czwartek, 20 lutego 2014

Park Ji Yoon - Beep + Inner Space

W ostatnich dniach jakoś nie chciało mi się sięgać po kpopowe nowości. Nie dość, że większość premier to wydawnictwa od wykonawców, którzy nieszczególnie mnie interesują, to jeszcze gdzieś pod skórą czuję już napięcie związane z premierami, które czekają nas na przełomie lutego i marca - SNSD, 2NE1 i Orange Caramel. Na tak spreparowanym tle, trudno zabłysnąć. A jednak, udało się wokalistce, po kktórej się tego nie spodziewałem.

Ponieważ, tytuł zdradza o kim i o czym będzie wpis, nie będę owijał w bawełnę. Park Ji Yoon taka jaką ja znam, czyli z ostatniego okresu - dotąd mnie nie przekonywała, przynajmniej jako wokalistka. Zeszłoroczny kawałek "Mr Lee", pomimo wzbudzonego powszechnie zachwytu, mnie raczej nużył. Niedawno wokalistka powróciła z pre-releasowym "Inner Space" i znów pudło jeżeli idzie o moje upodobania, znów piosenka wydawała mi się nudna.

Do "Inner Space" jeszcze wrócę, bo kilka słów na temat tej piosenki mimo wszystko chciałem napisać, jednak sądząc po sobie, nie uważam by słuszne było serwowanie jej przed daniem głównym. "Beep", bo taki tytuł nosi wypuszczony kilka dni temu właściwy singiel wokalistki, z początku został przeze mnie całkowicie świadomie olany m.in. ze względu na rozczarowujące "Inner Space". Dzisiaj moje olewactwo zostało wreszcie przezwyciężone przez ciekawość i bardzo jestem z tego powodu zadowolony.



Proszę nie regulować odbiorników, ten teledysk naprawdę tak wygląda. Kawał świetnej roboty, choć po pierwszym oszołomieniu, przy kolejnych odtworzeniach widać jak na dłoni, które fragmenty zapożyczono z archiwum, a które dokręcono przemielono przez filtry (pomijając fakt, że w trakcie teledysku, filtry są celowo stopniowo usuwane, aby tę różnicę uwypuklić). Jednak pierwsze wrażenie klip robi piorunujące - świetna, pomysłowa zabawa konwencją do tego opatrzona bardzo profesjonalnym wykonaniem.

Dla koreańskich odbiorców dodatkowym smaczkiem jest obecność całej plejady gwiazd tamtejszego show-biznesu. Muzycy, komicy, prezenterzy - nazwiska pojawiają się oczywiście w końcowych napisach, więc nie chce mi się ich tutaj wypisywać. Jeżeli potrzebujecie pomocy w identyfikacji poszczególnych osób, to na kanale wytwórni (ten sam na którym umieszcone jest powyższe video) znajdziecie solowe teasery z postaciami pojawiającymi się w teledysku (bodaj 7 filmików).

Sam klip nawiązuje estetycznie do lat 70-tych i szału disco. Afro, dzwony, czarne okulary i obciachowe wąsy - wszystko zostało odhaczone na liście zadań. Niby ani od strony koncepcji, ani od strony technicznej nie jest to teledyskowy Mount Everest, a jednak całość jest po prostu dopracowana oraz spójna i właśnie przez to wydaje się sympatyczna i tak przyjemnie się ją ogląda.

Co do piosenki, to z jednej strony ukłonów w kierunku disco znów mamy dostatek. Przede wszystkim linia bassu to typowe disco, ale także główna linia melodyczna, czyli to co śpiewa Park Ji Yoon jest pod wieloma względami podobne do dawnych kanonów gatunku. Chodzi o samą melodię, ale także o pewne maniery i sam sposób śpiewania.

A jednak jeden element tego nagrania w moich uszach odstaje od przyjętej stylizacji - jest to klawiszowa sekwencja, którą wita nas piosenka. Moim zdaniem to bardzo udany zabieg - gdyby cała piosenka była wiernym odtworzeniem standardów disco, mogłaby się okazać niestrawna dla dzisiejszego odbiorcy. A tak, te klawisze nadają piosence trochę bardziej dzisiejszego i bardziej stylowego brzmienia.

