Ailee, jedna z najlepszych kpopowych wokalistek - obdarzona potężnym, barwnym głosem, świetnie wyszkolona, do tego, pomimo wciąż młodego wieku, już doświadczona i świetnie interpretująca. Nie na darmo nazywa się ją koreańską Beyonce. Dlaczego zatem jej nowa premiera nie wzbudza we mnie większej ekscytacji?
Na pewno w jakimś stopniu winny jest moment premiery i to, jak Ailee kończyła miniony rok. Nie chodzi mi o same gale podsumowujące mijające 12 miesięcy, na których wokalistka jak zwykle błyszczała. Idzie o skandal rozdmuchany bodaj w listopadzie. Jeden z większych amerykańskich portali poświęconych kpopowi ujawnił rozbierane zdjęcia piosenkarki, jeszcze z czasów sprzed debiutu. Naprawdę nie chcę o tym pisać, bo z jednej strony nie chcę rozgrzeszać naiwności graniczącej z głupotą, jaką wykazała się Ailee jeszcze jako nastolatka, ale z drugiej strony na pierwszy plan wybija się dziadostwo niektórych osób, które kiedyś były związane z wokalistką, a teraz wykazały się "fachową obojętnością" graniczącą ze skurw*syństwem.
Istotne jest to, że choć Ailee z mediów nie zniknęła, to siłą rzeczy przez ostatnie tygodnie starała się nie rzucać w oczy poza sceną - a to nie sprzyja budowaniu rozgłosu przed premierą nowego singla. Do tego dochodzi okres świąteczny i noworoczny, który spycha wszelkiej maści nowinki na drugi plan, koncentrując uwagę mediów na podsumowaniach, czy programach okolicznościowych. Siłą rzeczy premierom pierwszych tygodni stycznia nigdy nie towarzyszy rozgłos porównywalny z innymi okresami w roku. Dodałbym, że i tak zapowiedzi związane z "Singing Got Better" wydają mi się skromne, ale muszę wziąć poprawkę na to, że jednym z głównych źródeł informacji jest dla mnie portal, który był zamieszany we wspomnianą aferę.
Muszę przyznać, że ten mój niespodziewany brak ekscytacji bierze się jednak pzede wszystkim z jakości samej premiery, która jako całość wydaje mi się nieco mdła i mało interesująca. Tak, piosenka jest wciąż dobra, w refrenach naprawdę efektowna. Ale to Ailee, kto zna jej głos, tego właśnie się spodziewa. Sęk w tym, że poza tą dosyć oczywistą ekspozycją walorów głosowych wokalistki, piosenka nie ma w sobie niczego godnego zapamiętania.
O ile linia wokalu jest poprowadzona sprawnie, to podkład jest paskudnie sztampowy - taka żywsza balladka podparta mocą w refrenach i smyczkami dla zwiększenia dramturgii. Takich piosenek są tysiące i jeszcze pół biedy, gdyby to nagranie prezentowało singlowy poziom. Niestety, ja tu słyszę raczej b-side. Piosenki Ailee dość często goszczą w moich głośnikach i tej kompozycji zdecydowanie bliżej do jej b-side'ów niż piosenek singlowych, choć i tu ośmielę się stwierdzić, że większość b-side'ów Ailee jest od "Singing Got Better" zwyczajnie ciekawsza i bardziej urozmaicona.
Jeśli idzie o porównanie z poprzednimi singlami, to wypada ono bardzo blado. "U&I" (>>TUTAJ<<) czy w szczególności "Heaven" (>>TUTAJ<<) to kawałki, które w pamięci zapadają na lata. O "Singing Got Better" nie spodziewam się pamiętać w grudniu, a przynajmniej liczę, że tak Ailee, jak i inne wokalistki dadzą mi w nadchodzących miesiącach powody, by tej piosenki z perspektywy czasu nie traktować szczególnie.
Jeżeli miałbym wskazać tu coś ciekawego, to byłby to sam tekst piosenki. Ailee śpiewa z punktu widzenia dziewczyny, która pozbierała się po rozstaniu i z perspektywy czasu widzi, że przyniosło jej ono więcej dobrego niż złego - pozwoliło osiągnąć więcej jako piosenkarka-artystka i teraz to ona patrzy na swojego byłego z góry, z pozycji triumfatorki. Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<. Ciekawe jest nie tylko to, że tekst jest względnie oryginalny i całkiem nieźle napisany, ale także to, że wydaje mi się osobisty i nie wykluczałbym, że jest szpilą wymierzoną w faceta bęącego w centrum minionej zawieruchy medialnej.
Niestety teledysk nie idzie tu w parze z tekstem. To znów mdła, bezbarwna sztampa. Słowo bezbarwna jest tu dla mnie kluczowe, bo teledysk jest taki tak w przenośni, jak i całkiem dosłownie. kompletnie nie rozumiem celu tego zabiegu, natomiast widzę, że nie służy on videoklipowi. Klip nie wydaje mi się przez to ani bardziej pusty, ani bardziej smutny, jedynie bardziej nudny. A że sama fabuła to klisza do bólu powielana w tego typu teledyskach, właściwie nie ma na czym oka zawiesić i bez żalu odpuszczam sobie samo oglądanie klipu.
Strasznie negatywny wyszedł mi ten tekst, a przecież w gruncie rzeczy moje odczucia w stosunku do tego nagrania takie nie są. Nie czuję się rozczarowany, piosenka mimo wszystko jest solidna, a dzięki głosowi Ailee, tego słucha mi się jej ze sporą przyjemnością. Sęk w tym, że niespecjalnie mam ochotę do niej wracać, nie widzę w niej nic szczególnego czy specjalnego. Może ze strony debiutantki taka produkcja by mnie oczarowała, ale w wypadku Ailee wiem na co tę dziewczynę stać i wszystko, co nie jest wybitne, wydaje mi się marnowaniem jej potencjału.
Też mi się nie widzi (słyszy) ten utwór.
OdpowiedzUsuńAle jeśli chodzi o Ailee to i tak przez ostatnie kilkanaście dni żyłem:
1) Jej występem na kbs gayo. Bardzo fajnie wyszło jej z Hyorin cover Lady Gagi. (Zresztą pomimo opinii że kbsowe gayo było najsłabsze z ofert koreańskich stacji, to jednak nieczęsto zdarza się, że tu w Polsce można przed telewizorem na żywo stracić 4h z życia ;)
2) Jej występem w Immortal Songs. To było naprawdę dobre. No i wzruszające bo się dziecko popłakało.
Ailee śpiewa dobrze. Początkowo jej nie doceniałem. Myliłem się. Przepraszam.
Duet z Hyorin jakoś mnie nie ruszył, nie ze względu na wokalistki, a ze względu na piosenkę. Takie głosy chętnie usłyszałbym w czymś bardziej wymagającym. Natomiast IS edycja z rywalami - zdecydowanie jestem na tak, w takiej piosence bardzo łatwo wypaść banalnie, a jej udało się tego uniknąć.
Usuń