niedziela, 21 października 2012

After School - Rambling Girls

Dzisiaj nie będzie ględzenia o artystycznych formach, estetycznych konwencjach i wyczuciu dobrego smaku. Dzisiaj przedstawię Wam smutną historię, jak to popadłem w ten koszmarny nałóg. A było to tak...

Pewnej ciemnej nocy siedziałem sobie, jak zwykle, przed komputerem. Siedziałem tak i, jak zwykle, kontemplowałem własną samotność i beznadziejność w międzyczasie oglądając na YT jakieś casty ze StarCrafta2. Jeżeli to czytacie, zapewne w którymś momencie życia robiliście coś podobnie beznadziejnego, więc proszę nie rzucać kamieniami.

Jeśli ktoś nie jest w temacie zorientowany, to podpowiem, że StarCraft w obydwu wcieleniach w Korei Południowej urósł do rangi pełnoprawnego sportu. Stał się popularny do tego stopnia, że nie tylko doczekał się rozgrywek ligowych i transmisji z owych rozgrywek, ale także nawet własnej afery korupcyjnej. Jak miła jest mi świadomość, że jednak ludzie na całym świecie są tacy sami.

Wracając do mojej historii. Wtedy nie wiedziałem, że gdy cast się skończy, moje życie zmieni się na dobre. Nie wiem, czy na lepsze, ale na dobre. Mecz dobiegł końca. Już miałem włączyć następny, gdy pośród sugerowanych filmów zobaczyłem coś, co nie było kolejną powtórką meczu StarCrafta! Nie, zdecydowanie nie - ten filmik miał w miniaturce kadr z jakąś fajną laską. Zaczęły się rozterki.

No bo jak, przecież ja jestem ponad to! Długość filmiku sugeruje teledysk, to na pewno jest jakiś straszny koreański pop! Już słuchanie popu samo w sobie jest złe, co dopiero koreańskiego! Hm, ale ta laska wygląda zachęcająco... Nie! Jestem ponad to, nie daję się wabić na zgrabne nogi, seksowne pozy, długie, czarne, rozpuszczone włosy i wszelkiej maści drugorzędne atrybuty kobiecości. Nie będę słuchał popu tylko dlatego, że laska w miniaturce teledysku wygląda fajnie!

Niestety mój wewnętrzny rozmówca zna mnie bardzo dobrze, wie jak mnie podejść. A może obejrzę to dla beki? Tak, koreański pop musi być przezabawny. Pośmieję się z tego jak ludzie na drugim końcu świata usiłują robić muzykę i koszmarnie zawodzą (zakładałem podówczas równoczesną słuszność obydwu interpretacji tego słowa). A przy okazji przyjrzymy się tej lasce. Przyglądanie się lasce, kiedy filmik ogląda się dla beki, jest przecież całkowicie społecznie akceptowane.

Niestety, miniaturka podle i bezceremonialnie mnie zwiodła. W teledysku nie było laski... Był cały harem.



Tak... A teraz spróbujmy przez chwilę nie mówić o laskach.

Ktoś chyba wziął sobie do serca internetowe memy, które twierdzą, że dla przeciętnego słuchacza 95% piosenki to i tak "lalala", a reszta to jakiś chwytliwy okrzyk z refrenu. Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Zróbmy piosenkę, która w dużej mierze składa się z "lalala" i kilku zapadających w pamięć haseł.

Dorzućmy do tego podkład, który przypomina motyw z "Mortal Kombat", wzbogaćmy go o wstawki z latynoską gitarą i czymś metalicznie brzmiącym o przypuszczalnie egzotycznej proweniencji i... już. Ku mojemu zaskoczeniu, to naprawdę działa! Jest proste, ale profesjonalnie wyprodukowane, dobrze wykonane i po prostu nie razi w uszy. A że całość wykonują przemiłe dla oka panie, które do wtóru sympatycznie się wyginają... Cóż, byłbym hipokrytą, gdybym zaczął narzekać.

O paniach w grupie, jak i z osobna, można napisać dużo, bo już sam koncept tego zespołu jest dosyć oryginalny (szczególnie wg naszych zachodnich standardów), jednak to zostawię na inne okazje, bo ciekawych kawałków w swoim dorobku mają pod dostatkiem. Zwrócę uwagę tylko na jedną rzecz, którą niekoniecznie można zauważyć po obejrzeniu tego jednego klipu.

Dziewczyny nie tylko są wyjątkowo ładne i zgrabne, ale też każda prezentuje zupełnie inny typ urody. Mam wrażenie, że właśnie to spowodowało, że dałem się wciągnąć w to wszystko. Trochę się tutaj wyspowiadam ze swoich grzechów, ale z początku kolejne teledyski oglądałem przede wszystkim z ciekawości. Chciałem sprawdzić jak dziewczyny prezentują się w innych nagraniach i ile w ich uroku jest magii dobrej charakteryzacji.

Po zmarnowaniu(?) wielu godzin życia, muszę przyznać, że każda z nich jest na swój sposób śliczna. A że ich piosenki słuchu nie kaleczą, powiem więcej - są nawet całkiem przyjemne dla ucha? Cóż, nie będę ukrywał, że to jest mój ulubiony koreański zespół. To chyba przeznaczenie <trzaski piorunów, wycie wilków>, że trafiłem akurat na ten klip...

Szczególnie zważywszy na to, że jest on... mało koreański. After School to jak najbardziej koreańska formacja, jednak ta konkretna piosenka i klip zostały przygotowane na rynek japoński. Te słowa, które nie są po angielsku (nota bene - fragmentów po angielsku jest więcej niż podejrzewacie), są właśnie po japońsku. Nawet "krzaczki" w tytule klipu to japońska katakana, a nie koreański hangul.

BONUS
Klip powstał w dwóch zbliżonych, ale jednak różnych wersjach. Ta poniżej ma mniej postprodukcji i bardziej koncentruje się choreografii. Albo, jak kto woli, pokazuje wincyj, jak się laski gibio. A gibią się zacnie.

4 komentarze:

  1. "Niestety, miniaturka podle i bezceremonialnie mnie zwiodła. W teledysku nie było laski... Był cały harem." - wyobrażam sobie jakie musiałeś przeżyć...rozczarowanie. xD

    Piosenka jest genialna w swej prostocie. :3 Dziewczyny to mega laski, śpiewają świetnie, muzyka wpada w ucho (jakbym już to gdzieś słyszał...[chodzi o muzykę, a dokładniej ten refren "lalala"]). Czego więcej chcieć? No, poza tym, by jeszcze znaleźć ten utwór z albumu - jakoś lepiej mi się słucha, gdy na wyświetlaczu jest obrazek z albumu prezentujący piękne wokalistki. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znalazłem tego nigdy w formacie płytowym, może być nawet problem z zakupem online, bo to nagranie dedykowane na rynek japoński, a oni tam są bardzo dziwni, szczególnie jeśli idzie o cyfrową dystrybucję. Rynek jest zorientowany na wydawnictwa fizyczne, które w dodatku ukazują się w różnych wariantach, a prawdziwi fani kupują wszystko, nawet jeżeli na każdym CD jest po prostu nadrukowana inna dziewczyna... Poważnie.

      Usuń
    2. Znalazłem wersje albumową, gdzie na obrazku są WSZYSTKIE dziewczyny. xD Trzeba wytrwale szukać. C:

      PS: Mógłbyś wyłączyć tę kontrolę antyspamową? Ona jest... Bardzo przeszkadza, zwłaszcza, gdy się daję dużo komentarzy.

      Usuń
    3. E, kontrolę antyspamową... To ja mam ustawioną jakąś kontrolę antyspamową? Jak komentuję przez konto Google to nie widzę, żadnych dodatkowych kroków. Możliwe, że dla niezarejestrowanych użytkowników jest captcha, ale nie jestem pewien czy to zależy ode mnie i czy chciałbym to usuwać. Ładnych kilka lat temu prowadziłem innego bloga i pamiętam, że spam był problemem - dużym problemem. Problemem rzędu kilkaset wiadomości na dzień, które trzeba odfiltrować. Tutaj chwilowo nie mam tego problemu i bardzo sobie to chwalę.

      Jak doprecyzujesz o co chodzi z tą kontrolą antyspamową, w jakich okolicznościach Ci wyskakuje, to zobaczę, co mogę zrobić.

      Usuń