bardzo dobrze, ale nie wybitnie, to jednak cenię sobie tę wersję ze względu na barwę głosu wokalistki, która pasuje i do dziewczyny, i do młodej kobiety, przez co jeśli idzie o dopasowanie się do odgrywanej postaci, wypada niezwykle naturalnie i autentycznie.<br />
<br />
Następne wykonanie to prawdziwa bomba, radzę nie sugerowac się wstępem jeśli idzie o dostosowywanie poziomu głośności w słuchawkach - jak przesadzicie, to czeka Was wizyta u laryngologa.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/BXEHA7BOlgQ" width="640"></iframe><br />
<br />
<b>손승연</b> vel <b>Sonnet Son</b> - nie wiem, czym ją karmili rodzice w dzieciństwie, ale moja dzieciarnia dostanie to samo. To zdecydowanie najlepsze wykonanie tej piosenki jakie słyszałem. Naraz potężne, imponujące, ale i lekkie i niezwykle naturalne. Dziewczyna wyciąga dźwięki z niewiarygodną łatwością. Za chwilę pęknie jej 2,5 mln wyświetleń na YT, ale moim zdaniem to i tak mało, zasługuje na zdecydowanie więcej - więc, śmiało dzielcie się tym wykonaniem ze znajomymi.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/cg1xeUXUmdM" width="640"></iframe><br />
<br />
Nikt nie spodziewa saię <strike>hiszpańskiej inkwizycji</strike> powrotu <b>trotu</b>. <b>Mnet</b> ostatnio usiłuje wskrzesić ten popularny przede wszystkim przed demokratyzacją gatunek swoim programem muzycznym - nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, ale to wykonanie mnie po prostu zabiło. Jeżeli ktoś nie zauważył, facet śpiewający piosenkę nazywa się <b>Park Hyun Bin</b> - tak, ma to napisane na koszulce. I - żeby nikt nie myślał, że tu ludzi oszukuję - to nie jest męskie wykonanie, o którym wspominałem na wstępie, tamto jeszcze czeka na swoją kolej.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/TH2JtCgLPM4" width="640"></iframe><br />
<br />
Ale najpierw więcej trotu :) Nie jest może aż tak zabawnie, bo <b>Hong Jinyong</b> śpiewa bez tak wyraźnej maniery i na dodatek ma kawał głosu, ale za to jest ładna, więc i tak jesteśmy na plusie ;) <br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/VQ48xNRm4Pk" width="640"></iframe><br />
<br />
To jeszcze w temacie ładnych dziewczyn. <b>Inkigayo</b> ma nową gospodynię - <b>Lee Yoobi</b> - i ktoś pomyślał, że dobrym pomysłem na zaprezentowanie jej publiczności będzie wystawienie jej na scenę z popularną aktualnie piosenką. W całym tym pomyśle ktoś na pewnym etapie zlekceważył pewien istotny szczegół - że dziewczyna jest aktorką, a nie piosenkarką, więc wykonanie to jeden wielki playback. Ale nie o to przecież chodzi ;) .<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/VkJyFFEYgiA" width="640"></iframe><br />
<br />
W <b>Show Champion</b> też postanowiono szarpnąć się na ładną dziewczynę wykonującą zagraniczny przebój, choć tam wybrano kogoś trochę bardziej ogarniętego wokalnie, czyli <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Dia" target="_blank"><b>DIA</b></a>, której wykonanie studyjne linkowałem już wyżej. Możecie sobie porównać obie wersje, ja wolę tę studyjną, ale ta telewizyjna też mnie nie rozczarowała.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/udQlz3NA528" width="640"></iframe><br />
<br />
To jest ta męska wersja, o której pisałem. Świetny głos o wyrazistej barwie i dużej mocy, nic dziwnego, że Han Donggeun wygrał trzecią edycję "Birth of a Great Star". Teraz szykuje się do debiutu pod skrzydłami Pledis Entertainment. Moim zdaniem tym wykonaniem zrobił sobie kawał reklamy i ja czekam z niecierpliwością na więcej jego piosenek.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/QZ1poicuB2s" width="640"></iframe><br />
<br />
Na zakończenie, nie mogłem się powstrzymać - wersja japońska. Nie mam pojęcia kto śpiewa - nie umiem czytać kany, tym bardziej kanji. Jednak sam język japoński zawsze wydawał mi się niezwykle śpiewny, więc japońskie wykonanie musiało zagościć w tym zestawienia.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-31266779384978978072014-02-14T13:30:00.002-08:002014-02-14T13:30:06.533-08:00Stellar - MarionettePo tygodniach wypchanych premierami kolejnych seksownych konceptów, w które opakowywano koreańskie girlsbandy, sytuacja - chyba - sięgnęła zenitu i dalej może być już tylko spokojniej. Co prawda po fali krytyki, która spadła na wytwórnie i same grupy pod koniec stycznia, myślałem, że już wtedy konkurencja schowa głowy w piasek. Jak widać - myliłem się - bo oto <b>Stellar</b> postanowiło przebić wszystko, co do tej pory widziałem w kpopie. Jednak wydaje mi się wysoce nieprawdopodobne, by ktoś w najbliższym czasie spróbował przebić Stellar.<br />
<br />
Nie wiecie kim są Stellar? Cóż, trudno mi Was winić. Choć formacja debiutowała latem 2011 roku, to jej dorobek jest raczej skromniutki - szczególnie w ostatnim czasie o grupie było cicho. W zeszłym roku mignęła mi gdzieś ich piosenka "Study", ale że było to dość paskudne aegyo, to nie zwróciłem na nią większej uwagi. Najwyraźniej wytwórnia <b>Top Class Entertainment</b> (w kontekście tego, co zobaczycie, nazwa brzmi jak całkiem udany żart) wzięła sobie do serca moją niechęć do aegyo i tym razem powróciła z seksownym konceptem i... Po prostu popatrzcie.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/NCQpzHPYRUc" width="640"></iframe><br />
<br />
Co to jest, reklama kremu na hemoroidy? Wyciskamy krem na dłonie i obszernymi ruchami wcieramy w pośladki? Bogowie, kto wymyślił ten układ? Tu już nawet nie chodzi o to, że wydaje się on obsceniczny - on jest groteskowo głupi. Gdyby to był jedyny zarzut pod adresem teledysku i projektu, to i tak bylby on dostatecznym powodem, by wywołać falę zasłużonej krytyki. Ale nie jest, zdecydowanie jest tu jeszcze kilka punktów nad którymi trzeba się popastwić.<br />
<br />
Zacznijmy może szerzej. Jestem facetem. Od czasu do czasu bulwersuje mnie przesadna sugestywność układów tanecznych i teledysków w kpopie. Bulwersuje, ale nigdy nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z gapienia się na ekranowe małe conieco. Jednak Top Class Entertainment udała się ta niebywała sztuka i stworzyli teledysk, na który nie mogę patrzeć, no chyba żeby się pośmiać.<br />
<br />
Jest to o tyle bardziej zabawne, że w gruncie rzeczy dziewczyny mi się podobają. Nie mają może sylwetek, które pasowałyby do tego projektu - każdej czegoś brakuje, jedna ma kościsty tyłek, druga jest za płaska, trzecia ma pasy "wyszczuplające" na kostiumie żeby zamaskować brak dostatecznego wcięcia w talii - ale dziewczyny są ładne i mają w sobie trochę uroku. Niestety to jak je ubrano i co kazano im tańczyć przekreśla wszelkie możliwe atuty. Tu można tylko parskać śmiechem lub kryć twarz w dłoni z zażenowania.<br />
<br />
Właśnie, bo przecież masaż pośladków i szeroko pojęte wypinanie dupska do kamery to nie jedyna "atrakcja", jaką przygotowali spece z Top Class Entertainment (nie potrafię sobie odpuścić przytaczania pełnej nazwy wytwórni). Stroje też są "genialne". Pal licho, co się dzieje w dole, na to możnaby jeszcze od biedy przymknąć oko, w górze - o, tu jest ciekawie. Nie mam nic do dekoltów, ale wycinanie dziury w bluzce po to, żeby wystawić na wierzch biust... Cóż, Top Class.<br />
<br />
Głupoty i grubo ciosanego erotyzmu, który próbuje chyba aspirować do miana innuendo, jest tu jeszcze w bród, ale wszystko widzieliście, więc nie ma sensu, bym się o tym rozpisywał. Tym bardziej, że zostały inne tematy do poruszenia. Zacznijmy od recepcji klipu... W kilka dni Stellar dobiło do blisko 1,5 mln wyświetleń na YT, a należy pamiętać, że Koreańczycy mają swoje serwisy i do Youtube'a aż takiej wagi nie przywiązują.<br />
<br />
Naturalnie oceny klipu nie są zbyt pochlebne, teledysk ma grubo ponad 50% kciuków w dół, czyli plasuje się gdzieś w rejonach naszej rodzimej "Filiżanki", choć chyba do Nataszy jeszcze dziewczynom trochę brakuje. Jednak trudno by anglojęzyczne media i komentatorzy, sięgali do takich porównań, zamiast tego "Marionette" najczęściej nazywane jest koreańskim "Wrecking Ball" - porównanie słuszne, bo poziom głupoty wydaje się zbliżony, choć ja bardziej cenię sobie jednak kpopową szmirę, która jednak ma w sobie coś z sympatycznej nieudolności, co pozwala chociaż pośmiać się z teledysku.<br />
<br />
Oczywiście w samej Korei odzew jest jeszcze bardziej zdecydowany. Z grupą kiedyś ściśle związany był <b>Eric</b> z bardzo popularnej formacji <b>Shinhwa</b>. Firmował on projekt swoim nazwiskiem i nadzorował muzyczną stronę przedsięwzięć grupy. Choć drogi Erica i Stellar rozeszły się już jakiś czas temu, to nikt specjalnie nie afiszował się z rozstaniem. Aż do teraz, kiedy Eric zaczął głośno i wyraźnie odcinać się od swoich byłych podopiecznych. Trudno mu się dziwić, bo w mediach i internecie wrze. Wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby telewizje i ministerstwo pod naporem opinii publicznej nałożyły sankcje na samą wytwórnię.<br />
<br />
Tym bardziej, że teledysk to tylko wisienka na torcie, zwieńczenie paskudnej kampanii promocyjnej, która nie zdobyła wielkiego rozgłosu tylko ze względu na małą popularność grupy, ale która teraz zbiera swoje żniwo w mediach. O co chodzi? Wytwórnia pod przykrywką tytułowego motywu marionetki tak naprawdę budowała dziewczynom wizerunek bardziej pasujący - cóż - do dziwek.<br />
<br />
Na profilu facebookowym organizowano różne akcje, np. fani wybierali w głosowaniu, co dziewczyny mają dla nich zrobić, jakie filmiki nakręcić, fotki w jakich pozach pstryknąć - wszystko oczywiście z miękką erotyką w tle. Ale chyba najbardziej kontrowersyjny był pomysł z fotkami dziewczyn w bieliźnie, które odsłaniane były częściami w zamian za ustalone kwoty lajków.<br />
<br />
Może w świecie zachodnim nie brzmi to aż tak przerażająco - choć pamiętajmy, że nie mówimy o "fotomodelkach" tylko o piosenkarkach. Jednak Korea to trochę inna kultura. W Korei porno od dekad balansuje na granicy legalności, czasami wolno oglądać i pokazywać, czasami nie, na produkcję chyba nigdy nie było jawnego przyzwolenia, a prostytucja jest tam uznawana za domenę imigrantek. Siłą rzeczy Korea jest znacznie bardziej wrażliwa na punkcie rozbierających się rodaczek, a manewry wykonane przez Top Class Entertainment po prostu nie mogą przejśc bez echa.<br />
<br />
Ale najbhardziej bawi mnie w tym projekcie piosenka. Bawi dlatego, że jest całkiem niezła - nastrojowa, charakterystyczna i odcinająca się na tle konkurencji. Momentami jest troszkę kiczowata, wokalnie nie powala, ale jest solidna, chwytliwa i całkiem miła dla ucha. Jest jakaś, a to przy seksownym, ale przemyślanym koncepcie mogło grupie przynieść sukces na miarę ich potrzeb. Zamiast tego wytwórnia postanowiła iść na skróty i choć poniekąd cel osiągnęła, bo o Stellar mówi teraz cała Korea Południowa, to jednak cały ten projekt wszystkim zaangażowanym najpewniej odbije się czkawką.<br />
<br />
Na deser wersja taneczna teledysku. Masaż pośladków ciągle na miejscu, ale przynajmniej nie ma tego całego nieudolnego innuendo.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/ObmOW5GZRP8" width="640"></iframe><br />Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-36038608618077931872014-02-13T14:43:00.001-08:002014-02-13T14:43:08.956-08:00Ladies' Code - So WonderfulNa pierwszy rzut oka świat kpopowych teledysków jest bardzo niesprawiedliwy i nie mówię tu o samej fikcji wyświetlanej na ekranie, a o niejawnych zasadach, które dyktują kształt, ale także jakość poszczególnych projektów. Jeżeli wgryźć się głębiej w problem, to oczywiście z łatwością zauważy się logikę i chłodną klakulację stojące za poszczególnymi procesami. Jednak dla oka nieuzbrojonego w odpowiednią wiedzę, w oczy rzuca się pewien oczywisty fakt - teledyski grup żeńskich oscylują wokół poprawności i są zdecydowanie najmniej ciekawe w branży.<br />
<br />
Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim chodzi o pieniądze. Wiadomo, że budżety poszczególnych projektów nie są z gumy, koszty poniesione przez wytwórnię muszą znaleźć wielokrotne przebicie w perspektywach przychodu. Dlatego najlepsze teledyski mają soliści, którzy gwarantują przychody swoją ugruntowaną pozycją na rynku - w kpopie, żeby występować solo, trzeba mieć nie tylko talent, ale przeważnie także wyrobioną markę.<br />
<br />
Niesprawiedliwość ma też związek z płcią wykonawców, bo grupy męskie mają znaczącą przewagę nad koleżankami w temacie teledysków. Znów kluczowe są pieniądze, bo płeć piękna jest w tej branży siłą nabywczą i to jej gusta decydują o tym, w co pieniądze inwestują wytwórnie. Panie najwyraźniej wolą oglądać swoje obiekty westchnień (s)prezentowane na bogato, podczas gdy taka otoczka nie ma już znaczenia, gdy oglądają girlsbandy.<br />
<br />
Oczywiście męska część publiczności nie jest tu także bez "winy". Nam, chłopom wiele do szczęścia nie potrzeba, wiadomo, że najważniejsze żeby gazele rączo pomykały przez sawannę, dekoracja może być z dykty. Jeżeli miałbym się czegokolwiek czepiać, to pewnego braku subtelności, który odróżnia większość projektów girlsbandowych od teledysków ich kolegów. Bo jak takie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/EXO" target="_blank"><b>EXO</b></a> maniakalnie łapało się za krocza w teledysku do <b>"Growl"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/07/exo-growl.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) to jednak było to wszystko tłem dla świetnie pomyślanego i wykonanego klipu, a nie sednem samym w sobie. Jak zestawię to sobie z <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/AOA" target="_blank"><b>AOA</b></a> i ich <b>"Miniskirt" </b>(<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/aoa-miniskirt.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) czy klipem do nowej piosenki <b>Stellar</b>, który czeka abym go zbeształ, to jednak różnica klas bije po oczach.<br />
<br />
Ale dzisiaj nie będzie besztania, bo dzisiaj bohaterkami wpisu jest <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Ladies%27%20Code" target="_blank"><b>Ladies' Code</b></a> - najlepszy girlsbandowy debiut minionego roku, nie tylko moim zdaniem - dziewczyny właśnie zgarnęły statuetkę na gali <b>Gaonu</b>. Ladies' Code od samego początku imponowało profesjonalnie przygotowanym, dopracowanym wizerunkiem, niezłym muzycznym stylem i dużym potencjałem grupy, w której wszystkie członkinie dają sobie radę tak ze śpiewem, jak i z wyglądem, co wcale nie jest tak powszechne.<br />
<br />
Do tej pory największe zastrzeżenia miałem do teledysków grupy - nie dlatego, że były złe, a dlatego, że mogły być lepsze. Przede wszystkim debiutanckie <b>"Bad Girl"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/03/ladies-code-bad-girl.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) uderzało zmarnowanym potencjałem, bo sam koncept wizualny był niezwykle atrakcyjny, ale kilka pomysłów czyniło ten klip... Dziwnym. Bardzo dziwnym. <b>"Hate You"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/08/ladies-code-hate-you.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) było zdecydowanie bardziej spójne, było też ciekawsze, ale pozostawiało pewien niedosyt. Dopiero teledysk do <b>"Pretty, Pretty"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/09/ladies-code-pretty-pretty.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) mogłem uczciwie nazwać bardzo dobrym, chociaż nie wybitnym.<br />
<br />
Dziewczyny utrzymują tendencję wzrostową z teledyskami, bo klip do <b>"So Wonderful"</b> jest po prostu "wonderful".<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/v8Ai957yEJg" width="640"></iframe><br />
<br />
Trochę czasu minęło od kiedy oglądanie teledysku sprawiło mi aż tyle frajdy, szczególnie jeżeli miałbym skupić się wyłącznie na żeńskiej części sceny. Tak, <b>"Missing You"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/2ne1-missing-you.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a> było przejmująco dobrze wykonane, ale brakowało mi tam tego pomysłu, który jest w najnowszym klipie Ladies' Code. Wyłączając męską część wykonawców, dla mnie to najlepszy klip od kilkunastu miesięcy.<br />
<br />
Aż trudno mi wyróżnić jedną cechę tego teledysku, której mógłbym przypisać moje zauroczenie, czy choćby wyróżnić na tle pozostałych atutów. Zacznijmy może od tego, że lubię kiedy teledysk jest nieco odrealniony albo chociaż ujmuje prawdopodobne wydarzenia w mniej dosłowne i oczywiste kadry. Patrząc szerzej, lubię żeby film był filmem, a nie paradokumentem. "So Wonderful" pod tym względem odnosi sukces na wielu polach.<br />
<br />
Najbardziej oczywistym elementem układanki jest fantastyczna natura samej fabuły, w której dziewczyny są żywymi manekinami wzdychającymi do pracującego przy nich mężczyzny. To samo w sobie nie byłoby dla mnie może aż tak urzekające, gdyby nie znacznie bardziej fantastyczny, poruszający się na granicy baśni i horroru, motyw zamiany ról, gdzie manekin faktycznie ożywa, a mężczyzna zastyga w bezruchu.<br />
<br />
Idąc dalej mamy scenografię, która wykorzystuje dosyć rozpowszechniony motyw "teatralny" dla połączenia kilku różnych scen. O co chodzi, powinniście zobaczyć patrząc na miniaturkę klipu (chyba, że ją podmienią). W skrócie, teledysk nie kryje się z tym, że poszczególne dekoracje nie są osadzone w żadnej większej całości i bez skrupułów pokazuje je obok siebie, puste przesztrzenie w posczególnych scenach wypełniając teatralną czernią, co jeszcze bardziej odejmuje dosłowności prezentowanym obrazom.<br />
<br />
Powyższe aspekty składają się na szerszy plan projektu, do którego należy zaliczyć jeszcze aspekt retro,
który wiąże muzykę z obrazem i dodaje całości specyficznego uroku. Ta
sama koncepcja przedstawiona w bardziej dzisiejszych fatałaszkach, nie
byłaby tak urzekająca, straciłaby ten swój magiczny dystans. <br />
<br />
Nie mniej znaczące jest tutaj samo wykonanie, śmiem nawet twierdzić, że to dopiero ono pozwala sprzedać magię tego obrazu. Oczywistym walorem są pieczołowicie dopracowane stylizacje, które - ku mojemu zdumieniu - wydobyły z dziewczyn jeszcze więcej uroku. Strona wizualna, jak już wspominałem, zawsze była mocnym punktem tej grupy, ale w "So Wonderful" dziewczyny wyglądają nieziemsko - co nie tylko jest atutem samo w sobie, ale jeszcze idzie w parze z pomysłem na teledysk.<br />
<br />
Nie mogę nie napomknąć w tym miejscu, że teledysk sprzedaje odpowiednią dawkę seksapilu w żaden sposób nie uciekająć się do niskich, ostentacyjnych zagrywek, które ostatnio po cichu zaczynają psuć rynek. Miło dla odmiany zobaczyć teledysk, który nie usiłuje wybić mi oka piersiami, czy też tyłkiem którejś z pań.<br />
<br />
Wyżej wspomniałem, że trudno mi wynieść ponad resztę którykolwiek z elementów tego projektu i choć wciąż trzymam się tego zdania, to gdyby uciec się do sztuczki i w pewien sposób pogrupować aspekty tej produkcji, to zatriumfowałby aspekt produkcyjny w osobach kamery, swiatła i montażu. Nie dlatego, że trzyma wyraźnie lepszy poziom od reszty, ale dlatego, ze na innych polach spotyka się produkcje równie dobre, ale w tym konkretnym elemencie "So Wonderful" jest dla mnie bezkonkurencyjne.<br />
<br />
Te wszystkie zabawy klatkażem, które nie tylko podkreślają tempo piosenki, ale także uwypuklają baśniowy charakter obrazu, te niesamowite zagrywki głębią ostrości, godne wielkiego, kinowego ekranu, a nie mojego skromnego monitora, te niebanalnie dobrane kadry, które godzą ujmująco zaprezentowane detale z szerszymi planami dającymi większy pogląd na całość sytuacji. A wszystko wykończone oświetleniem, które każdej scenie nadaje charakeru. Jak już wspomniałem, teledysk do "So Wonderful" jest "wonderful".<br />
<br />
Troszkę mniej entuzjazmu zachowałem dla piosenki, choć wciąż przyznaję, że słucha mi się jej z dużą przyjemnością, a refren zaskakująco łatwo wbił mi się w głowę. Moj problem sprowadza się do dwóch kwestii, które śa niejako powiązane.<br />
<br />
Po pierwsze piosenka troszeczkę kłóci się wewnętrznie. Rozumiem, w co mierzyli autorzy, przyznam nawet, że pod pewnymi względami jest to zabieg udany, a jednak podskórnie nie umiem się do niego przekonać. Chodzi o to, że muzyczne sedno piosenki jest dosyć smutne, rzewne nawet, oparte o instrumentalne retro. Jednak na wierzchu ktoś zdecydował się wrzucić dużo sampli dających piosence dużo świeżości, bardziej nowoczesne brzmienie i ładunek energii, który czyni ją bardziej przebojową. Sęk w tym, że nie obyło się bez ofiar, bo w niektórych momentach - choć efekt pozostaje osiągnięty -wyraźnie słychać, że połączono ze sobą elementy, które do siebie nie pasują.<br />
<br />
Te rysy są tym bardziej widoczne, kiedy zwróci się uwagę na fakt, że większość z tych ożywczych sampli brzmi jakby wyrwano je z poprzedniego singla grupy "Pretty, Pretty". W ogóle cała piosenka, pomimo oczywistych różnic, wydaje się skrojona przez tego samego krawca, co poprzedniczka - akcenty w refrenie działają identycznie, most jest wręcz ułożony z tych samych cegiełek, co poprzednio - nawet w kwestii tekstu. Przy okazji wspomnę, że tekst właśnie jest najsłabszym punktem tego projektu - ładnie wspólgra z muzyką i obrazem, ale jest też rozczarowująco płytki. Angielskiew tłumaczenie znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/02/12/ladies-code-so-wonderful/#more-12396" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
Wracając do muzyki, bardzo podoba mi się instrumentalne serce utworu. Dużo tutaj ładnych wstawek na smyczkach, dużym atutem jest akompaniament sekcji dętej, która po mału staje się znakiem rozpoznawczym piosenek tej grupy. Jednak absolutną rewelacją jest tu dla mnie linia bassu. Ciągła, gęsta, przez to trudna do wychwycenia przy pierwszym kontakcie, a jednak odgrywająca olbrzymią rolę, przez cały czas regulując nastrój i emocje budowane przez muzykę. Biorąc pod uwagę, że wokale idą bardziej w parze właśnie ze stroną instrumentalną projektu, ciekaw jestem, jakby zabrzmiał bez tych elektronicznych wstawek na wierzchu.<br />
<br />
No i dobrnąłem do najgorszej części tekstu - do podsumowania. Bardzo chciałbym napisać, ze to murowany hit, że piosenka jest przebojowa, a rewelacyjny teledysk musi wynieść ją na absolutny top. I napisałbym to gdyby nie to, co rynek szykuje w najbliższych tygodniach. Jeszcze w lutym doczekamy się wyczekiwanych powrotów dwóch największych girlsbandów na rynku - <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a>. Jakby tego było mało, na dniach na scenę powróci <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Sunmi" target="_blank"><b>Sunmi</b></a>, której debiutanckie <b>"24 hours"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/09/sunmi-24-hours.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) było jedną z rewelacji minionego roku. Tydzień wcześniej i Ladies' Code mogłoby zaliczyć poważny sukces, a tak dziewczyny z kolejnym bardzo dobrym projektem zostaną przyćmione przez wysyp gwiazd. Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-76618478768950849982014-02-06T15:53:00.000-08:002014-02-06T15:53:07.551-08:00B.A.P - 1004 (Angel)Najprostszym a zarazem najpewniejszym sposobem na zarabianie pieniędzy na k-popie jest sformowanie boysbandu. Najprostszym wyznacznikiem jest sprzedaż fizycznych albumów, w której dominują męscy wykonawcy. Ale można też spojrzeć na programy muzyczne, gdzie triumfy święcą grupy, którym daleko do ścisłego topu tej branży, podczas gdy nawet te bardziej rozpoznawalne girlsbandy nierzadko mkuszą godzić się z miejscami poza pierwszą piątką.<br />
<br />
Nie jest to w żadnym razie przedmowa do tyrady na temat niesprawiedliwości dziejowej jaka spotyka płeć piękną. Chodzi o osadzenie w kontekście bohaterów dzisiejszego wpisu, grupy <b>B.A.P</b> - grupy dość wyjątkowej. Wysokobudżetowe, efektowne teledyski (np. <b>"Badman"</b> [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/08/bap-badman.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>] i <b>"One shot"</b> [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/02/bap-one-shot-punch-coma.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>]), niemal nieustanna obecność na scenie (12 singli w niespełna 2 lata!), obiecujący debiut w Japonii (5 miejsce na Oriconie), olbrzymia popularność za granicą, dobra sprzedaż fizycznych wydawnictw i... W zasadzie to klapa na rodzimym rynku.<br />
<br />
Jeśli się nie mylę, to B.A.P jeszcze nie wygrało żadnego programu muzycznego! W sumie trudno się dziwić, ich piosenki nie łapią się do pierwszych dziesiątek notowań Billboardu i Gaonu, a one mają spory procentowy udział w wyniku piosenki w programach muzycznych. Z jednej strony cała ta sytuacja jest dosyć dziwna, bo B.A.P to jeden z najciekawszych boysbandów na rynku, z drugiej s trony prawdopodobnie w tym tkwi sęk.<br />
<br />
Grupa zadebiutowała z może nie ostrym, ale twardym, męskim wizerunkiem i raczej trzyma się tej koncepcji. Podobnie jest z jej repertuarem muzycznym, który nieustannie kręci się wokół motywów kojarzących się przede wszystkim z rockiem i hip-hopem, wszystko to zostaje zmieszane z R&B i daje mieszankę, która brzmi niezwykle przebojowo... W uszach zachodniego odbiorcy, ale najwyraźniej niekoniecznie w uszach koreańskich fanek.<br />
<br />
B.A.P właśnie wydało swoj pierwszy pełny album <b>"First Sensibility"</b>, który wciąż czeka bym znalazł dla niego trochę czasu. Nie wiem jak sprawa ma się z całym albumem, ale mam wrażenie, że singiel promujący wydawnictwo jest próbą wkupienia się w łaski rodzimej publiczności. Podkreślam słowo "próbą", bo przekonania, co do skuteczności obranej taktyki, nie mam.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/sGolQ9LzbkY" width="640"></iframe><br />
<br />
Tak piosenka, jak i teledysk są znacznie bardziej boysbandowe niż to, co B.A.P robiło do tej pory. A jednak duch grupy wciąż tu pokutuje tak w samej muzyce, jak i w wokalach. Trzonem formacji są <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Bang%20Yong%20Guk" target="_blank"><b>Bang Yong Guk</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Zelo" target="_blank"><b>Zelo</b></a> - dwaj raperzy - i przed tym nie da się uciec. A że obaj z jednej strony trzymają wysoki poziom w tym co robią, z drugiej wymagają dopasowanego do siebie repertuaru, to zawsze będą ciągnęli resztę w nieco ambitniejsze rejony. Oczywiście ktoś w wytwórni mógłby pójśc pod prąd, zrobić coś bardziej mainstreamowego, a raperów dorzucić na doczepkę, ale to pachnie strzałem w stopę.<br />
<br />
Bo trzeba przyznać, że wymienieni przed chwilą panowie ciągną ten wózek, to ich głosy nadają charakteru i charyzmy zwrotkom. Dzięki temu, że piosenka jest dopasowana do ich potrzeb i świetnie wkomponowuje w siebie sekwencje rapu, utwór jest dla mnie atrakcyjny. Gdyby rap został wepchnięty na siłę, raczej miałbym znacznie mniej sympatii dla tego kawałka.<br />
<br />
Nie chodzi o to, że raperzy ratują sytuację. Refren jest efektowny, sama kompozycja trzyma wysoki poziom, bo to nie tylko ciekawy riff i chwytliwa melodia (ktoś wytknął, że jest podobna do <b>"Counting Stars" OneRepublic</b> i coś jest na rzeczy, ale do plagiatu daleko), ale także bardzo ładny most w środku i zgrabnie wprowadzony fragmenty innej piosenki (<b>"Save Me"</b>).<br />
<br />
Jednak z wokalami sprawa ma się różnie, niektóre partie są świetne, inne uchodzą w tłoku - partie podzielone są tak, żeby każdy z członków miał coś do powiedzenia, tak żeby wszystkie fanki były zadowolone. W dodatku gdyby nie rapowane wstawki, zwrotki byłyby znacznie mniej ciekawe - mniej urozmaicone - więc raperzy nie tyle są zbawieniem tej piosenki, co podnoszą jej poziom.<br />
<br />
Co do teledysku to jest to zdecydowanie ukłon w kierunku Koreanek. Obraz koncentruje się na solowych ujęciach poszczególnych członków, dodatkowo stylizacje starają się narzucić każdemu z chłopaków jakiś wizerunek, może nawet sugerować pewne cechy charakteru, które znajdują także przedłużenie w tym, co robią w swoich scenkach. Np. najmłodszy Zelo jest obowiązkowo przyporządkowany do bycia "niewinnym i uroczym". To po prostu próba sprzedania grupy na sztuki, która jest fundamentem tego biznesu, a który to fundament TS Entertainment zaniedbywał w swojej konstrukcji.<br />
<br />
Właściwie nie mam z tym klipem jakiegoś większego problemu, jest bardzo profesjonalnie wykonany, ze sporym wyczuciem, rozmachem i pomysłem, choć troszeczkę brakuje mi tu jakichś detali, jakiegoś wzbogacenia tła i znaczenia poszczególnych kadrów. Bez tego sceny wydają się trochę odizolowane i gołe - ale taki urok przyjętej konwencji, gdzie każdy z wokalistów ma swoją odrębną domenę.<br />
<br />
Od tradycyjnego materiału B.A.P najdalej odchodzi tekst piosenki. Do tej pory single formacji były jeśli nie "o czymś", to przynajmniej znacznie silniejsze i bardziej wyraźne w wydźwięku. Tym razem mamy typowe miłosne westchnienia do utraconej miłości - nic złego, ale też nic o czym warto się rozpisywać. Zainteresowani angielskie tłumaczenie znajdą <a href="http://popgasa.com/2014/02/02/b-a-p-1004-angel/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. <br />
<br />
<b>"1004 (Angel)"</b> to dla mnie projekt udany, który godzi dotychczasową tożsamość grupy z wymogami, jakie stawia rynek. Oczywiściwe wolałbym, gdyby ta kompozycja została wykonana w nieco mniej boysbandowym stylu - bo to właśnie przebojowa kompozycja jest zdecydowanie najmocniejszą stroną projektu - ale jestem realistą, wiem jak działa rynek, w szczególności mechanizmy popytu i podaży. Wolę dobry, oryginalny pomysł na piosenkę w wykonaniu, do którego mam drobne zastrzeżenia, niż piosenkę wykonaną bez zarzutu, ale do bólu sztampową, wtórną i nieciekawą, a niestety wiele boysbandów (i nie tylko boysbandów) taką właśnie ścieżką podąża. Pozostaje tylko pytanie. Czy te wszystkie sztuczki zadziałają i B.A.P w końcu wylansuje w Korei przebój. Potencjał zdecydowanie jest.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-27302374446070236782014-02-05T15:59:00.001-08:002014-02-05T15:59:42.002-08:00Gain - Fxxk U (feat. Bumkey)Jest w życiu publicznym taka prawidłowość - zrobisz coś charakterystycznego, to ludzie zaczną o tym mówić. Zrobisz to dwa, trzy razy, a przylgnie do ciebie łatka, którą trudno potem odkleić. Tyczy się to sytuacji nawet tak prozaicznych jak te ze szkoły czy przedszkola, gdzie rówieśnicy nieustannie oceniają to, co robisz. Z perspektywy szaraka można sobie tylko wyobrazić jak poważną sprawą jest łatka przypięta w show-biznesie.<br />
<br />
Na samym wstępie trzeba sobie powiedzieć jasno - artyści, wykonawcy i zwykli celebryci takiej łatki nierzadko poszukują, bo dzięki niej łatwiej im zarabiać - nie muszą zgadywać czy ich nowy pomysł wypali, jak długo będzie spełniał pewne kryteria kojarzone z łatką, będzie sukcesem. Gorzej kiedy z czasem z pewnych rzeczy chce się zrezygnować, a fani nie pozwalają.<br />
<br />
Pamiętacie zeszłoroczny mini-album <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Gain" target="_blank"><b>Gain</b></a> z formacji <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Brown%20Eyed%20Girls" target="_blank"><b>Brown Eyed Girls</b></a> zatytułowany <b>"Romantic Spring"</b> a promowany piosenką <b>"Brunch"</b>? Nie? No właśnie. Gain jest jedną z tych piosenkarek, które od samego początku nie stroniły od ostrego wizerunku i kontrowersyjnych tematów tak w piosenkach, jak i w teledyskach. Innym znakiem rozpoznawczym jej twórczości było dosyć dojrzałe i nierzadko ciekawe podejście do trudnej tematyki, którą wiele osób najchętniej zamiotłoby pod dywan. W efekcie Gain kojarzona jest jako niepokorna postać sceniczna, ale nigdy nie przekraczająca granicy dobrego smaku.<br />
<br />
Jak już dałem do zrozumienia, poprzedni projekt wokalistki odchodził od tego wizerunku, oferując Gain znacznie bardziej subtelną, wyciszoną i w żadnym razie nie kontrowersyjną. Mini-album zaśpiewany w duecie z <b>Hyungwoo</b>, nie był klapą, ale sprzedał się wyraźnie gorzej od wydanego pół roku wcześniej <b>"Talk About S"</b> promowanego przez <b>"Bloom"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2012/11/gain-bloom.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) - piosenkę o dziewczynie, która rozkwita odkrywając swoją seksualność, opatrzoną dosyć bezpośrednim, choć wciąż niezwykle zgrabnym teledyskiem.<br />
<br />
Cóż, na dniach Gain zaprezentuje swoje najnowsze wydawnictwo, a w zeszłym tygodniu jako przedsmak zaproponowała słuchaczom i widzom piosenkę i teledysk zatytułowane <b>"Fxxk U"</b> (pisownia oryginalna). Jak wskazuje sam tytuł, będzie ostro.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/VSAVsstaj4E" width="640"></iframe><br />
<br />
Mam bardzo mieszane odczucia odnośnie tego projektu, bo choć trzyma on wysoki poziom wykonania, to nie mogę pozbyć się wrażenia, że ktoś w wytwórni bardzo kombinował, żeby znaleźć nowy kontrowersyjny temat na piosenkę i teledysk. Nie chodzi o to jak ten temat ujęto, ale o sam fakt dokonania kolejnej "odważnej decyzji".<br />
<br />
Co do piosenki, to nigdy nie uważałem, że słowa "fuck you" są dobrym pomysłem na refren w poważnym utworze. To zawsze będzie brzmiało głupio i pretensjonalnie - muzyka w tym wypadku robi wiele by ten problem przezwyciężyć, a jednak nie mogę przyznać jej zwycięstwa. Tak, po kilku przesłucxhaniach przywykłem do refrenu i przestał mi on zawadzać, ale pierwsza reakcja była negatywna. W ogóle tekst piosenki nie jest jej szczególnym atutem. Należy wziąć poprawkę, że tłumaczenie LOEN-u raczej nie jest perfekcyjne, ale alternatywna wersja (<b><a href="http://popgasa.com/2014/01/27/ga-in-of-brown-eyed-girls-feat-bumkey-fxxk-u/" target="_blank">>>TUTAJ<<</a></b>) mojego spojrzenia na słowa diametralnie nie zmienia, jedynie sprawia, że kilka momentów jest bardziej spójnych.<br />
<br />
Przy czym nie chce powiedzieć, że tekst jest zły - nie, jest solidny, ale nie wyrasta znacząco ponad popową przeciętność, co oznacza, że nie jest w moich oczach w stanie zrekompensować tej refrenowej niezgrabności. Możliwe, że po prostu nie potrafię się w niego wczytać dostatecznie dokładnie, ale bardziej skłaniałbym się ku opcji, że jest on dosyć powierzchowny. Ot opowiada historię burzliwego związku, gdzie pożądanie przeplata się z niechęcią czy nawet wstrętem, gdzie pomimo łączącego obie osoby uczucia, nie potrafią one nawzajem dopasować się do potrzeb drugiej strony.<br />
<br />
Oczywiście tekst jest napisany z żeńskiego punktu widzenia i prawdopodobnie nawet na zachodzie byłby przez to przedmiotem dyskusji - po prostu tak film, muzyka jak i nawet książka także na zachodzie mają problemy z przedstawianiem swojej tematyki z kobiecego punktu widzenia, a raczej z punktu widzenia, który nie jest męskim wyobrażeniem żeńskiej perspektywy, bo przecież ckliwości jest w mediach pod dostatkiem. Nie jestem żadnym bojownikiem o kobiece prawa, po prostu faktem jest, że takie podejście do tematu jest nie tyle zakazane, co zwyczajnie rzadkie i przez to podnosi dyskusję ilekroć ktoś zdecyduje się pójść tym tropem.<br />
<br />
Jesli idzie o samą muzykę i wokale, to jest to jeden z tych kawałków, które nie robią piorunującego wrażenia na słuchaczu, jeżeli obedrzeć go z wyśpiewywanej treści, to tak naprawdę trudno sprawić by budził autentyczne zainteresowanie. A jednak to wszystko nie przeszkadza mu dobrze brzmieć. To w gruncie rzeczy jest dobra piosenka - zgrabna, zwiewna, lekka w muzycznym odbiorze. Spójna tak instrumentalnie, jak i pod względem wokalnym, do tego spokojna, ale też nie nudna czy bezbarwna. Bez tekstu nie rozpatrywałbym jej jako potencjalnego przeboju i możliwe, że nawet nie zwrócilbym na nią większej uwagi, co nie zmienia faktu, że słucham jej z przyjemnością.<br />
<br />
Co do teledysku, to wydaje się on mocno bezpośredni jeśli idzie o treść i obraz, choć jego interpretacja może być troszkę szersza. Przyznam, że trudno było mi znaleźć jakiś poważniejszy punkt zaczepienia i dlatego traktuję ten klip jako wizualne przedłużenie teledysku, z jednej strony zawężone do konkretnej sytuacji związanej z seksem i przemocą, z drugiej strony może nawet poszerzone, jeżeli przyjmiemy, że ta ciągła szamotanina pary jakkolwiek wizualnie dosadna i jednoznaczna, może być traktowana jako symbol szerszego sporu. Intrygują mnie sceny z lustrami, bo lustro zdaje się być tu przewijającym się motywem, choć możliwe, że to jedynie goły motyw wizualny, pozbawiony głębszej treści.<br />
<br />
Ciekawa jest też scena w łazience, która przecież zaczyna się bodaj jedyną pozytywną sekwencją w całym teledysku, sceną gdzie obie postacie są dla siebie pełne ciepła i życzliwości. Wszystko kończy się jednak paskudnie, i ta krew zalewająca łazienkę myślę, że jest celowo wyolbrzymionym symbolem, a nie czymś, co należałoby traktować dosłownie. Chodzi raczej o udokumentowanie tego, że dziewczynie stała się krzywda, że facet popełnił zbrodnię i ma krew na rękach. Można by tu nawet pójść o krok dalej i zasugerować, że dziewczynie odebrano dziewictwo.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEE_s0fii52cKVqzz7sPixyJ9X0xM0HLFeCHJl1pHTjlKrYxyfkA2BYSEGZAwPwbGW-ZWJKMoeQYvrj4qnnc7wx7LcvIcw3LVXePZX8y5aN2HrdYLYeCcCkSzZSsoGG9dtPJHQY-k-Hk4/s1600/gain01.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEE_s0fii52cKVqzz7sPixyJ9X0xM0HLFeCHJl1pHTjlKrYxyfkA2BYSEGZAwPwbGW-ZWJKMoeQYvrj4qnnc7wx7LcvIcw3LVXePZX8y5aN2HrdYLYeCcCkSzZSsoGG9dtPJHQY-k-Hk4/s1600/gain01.jpg" height="388" width="640" /></a></div>
<br />
<br />
Powyższy kadr występuje w klipie wcześniej i można w nim doszukiwać się wielu znaczeń. Najbardziej oczywisty jest tu kontrast kolorystyczny, piekielna czerwień po stronie mężczyzny i niebiański błękit po stronie kobiety. Ogień świecy dodatkowo wzmacnia diabelską konotację, podczas gdy święty obrazek naturalnie kojarzy się z niebem. Ale ja widzę tu też coś więcej. Te wielkie świeczki w torcie to nic innego jak symbol falliczny, pod koniec teledysku facet gasi świeczki i natychmiast zasypia. W takim razie obraz przedstawiający Matkę Boską można interpretować jako symbol niewinności czy nawet dziewictwa.<br />
<br />
Patrząc od strony technicznej klip jest bardzo dobry. Podobają mi się przede wszystkim niebanalnie dobrane kadry. Ponadto scenografia i stylizacja stoją na wysokim poziomie wykonania i na tle konkurencji wypadają oryginalnie. Jak zwykle w koreańskich teledyskach, oświetlenie jest mocnym punktem programu. Do tej kombinacji dołożyłbym jeszcze fakt, że obraz jest dobrze zgrany tak z muzyką, jak i z treścią piosenki, przynajmniej kilka elementów ewidentnie ma akcentować zmiany i motywy pojawiające się w piosence. No i sama gra Gain i towarzyszącego jej aktora stoi na wysokim poziomie.<br />
<br />
Pora zrobić krok w tył i spojrzeć na całość projektu szerzej. Nie opuściły mnie moje wątpliwości wywołane faktem, że piosenka w zbyt nachalny sposób prosi się o uwagę, jednak nie jestem w stanie odmówić tak jak, i towarzyszącemu teledyskowi ani jakości, ani śmiałości w podejmowaniu nie tylko niepopularnego tematu, ale przede wszystkim niepopularnej perspektywy. Na pewno wolałbym gdyby chociaż z refrenu i tytułu zniknęło to banalne "Fuck You", na pewno wolałbym gdyby treść była nieco bardziej złożona, jednak nie potrafię winić twórców za dostosowywanie się do wymogów rynku, kiedy sam objęty kierunek jest nieco ryzykowny.<br />
<br />
Oczywiście, jak wspomniałem na wstępie, publika oczekuje takiej ostrej Gain. A jednak każda ostra stylizacja jest jak wciśnięcie kamienia w ręce ludzi, których łatwo zbulwersować, tym samym wokalistka musi liczyć się z krytyką. A nie jest jednak tak, że wokalistka pokroju Gain może liczyć na publiczną bezkarność i uwielbienie bez względu na to, co zaprezentuje, więc nadmiar krytyki zawsze będzie wiązać się dla niej z ryzykiem. Mimo wszystko myślę, że jej sceniczny powrót będzie sukcesem, tym bardziej, że największe premiery tego miesiąca powoli odsuwają się w czasie, robiąc Gain miejsce by zabłysnąć.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-77113624307827401042014-01-31T15:30:00.002-08:002014-01-31T15:30:22.725-08:00Spica - You Don't Love MeNajlepszy wokalnie girlsband w kpopie pracujący pod skrzydłami najpopularniejszej solistki minionej dekady, która niedawno okazała się być także obiecującą tekściarką i kompozytorką, czerpiącą inspiracje z niestandardowych źródeł. Czy coś mogło pójść nie tak?<br />
<br />
Zaskoczę Was odpowiedzią. Tak, mogło i moim zdaniem nawet poszło. W żadnym razie nie oznacza to, że piosenka mi się nie podoba, ale znów czuję pewien niedosyt - niedosyt wywołany z całą pewnością wysokimi oczekiwaniami. Dlatego, jeżeli nie wiecie jak śpiewają dziewczyny ze <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Spica" target="_blank"><b>Spica</b></a>, jeżeli nie znacie ostatniego albumu <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Lee%20Hyori" target="_blank"><b>Lee Hyori</b></a>, odpuśćcie sobie ten wstęp i najpierw posłuchajcie piosenki, a dopiero potem tu wróćcie, bo w ten sposób podejdziecie do utworu bez pewnych wyobrażeń.<br />
<br />
W kpopie dużo jest niezwykle utalentowanych wokalistek, jednak przeważnie są one rozsiane po różnych formacjach. Oczywiście rywalizacja na rynku sprawia, że debiutantki muszą być coraz lepsze i ogólny poziom idzie w górę, ale wciąż nie jest tak, że formacje składają się tylko z wybitnych głosów. Wyjątkiem jest Spica, która zebrała dziewczyny które od innych grup odbiły się ze względów raczej nie muzycznych. W ten sposób narodził się girlsband, który brzmi bardziej jak specjalny występ kilku gwiazd estrady, a nie zbieranina dziewczyn, które próbują stać się sławne. Nieco więcej o przeszłości poszczególnych członkiń napisałem <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/spica-painkiller.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>, tam też znajdziecie moją ulubioną piosenkę tej grupy - <b>"Painkiller"</b>.<br />
<br />
Sęk w tym, że rynek kpopowy to nie tylko muzyka, to przede wszystkim konkurs popularności, bo to popularność zamienia się w wony na koncie wytwórni. Doskonale wie o tym Lee Hyori, która zrobiła wielką solową karierę, choć nikt nie ukrywa, że wokalnie bardziej polega na doświadczeniu i wyszkoleniu niż talencie. Miniona dekada zdecydowanie należała do niej, jednak kiedy powróciła na sceny w zeszłym roku, nieco zszokowała odbiorców.<br />
<br />
Popowy blichtr i lekkie przebojowe nutki niemal zupełnie zniknęły z jej repertuaru. Zamiast tego jej płyta <b>"Monochrome"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/05/lee-hyori-monochrome.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) jest wypełniona po brzegi akustycznym, stylowym brzmieniem i zabawą muzycznymi konwencjami, czerpiącą garściami przede wszystkim z muzyki amerykańskiej, ale takiej, jaką pamiętają wasze babcie - albo i starszej. Na szczególną uwagę zasługuje kawałek <b>"Miss Korea"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/05/lee-hyori-miss-korea.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), który jest pierwszą kompozycją wokalistki (którą zdecydowała się wydać).<br />
<br />
Ponieważ tak Lee Hyori jak i Spica pracują obecnie pod skrzydłami <b>B2M Entertainment</b>, wytwórnia postanowiła użyczyć trochę blasku gwiazdy jej młodszym koleżankom. Przygotowano specjalny program telewizyjny, w którym Lee Hyori dokonywała metamorfozy scenicznego wizerunku grupy, a także pomagała jej w produkcji piosenki <b>"Tonight"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/09/spica-tonight.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). Wyszła z tego ciekawa propozycja, która na pewno popchnęła Spicę na właściwe tory kariery, ale do prawdziwego przeboju było jeszcze daleko.<br />
<br />
Dlatego w wytwórni postanowiono jeszcze zwiększyć rolę Lee Hyori w nowym projekcie Spici i oddano jej pełną kontrolę nad muzyczną stroną tego przedsięwzięcia. Tak narodziło się <b>"You Don't Love Me"</b>, które łączy nowy muzyczny styl Hyori z wokalnym talentem Spica.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/hc1RwpRfbT0" width="640"></iframe><br />
<br />
Zacznijmy od tego, co jest moim zdaniem nie tak. Ten projekt po prostu mnie niczym nie zaskoczył. Dziewczyny śpiewają rewelacyjnie, ale ja to już wiem. Hyori lubi tamten okres w muzyce, ale to też wiem i nawet gdybym miał jakieś wątpliwości, to rozwiały je teasery, które ewidentnie wiązały się z tymi czasami i pin-upową stylizacją. Byłem gotowy na wszystko, co zobaczyłem i usłyszałem, bo filmowy zwiastun zapowiedział nawet te sztuczne pupy, które dziewczyny noszą w jednej ze stylizacji.<br />
<br />
A kiedy człowiek wie, czego się spodziiewać, to ani piosenka, ani teledysk nie robią już takiego wrażenia. Tak, są bardzo dobrze pomyślane i chyba nawet jeszcze lepiej wykonane, ale nie robijają szczęki o podłogę - a tego Spica potrzebuje by wreszcie przebić się do topu żeńskich grup, gdzie jest jej miejsce. W moich oczach jest to kolejny projekt tej grupy, który docenią fani, i który może nawet zjednać formacji więcej sympatyków, a jednak nie wydaje się dość przebojowy, by stać się numerem jeden na listach - choć chciałbym się w tym względzie mylić.<br />
<br />
W ogóle to jest dosyć dziwna piosenka. Trzyma klimat, ale wbrew pozorom - poza pewnymi akcentami wplecionymi w główny motyw - nie jest wybitnie retro. Tzn. oczywiście, nawiązuje do dawnego brzmienia, ale brakuje jej trochę sfingowanego trzasku winylu, czegoś, co jednoznacznie podkreśliłoby jej charakter. Tak, wstawki sekcji dętej są przeurocze, niektóre motywy są niemal żywcem wyjęte z epoki, a instrumentarium jest dobrane idealnie. A jednak ja bym chciał usłyszeć ten projekt posunięty o krok dalej w stronę naśladowania dawnego brzmienia.<br />
<br />
Mam też wrażenie, że kompozycja jest kapeńkę za długa, biorąc pod uwagę, że refren nie jest ani szczególnie szybki, ani lekki, ale za to bardzo mocny i głośny, piosenka potrafi się trochę dłużyć przy n-tym przesłuchaniu. Możliwe nawet, że ta moc wokali Spici jest powodem, dla którego ta konwencja lepiej leżała samej Hyori. Tam głos towarzyszył zabawie muzyką, a tutaj wokale wyraźnie ją dominują. Mimo tego całego narzekania, piosenka bardzo mi się podoba i jestem przekonany, że jeszcze bardziej przypadnie mi do gustu wykonywana na żywo.<br />
<br />
Jeszcze jedną rzecz odnośnie piosenki muszę tutaj odnotować. Cieszę się, że Juhyun nie dostała w tym kawałku tylko rapu. To naprawdę dobra wokalistka i ograniczanie jej roli do tych w gruncie rzeczy nieszczególnie potrzebnych, rapowanych wstawek było dla mnie rozczarowaniem. Jakkolwiek jej rap w tej piosence nie jest zły i nawet fajnie zrobiono całą tą sekcję piosenki, to ja zamiast tego wolałbym jeszcze jeden fragment zwrotki oddany w struny głosowe Juhyun. Przede wszystkim dlatego, że ten rap wydaje się tutaj dodany nieco na autopilocie - bo girlsbandowa piosenka z jakichś względów musi mieć rapowaną sekwencję...<br />
<br />
Teledysk to bardzo prosta sprawa - świetnie zrobiony, przyjemny dla oka, ale wciąż dosyć standardowy, pozbawiony jakiegoś głębszego pomysłu. Ot poprzebierane dziewczyny wygłupiające się przed kamerami. Tak, wszystko jest dopasowane do retro-konwencji - nie tylko stroje ale sam ruch sceniczny, który parodiuje gesty wykonywane przez żeńskie grupy tamtego okresu. Tak, dziewczyny świetnie wypadają przed obiektywem. Tak, pin-upowe stylizacje (w większości) przekonują nawet mnie, a ja za pin-upem nie przepadam. Tak, to prawdopodobnie maks, co można wydobyć z teledysku w formacie boksowym. Jednak wciąż nie jest to teledysk z gatunku tych, o których pamięta się latami.<br />
<br />
Jeżeli miałbym coś wyróżnić, to jest to segment w jasnym, pustym pokoju. Bardzo podoba mi się oświetlenie wpadające przez okno, które dodatkowo podkreśla pustkę pomieszczenia. Moje oko przykuł też strój <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Bohyung" target="_blank"><b>Bohyung</b></a> - ten w czarne paski. Dziewczyna rewelacyjnie w nim wygląda, a przy okazji mam wrażenie, że coś bardzo podobnego miała na sobie w zeszłym roku Lee Hyori, czy to w jakimś teledysku, czy to przy okazji któregoś z występów.<br />
<br />
Coś jeszcze? Angielskie tłumaczenie tekstu piosenki znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/01/26/spica-you-dont-love-me/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. Nic szczególnego - ot dopasowany do charakteru piosenki popowy tekścik, ale może ktoś jest zainteresowany.<br />
<br />
Czas to wszystko podsumować. Dziwna sprawa. Ze sporą przyjemnością wracam tak do piosenki, jak i teledysku, podoba mi się pomysł, podoba mi się wykonanie, a jednak... Nie tylko czuję się nieco rozczarowany, ale też mam problemy z puszczaniem tego kawałka na zapętleniu. Mam wrażenie, że ta piosenka aż za bardzo eksponuje świetne głosy wokalistek, ale przez to nie jest tak spójna i przebojowa, jak mogłaby być. Wolałbym też gdyby poszła nawet trochę dalej w kierunku retro, ale to już osobista preferencja.<br />
<br />
Myślę, że ta premiera na pewno zostanie dostrzeżona na koreańskiej scenie, natomiast nie jestem przekonany co do jej sukcesu mierzonego wysokimi lokatami w programach muzycznych. Dużo zależy od konkurencji, która wobec chwilowego przestoju związanego z Księżycowym Nowym Rokiem jest dużą niewiadomą - może być znikoma, ale równie dobrze lada moment mogą pojawić się długo wyczekiwane premiery topowych wykonawców.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-82493460621342515732014-01-28T15:49:00.004-08:002014-01-28T15:58:57.583-08:00Co jest grane? [14.01.20][14.01.26]<b>Co jest grane?</b> Pod tym tytułem planuję co tydzień zbierać może nie wszystkie, ale na pewno te ważniejsze i ciekawsze premiery teledyskowe. Wcześniej coś podobnego serwowałem jako część segmentu <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Brejking%20Nius" target="_blank"><b>Brejking Nius</b></a> i choć mam również w planach wskrzeszenie tej, miejmy nadzieję, stałej pozycji, to jednak zdecydowałem się wydzielić część muzyczną jako osobny wpis, podczas gdy doniesienia i - nie ukrywajmy - zwykłe ploty będą miały dział tylko dla siebie.<br />
<br />
Ponadto swój nowy dom w "Co jest grane?" znalazł także segment poświęcony listom przebojów, będę też starał się osadzać kilpy ze wzycięskimi występami w programach muzycznych. Jednak mam zwyczaj osadzania jedynie oficjalnych klipów, choćby dlatego, że te nieoficjalne są zdejmowane - dlatego jeśli gdzieś klipu nie będzie, pretensje kierujcie raczej pod adresem kanału YT, a nie moim ;) .<br />
<br />
Coś jeszcze? Póki co nie oglądam dram, więc OST do nich jakoś mało mnie ruszają - z reguły nawet ich nie klikam, co za tym nie słucham i onich nie piszę. W dodatku sama ich liczba sprawia, że powinny mieć osobny dział. Dlatego też piosenki OST będą tu zamieszczane raczej sporadycznie.<br />
<br />
<h2>
Premiery tygodnia</h2>
Podsumowanie tygodnia zaczynamy od klipu, co do którego nie jestem pewien czy powinien tutaj być. Możliwe, że jego oficjalna premiera miała miejsce w niedzielę, a nie w poniedziałek. Trudno.<br />
<br />
<br />
<b>[<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Rainbow%20Blaxx" target="_blank">Rainbow Blaxx</a>] [<i>"Cha Cha"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/fKAi5cWHYDY" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
To jeden z tych klipów, które potrafią zbić człowieka z tropu. Dziewczyny w czarnej bieliźnie zajadają się ciastkami, żeby wypluwać szlachetne kamienie, które potem zbiera karzeł z lornetką dla jakiejś starej baby. Em... Wiecie co? Mnie to się podoba. Z początku trochę raził mnie przesadnie erotyczny podtekst klipu, jednak szybko się przekonałem do tej ostentacyjnej, ale przemyślanej stylizacji. Po prostu obraz jest aż tak przerysowany i przesadzony, że trudno traktować go dosłownie. Troszkę gorzej jest z piosenką, która ma swój urok, ale za bardzo dłuży się podczas zwrotek.<br />
Więcej o piosence i teledysku przeczytacie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/rainbow-blaxx-cha-cha.html" target="_blank">><b>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<br />
<b>[<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Puer%20Kim" target="_blank">Puer Kim</a>] [<i>"Manyo Maash"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/V2sMLUyoNfY" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Chyba najlepszy klip i najlepsza piosenka minionego tygodnia, co troszkę utrudnia mi sprawę z pisaniem, bo nie bardzo mam się do czego przyczepić. Tytułowa "manyo" to po koreańsku wiedźma, a Maash to nawyraźniej imię, które postaci nadała wokalistka. Piosenka śpiewana jest z perspektywy społecznego odmieńca, który nie boi się kroczyć własnymi ścieżkami i śmieje się w twarz wszystkim pukającym się w czoło. Na pewno jest w tym coś osobistego, bo choć Puer Kim śpiewa już od jakiegoś czasu, to dopiero teraz udało jej się znaleźć wsparcie i zrozumienie u solidnej wytwórni, na jaką wyrasta <b>Mystic89</b>.<br />
Więcej o piosence i teledysku przeczytacie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/puer-kim-manyo-maash.html" target="_blank">><b>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<br />
<b>[<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/The%20SeeYa" target="_blank">The SEEYA</a>] [<i>"Tell Me"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/gAZLtJ85l34" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Czekałem na powrót tej grupy, bo dziewczyny mają sporo talentu w głosach, a i wytwórnia zdaje się to rozumieć i nie wpycha ich na taneczną mieliznę. To słychać także w tym projekcie, piosenka ma w sobie sporo subtelności, a jednak gitarowy podkład z elektroniczną wstawką nadają jej mocy, dodatkowo akcentowanej przez solidny rap na początku i końcu utworu. Niestety, pomiędzy trochę gubię kontakt z rzeczywistością, a winny temu teledysk. Klip jest tak zły, że patrzę na niego zahipnotyzowany i zastanawiam się jak ktoś w <b>CCM</b> pozwolił to wydać. Są momenty, które wyglądają jak nastolatek eksperymentujący z cyfrową kamerą starego, reszta to co najwyżej poziom meksykańskiej telenoweli. <br />
<br />
<br />
<b>[Lee Dong Woo] [<i>"Fly With You"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/EEhKqTsJAjw" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Okej, tak do końca nie wiem, co to jest - czy jest to faktyczna premiera, czy też może tylko klip promujący DVD z zapisem koncertu. Nieważne, liczy się to, że piosenka wpadła mi w ucho i jest ciekawą odmianą w stosunku do zwykłego kpopu. Ponadto jest to też dowód na to, że istnieje życie muzyczne po kpopie. Lee Dong Woo zaczynał w latach 90-tych w formacji <b>틴틴파이브</b> (<b>Tintin Five</b>), przez lata występował w telewizji w programach komediowych, a dziś śpiewa jazz. Historia wokalisty wydaje się być znacznie bogatsza, ale że do anglojęzycznych źródeł się nie dokopałem, nie będę pisał o poważnych sprawach na podstawie Google Translate. Aha, jak o tym nie wspomnę, fanki pewnie rozerwą mnie na strzępy - na początku klipu jest <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/EXO" target="_blank"><b>EXO</b></a>. <br />
<br />
<br />
<b>[<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Koyote" target="_blank">Koyote</a>] [<i>"1999"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/JEvdpcwfh5U" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Kiedy to się stało? Od kiedy rok 1999 to "retro". Czuję się taki staaaaary :(. Co do samej piosenki to najwyraźniej wpasowuje ona się w trend nostalgiczny, który dominuje nie tyle scenę muzyczną, co scenę telewizyjną. Nawet ja wiem (choć jak pisałem - dram nie śledzę), że w ostatnim czasie pojawiło się kilka udanych seriali opartych o takie wspominkowe sentymenty, jeśli się nie mylę, nawet za tytuł robił im własnie rok wydarzeń. Jako, że twórczośc Koyote jest lekko humorystyczna, domyślam się, że jest to bardziej mrugnięciem okiem do widza niż chęć załapania się na pociąg z forsą. Tak czy inaczej, choć i piosenka jest sympatyczna, i teledysk dobrze zrobiony, to do mnie po prostu nie przemawiają. Może dlatego, że ja w 1999 roku... Co ja mogłem robić w 1999 roku? A tak, grałem w Starcrafta. O dziwo (o dziwo, bo ta gra jest tam prawdziwym fenomenem) w teledysku Starcrafta nie dostrzegłem, więc... Meh. <br />
<br />
<br />
<b>[Topbob] [<i>"Run Away"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/BRJ9NQuRw4Q" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Nie umiem się przekonać do tej piosenki - nawet nie dlatego, że jakoś szczególnie mi zawadza czy przeszkadza, ale mam wrażenie, że gdyby coś podobnego ukazałoby się po polsku, to nie zyskałoby mojej sympatii. Za dużo angielszczyzny, za mało treści i te paskudne wygładzenia wokalu. Poza tym podkład jest ciutek pusty - nie rażąco, ale jednak mogłoby się tam dziać trochę więcej ciekawego. Natomiast do gustu przypadł mi teledysk - tak, on też ma swoje słabsze momenty, ale są one równoważone przez kilka naprawdę świetnych sekwencji - jak ta ze zgniatanym w dłoni raperem - no i przez psa, który jest wystarczającym powodem, żeby dać temu projektowi kciuk w górę. Pies mnie po prostu zabił, jest idealny.<br />
<br />
<br />
<b>[Louie feat. Boy Wonder] [<i>"Twilight"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/ZWB-AoZi37A" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Nie przepadam za hip-hopem, nie trafiają do mnie przede wszystkim jego treści. Tak też jest i tym razem, gdzie kompletnie nie obchodzi mnie, co Louie - połowa popularnego raperskiego duetu <b>Geeks</b> - śpiewa, a raczej rapuje. A jednak piosenka przypadła mi do gustu - ma potężny, świetnie wyprodukowany podkład, który zapada w pamięć, od strony wykonania rap jest soczysty, a refren zapada w pamięć i prosi się o podłożenie pod pewien film ;) . Teledysk - widzę w co mierzyli, ale zabrakło tak pomysłów, jak i budżetu. Poza tym tak jak i hip-hopowe treści, tak i hip-hopowe obrazki do mnie nie przemawiają.<br />
<br />
<br />
<b>[Rhythm Power] [<i>"Game of Thrones"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/mtohhPXfOZs" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Nie znalazłem tłumaczenia słów, więc nie mam nic do dodania, ponad to, że mam wrażenie, że piosenka może być popularna w Korei. Taki szósty zmysł ;) .<br />
<br />
<br />
<b>[<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Sunny%20Hill" target="_blank">Sunny Hill</a>] [<i>"Don't Say Anything"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/E-p46SkT9V0" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Pierwsza minuta piosenki jest bardzo dobra, ale potem robi się bardzo sztampowo i nieco banalnie, refren brzmi wręcz jakbym dopiero gdzieś go słyszał, nie w całości, ale we fragmencie. To wciąż nie jest zła piosenka i zrozumiem jeżeli ktoś powie, że bardzo mu się podoba, ale dla mnie brzmie jak jedna z wielu. A szkoda, bo to dosyć istotne nagranie w historii formacji - pierwsze od czasu <b>"Grasshopper Song"</b> (<b><a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/01/sunny-hill-grasshopper-song.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a></b>) z udziałem Janghyuna, rodzynka grupy, który przez ostatnie 2 lata odbywał obowiązkową służbę wojskową. Pierwsze i zarazem ostatnie. <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Janghyun" target="_blank"><b>Janghyun</b></a> opuszcza Sunny Hill, choć nie do końca, bo wciąż będzie produkował nagrania koleżanek. Teledysk... Jak na Sunny Hill to nic szczególnego - choć trzeba brać poprawkę, że grupa miała kilka fantastycznych klipów.<br />
<br />
<br />
<b>[칠학년일반] [</b><b><i>오빠 바이러스 / Oppa Virus</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/BSIogAdk_is" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Mniej więcej w połowie piosenki mój mózg obumarł dostatecznie, bym mógł się cieszyć tą piosenką. Pierwsze zetknięcie to oczywiste "eee" z zestawem znaków zapytania i wykrzykników na końcu, wyrażającymi głęboki brak zrozumienia, ale z czasem zamienia się ono w "eee" całkiem błogie i bezmyślne. Nie mam pojęcia o czym jest ta piosenka, rozpracowałem jedynie tytuł i doszedłem do tego, że nazwa grupy po angielsku brzmiałaby <b>Year Seven Class One</b>. Podoba mi się to, że zaryzykowano z nieco ostrzejszym podkładem, który w takiej Japonii nie byłby niczym dziwnym, ale w Korei rzadko się go spotyka, szczególnie w takich projektach. O samych dziewczynach nie będę się wypowiadał, bo to zapewne paragrafy.<br />
<br />
<br />
<b>[<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Kiss%26Cry" target="_blank">Kiss&Cry</a>] [<i>"Domino Game"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/VCC4XQj4aUc" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Interesujący debiut. Dziewczyny ewidentnie mają coś w sobie, w żadnym elemencie kpopowej listy wymagań nie odstają na minus - jest i taniec, i wygląd, a pod względem śpiewu nawet trochę się wyróżniają. Do tego dostały bardzo dobrą, efektowną piosenkę, która w dodatku na kpopowym rynku jawi się oryginalnie. Szkoda, że teledysk to mieszanka elementów stojących na różnym poziomie. Sporą część zarzutów można przypisać ewidentnym ograniczeniom budżetowym, jednak z pewnością nie wszystkie.<br />
Więcej o piosence i teledysku przeczytacie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/kiss-domino-game.html" target="_blank">><b>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<br />
<b>[XXXY] [<i>"Flower"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/ESTN9zI3Fv4" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
Wow. Nie chodzi o teledysk, chodzi o piosenkę. Nie dość, że bardzo przypadło mi do gustu jej brzmienie, beat, wokal, tempo, gitarowy most - niemal wszystko, to jeszcze tekst. Tekst jest zdecydowanie wart przeczytania, jego angielskie tłumaczenie znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/01/23/xxxy-flower-%EA%BD%83%EC%9D%84-%ED%8C%8C%EB%8A%94-%EC%97%AC%EC%9E%90/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. Tak, teledysk przedstawia coś całkiem innego, ale to dobrze, gdyby ktoś zilustrował tę piosenkę dosłownie, byłoby to strasznie banalne i kiczowate. W ten spsób projekt dodatkowo punktuje, choć teledysk nie jest idealny. Jest dobrze wykonany, ale jakoś nie klei mi się z piosenką. Nie chodzi o tekst, nie chodzi o dobór scen - chodzi o sam klimat. Aha, ponoć pseudonim wykonawcy czyta się po angielsku "jexy".<br />
<br />
<h2>
Zwycięzcy programów muzycznych</h2>
<br />
<b>[MBC Show Champion] [<i>14.01.22</i>]</b><br />
<b>[B1A4] [<i>"Lonely"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/B-Z6NFrXr3k" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<br />
<b>[KBS Music Bank] [<i>14.01.24</i>]</b><br />
<b>[B1A4] [<i>"Lonely"</i>]</b><br />
<br />
<b>[BRAK OFICJALNEGO VIDEO]</b><br />
<br />
<br />
<b>[MBC Show! Music Core] [<i>14.01.25</i>]</b><br />
<b>[B1A4] [<i>"Lonely"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/aARfn6MvLvw" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<br />
<b>[SBS Inkigayo] [<i>14.01.26</i>]</b><br />
<b>[B1A4] [<i>"Lonely"</i>]</b><br />
<br />
<iframe width="640" height="360" src="//www.youtube.com/embed/2eHombYBHuw" frameborder="0" allowfullscreen></iframe><br />
<br />
<br />
<h2>
Rankingi</h2>
<br />
<b>[Gaon Chart National Digital Singles Ranking] [<i>14.01.12</i>] [<i>14.01.18</i>]</b><br />
<br />
<b>1. [Gary feat. <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Crush" target="_blank">Crush</a>] [<i>"Shower Later"</i>]<br />2. [B1A4] [<i>"Lonely"</i>]<br />3. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Ailee" target="_blank">Ailee</a>] [<i>"Singing Got Better"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/ailee-singing-got-better.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]<br />4. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Girl%27s%20Day" target="_blank">Girl's Day</a>] [<i>"Something"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/girls-day-something.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]<br />5. [Gary] [<i>"ZOTTO MOLA"</i>]<br />6. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/A%20Pink" target="_blank">A Pink</a>] [<i>"Good Morning Baby"</i>]<br />7. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/K.Will" target="_blank">K.Will</a>] [<i>"Like A Star"</i>]<br />8. [TVXQ] [<i>"Something"</i>]<br />9. [MC the Max] [<i>"Wind That Blows"</i>]<br />10. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Rain" target="_blank">Rain</a>] [<i>"LA SONG"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/rain-la-song-30sexy.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]</b><br />
<br />
<br />
<b>[Instiz Chart Singles Ranking] [<i>14.01.13</i>] [<i>14.01.19</i>]</b><br />
<br />
<b>1. [Gary feat. <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Crush" target="_blank">Crush</a>] [<i>"Shower Later"</i>]<br />2. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Girl%27s%20Day" target="_blank">Girl's Day</a>] [<i>"Something"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/girls-day-something.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]<br />3. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Ailee" target="_blank">Ailee</a>] [<i>"Singing Got Better"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/ailee-singing-got-better.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]<br />4. [MC the Max] [<i>"Wind That Blows"</i>]<br />5. [</b><b><b><a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/K.Will" target="_blank">K.Will</a></b>] [<i>"Like A Star"</i>]<br />6. [B1A4] [<i>"Lonely"</i>]<br />7. [Lyn] [<i>"My Destiny"</i>]<br />8. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/A%20Pink" target="_blank">A Pink</a>] [<i>"Good Morning Baby"</i>]<br />9. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/IU" target="_blank">IU</a>] [<i>"Friday"</i>]<br />10. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Rain" target="_blank">Rain</a>] [<i>"LA SONG"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/rain-la-song-30sexy.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]</b><br />
<br />
<br />
<b>[Billboard Korea K-Pop Hot 100] [<i>14.02.01</i>]</b><br />
<br />
<b>1. [Gary feat. <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Crush" target="_blank">Crush</a>] [<i>"Shower Later"</i>]<br />2. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Girl%27s%20Day" target="_blank">Girl's Day</a>] [<i>"Something"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/girls-day-something.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]<br />3. [</b><b><b><a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/K.Will" target="_blank">K.Will</a></b>] [<i>"Like A Star"</i>]<br />4. [Lyn] [<i>"My Destiny"</i>]<br />5. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Ailee" target="_blank">Ailee</a>] [<i>"Singing Got Better"</i>] [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/ailee-singing-got-better.html" target="_blank">>>TUTAJ<<</a>]<br />6. [MC the Max] [<i>"Wind That Blows"</i>]<br />7. [B1A4] [<i>"Lonely"</i>]<br />8. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/IU" target="_blank">IU</a>] [<i>"Friday"</i>]<br />9. [<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Younha" target="_blank">Younha</a>] [<i>"You From The Stars"</i>]<br />10. [Gary] [<i>"ZOTTO MOLA"</i>]</b>Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-2134716001686435202014-01-26T16:05:00.000-08:002014-01-26T16:05:01.188-08:00Rainbow Blaxx - Cha ChaTrochę zbierałem się do tego tekstu, ale nic na to nie poradzę - debiut <b>Rainbow Blaxx</b> to kawałek ciastka, który trudno ugryźć. Nie dość, że sam projekt to temat rzeka i studium przynajmniej kilku trendów panujących na kpopowym rynku, to jeszcze samo sedno - muzyka, teledysk i choreografia nie mogą pozostawić widza i słuchacza obojętnym. <br />
<br />
Zacznę od nudniejszej(?) części tego wpisu czyli całej tej rynkowej podbudowy. <b>"Cha Cha"</b> to piosenka z jednej strony debiutancka, z drugiej strony śpiewające ją dziewczyny na rynku nie są nowymi twarzami. Jak łatwo się domyślić, Rainbow Blaxx to nic innego jak formacja <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Rainbow" target="_blank"><b>Rainbow</b></a> w zawężonym składzie, konkretniej podgrupę tworzą <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Hyun%20Young" target="_blank"><b>Hyun Young</b></a>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Jae%20Kyung" target="_blank"><b>Jae Kyung</b></a>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Seung%20Ah" target="_blank"><b>Seung Ah</b></a> i <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Woo%20Ri" target="_blank"><b>Woo Ri</b></a>.<br />
<br />
Wydzielanie podgrup jest dosyć dziwnym trendem na kpopowym rynku, który szczególnie "kwitł" w pierwszej połowie minionego roku. Niby manewr wydaje się przemyślany i z biznesowego punktu widzenia logiczny. Bierze się liczną formację i zawęża się jej skład żeby móc bardziej wypromować poszczególne jednostki, przy okazji próbując innego repertuaru. Tak jest w teorii...<br />
<br />
W praktyce jedyną naprawdę udaną podgrupą - przynajmniej po żeńskiej stronie sceny - jest <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Orange%20Caramel" target="_blank"><b>Orange Caramel</b></a>. Już słyszę głosy oburzenia, dlatego śpieszę tłumaczyć. Możliwe, że Orange Caramel swoją popularnością już przebiło macierzystą formację, a z całą pewnością wypromowało trzy dziewczyny, które w momencie tworzenia podgrupy były najmniej znanymi twarzami w <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/After%20School" target="_blank"><b>After School</b></a>. Warto też zwrócić uwagę na naprawdę poważną redukcję liczby członkiń - AS liczyło sobie w porywach do 9 osób, a OC to tylko tercet.<br />
<br />
Ponadto Orange Caramel wizerunkowo odeszło bardzo daleko od tego, co prezentuje poważne, uwidzicielskie After School, idąc w kierunku... Humorystycznego lateksowego cosplayu? Nieważne jak to nazwę, wizerunek OC jest po prostu oryginalny, tak jak i ich kandyzowana, ale przystępna muzyka. Jednak najważniejsze w tym projekcie jest to, że wytwórnia autentycznie postawiła na tę grupę - dziewczyny promują jako OC przez cały rok i dość regularnie prezentują nowe nagrania.<br />
<br />
Tej powtarzalności zdecydowanie brakuje u konkurencji. Przeważnie jest tak, że ktoś wymyśla podgrupę, wypycha ją na scenę, a potem cisza. Podgrupa co najwyżej przypomina o swoim istnieniu przy okazji promocji macierzystej formacji. Takie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/TTS" target="_blank"><b>TTS</b></a> było bardzo obiecującym projektem - trzy najlepsze wokalistki <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a> w o wiele bardziej wymagającym muzycznie repertuarze niż to, co prezentują jako grupa dziewięcioosobowa. Pomysł świetny, ale niedługo miną dwa lata od debiutu TTS i od tamtej pory nikt nawet nie próbował kontynuować tego projektu.<br />
<br />
<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Sistar19" target="_blank"><b>Sistar19</b></a>? Niby mają dwa wielkie przeboje na koncie, ale nie wydały nic więcej przez blisko 3 lata istnienia. Dodajmy, że tak naprawdę w tej grupie chodziło przede wszystkim o sprzedanie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Hyorin" target="_blank"><b>Hyorin</b></a> solo pod nazwą Sistar, bo <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Bora" target="_blank"><b>Bora</b></a> wokalnie robi tam bardziej za "featuring", a nie drugą połowę duetu. Poza tym Sistar19 wizerunkowo nie różni się jakoś wyraźnie od macierzystego <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Sistar" target="_blank"><b>Sistar</b></a>. I to jest drugi szerszy problem podgrup.<br />
<br />
Już sam fakt rzadkich promocji utrudnia ustanowienie jakiegoś spójnego wizerunku czy kierunku muzycznego dla podgrupy, ale trzeba też przyznać, że wytwórnie nawet się w tej kwestii nie starają. Biorą nazwę grupy, dorzucają na końcu jakieś "Black" (albo "Blaxx" jak w wypadku Rainbow), ubierają dziewczyny na czarno, dają im taką samą piosenkę jakby dostała macierzysta formacja ubrana na czarno - i już, proces twórczy zakończony.<br />
<br />
W wypadku Rainbow jest to o tyle bardziej zabawne, że o ile grupa ostatnio prezentowała raczej wizerunek aegyo - obie zeszłoroczne piosenki <b>"Tell Me, Tell Me"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/03/two-x-ring-my-bell-vs-rainbow-tell-me.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) i <b>"Sunshine"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/rainbow-sunshine.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) należały zdecydowanie do tych cukierkowatych - o tyle Rainbow nie zawsze tak wyglądało. Jedna z pierwszych piosenek grupy - <b>"A"</b> - to czarny, seksowny koncept i - uprzedzę nieco fakty - muzyka pod pewnymi względami podobna do "Cha Cha".<br />
<br />
W sumie "A" to na tyle fajny koncept, że pozwolę sobie wrzucić poniżej teledysk, choćby po to, by przerwać ten mój potok słów czymś milszym dla oka. W oczy i uszy rzuca się oczywiste skojarzenie z <b>KARA</b> z najlepszych lat - nic dziwnego, obie grupy należą do tej samej stajni.<br />
<br />
<b>UWAGA:</b> to <b>nie jest</b> teledysk do <b>"Cha Cha"</b>.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/QnAhnxmSNFw" width="640"></iframe><br />
<br />
Wracając do tematu. Debiut Rainbow Blaxx, był jak do tej pory chyba najszerzej zapowiadaną premierą w tym roku. Nie w sensie faktycznego zainteresowania odbiorców, a ilości wydanych materiałów przedpremierowych, artykułów prasowych i samej długości okresu, w którym wypuszczano teasery. Wszystko zaczęło się w pierwszym tygodniu nowego roku, a piosenka swoją premierę miała w tygodniu, który właśnie mija - to oznacza przynajmniej kilkanaście dni trzymania fanów w niecierpliwości.<br />
<br />
Chociaż nie wiem czy niecierpliwość to właściwe sformułowanie w tej sytuacji, moim zdaniem bardziej pasowałoby słowo zniecierpliwienie. Wytwórnia bardzo szybko ujawniła, że dziewczynom będzie towarzyszył bardzo ostry, bieliźniany koncept, wszystkie kolejne "przecieki" i zapowiedzi wydawały się bardziej draznieniem z odbiorcami niż faktycznym budowaniem rozgłosu. Niewykluczone, że premiera była niejawnie przesuwana przez wydawcę ze względu na udane promocje konkurencji, przede wszystkim <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Girl%27s%20Day" target="_blank"><b>Girl's Day</b></a> z ich<b> "Something"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/girls-day-something.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), ale także<b> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Dal%20Shabet" target="_blank">Dal Shabet</a></b> z<b> "B.B.B." </b>(<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2014/01/dal-shabet-bbb-big-baby-baby.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>).<br />
<br />
Wracając do bielizny. Z początku jakoś ten pomysł mnie nie raził, zdjęcia nie wyglądały źle. Jednak kiedy wytwórnia ujawniła filmik pokazujący stylizację dziewczyn podczas sesji zdjęciowej (bodaj na potrzeby albumowej wkładki), zacząłem z jednej strony martwić się o ten projekt, z drugiej zastanawiać się czy branża idzie w dobrym kierunku.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/JkvYgtywQow" width="640"></iframe><br />
<br />
Jeżeli ktoś jest młody albo mniej niedoświadczony, musi uwierzyć mnie - weteranowi internetów - na słowo. Tak wygląda francuskie porno. To samo oświetlenie, te same kadry i ten sam śmieszny efekt rozmycia. Różnica jest jedna, ale zasadnicza - we francuskim porno dziewczyny nie wydają się spłoszone - a w łaśnie ten aspekt tego całego projektu wydaje mi się najpaskudniejszy. Nie widzę, żeby dziewczyny były szczególnie przekonane do tego, co robią. Chyba nie ja jeden to dostrzegłem, bo zaraz po starcie promocji dziewczyny wypytywano o tę sesję. Oczywiście poszły zapewnienia, że wszystko przebiegło w świetnej atmosferze, przy czujnym oku członków rodziny i z zakazem wstępu mężczyzn na plan zdjęciowy... Ale, wybaczcie, ja tego nie kupuję. A jest jeszcze wersja +18, chociaż poza stękaniem w tle i długością niewiele różni się od powyższej.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/aYOye3-qf3s" width="640"></iframe><br />
<br />
Zresztą odbiór całego tego projektu wydaje się na tę chwilę słaby, odsetek kciuków w dół na YT jest naprawdę duży szczególnie powyższym filmikiem, oraz pod samym teledyskiem, choć w tym drugim wypadku może iść o różne inne względy. Kończąc wątek kontrowersji, odnotuję, że Rainbow Blaxx dostało się w oko cyklonu ze swoją choreografią, która dla mnie wcale nie była rażąca - na pewno nie gorsza od tego co robiło choćby <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Miss%20A" target="_blank"><b>Miss A</b></a> przy okazji <b>"Hush"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/miss-hush.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) w zeszłym roku.<br />
<br />
Tak czy inaczej, na fali cenzury, która dotknęłą żeńskie choreografie w minionym tygodniu, także Rainbow Blaxx musiało pewne rzeczy skorygować, konkretniej usunięto pewną figurę z nogami, którą widać w teledysku - kiedy ją zobaczycie, domyślicie się, że o nią chodzi. Mnie nie przeszkadzała, a jestem w tych kwestiach dosyć pruderyjny.<br />
<br />
Dobra, koniec z przemyśleniami i przydługim wstępem, do choreograficznych cięć wrócę w osobnym wpisie, teraz pora na danie główne - teledysk. Jeżeli jeszcze go nie widzieliście, obejrzyjcie całość. Nie powiem, że na pewno warto, że z całą pewnością się Wam spodoba. Natomiast gwarantuję, że kilka razy brwi pójdą Wam w górę z niedowierzania.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/fKAi5cWHYDY" width="640"></iframe><br />
<br />
Zacznę od słonia w pokoju - od teledysku. Oglądając go po raz pierwszy z początku byłem zniesmaczony, zawiedziony i na dodatek znudzony. Nie chodziło o to, że czułem, że ktoś wykorzystuje te dziewczyny, czy coś w tym stylu. Chodziło o mnie - o to, że czułem się jakby ktoś napluł mi w twarz. Masz, zwierzaku, wiemy czego chcesz, gap się i kupuj. A jednak haczykiem okazała się stara baba, która zwyczajnie mnie zaintrygowała i to dla niej przetrwałem pierwsze wyświetlenie tego teledysku. A kiedy obejrzałem całość, mój osąd nie był już tak surowy i z każdą kolejną odsłoną przekonuję się do tego klipu coraz bardziej.<br />
<br />
To dosyć zabawne, ale podoba mi się nie ze względu na to, co pokazuje, a raczej pomimo tego, co pokazuje. Trafia do mnie przede wszystkim wykonanie. Kolorystyka, oświetlenie, kadry i montaż - całość wizualnej kompozycji - to wyróżnia ten teledysk, bo są to elementy wykonane spójnie, pomysłowo i wbrew pozorom oryginalnie.<br />
<br />
W dodatku ta cała erotyczna sugestia jest tak oczywista, tak ostentacyjna, a przy tym tak przemyślana, że w pewnym momencie przekracza barierę zniesmaczenia i ląduje po drugiej stronie skali. Komuś zaznajomionemu z informatyką łatwiej będzie pojąć sens tych słów, ale ten klip jest tak zły, że aż dobry i wyjątkowo nie wydaje się to dziełem przypadku. Twórcy świadomie z każdym kolejnym kadrem pogłębiali poczucie mojego zażenowania, aż licznik się przekręcił, a teledysk wylądował w rejonach bardzo pomysłowego pastiszu, czy nawet parodii, który nadal trafia w gusta tych, którzy jednak chcą się tylko gapić.<br />
<br />
Piszę parodia, bo z jednej strony mamy teledysk w oczywisty sposób łaszący się do męskiej części publiki, a jednak w swoim podtekście wyśmiewający całą branżę i tego typu klipy w szczególności. Widzimy grupę seksownych dziewczyn pławiących się w luksusie, otoczoną służbą, która zza węgła podgląda swoje idolki. Jednak tak naprawdę dziewczyny są tu tylko dojnymi krowami, a profity zbierają stara baba i karzeł z lornetką. W dodatku dziewczyny, pomimo tych wszystkich zmysłowych scenek i wdzięczenia się do kamery, kiedy przychodzi obcować z szefostwem, wcale nie wyglądają na zachwycone swoim położeniem.<br />
<br />
Muszę też przyznać, że w przeciwieństwie do wcześniej podlinkowanych filmików, tutaj dziewczyny wypadają naprawdę dobrze - naturalnie i uwodzicielsko. Oczywiście jest to w dużej mierze zasługa urody, figury i wrodzonego wdzięku, ale musze też odnotować, że w tym wypadku dziewczyny pokazały, że naprawdę wiedzą jak igrać z kamerą i widzem.<br />
<br />
Jednak , jak już wspomniałem, teledysk przynajmniej na YT nie cieszy się uznaniem. Co prawda ma całkiem pokaźną liczbę odsłon, ale odbiór klipu jest raczej kiepski. Wiele osób albo nie dostrzega tego, co ja tuaj widzę, albo po prostu tego nie kupuje. I nie mogę ich winić, bo opakowanie tego produktu jest wybitnie krzykliwe i kontrowersyjne.<br />
<br />
Jakby mało było ostrej stylizacji, to w parze z nią idzie ta obca dla zachodniego widza słodycz, konkretniej słodycz ciastek. Tu warto odnotować, że akurat w azjatyckiej kulturze porównanie, czy też kojarzenie, młodych dziewczyn i fantazyjnych ciastek zdaje się być całkiem popularnym motywem, pełno tego w mandze i anime spod znaku shounen. Na dokładkę dostajemy momenty "cojapaczę" w postaci całego tego cyrku z babą, karłem i wypkuwanymi kamykami. Przeciętenego Amerykanina czy Europejczyka taka mieszanka może łatwo zrazić, a trzeba pamiętać, że koreańscy odbiorcy oglądają teledyski przeważnie za pośrednicwem innych stron i serwisów, choć oczywiście na YT też zaglądają.<br />
<br />
Projektowi nie pomaga też sama piosenka. co prawda, ja jestem nawet skłonny przyznać, że mi się podoba, ale obiektywnie rzecz biorać ma swoje wady i z całą pewnością nie jest dość przebojowa, by uciągnąć natłok kontrowersji teledysku. Główny zarzut tyczy się zwrotek, które są zwyczajnie rozwleczone i przynudzają - za mało się w nich dzieje, szczególnie w stosunku do przyjemnego, żywego i efektownego refrenu, na który niestety czeka się jak na orzeźwiający deszcz w trakcie suszy - doczekają go tylko najbardziej wytrwali.<br />
<br />
Innym problemem jest słaby tekst, naładowany nieszczególnie przemyślaną angielszczyzną, choć nie aż tak bezsensowną jak w wypadku zeszłorocznego <b>"Sunshine"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/rainbow-sunshine.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). Chętni angielskie tłumaczenie znajdą <a href="http://popgasa.com/2014/01/19/rainbow-blaxx-cha-cha/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>, chociaż nie wiem, czy jest sens się z nim zapoznawać. To "Sunshine" przypomniało mi o jeszcze jednej rzeczy, o której miałem napisać.<br />
<br />
Wspominałem wcześniej, że piosenki "A" i "Cha Cha" są pod pewnymi względami do siebie podobne. Najoczywistszym podobieństwem jest istotna rola gitar w obydwu kompozycjach, ale na sprawę chciałem spojrzeć szerzej. Nie wiem, kto stoi za tymi piosenkami i teledyskami, wiem, że teledysk do "A" był opatrzony logo <b>Zanybros</b> i nie zdziwiłbym się gdyby to studio miało także spory udział przy klipie do "Cha Cha".<br />
<br />
Może inaczej, Zanybros macza palce w zatrważającej ilości kpopowych teledysków - tak tych topowych, jak i całkiem przeciętnych, mniejszych i większych wykonawców. Jeżeli wejdziecie na ich stronę internetową, znajdziecie pełen wykaz i myślę, że będziecie zaskoczeni, bo pojawiają się tam takie grupy jak <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/SNSD" target="_blank"><b>SNSD</b></a>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/T-ara" target="_blank"><b>T-ara</b></a>, <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Davichi" target="_blank"><b>Davichi</b></a> czy<b> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/f%28x%29" target="_blank">f(x)</a></b>. Sęk w tym, że rola studia nie zawsze jest taka sama, jednak zauważyłem, że niezmiennie logo tego studia pojawia się bodaj we wszystkich teledyskach TS Entertainment, co sugerowałoby, że w tych wypadkach udział studia jest największy.<br />
<br />
Cóż, trop muzyczny też wiedzie w kierunku <b>TS Entertainment</b>. Nie mam pojęcia na czym to polega, ale tak "A" jak i "Cha Cha" brzmią zupełnie jak piosenki napisane dla <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Secret" target="_blank"><b>Secret</b></a>, szczególnie przypominają <b>"Magic" </b>(<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2012/11/secret-magic.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), ale muzyczne podobieństwa na tym się nie kończą, bo wspominane już wcześniej "Sunshine" brzmi jak brat bliźniak zeszłorocznego przeboju Secret <b>"Yoo Hoo"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/05/secret-yoo-hoo.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>). Przy czym nie chodzi o plagiat, po prostu styl muzyczny, klimat, nawet niektóre sample, to wszystko jest bardzo, bardzo podobne i sugeruje, że Rainbow jest związane z tymi samymi źródłami co Secret, tylko możliwe, że jest gorzej traktowane, bo jednak to grupa należąca do TS Enertainment kończy z większymi hitami.<br />
<br />
Strasznie opasły wyszedł mi ten wpis, ale jak wspominałem na wstępie - tego się właśnie spodziewałem. Pora to wszystko podsumować. Rainbow Blaxx wygląda na kolejną podgrupę, która teraz robi wokół siebie nieco szumu, ale za chwilę wszyscy, włącznie z wytwórnią, zapomną o jej istnieniu. Sam projekt jest przyczynkiem, by wrzucić kolejny kamyczek do ogródka postępującej erotyzacji kpopu, i choć lubię ciskać kamieniami nie tylko do ogródków, ale i w przypadkowych przechodniów i przejeżdżające samochody, szczególnie kiedy idzie o "obronę moralności", to jednak muszę przyznać, że wbrew mojej pierwszej reakcji, teledysk bardzo mi się spodobał. Piosenka jest niezła, bo brzmi jak stare Secret - a to zawsze dobrze - choć tej konkretnej kompozycji wyraźnie brakuje błysku w zwrotkach.<br />
<br />
Wielkiej kariery piosence nie wróżę, chociaż występ jest fajny, szkoda, ze już ocenzurowany. Poniżej, pożegnanie i otarcie lęz zarazem jedno z niewielu wykonań w oryginalnej wersji. Chociaż muszę przyznać, że akurat intro, które do normalnego występu się nie zalicz, faktycznie jest przegięciem.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/a6_ZPnCIel0" width="640"></iframe><br />Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-10223014808427983592014-01-25T13:32:00.004-08:002014-01-25T13:36:21.776-08:00Kiss&Cry - Domino GameTrzeba przyznać, że rok <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2013" target="_blank"><b>2013</b></a> nie był szczególnie udany pod względem debiutów. Nie dość, że nie było ich zbyt wiele, to i jakość debiutów pozostawiała sporo do życzenia. Tam gdzie był pomysł, brakowało wykonania, tam gdzie było wykonanie, brakowało pomysłu. Oczywiście były chlubne wyjątki jak choćby <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Lim%20Kim" target="_blank"><b>Lim Kim</b></a> czy <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Ladies%27%20Code" target="_blank"><b>Ladies' Code</b></a>, ale patrząc szerzej, zeszłoroczne debiuty rozczarowały.<br />
<br />
Czy jest to trend, który zostanie podtrzymany w roku <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2014" target="_blank"><b>2014</b></a>? Czy kpop to już tak zapchany rynek, że dla debiutantów z tortu nie został nawet malutki kawałek, a jedynie okruszki? Czy rynkowi potentaci naprawdę tak bardzo odjechali już konkurencji? A może jest odwrotnie, może to wciąż bogaty rynek przyciąga coraz większą liczbę ludzi, którzy chcą z tej wielkiej puli pieniędzy ugrać coś dla siebie, choć niekoniecznie są na to przygotowani?<br />
<br />
Ja skłaniam się ku tej drugiej opcji, a na poparcie swojego poglądu mam choćby najnowsze debiutantki, czyli kwartet <b>Kiss&Cry</b>, który pracuje pod skrzydłami wytwórni Winning Insight. Już ich debiutanckie nagranie <b>"Domino Game"</b> pokazuje, że w grupie drzemie spory potencjał, ale jest też dowodem na to, że wytwórnia niekoniecznie wie, jak ten potencjał wykorzystać.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/VCC4XQj4aUc" width="640"></iframe><br />
<br />
Zacznijmy od tego, co zostało zrobione dobrze, od piosenki. Już sam muzyczny kierunek jest ciekawym wyborem, bo brzmienie utworu jest zainspirowane nie tyle latynoskimi klimatami, co amerykańskim popem inspirowanym latynoską kulturą. Sporo tego typu nagrań wydano w Stanach na przełomie wieku (hm, zabrzmiało trochę poważniej niż by chciał).<br />
<br />
Tak czy inaczej podoba mi się klimat, podoba mi się żywiołowośc piosenki, podoba mi się instrumentarium i moc bijąca z nagrania. Jednak przede wszystkim podobają mi się głosy. Wszystkie wydają się trzymać dosyć wysoki poziom, a przynajmniej jedna z dziewczyn jest obdarzona nie tylko wielką silą w płucach, ale także wyjątkową jak na kpop barwą. Od strony muzyczanej jest to zdecydowanie udana propozycja, a wokale dziewczyn są dostatecznym powodem, by wypatrywać kolejnych nagrań tego zespołu.<br />
<br />
Sęk w tym, że w kpopie chodzi nie tylko o muzykę i tutaj projekt zaczyna się sypać. Zacznijmy od wizerunku grupy. Póki co - nie istnieje. Tak, dziewczyny wyglądają sympatycznie, ale to w tej branży norma. Gorzej, że teledysk nie tylko nie pomaga ustanowić wizerunku poszczególnych członkiń, ale wręcz w tym przeszkadza uprawiając jawny sabotaż.<br />
<br />
Z początku myślałem, że wiem, która dziewczyna śpiewa którą partię, ale po pierwszej zwrotce zupełnie się pogubiłem, bo zaczęły się przebitki i nagle głos, który z początku kojarzyłem z jedną twarzą, teraz towarzyszył innej. To naprawdę poważny strzał w stopę, bo do czasu obejrzenia występu telewizyjnego nie rozwikłam tej zagadki. Sęk w tym, że mnie grupa zainteresowała talentem wokalnym i dlatego chce mi się sprawdzić który z głosów należy do której dziewczyny. Jednak jestem pewien, że wiele z osób nie jest tym debiutem aż tak zainteresowanych i zupełnie odpuszczą sobie takie śledztwa. Ten teledysk naprawdę utrudnia grupie dotarcie do odbiorców.<br />
<br />
Sam klip - już nie patrząc przez pryzmat wizerunkowy, czy marketingowy - jest dosyć dziwny. Właściwie każdy jego element jest zbyt dobry, by go zrugać, ale też zbyt słaby, aby go chwalić. Weźmy dekoracje. Z jednej strony nie mogę powiedzieć, żeby były przygotowane i dobrane absolutnie bez wyczucia, ale pozostawiają wrażenie wizualnego ubóstwa i kręcenia klipu po kosztach. A jednak ten aspekt klipu jest równoważony przez bardzo dobry montaż i pracę kamery, które szczególnie dobrze eksponują co ciekawsze elementy choreografii. I już, kiedy jestem gotów chwalić kamerzystę i reżysera, gdzieś na progu dostrzegalności widzę coś niedorobionego w obrazie - jakąś taką jakość kojarzącą mi się z polskimi serialami, względnie brazylijskimi telenowelami - brzydką dosłowność, zupełnie jakby ktoś kręcił wesele albo pierwszą komunię.<br />
<br />
Po tym wszystkim, co napisałem, wydawałoby się, że teledysk mi się nie podoba. A jednak to nie do końca tak. Pomimo tego, że jestem świadom jego wszystkich wad, niedoróbek i problemów, to jednak nie mogę oderwać od niego oczu. To nawet nie chodzi o to, że mi się podoba. Po prostu, kiedy go oglądam, to pochłania moją uwagę do tego stopnia, że nie jestem w stanie śledzić napisów do piosenki. Nie wiem czy to kwestia dziewczyn rozpraszających moją uwagę, agresywnego montażu i żywej kamery, może to wina przebojowej natury samej piosenki, ale ten teledysk naprawdę mnie wciąga - nawet nieco wbrew mojej woli.<br />
<br />
Na początku tego wpisu stwierdziłem, że "Domino Game" jest przykładem niewykorzystanego potencjału i to zdanie podtrzymuję. Piosenka jest przebojowa, dziewczyny i śpiewają, i tańczą, i wyglądają, a jednak teledysk robi napawdę niewiele by sprzedać je tak jako grupę, jak i z osobna. W dodatku sam klip, pomimo tych wszystkich plusów ma jednak w sobie coś taniego i pozostawia uczucie jakby projekt nie był do końca profesjonalny, choć wiele elementów trzyma tu naprawdę wysoki poziom. Przy nieco większym nakładzie sił i środków ze strony wytwórni, to mógł być naprawdę znaczący debiut. A tak, ja odhaczam sobie w pamięci, że grupa jest obiecująca, ale jak duża będzie rzesza faktycznych konsumentów tego produktu, naprawdę trudno mi wyrokować.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-90677018185143959512014-01-24T14:59:00.003-08:002014-01-24T14:59:29.609-08:00Puer Kim - Manyo Maash<b>Mystic89</b> to wytwórnia, która w ostatnich miesiącach przykuwa moją - i chyba nie tylko moją - uwagę. Ewidentnie za cel postawiła sobie promocję prawdziwych wokalnych perełek, ale sposób w jaki się do tego zabiera, znacznie odbiega od kpopowych standardów. Z jednej strony mamy mainstreamowe promocje i całą medialną otoczkę, która towarzyszy idolom, z drugiej strony Mystic89 stawia na nietuzinkowy repertuar.<br />
<br />
Flagowym produktem wytwórni jak do tej pory była <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Lim%20Kim" target="_blank"><b>Lim Kim</b></a>, która pomimo może nawet nieco przekombinowanych singli <b>"All Right"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/lim-kim-kim-ye-rim-all-right.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>) i <b>"Voice"</b> (<a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/09/lim-kim-voice-feat-swings.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>), zdołała przebić się do świadomości masowego odbiorcy i myślę, że wszyscy zgodzą się, że to właśnie ona zasługuje na miano kpopowego debiutu roku 2013. Do tego Mystic89 skaperowało także <b>Park Ji Yoon</b> - niezwykle znaną piosenkarkę, która wcześniej przez lada pracowała pod skrzydłami m.in. <b>JYP Entertainment</b>.<br />
<br />
Ale na tym nie koniec, bo z Mystic89 związała się także nieco bardziej offowa wokalistka <b>Puer Kim</b>, która kilka dni temu wydała swój pierwszy projekt pod skrzydłami nowych muzycznych patronów. W skrócie? Jest ciekawie. Jednak nie zdradzę nic więcej ponad to, że "Manyo" to po koreańsku wiedźma.<br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/V2sMLUyoNfY" width="640"></iframe><br />
<br />
Ten projekt tak bardzo mi się podoba, że aż nie wiem od czego zacząć. Na pierwszy ogień pójdzie chyba piosenka. Oczywistym atutem jest w tym wypadku świetny, nastrojowy głos Puer Kim, poparty jej sposobem śpiewania - spokojnym, powolnym opartym o melodię i przede wszystkim barwę - który tworzy wyjątkową, gęstą atmosferę.<br />
<br />
Drugim atutem jest sam repertuar. Po pobieżnym przejrzeniu dotychczasowego dorobku piosenkarki, wydaje mi się, że to jest jej bajka i - co ważniejsze - jej muzyczny wybór. Tak czy inaczej, postawienie na brzmienie najbardziej przystające do brytyjskiego indie rocka jest decyzją zdecydowanie śmiałą - tym bardziej cieszę się, że ją podjęto, bo nie dość, że jest to kierunek na koreańskim rynku wciąż mało eksploatowany, to w dodatku wydaje się pasować jak ulał do wokalistki. Dodam jeszcze, że sam uwielbiam tego typu muzykę, ale to akurat raczej nie ma wpływu na obiektywność mojej oceny. Piosenka jest po prostu cholernie dobra i gdyby dostała się w ręce, a raczej struny głosowe jakiejś utalentowanej wyspiarki, z miejsca stałaby się hitem.<br />
<br />
Aspektem projektu, którego nie można pominąć jest tekst piosenki. Już sam fakt, że nie jest to kolejny mdły zlepek miłosnych westchnień i utyskiwań, jest wart odnotowania. Ale to za mało powiedziane - ten takst jest po prostu pomysłowy i na dodatek naprawdę dobrze napisany - przynajmniej na tyle, na ile mogę wnieść po tłumaczeniach. Tu jeszcze podkreślę liczbę mnogą - piosenka ma kilka translacji, które nieco się od siebie różnią. Ponieważ wersja oficjalna nie wydaje mi się idealna, podlinkuję także alternatywne tłumaczenie - podobnym opatrzony jest klip na kanale LOEN-u. Alternatywne tłumaczenie znajdziecie <a href="http://popgasa.com/2014/01/20/pure-kim-manyo-maash-%EB%A7%88%EB%85%80-%EB%A7%88%EC%89%AC/" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>, chociaż podejrzewam, że prawda leży - jak zwykle - gdzieś pośrodku.<br />
<br />
Ciekawostką jest historia samego pomysłu na piosenkę. Ponoć kompozytor, któregoś dnia rzucił do wokalistki, że ma w sobie coś z wiedźmy i koniecznie musi o tym zaśpiewać. Nie wiem, czy to "coś" w Puer Kim ma cokolwiek wspólnego z czarną magią, ale bezapelacyjnie dziewczyna ma wyjątkowy urok. Dla mnie to przede wszystkim kwestia spojrzenia, ale mogę się mylić. Inna sprawa, że bez tej stylizacji wokalistka wygląda znacznie bardziej niewinnie. No, może pomijając drugorzędne atrybuty kobiecości, które z niewinnością mają niewiele wspólnego ;) <br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/XDMXxES2f1g" width="640"></iframe><br />
<br />
Sam teledysk to kawał dobrej roboty. Z jednej strony jest wypełniony nawiązaniami do tekstu, z drugiej nie jest banalnym przełożeniem słów na obraz. Mamy wiedźmę, mamy proces wiedźmy, który naraz jest też procesem nagrywania płyty, mamy też czary wiedźmy, która swojej magii dokonuje poprzez muzykę. Z początku wydaje się, że to ona jest tu więziona i wykorzystywana, ale szybko okazuje się, że to pozory i to wiedźma przejmuje stery oplątując bezduszne manekiny i narzucając im swoją wolę.<br />
<br />
Ciekawistką, która już zdążyła wzbudzić trochę kontrowersji, są kody kreskowe na szyjach manekinów. Na zbliżeniach widać, że jeden sród cyfr zawiera blok liter SM, a drugi YG. Jeżeli jesteście nowi w świecie kpopu - <b>SM Entertainment</b> i <b>YG Entertainment</b> to dwie największe wytwórnie na koreańskim rynku, szczególnie ta pierwsza to prawdziwy gigant, który w niedalekiej przyszłości może liczyć się globalnie. Moża to nazywać żartem czy easter eggiem, ale nie ulega wątpliwości, e to ewidentna szpilka. Nie jestem nawet pewien czy zasłużona, bo choć obie wytwórnie przede wszystkim zajmują się zarabianiem pieniędzy i tworzeniem produktów, to muzycznie, a czasem nawet treściowo trzymają poziom - zdecydowanie świat uzyki i kpopu ma większe problemy niż SM i YG.<br />
<br />
Tak naprawdę nie mam wiele więcej do napisania. To prawdopodobnie moja ulubiona piosenka i mój ulubiony teledysk w tym roku. Nie mam złudzeń - pierwszych miejsc na listach przebojów nie zdobędzie, bo nie taki jest tutaj cel. Chodzi o robienie dobrej muzyki i fajnych, interesujących, oryginalnych projektów. Pod tym względem "Manyo Maash" to jeden wielki sukces i mam tylko nadzieję, że to tylko przedsmak jakiegoś większego wydawnictwa.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7578070468633129892.post-59778203200644159552014-01-22T14:13:00.001-08:002014-01-22T14:13:22.857-08:00[2013][TOP 10 MV][GRUPY ŻEŃSKIE]Część czwarta rankingu teledysków, tym razem zajmujemy się grupami żeńskimi. Podobnie jak w wypadku grup męskich, tak i tu zdecydowałem się włączyć duety i formacje, które trudno zakwalifikować jako typowe girls bandy. Starałem się też, by uroda dziewczyn nie była czynnikiem decydującym o pozycji klipu na liście, ale cóż... Jestem tylko człowiekiem <br />
<br />
Przypomnę,
że ranking to dziesięć pozycji ułożonych od miejsca ostatniego do
pierwszego. Choć staram się być obiektywny, to jednak taki ranking
zawsze będzie nieco osobisty i nie zdziwię się, jeśli Wasz okaże się
całkiem odmienny od mojego. Podkreślę, też jeszcze raz, że dziś chodzi o
teledyski, muzyka jest na drugim planie - oczywiście biorę pod uwagę
jak zgrywa się ona w czasie i w nastroju z obrazem, ale nie biorę pod
uwagę samej jakości kompozycji. Podobnie staram się nie przeceniać roli
samego układu tanecznego, bo one także doczekają się własnego rankingu.<br />
<br />
Zaczynamy!<br />
<br />
<h2>
Numer 10 </h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"All I Want For Christmas Is You"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/BH" target="_blank"><b>BH</b></a><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/gvI89r8Tt9s" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Kto by pomyślał, że świąteczny teledysk zdoła znaleźć miejsce na tej liście? I to kosztem kilku propozycji, których pewnie spodziewacie się na dalszych miejscach. Co poradzić, YG Entertainment swoje teledyski kręci niesamowicie profesjonalnie, do tego nierzadko ma na nie bardzo dobre pomysły. Tym razem piękne kadry i wspaniałe oświetlenie zostały podlane nieoczekiwanie niepokojącym sosem. W efekcie do teledysku warto wracać także po świątecznej zawierusze.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/12/bh-all-i-want-for-christmas-is-you.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 9</h2>
<u>Tytuł:</u><i><b> "Love Options"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/BESTie" target="_blank"><b>BESTie</b></a><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/NPqtL1dtrlA" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Zaskakująco dobry klip. Teoretycznie robi wszystko według k-popowej książki, ale wykonanie trzyma naprawdę wysoki poziom - jest prosto, ale nie pusto. W przeciwieństwie do teledysków konkurencji wszystko ma tu swoje miejsce, nie ma elementów niezamierzenie głupkowatych czy nieudolnych - nawet luksusowy samochód, który w innych klipach jest, bo być musi, tutaj pełni swoją funkcję - jest elementem żartu ("Nie, wcale nie oczekuję zbyt wiele."). Właśnie aspekt humorystyczny jest tym, co dodaje całości uroku i czyni teledysk czymś więcej niż tylko solidnie wykonaną pracą rzemieślnika.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/bestie-love-options.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 8</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"I Don't Know"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Fiestar" target="_blank"><b>Fiestar</b></a><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/72se2qL33y4" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Znów na pierwszy plan wyrasta humor. Zgranie innuendo z muzyką samo w sobie jest powalające, a biorąc pod uwagę względnie niewinne brzmienie piosenki i raczej grzeczne koreańskie teledyski, żart dodatkowo zaskakuje. Poza tym to po prostu solidny klip - dobrze wykonany, z pomysłowymi scenami, jak ta z konsolową "naparzanką", czy główna scena taneczna, która robi wrażenie swoim bajkowym klimatem. Może nie jest to teledysk, który oglądałbym po 10 razy z rzędu, ale chętnie do niego wracam.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/fiestar-i-dont-know.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 7</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"Be Warmed"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Davichi" target="_blank"><b>Davichi</b></a><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/1KtpinQW1DM" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Znów chodzi o zgranie muzyki z obrazem. Piosenka jest przyjemnie ciepła, wiosenna, a tu i ówdzie rozbrzmiewają kapiącekrople topniejącego śniegu. I teledysk to wszystko bardzo ładnie obrazuje. Plan zdjęciowy został podzielony na dwie części - jedną ciepła, drugą zimną, co podkreśla tak oświetlenie, ilość przestrzeni, ale także ubiór postaci. Do tego dochodzą wspaniale nakręcone detale powiązane z ogniem i ciepłem. Kiedy za oknem też nastanie wiosna, klip będzie się oglądało z jeszcze większą przyjemnością. <br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/04/davichi-be-warmed-feat-verbal-jint.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 6</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"Catch Me If You Can"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <b><a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Odd%20Eye" target="_blank">Odd Eye</a></b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/SpkHGcyy3No" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Prosty, ale niezmiernie efektowny klip, który nie tyle zgrywa się z muzyką, co wzmacnia jej odbiór - potęguje nieco upiorny klimat nagrania, jak i wytłuszcza sam rytm i zachodzące w dżwięku zmiany. Dowód na to, że talent i pomysł są ważniejsze niż wielkie budżety.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/06/odd-eye-catch-me-if-you-can.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 5</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"Tonight"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <b><a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Spica" target="_blank">Spica</a></b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/6VSpBPqBJF8" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
"Goddamn hippies" - jakby powiedział jeden z moich ulubionych fikcyjnych bohaterów i są to słowa, pod którymi podpisuję się obiema rękami. A jednak nie mogę nie docenić tego teledysku - jest po prostu świetnie wykonany, w dodatku wyróżnia się na tle tego, co towarzyszy piosenkom innych koreańskich grup. Nie jest to też oryginalność na siłę, bo teledysk znajduje silne poparcie w muzyce - lekko rockowej, niosącej ze sobą powiew świeżości, ładunek pozytywnej energii i ekscytację związaną ze zbliżającym się punktem kulminacyjnym jakiegoś okresu. Wizualnym odzwierciedleniem tych emocji i tego klimatu są dziewczyny beztrosko spędzające czas schyłku lata.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/09/spica-tonight.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 4</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"Jeon Won Diary"</b></i> <br />
<u>Wykonawca:</u> <b><a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/T-ara%20N4" target="_blank">T-ara N4</a></b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/CyOK2kjczo0" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Chyba nie ma w Korei drugiej takiej grupy jak T-ara, która tak dobrze wypadałaby wygłupiając się przed kamerami. Jeon Won Diary to co prawda projekt podgrupy T-ara N4, ale może to i lepiej, bo w teledysku widać świeże podejście do tematu. Klip ma stylizację retro (konkretniej jest to nawiązanie do serialu, który przez dwie dekady leciał w koreańskiej telewizji, piosenka wykorzystuje także fragment motywu z czołówki serialu i nawiązuje do niego tytulem i tekstem), z której słynie macierzysta formacja, ale ma także fabułę, został nakręcony w plenerze, a przy tym nie popada w skrajność teledysków typu drama, w których specjalizuje się wytwórnia CCM. To po prostu przesympatyczny teledysk, który jest czymś w rodzaju wiejskiej wersji "Gangnam Style".<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/04/t-ara-n4-jeon-won-diary.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 3</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"Gun"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/9MUSES" target="_blank"><b>9MUSES</b></a><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/n7pXRdkdJxI" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Zamiast kręcić klip w kolejnym nudnym boksie, postanowiono wybrać się w plener - tylko tyle i aż tyle. Dla klipu zdiałało to cuda. Nie ma co się oszukiwać, uroda członkiń jest zdecydowanym atutem 9MUSES, ale to też trzeba umieć wykorzystać. Pomysłowe stylizacje, ciekawa lokalizacja i świetne kadry sprawiają, że klip ogląda się jak poważną sesję zdjęciową, tylko uchwyconą w ruchu. W dodatku cały ten pin-up i lekko westernowy klimat klipu znajdują poparcie w brzmieniu piosenki. Tak czy inaczej cała ta moja pisanina nie jest tak naprawdę istotna - tak naprawdę chodzi o to, że na klip świetnie się patrzy.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/10/9muses-gun.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>. <br />
<br />
<h2>
Numer 2</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"Kill Bill"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <b><a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/Brown%20Eyed%20Girls" target="_blank">Brown Eyed Girls</a></b><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/tyBTH3hCyWo" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Niektóre rzeczy zaczynają się od drobiazgów. Gwizdany motyw z piosenki skojarzył się z kultowym pogwizdywaniem z nie mniej kultowego filmu "Kill Bill" Quentina Tarantino. Od tego motywu początek wzięła tak piosenka, jak i cały pomysł na teledysk oparty na kinowym klasyku. Sam klip to coś pomiędzy hołdem dla filmowego pierwowzoru i wygłupem na nim opartym. Jeżeli ktoś spodziewał się poważnej, przejmującej produkcji... To chyba nie uchwycił też ducha filmu, bo ten teledysk to taka sama zabawa inspiracjami jak film Tarantino.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/08/brown-eyed-girls-kill-bill.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<h2>
Numer 1</h2>
<u>Tytuł:</u> <i><b>"Missing You"</b></i><br />
<u>Wykonawca:</u> <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/search/label/2NE1" target="_blank"><b>2NE1</b></a><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/AG0jlKdB1s0" width="640"></iframe><br />
<br />
<u>Uzasadnienie:</u><br />
Oczywisty numer jeden. O tym, że YG Entertainment robi świetne teledyski, pisałem już na początku tego tekstu. Teraz dodam tylko, że ten klip jest tak pięknie chłodny i zimowy, że bije na głowę wszystko, co pogoda zaserwowała nam tej zimy. Wszystko jest tutaj pomysłowe, przemyślane, klimatyczne i perfekcyjnie wykonane - od oświetlenia, poprzez dobór kadrów, stylizacje, na drobiazgach jak podmuchy zimowego wiatru skończywszy.<br />
Szerszy wpis o piosence i teledysku znajdziecie <a href="http://5smakowdzwieku.blogspot.com/2013/11/2ne1-missing-you.html" target="_blank"><b>>>TUTAJ<<</b></a>.<br />
<br />
<br />
Coś pominąłem, kogoś nie doceniłem?<br />
A może po prostu macie swoją własną listę?<br />
Zapraszam do komentowania.Aleksander Lusinahttp://www.blogger.com/profile/05214491445555796299noreply@blogger.com2