Nie wiem, czy jestem właściwą osobą, by opowiadać o czym jest ten film, bo sam nie wybrałem się do kina - co prawdopodobnie jest błędem, disneyowska produkcja zbiewra świetne recenzje - jednak wypadałoby wstawić tu nieco kontekstu. Jedną z bohaterek filmu jest Elsa, córka królewskiej pary, która ma nietypowy dar, bardziej pasujący do komiksu Marvela niż filmu Disneya - włada śniegiem i lodem. Nie będę zagłębiał się w detale fabuły, ale kluczowy jest tutaj strach przed tymi mocami - jej otoczenie krzywo patrzy na jej dar, traktuje go czy to z obawą, czy to jako powód do wstydu...
Nastoletnia dziewczyna odkrywa w sobie magiczne moce, przez co ma problemy w kontaktach z otoczeniem... To nie jest nowy motyw, w literaturzejest popularny od dekad, a istnieje prawdopodobnie od stuleci i zawsze był czymś w rodzaju metafory na kobiece dojrzewanie -"Carrie" Kinga, "Kwestia ceny" Sapkowskiego. Tak czy inaczej "Let It Go" jest piosenką, która towarzyszy przemianie Elsy, która decyduje się odrzucić jarzmo społeczne i poddać się swojej magii zostając królową lodu.
No to tło z grubsza wyjaśniłem, pora zająć się piosenkami. Zacznę od filmowego oryginału w wykonaniu Idiny Menzel - piosenkarki i aktorki, powiązanej głównie z Broadwayem.
Nie ulega wątpliwości, że Idina Menzel wie jak zaśpiewać taką piosenkę i trudno do czegokolwiek w jej wykonaniu się przyczepić. A jednak ja nie przepadam za tą wersją z dwóch względów. Po pierwsze mam wrażenie, że w wielu momentach głos został całkiem niepotrzebnie zwielokrotniony czy w inny sposób obrobiony. Możliwe, że to świadomy zabieg wytwórni, który w jakiś sposób podkreślić magiczny charkter sceny itd., ale ja tego nie kupuję i mnie to po prostu razi.
Druga kwestia to sam dobór wokalistki. Tak, pani Menzel świetnie śpiewa, jest doświadczona, ale jest już dojrzałą kobietą. O ile finał piosenki w jej wykonaniu brzmi świetnie i bardzo przekonywująco, to początek, śpiewany jeszcze jako dziewczyna, a nie kobieta - ten fragment mnie nie przekonuje. Nie dlatego, że jest źle zaśpiewany, a dlatego, że sam głos piosenkarki - jego barwa - nie odpowiada moim oczekiwaniom.
Koreańscy wykonawcy w większości na warsztat biorą właśnie powyższą, filmową wersję tego utworu, ale istnieje także wersja popowa w wykonaniu Demi Lovato. Tu otwarcie przyznaję, że tej wersji po prostu nie lubię i zamieszczam ją bardziej dla zachowania pełnego obrazu, bo gdyby miała decydować osobista ocena, to tej wersji by tutaj nie było.
Może winny jest wizerunek pani śpiewającej ten kawałek, ale dla mnie jest to wersja - przepraszam, jeżeli komuś się podoba i proszę nie brać tego do siebie - kmiocka. Mnóstwo tu pretensjonalnych ozdobników, wrzuconych bez wyczucia, natomiast samo mięso kompozycji zostaje wykonane słabiutko z szczególnie rozczarowującymi refrenami, którym wyraźnie brakuje mocy i którym nie pomagają nawet postprodukcyjne zabiegi mistrzów konsolety. Fuj.
Popowe "Let It Go" ma swoją oficjalną koreańską wersję, śpiewaną przez samą Hyorin.
I choć znów mamy natłok ozdobników, to tym razem jest to moja bodaj ulubiona wersja tej piosenki, bo wszystko czemuś służy, jest wkomponowane i podporządkowane muzyce, a nie wrzucone, żeby pokazać - Hej, umiem tak zrobić z głosem. W wykonaniu Hyorin po prostu słychać emocje, słychać energię, słychać radość, a o to chodzi w tej piosence. Poza tym to jak Hyorin kończy tytułową frazę jest nieziemskie, chociaż obawiam się, że przekreśla ją jako królową lodu - wszystko by tym głosem stopiła.
Jakoś tak się utarło, że jak Hyorin wykona jakiś cover, to za moment musi go także wykonać Ailee i na odwrót. W tym wypadku niestety mam trochę zastrzeżeń. Główny tyczy się aranżacji i sposobu wykonania piosenki. Ailee postanowiła zaśpiewać "Let It Go" po swojemu i normalnie pochwalam tego typu decyzje, sęk w tym, że ta piosenka jest bardzo specyficzna, typowo musicalowa i nie nadaje się do takiej przeróbki. Piosenkarce nie udało się sprzedać swoich muzycznych klimatów, ale nie oddała także nastroju oryginału. W efekcie sprzeczność aż kłuje po uszach, a że ku mojemu zdziwieniu Ailee raz czy dwa razy się sypnęła, to jestem trochę rozczarowany tym wykonaniem.
Odnotuję jeszcze, że Ailee urodziła się i dorastała w USA, stąd jej świetny angielski, natomiast kolejne wykonania będą zawierały mniej lub więcej "engrish" - odnotowuję to tutaj, zbiorczo, bo nie ma sensu żebym powtarzał się w każdym kolejnym akapicie.
Następna na rozkładzie jest Kim Bohyung czyli najlepszy(?) głos niezwykle utalentowanej wokalnie formacji Spica. Bohyung także zaśpieała ten kawałek nieco po swojemu, nie szczędząc swojej charakterystycznej barwy i mocy, ale w jej wypadku ten patent się sprawdził, bo sama ranżacja pozostaje wierna oryginałowi, a choć sam głos wokalistki nie jest typowo musicalowy, to sprawdza się w tej konwencji, jednocześnie dodając nieco kolorytu. Jedyne czego mógłbym się tutaj przyczepić, to tego samego, co w wykonaniu Idiny Menzel- całą piosenkę śpiewa kobieta, nie ma tej transformacji. Co i tak nie przeszkadza mi słuchać tego wykonania z przyjemnością.
"Let It Go" na tapetę wzięła także DIA, wokalistka do niedawna występująca solo, obecnie będąca sercem i strunami głosowymi nowego girlsbandu Kiss&Cry. To wykonanie jest jeszcze bliższe oryginałowi, ma jeszcze silniej wyczuwalny pierwiastek musicalowy. Choć warsztatowo jest po prostu bardzo dobrze, ale nie wybitnie, to jednak cenię sobie tę wersję ze względu na barwę głosu wokalistki, która pasuje i do dziewczyny, i do młodej kobiety, przez co jeśli idzie o dopasowanie się do odgrywanej postaci, wypada niezwykle naturalnie i autentycznie.
Następne wykonanie to prawdziwa bomba, radzę nie sugerowac się wstępem jeśli idzie o dostosowywanie poziomu głośności w słuchawkach - jak przesadzicie, to czeka Was wizyta u laryngologa.
손승연 vel Sonnet Son - nie wiem, czym ją karmili rodzice w dzieciństwie, ale moja dzieciarnia dostanie to samo. To zdecydowanie najlepsze wykonanie tej piosenki jakie słyszałem. Naraz potężne, imponujące, ale i lekkie i niezwykle naturalne. Dziewczyna wyciąga dźwięki z niewiarygodną łatwością. Za chwilę pęknie jej 2,5 mln wyświetleń na YT, ale moim zdaniem to i tak mało, zasługuje na zdecydowanie więcej - więc, śmiało dzielcie się tym wykonaniem ze znajomymi.
Nikt nie spodziewa saię
Ale najpierw więcej trotu :) Nie jest może aż tak zabawnie, bo Hong Jinyong śpiewa bez tak wyraźnej maniery i na dodatek ma kawał głosu, ale za to jest ładna, więc i tak jesteśmy na plusie ;)
To jeszcze w temacie ładnych dziewczyn. Inkigayo ma nową gospodynię - Lee Yoobi - i ktoś pomyślał, że dobrym pomysłem na zaprezentowanie jej publiczności będzie wystawienie jej na scenę z popularną aktualnie piosenką. W całym tym pomyśle ktoś na pewnym etapie zlekceważył pewien istotny szczegół - że dziewczyna jest aktorką, a nie piosenkarką, więc wykonanie to jeden wielki playback. Ale nie o to przecież chodzi ;) .
W Show Champion też postanowiono szarpnąć się na ładną dziewczynę wykonującą zagraniczny przebój, choć tam wybrano kogoś trochę bardziej ogarniętego wokalnie, czyli DIA, której wykonanie studyjne linkowałem już wyżej. Możecie sobie porównać obie wersje, ja wolę tę studyjną, ale ta telewizyjna też mnie nie rozczarowała.
To jest ta męska wersja, o której pisałem. Świetny głos o wyrazistej barwie i dużej mocy, nic dziwnego, że Han Donggeun wygrał trzecią edycję "Birth of a Great Star". Teraz szykuje się do debiutu pod skrzydłami Pledis Entertainment. Moim zdaniem tym wykonaniem zrobił sobie kawał reklamy i ja czekam z niecierpliwością na więcej jego piosenek.
Na zakończenie, nie mogłem się powstrzymać - wersja japońska. Nie mam pojęcia kto śpiewa - nie umiem czytać kany, tym bardziej kanji. Jednak sam język japoński zawsze wydawał mi się niezwykle śpiewny, więc japońskie wykonanie musiało zagościć w tym zestawienia.
Film cudowny.
OdpowiedzUsuńPiosenka wpadła mi do głowy i siedziała w niej długo po wyjściu z kina,ale mimo wszystko nie spodziewałam się aż tylu coverów.Szczególnie koreańskich wykonawców.Nie mam jednak nic przeciwko.
Wersja śpiewana przez Demi Lovato jest chyba jedyną z zamieszczonych tutaj,która mi się nie podoba.W każdym innym wykonaniu znajdę coś,co sprawi że wrócę do niego z chęcią,ale w tym tego brakuje.Tak jak napisałeś,wydaje się że wokalistka chciała się popisać głosem,zapominając jednak o włożeniu w to odpowiedniego uczucia.Już trotowe wersje bardziej mi się podobają :)
Hyorin,nie ma co się rozpisywać,świetne wykonanie.Tego można było się spodziewać.
Sonnet Son słuchałam na słuchawkach i choć teraz bolą mnie uszy,to nie żałuję.Zdecydowanie jedno z najlepszych,a może nawet najlepsze,wykonanie tej piosenki.
Han Donggeun.Niewiele słyszałam męskich wykonań tej piosenki,ale to zdecydowanie jest warte przesłuchania.
Chciałabym jeszcze tylko usłyszeć "Let It Go" w wykonaniu IU.Wydaje mi się że barwa jej głosu pasuje do tej piosenki.
Nie pomyślałem o tym, ale - tak, zgadzam się, zdecydowanie to są klimaty dla IU.
Usuń