Ponieważ jestem troszkę rozczarowany dzisiejszymi teledyskami SNSD i BESTie, i w ogóle nie jestem w najlepszym nastroju, stwierdziłem, że nie będę się przymuszał do pastwienia się nad tymi klipami i dam im dzień poleżeć. Może przez ten czas notowania dziewczyn pójdą nieco w górę? Zamiast tego dzisiaj kuchnia serwuje coś, co przyprawiło mnie dzisiaj o banana od ucha do ucha.
Yoon Jong Shin to nadworny kompozytor wytwórni Mystic89. Lim Kim, Puer Kim, Park Ji Yoon - wszystkie te utalentowane wokalistki dostają piosenki właśnie od niego. Przed przejściem do klipu warto szczególnie zapoznać się z "All Right" (>>TUTAJ<<) Lim Kim - nie tylko z brzmieniem, ale i z treścią piosenki, bo "상념" to niejako lustrzane odbicie tamtego nagrania.
Zanim przejdę do klipu, uprzedzę jeszcze, że nie jest to propozycja dla wszystkich - tu trzeba mieć troszkę dystansu. Już poprzedni klip z serii (bo Yoon Jong Shin jakiś czas temu zapoczątkował całą serię comiesięcznych solowych projektów) był... Specyficzny. Świadomie. Niepoważny. Świadomie. I trochę tandetny. Chyba też świadomie. Tutaj mamy powtórkę z rozrywki, tylko mniej jest efektu "co ja paczę", a więcej szczerego rechotu ze żłożenia obrazu, dźwięku i treści.
Nie będę się jakoś przesadnie rozpisywał o tym projekcie, bo albo kogoś takie sprawy bawią, albo pozostawiają go niewzruszonym. Sama piosenka jest oczywiście o facecie, który nie może pogodzić się z rozstaniem i którego dręczą tytułowe myśli. Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<. Mnie abbsolutnie rozbroiła kombinacja elektroniki a'la lata 80-te z obrazem trzymającym poziom ówczesnych seriali sci-fi.
Z jednej strony youtube'owy obrazek, którym opatrzony jest ten teledysk, służy za haczyk, bez którego wiele osób zamknęłoby ten klip po kilku pierwszych kadrach. Z drugiej strony szkoda, że psuje on całkiem zgrabnie budowaną tajemnicę, bo sam teledysk przaez długi czas nie ujawnia nad czym pracuje zraniony mężczyzna, a że ze swoim projektem bardzo się kryje, to różne opcje pozostają otwarte.
To, co mnie zaskakuje w tym klipie, to fakt, że cały dzień do niego wracam i niezmiennie z mojej twarzy nie znika uśmiech. Oglądając go pierwszy raz, byłem przekonany, że to będzie żart dobry na raz. A jednak jest tak w pomyśle, jak i w wykonaniu coś tak niezmiernie spójnego i sympatycznego, że nie mogę się od niego oderwać.
I jeszcze tak w ramach bonusu - teledysk, który natychmiast skojarzył mi się z powyższym klipem. Kultowe Goldie Lookin' Chain i ich "Half Man, Half Machine".
Aha, explicit language warning, blah, blah, blah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz