niedziela, 16 lutego 2014

Sunmi - Full Moon (feat. Lena)

Choć dotychczasowy dorobek Sunmi nie jest szczególnie pokaźny objętościowo, to jej dzisiejszy powrót jest jedną z najbardziej wyczekiwanych premier nie tego miesiąca, a chyba całego półrocza. Nie będę ukrywał, że - nie tylko moje - oczekiwania wobec tej piosenki są wysokie. Jednak nie może być inaczej, skoro zeszłoroczny solowy debiut wokalistki z piosenką "24 Hours" był aż tak przebojowy.

"24 Hours" (>>TUTAJ<<) to niemal książkowy przykład hitu - piosenka, która wdziera się nie tylko w umysł, ale i w ciało, wymuszając choćby wystukiwanie rytmu i uniemożliwiając odklejenie się od nagrania. A że przebojowej piosence towarzyszyła jedna z najlepszych choreografii zeszłego roku i bezkompromisowy, ale dojrzały i zrobiony ze smakiem teledysk, to "24 hours" stało się jednym ze znaków rozpoznawczych roku 2013 w kpopie.

Czy "Full Moon" powtórzy ten sukces?



Troszkę obawiałem się tego wampirycznego konceptu, który ujawniono już w teaserze teledysku (pokazano wtedy całą czołówkę klipu). To jeden z tych konceptów, który wydaje się prosty, ale bardzo łatwo popaść z nim w miałkość, nijakość i sztampę, co gorsza bardzo łatwo też o niekonsekwencje, które z łatwością mogą zniszczyć teledysk.

Z początku nie byłem przekonany ani do piosenki ani do teledysku. W uszy gryzła mnie ta gadana introdukcja, która pasuje do całości jak pięść do nosa, w oczy uderzył mnie dość pusty plan z zimwym placem zabaw, który podsycił moje obawy co do konceptu. Na szczęście były to bodaj ostatnie zastrzeżenia jakie wzbudził we mnie ten projekt, bo dalej jest tylko lepiej i lepiej.

Zacznę może od piosenki. Czy jest dobra? Tak, zdecydowanie. Czy jest tak przebojowa jak "24 Hours"? Nie, ale wiele jej nie brakuje. Trzeba wziąć pod uwagę, że zeszłoroczny kawałek wokalistki był znacznie żywszy, tu mamy do czynienia z quasi-balladą więc bezpośrednie porównanie nigdy nie będzie do końca miarodajne.

Klip zaczyna się od reklamy nietypowego duetu producenckiego i warto chyba pochylić się nad tą kwestią. JYP to już człowiek-instytucja w branży - nie tylko jako wykonawca, ale ostatnio przede wszystkim jako kompozytor. Jednak ta piosenka brzmi raczej jakby trzon ułożył inny potentat tego rynku - Brave Brothers (nota bene - w tym roku świętuje dziesięciolecie twórczości) - a JYP bardziej zajął się wykończeniem tego projektu. Skąd taka teoria co do podziału ról?

Porównajcie sobie ten kawałek z zeszłorocznymi "Gone Not Around Any Longer" (>>TUTAJ<<) Sistar19 czy nawet "First Love" (>>TUTAJ<<) After School. Brzmienie "Full Moon" nie ma takiej mocy, aż tak potężnego beatu, czy tak wyraźnie budowanego napięcia, ale sam fundament kompozycji wydaje się bliźniaczo podobny. To, co zbudowano wyżej jest już inne choćby dlatego, że postawiono na bardziej subtelne, lekko jazzujące brzmienie z którego z kolei słynie JYP.

Tak czy inaczej po piosence wyraźnie słychać, że maczali w niej palce obaj panowie - a że generalnie lubię ich twórczość, to i tym razem piosenka wpasowuje się w mój gust. Z początku troszkę rozczarował mnie bardzo miękki wokal Sunmi, ale po kilku(dziesięciu) przesłuchaniach muszę przyznać, że bardzo pasuje do piosenki, w dodatku jest pozytywnie kontrapunktowany przez dobrze zrobioną wyrazistą sekwencję rapu.