Niestety jeżeli idzie o styl, to noty idą w dół za "engrish". Wbrew pozorom era disco doczekała się wielu fajnych tekstów piosenek - szukających tematów i inspiracji w nietypowych dla popu miejscach. "Beep" w jakiś sposób próbuje do tego nawiązać, część tych jednowyrazowych, powtarzanych wstawek jest nawet nieźle wkomponowana w tekst, ale potem zdarzają się zupełnie niewytłumaczalne zbitki przypadkowych wyrazów jak "baby oh my love". Angielskie tłumaczenie (chociaż nie rewelacyjne) znajdziecie >>TUTAJ<<.



Co do "Inner Space", to mój problem dotyczy przede wszystkim zwrotek, które są ze wszech miar nijakie. łączą się tam motywy elektroniczne i instrumentalne, które razem nieszczególnie pracują na stworzenie jakiejkolwiek atmosfery, co najwyżej atmosfery pustki. Może nawet w to właśnie mierzono, bo piosenkarka zwierza się tutaj ze swoich sekretów nie na plotach przy kawie, a wpuszcając słuchacza do swojej osobistej, wewnętrznej przestrzeni. Sęk w tym, że ja nie kupuję takich wydumanych tłumaczeń jeżeli idzie o muzykę. Nawet jeżeli stoi za tym jakaś myśl, to piosenka przede wszystkim musi brzmieć.

Przy czym nie jest tak, że cały kawałek spisuję na straty. Bardzo podobają mi się refreny, które są nastrojowe, ciekawe i wpadają w ucho. Niestety rodzielające je dźwiękowe pustkowia zwrotek niweczą cały trud w nie włożony. Niezły, bo nie sztampowy, jest tekst piosenki. Klip ma napisy, ale lepsząwersję tłumaczenia znajdziecie >>TUTAJ<<. Nad teledyskiem nie będę się rozwodził, bo to jeden z tych klipó który jest bo jest. Nie ma w nim nic złego, jest ładnie wykonany, ale zwróci uwagę raczej wyłącznie fanów.

Powrót Park Ji Yoon to nieoczekiwany rozbłysk na kpopowej scenie, która wstrzymała oddech w oczekiwaniu na gwiazdy pierwszego formatu. O ile pre-release'owe "Inner Space" jest skierowane przede wszystkim do fanów wokalistki, o tyle "Beep" ma wszelkie predyspozycje by stać się prawdziwym hitem. Nie chodzi już nawet o przesympatyczny teledysk wypchanym znanymi twarzami, sama piosenka jest bardzo dobra muzycznie, przyjemnie melodyjna, przy tym chwytliwa jak diabli i świetnie wystylizowana. Jestem ciekaw jak Park Ji Yoon poradzi sobie na listach przebojów, bo do wielkich premier jeszcze moment, a trzeba też pamiętać, że jej nazwisko to też marka sama w sobie.

2 komentarze:

  1. Czytam od jakiegoś czasu twój blog i naprawdę robię to z przyjemnością:-) Mamy podobny gust:-) Zwróciłeś może uwagę na girlsband, który pojawił się ostatnio - mówię o mamoo. Oficjalnie jeszcze nie zadebiutowały, ale wydały dwa prelease'y "Peppermint Chocolate" i "Don't be Happy" oba w doborowym towarzystwie K.willa, Bumkeya i Wheesunga. Moim zdaniem, dziewczyny naprawdę dobrze wróżą na przyszłość :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję, każdy kolejny "coming out" czytelnika jest bardzo sympatyczny :).
      Kojarzę Mamamoo, jak najbardziej, też czekam na ich oficjalny debiut i myślałem, że nadejdzie troszkę szybciej, dlatego wstrzymywałem się z tekstem. Cóż, w końcu zadebiutują, mam nadzieję ;)

      Usuń