poniedziałek, 17 grudnia 2012

Orange Caramel - Lum No Love Song

Okej, obiecałem jakiś czas temu ten teledysk i chyba przyszła pora go pokazać. Obejrzeć go w internecie można już od kilku tygodni, ale notorycznie znika, bo - cóż - Japonia. Tak, to drugi japoński klip formacji Orange Caramel.

O japońskiej drodze zespołu pisałem już >>TUTAJ<< przy okazji pierwszego singla - "My Sweet Devil" - i nie chce mi się powtarzać. W skrócie - nawet Japończycy uważają wizerunek grupy za delikatnie "odjechany". A z nową piosenką Raina, Nana i Lizzy poszły nawet krok dalej. Ten teledysk, nie osadzony w kontekście, może zepsuć mózg.

Po pierwsze, wypada najpierw obejrzeć jakieś inne teledyski grupy, czemu mogą posłużyć linki powyżej. Po drugie - kilka słów o tle. "Lum No Love Song" to cover motywu z hitowego anime z lat 80-tych "Urusei Yatsura" (opartego na mandze pod tym samym tytułem) w mediach anglojęzycznych znanego jako "Those Obnoxious Aliens" albo "Space Invader Lum".

Oryginalne intro:



Serial nie zdobył szerszej popularności na zachodzie, choć w kręgach miłośników mangi i anime uchodzi za kultowy. Powód jest prosty - całość jest na wskroś japońska. "Urusei Yatsura" to zbiór komediowych epizodów, nierzadko będących satyrą na japońskie społeczeństwo, głęboko osadzonych w realiach mitów i legend z różnych okresów w historii Japonii. Nawet z dobrymi przypisami w napisach, na dobrą sprawę serial trzeba oglądać z internetem pod ręką i możliwością pauzy. A i to czasami nie wystarcza.

Jak do tej pory obejrzałem pierwszy sezon i biorąc poprawkę na leciwość animacji, moja ocena jest raczej pozytywna. Zdarzają się słabsze epizody, ale przy wielu odcinkach miałem ubaw po pachy. Historia przedstawia się następująco. Na ziemię w statku kosmicznym przybywają Oni (rasa ogrów/demonów z japońskich podań) pod wodzą niejakiego Mr Invadera. Sympatyczny jegomość proponuje, że nie unicestwi rasy ludzkiej, jeśli jej przedstawiciel wygra zorganizowane przez niego zawody.

Zasady są proste, aby uratować Ziemię, trzeba złapać córkę Mr Invadera - Lum - za rogi. Haczyki są dwa. Pierwszy jest taki, że Lum umie latać i razić prądem. Drugi jest taki, że Mr Invader sam wytypował czempiona Ziemi. Wybór padł na nastoletniego Ataru Moroboshiego - idiotę i dewianta zarazem, którego obsesja na punkcie kobiet sprowadza na niego złe duchy i ustawicznego pecha. Pech ten sprawia, że Moroboshi wprawdzie ratuje planetę, ale przy okazji rozkochuje w sobie Lum.

Tak, użyłem słowa "dewiant". Oglądaliście takie anime "Gigi (koszykarz)"? Leciało na Polonii 1 razem z "Generałem Daimosem" itp. Gigi przy Moroboshim to zakonnik. (NB "Gigi" i "UY" były publikowane w ramach jednego magazynu, w podobnym okresie.) Tutaj zakończę opowieść o "Urusei Yatsura", zainteresowanych odsyłam np. na YT, gdzie można znaleźć wszystkie odcinki.  Dla teledysku liczy się to, że kostiumy dziewczyn są konserwatywną wariacją na temat ubioru tytułowej Lum - stąd rogi.

Dobra, teledysk:



Mogłem Was przygotować na stylizację, na rogi, nawet na piosenkę, ala na miny Rainy i Nany w tym teledysku chyba nic nie może człowieka naszykować. Chyba nawet przebranie w te kostiumy jakichś szczeniaczków nie dałoby takiego efektu. Nie na darmo grupę określa się mianem "Happy Virus".

Tak, z grubsza jest to niepomiernie głupie, ale sympatyczne i wciąż bardzo przyjemnie się na to wszystko patrzy. W symbolikę białych piłeczek nie będę się zagłębiał, bo mówimy o ojczyźnie bukkake, mógłbym się strasznych rzeczy dowiedzieć.

Od strony muzycznej zrobiono wiele, by piosenkę odświeżyć i dodać jej nieco dynamiki i na pewno zabiegi te można uznać za udane, choć w wielki przebój raczej tej piosenki nie zamienią. Osobiście uważam, że w coverze na jakości stracił refren, który w oryginale jest zaśpiewany pełniejszym głosem, z ciekawszą barwą, podczas gdy w nowej wersji jest nieco bardziej nijaki.

Trzeba też dodać, że ta piosenka to tylko połowa singla. Drugim A-sidem jest japońska wersja "Lipstick" (oryginał >>TUTAJ<<), której towarzyszy w nieznaczny sposób przerobiony oryginalny teledysk. "Lum No Love Song" ma raczej za zadanie przybliżyć Japończykom Orange Caramel i utrwalić wizerunek grupy poprzez skojarzenia z poprzednią piosenką - "My Sweet Devil" - niż faktycznie zawojować lokalny rynek.

BONUS
Jak być może zauważyliście, stroje dziewczyn jedynie nawiązują do wdzianka, które nosiła Lum. Zawiedzeni? Na pomoc rusza więc japońska gravure idol - Azusa Yamamoto. W tle przygrywa jej oryginalna wersja piosenki.


3 komentarze:

  1. ...Pikachu? XDDDD *dostał głupawki*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wersja OC znowu leży? Dobra, poprawiłem. Jeżeli jeszcze sam nie doszperałeś się do wersji Orange Caramel, to koniecznie obejrzyj :P
      A co do Pikachu, to chyba HyunA z 4Minute najlepiej go naśladuje :P
      http://www.youtube.com/watch?v=VclAGb-xRXk

      Usuń
    2. Znalazłem, widziałem, pobrałem. XDDD
      A co do tego naśladowania - popłakałem się ze śmiechu oglądając to, nie wiem czemu. xD

      Usuń