czwartek, 27 grudnia 2012

TaeTiSeo - Twinkle

Czasami bywa tak, że skecz boli jeszcze zanim coś ujrzy światło dzienne, już wiadomo, że stanie się wydarzeniem. Może być absolutnie fatalne, może być nieprawdopodobnie genialne, może też zająć pozycję w dowolnym miejscu między tymi dwoma ekstremami lub zwyczajnie być nijakie, jednak bez względu na końcowy rezultat, będzie w centrum zainteresowania.

Aktualnie takim wydarzeniem jest kinowy "Hobbit", którego ludzie już kochają albo nienawidzą, nie widziawszy go jeszcze na oczy. Podobnie było w tym roku w Korei z debiutem formacji nazywanej w skrócie TaeTiSeo lub TTS, a formalnie debiutującej pod nazwą Sonyeo Shidae TaeTiSeo. Tak, TTS to podgrupa szalenie popularnego w Korei (i nie tylko) Girls' Generation.

TaeTiSeo, czy też TTS, to nic innego jak skrót utworzony od imion wokalistek - Taeyeon, Tiffany i Seohyun. Pod koniec lutego cała trójka zaczęła wspólnie prowadzić telewizyjny program muzyczny "Show! Music Core" na antenie stacji MBC, a w kwietniu ogłoszono, że dziewczyny razem stworzą pierwszą podgrupę w historii SNSD. Reszta potoczyła się zgodnie z przewidywaniami.

EP-ka "Twinkle" trafiła do sprzedaży w ostatnich dniach kwietnia, a teledysk na YT w tydzień po premierze miał 10 mln odsłon. Dziewczyny szybko zawojowały także listy przebojów, w maju niepodzielnie królując we wszystkich najważniejszych notowaniach. Jednak patrząc przez pryzmat popularności macierzystej formacji, liczby wcale nie powalają, choć złe oczywiście też nie są.



Moje odczucia? Pod wieloma względami lepsze niż większość twórczości SNSD. Przede wszystkim do TTS trafiły dobre wokalistki i postarano się, by ten potencjał nie został zmarnowany. Przynajmniej w kilku miejscach dziewczyny dostają pole do popisu, a i brzmienie całej piosenki jest jakieś takie bardziej składne wokalnie, podczas gdy w kawałkach Girls' Generation piosenkarki nieustannie są tłamszone przez konwencję i podział partii na 9 głosów.

Z drugiej strony fajnie, że piosenka ma trochę więcej pazura w brzmieniu, że wizerunek to kilka kroczków w dobrym kierunku, ale jak dla mnie aegyo jest wciąż aż za bardzo widoczne. Kto wie, może wytwórnia nie chciała ryzykować przy debiucie i z czasem TTS dostanie większą swobodę wizerunkową, bo na teraz to wciąż wygląda jak SNSD w przebraniu. Słodkie minki, oczojebne kolory i... dobrzy bogowie, czy to naprawdę są panterki? Na plus tańczący fotoreporterzy.

Do piosenki nic nie mam, jest całkiem niezła - i od strony podkładu, i od strony wokali. Bardzo fajnie brzmi krótki segment przy fortepianie w drugiej połowie klipu. Ogólnie podoba mi się lekki posmak retro przemieszany ze zręcznie wplecioną elektroniką. Słucha mi się tego zdecydowanie lepiej niż ogląda teledysk. Nie jest to może piosenka, która przyprawiłaby mnie o syndrom jeszcze jednego przesłuchania, ale po wielu odtworzeniach nie próbuję też przed nią uciekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz