środa, 24 października 2012

Orange Caramel - Lipstick

Cały wstęp do >>TEGO<< tekstu napisałem tak naprawdę pod kątem dzisiejszego teledysku, by w pół drogi zmienić zdanie. Dlaczego? Powodów było kilka. Chociażby ten, że o "Gee" też trzeba było kiedyś coś napisać, a tak o piosence, jak i klipie, nie miałem za dużo do powiedzenia. Co innego "Lipstick" w wykonaniu Orange Caramel, który nawet ja muszę uznać za delikatnie szalony. Jeżeli nie czytaliście wpisu o "Gee", koniecznie przeczytajcie chociaż wstęp, bo w przeciwnym razie możecie być nieprzygotowani.

Wybór padł wtedy na "Gee" również dlatego, że tamten kawałek wydaje się bardziej reprezentatywny dla całego podgatunku aegyo. Był cukierkowaty i przesłodzony do tego stopnia, że mogły rozboleć zęby, ale pod innymi względami nie był szczególnie zaskakujący. Tymczasem Orange Caramel to trochę inna kategoria. Już sama nazwa zespołu trochę przestrzega przed oglądaniem.

Orange Caramel to pododdział grupy After School (o której wspominałem już >>TUTAJ<<). Wytwórnia szybko zaczęła przedstawiać formację jako "international unit", który miał zawojować rynki zagraniczne, głównie Chiny i Japonię, ale także południową część dalekiego wschodu - Wietnam, Tajlandię, Malezję itd. Jednak docelowym rynkiem dla formacji od zawsze wydawała się Japonia, gdzie słodki i szalony wizerunek grupy wydawał się pasować najlepiej. Poza tym więcej pieniędzy na muzyce niż w Japonii zarobić można tylko w USA.

Jeśli nawet Japonia nie była od razu celem grupy, z pewnością była źródłem inspiracji. Dlatego też utwory w wykonaniu Orange Caramel są energiczne jak 6-latek z ADHD, natomiast teledyski wyglądają, jakby miały przykuwać uwagę owego 6-latka. W telegraficznym skrócie - bardziej przypominają jakieś szalone anime niż teledysk.

Ciekawostką jest fakt, że Orange Caramel usilnie próbowało skopiować estetykę japońskiego rynku, jednak sami Japończycy ich debiut przyjęli jako... Powiew świeżości. Albo Japończycy pozostają najbardziej niezrozumianą nacją na Ziemi, albo Orange Caramel jest lekko szalone nawet dla nich.



Jednemu przypadnie do gustu, drugi z miejsca znienawidzi. Teledysk wygląda jak nieślubne dziecko Kapitana Tsubasy i Czarodziejki z Księżyca, tylko zamiast postaci z kreskówek mamy prawdziwych ludzi. Trochę w tym cosplayu, trochę aegyo i choć dziewczyny są dorosłe, efekt końcowy trąci trochę lolitą, co niektórym może przeszkadzać. Mnie osobiście ten teledysk bawi. Miny dziewczyn rozbrajają, klip opowiada prostą historyjkę i nawet w jakimś odległym stopniu nawiązuje do słów piosenki, a motyw z uber-ping-pongistką jest genialny.

O czym jest piosenka? O tym paskudnym typie kobiety, która sobie Ciebie upatrzy. Ty jej delikatnie dajesz do zrozumienia, że nie jesteś zainteresowany (czyt. ostentacyjnie olewasz) a ona wiesza Ci się na szyi i paprze Ci koszulę szminką. Tzn. wcale nie mam przekonania, czy wydźwięk słów w piosence jest równie pejoratywny, co moja intepretacja, bo sytuacja jest przedstawiona tylko od strony dziewczyny, ale mniej więcej o to chodzi.

Od strony dźwiękowej jest całkiem miło. Budowa piosenki jest raczej prosta i klasyczna - zwrotka, refren, zwrotka, refren - ale przejścia pomiędzy segmentami są bardzo płynne. Nieco monotonne brzmienie podkładu jest równoważone zmieniającym się wokalem, a całość jest zgrabnie wyprodukowana i wpada w ucho. Chociaż produkcja ma w tym wypadku również swoje złe strony. Podczas występów na żywo wiele segmentów musi być puszczanych z playbacku, do tego dochodzi bogata ruchowo choreografia, która wymusza kolejne odtwarzane fragmenty.

Ale jednocześnie jest parcie na to, żeby dziewczyny chociaż swoje solowe fragmenty śpiewały na żywo. Nawet pomimo zaprzęgnięcia wszelkiej maści nowoczesnych technik playbacku, efekt jest dość dziwny, bo w podkładzie słychać wokale pozostałych dziewczyn i albo podkład jest za głośno i tego prawdziwego wokalu prawie nie słychać, albo podkład jest za cicho, a segmenty śpiewane solo brzmią wyraźnie gorzej. Chociaż może ja się po prostu za bardzo wsłuchuję...

BONUS
Wersja z telewizyjnej listy przebojów.
PS Te przedziwne kostiumy jakimś cudem sprawdzają się w tej choreografii.
PPS Zmiana jakości obrazu na 720p pomaga.

1 komentarz:

  1. Oglądałem teledysk z bananem na ryjku. xD Świetna, dużo pozytywnej energii. Piosenka bardzo mi się spodobało, mimo iż jest dość prosta. C: Ten lekko zwariowany klimat, dużo humoru i śmiechu do zdecydowanie coś dla mnie. xD

    OdpowiedzUsuń