Przy czym ta uwaga o kilkudziesięciu przesłuchaniach nie wzięła się z tego, że żeby docenić nagranie potrzebowałem aż tylu podejść. Wręcz przeciwnie. Chodzi raczej o to, że pisanie tego tekstu okazuje się niezwykle trudne, bo ilekroć wracam do teledysku, to trudno mi poprzestać na jednym odtworzeniu.

Co do samego obrazu, to nie będę ukrywał, że wbrew obawom bardzo przypadł mi do gustu. Tak, możliwe, że można było z tego pomysłu wycisnąć jeszcze więcej, ale i tak jestem bardzo zadowolony. Normalnie może narzekałbym na przesadnie sugestywną choreografię - ale w tym wypadku jest tak jak powinno być. Wampiry i całe to magiczne tałatajstwo - lamie, południce, gumiho - zawsze żerowało na męskim popędzie seksualnym i cała ta seksualność, którą dziś postrzegamy jako otoczkę czy pewne ujęcie motywu, tak naprawdę leży u samego jego sedna.

Jest to też pewien element budowania wizerunku, bo nie ukrywajmy, że przy okazji "24 Hours" wokalistka także poczynała sobie całkiem śmiało tak na scenie, jak i przed kamerą. Osobiście uważam, że nic w tym złego, bo nikt nie posunął się tu za daleko, a kpop potrzebuje też trochę śmiałej bezpśredniości ujętej w zgrabne opakowanie - co innego kiedy girlsband raz udaje niewinne dziewczynki, a innym razem próbuje rozbić kamerę tyłkiem, co innego kiedy solistka trzyma się seksownego, ale nie grubiańskiego wizerunku.

Swoją drogą ciekawa jest metamorfoza samej wokalistki, która w "24 Hours" wyglądała znacznie subtelniej, nawet nieco dziewczęco, podczas, gdy w "Full Moon" jest znacznie bardziej kobieca. Niby ta sama twarz, ale makijąż sprawia, że wydaje mi się, że patrzę na dwie różne osoby.

Wracając do teledysku to bardzo podoba mi się szeroko pojęty koncept wizualny, który przypomina mi trochę burtonowego "Sweeney Todda" - podobny klimat nieco baśniowych, przerysowanych dekoracji, które z jednej strony są niezwykle bogate w detale i trzymają bardzo wysoki poziom wykonania ale naraz mają w sobie coś teatralnego i nawet nie próbują imitować rzeczywistości.

Ważne dla klipu są także wszystkie te detale produkcyjne, które bardzo wzbogacają obraz. Tyczy się to przede wszystkim montażu i postprodukcji. W oczy rzucają się szalenie efektowne wejścia tancerek i sekwencja z magicznie przemieszcającą się raperką, ale jest też sporo innych, mniejszych smaczków, które dodają całości klimatu, jak choćby zamek na wzgórzu, który w niektórych scenach przewija się w tle, czy nietoperze przelatujące na tle księżyca.

"Full Moon" to zdecydowanie kompletny kpopowy pakiet  - wszystko czego można się spodziewać po topowym projekcie. Bardzo dobra piosenka godząca przebojowość z solidnym poziomem muzyki, efektowny, zapadający w pamięć teledysk i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują także na kolejny ciekawy układ taneczny, co po mału staje się znakiem rozpoznawczym wokalistki. Choć wciąż wolę "24 Hours", to "Full Moon" jest godnym następcą tamtego przeboju i myślę, że i tym razem Sunmi wdrapie się na szczyty list przebojów. Tym bardziej, że czarne chmury zawisły nad teledyskiem SNSD (utracono część materiału video i niewykluczone, że konieczne będzie ponowne kręcenie) i bardzo możliwe jest przesunięcie daty premiery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz