piątek, 14 lutego 2014

Stellar - Marionette

Po tygodniach wypchanych premierami kolejnych seksownych konceptów, w które opakowywano koreańskie girlsbandy, sytuacja - chyba - sięgnęła zenitu i dalej może być już tylko spokojniej. Co prawda po fali krytyki, która spadła na wytwórnie i same grupy pod koniec stycznia, myślałem, że już wtedy konkurencja schowa głowy w piasek. Jak widać - myliłem się - bo oto Stellar postanowiło przebić wszystko, co do tej pory widziałem w kpopie. Jednak wydaje mi się wysoce nieprawdopodobne, by ktoś w najbliższym czasie spróbował przebić Stellar.

Nie wiecie kim są Stellar? Cóż, trudno mi Was winić. Choć formacja debiutowała latem 2011 roku, to jej dorobek jest raczej skromniutki - szczególnie w ostatnim czasie o grupie było cicho. W zeszłym roku mignęła mi gdzieś ich piosenka "Study", ale że było to dość paskudne aegyo, to nie zwróciłem na nią większej uwagi. Najwyraźniej wytwórnia Top Class Entertainment (w kontekście tego, co zobaczycie, nazwa brzmi jak całkiem udany żart) wzięła sobie do serca moją niechęć do aegyo i tym razem powróciła z seksownym konceptem i... Po prostu popatrzcie.



Co to jest, reklama kremu na hemoroidy? Wyciskamy krem na dłonie i obszernymi ruchami wcieramy w pośladki? Bogowie, kto wymyślił ten układ? Tu już nawet nie chodzi o to, że wydaje się on obsceniczny - on jest groteskowo głupi. Gdyby to był jedyny zarzut pod adresem teledysku i projektu, to i tak bylby on dostatecznym powodem, by wywołać falę zasłużonej krytyki. Ale nie jest, zdecydowanie jest tu jeszcze kilka punktów nad którymi trzeba się popastwić.

Zacznijmy może szerzej. Jestem facetem. Od czasu do czasu bulwersuje mnie przesadna sugestywność układów tanecznych i teledysków w kpopie. Bulwersuje, ale nigdy nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z gapienia się na ekranowe małe conieco. Jednak Top Class Entertainment udała się ta niebywała sztuka i stworzyli teledysk, na który nie mogę patrzeć, no chyba żeby się pośmiać.

Jest to o tyle bardziej zabawne, że w gruncie rzeczy dziewczyny mi się podobają. Nie mają może sylwetek, które pasowałyby do tego projektu - każdej czegoś brakuje, jedna ma kościsty tyłek, druga jest za płaska, trzecia ma pasy "wyszczuplające" na kostiumie żeby zamaskować brak dostatecznego wcięcia w talii - ale dziewczyny są ładne i mają w sobie trochę uroku. Niestety to jak je ubrano i co kazano im tańczyć przekreśla wszelkie możliwe atuty. Tu można tylko parskać śmiechem lub kryć twarz w dłoni z zażenowania.

Właśnie, bo przecież masaż pośladków i szeroko pojęte wypinanie dupska do kamery to nie jedyna "atrakcja", jaką przygotowali spece z Top Class Entertainment (nie potrafię sobie odpuścić przytaczania pełnej nazwy wytwórni). Stroje też są "genialne". Pal licho, co się dzieje w dole, na to możnaby jeszcze od biedy przymknąć oko, w górze - o, tu jest ciekawie. Nie mam nic do dekoltów, ale wycinanie dziury w bluzce po to, żeby wystawić na wierzch biust... Cóż, Top Class.

Głupoty i grubo ciosanego erotyzmu, który próbuje chyba aspirować do miana innuendo, jest tu jeszcze w bród, ale wszystko widzieliście, więc nie ma sensu, bym się o tym rozpisywał. Tym bardziej, że zostały inne tematy do poruszenia. Zacznijmy od recepcji klipu... W kilka dni Stellar dobiło do blisko 1,5 mln wyświetleń na YT, a należy pamiętać, że Koreańczycy mają swoje serwisy i do Youtube'a aż takiej wagi nie przywiązują.

Naturalnie oceny klipu nie są zbyt pochlebne, teledysk ma grubo ponad 50% kciuków w dół, czyli plasuje się gdzieś w rejonach naszej rodzimej "Filiżanki", choć chyba do Nataszy jeszcze dziewczynom trochę brakuje. Jednak trudno by anglojęzyczne media i komentatorzy, sięgali do takich porównań, zamiast tego "Marionette" najczęściej nazywane jest koreańskim "Wrecking Ball" - porównanie słuszne, bo poziom głupoty wydaje się zbliżony, choć ja bardziej cenię sobie jednak kpopową szmirę, która jednak ma w sobie coś z sympatycznej nieudolności, co pozwala chociaż pośmiać się z teledysku.

Oczywiście w samej Korei odzew jest jeszcze bardziej zdecydowany. Z grupą kiedyś ściśle związany był Eric z bardzo popularnej formacji Shinhwa. Firmował on projekt swoim nazwiskiem i nadzorował muzyczną stronę przedsięwzięć grupy. Choć drogi Erica i Stellar rozeszły się już jakiś czas temu, to nikt specjalnie nie afiszował się z rozstaniem. Aż do teraz, kiedy Eric zaczął głośno i wyraźnie odcinać się od swoich byłych podopiecznych. Trudno mu się dziwić, bo w mediach i internecie wrze. Wcale nie byłbym zaskoczony, gdyby telewizje i ministerstwo pod naporem opinii publicznej nałożyły sankcje na samą wytwórnię.

Tym bardziej, że teledysk to tylko wisienka na torcie, zwieńczenie paskudnej kampanii promocyjnej, która nie zdobyła wielkiego rozgłosu tylko ze względu na małą popularność grupy, ale która teraz zbiera swoje żniwo w mediach. O co chodzi? Wytwórnia pod przykrywką tytułowego motywu marionetki tak naprawdę budowała dziewczynom wizerunek bardziej pasujący - cóż - do dziwek.

Na profilu facebookowym organizowano różne akcje, np. fani wybierali w głosowaniu, co dziewczyny mają dla nich zrobić, jakie filmiki nakręcić, fotki w jakich pozach pstryknąć - wszystko oczywiście z miękką erotyką w tle. Ale chyba najbardziej kontrowersyjny był pomysł z fotkami dziewczyn w bieliźnie, które odsłaniane były częściami w zamian za ustalone kwoty lajków.

Może w świecie zachodnim nie brzmi to aż tak przerażająco - choć pamiętajmy, że nie mówimy o "fotomodelkach" tylko o piosenkarkach. Jednak Korea to trochę inna kultura. W Korei porno od dekad balansuje na granicy legalności, czasami wolno oglądać i pokazywać, czasami nie, na produkcję chyba nigdy nie było jawnego przyzwolenia, a prostytucja jest tam uznawana za domenę imigrantek. Siłą rzeczy Korea jest znacznie bardziej wrażliwa na punkcie rozbierających się rodaczek, a manewry wykonane przez Top Class Entertainment po prostu nie mogą przejśc bez echa.

Ale najbhardziej bawi mnie w tym projekcie piosenka. Bawi dlatego, że jest całkiem niezła - nastrojowa, charakterystyczna i odcinająca się na tle konkurencji. Momentami jest troszkę kiczowata, wokalnie nie powala, ale jest solidna, chwytliwa i całkiem miła dla ucha. Jest jakaś, a to przy seksownym, ale przemyślanym koncepcie mogło grupie przynieść sukces na miarę ich potrzeb. Zamiast tego wytwórnia postanowiła iść na skróty i choć poniekąd cel osiągnęła, bo o Stellar mówi teraz cała Korea Południowa, to jednak cały ten projekt wszystkim zaangażowanym najpewniej odbije się czkawką.

Na deser wersja taneczna teledysku. Masaż pośladków ciągle na miejscu, ale przynajmniej nie ma tego całego nieudolnego innuendo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz