sobota, 24 listopada 2012

The SeeYa - Be With You

Nie wiem czemu, ale długo zbierałem się w sobie, żeby napisać coś o tej piosence. Wpadła mi w ucho od pierwszego przesłuchania - ponad tydzień temu. Zdecydowanie jest w tym utworze coś przebojowego, ale jest też coś dziwnego. A może inaczej - w tej piosence nie ma czegoś dziwnego, po prostu cała kompozycja - sam jej pomysł - jest nieszablonowy.

Utwór, tak od strony słów, jak i od strony wokalu, ma raczej poważny, nawet nieco melodramatyczny, wydźwięk. Piosenka opowiada o miłości dwojga ludzi, którzy nie potrafią porzucić swojego uczucia, ale jednocześnie nie mogą być ze sobą. Nieustannie cierpią, bez względu na to czy są razem, czy osobno. Nastrój udziela się samym wokalom, które brzmią melancholijnie, nawet nieco rozpaczliwie i świetnie komponują się ze słowami.

Sęk w tym, że całość nie jest jakąś powolną balladą. Wręcz przeciwnie, za podkład służą silne, rytmiczne dźwięki, które narzucają piosence spore tempo. W brzmienie podkładu świetnie wpisuje się męski, basowy głos Taewoona z formacji SPEED, który towarzyszy wokalistkom w głównej wersji piosenki. Jednocześnie podkład, jak i głos piosenkarza, wyraźnie kontrastują z wokalami grupy. W moim odczuciu jest to kontrast pozytywny, który czyni piosenkę zdecydowanie ciekawszą, ale wiele osób to zróżnicowanie może odrzucić.

Istnieje też druga wersja piosenki, w której głos Taewoona słychać jedynie w podkładzie, podczas gdy jego partie wykonuje jedna z dziewczyn z grupy. Do piosenki powstały też dwa teledyski. Pierwszy do wersji z Taewoonem, drugi... Sęk w tym, że pierwszy jest nudny jak przeciętny mecz polskiej Ekstraklasy, za to drugi trwa blisko 9 minut, opowiada odrębną historię i zawiera obie wersje piosenki.

Długo zastanawiałem się w jakiej kolejności przedstawić oba teledyski tak, żeby było to z korzyścią dla piosenki. Więc zrobię tak - najpierw dam wersję krótszą. Jeżeli ktoś jest zdecydowany zainwestować 9 minut czasu w wersję dłuższą, która jako całość robi większe wrażenie, powinien na razie ominąć krótszą wersję. Jeżeli kogoś interesuje tylko piosenka, może śmiało poprzestać na krótszym klipie, bo wersja piosenki z Taewoonem jest wersją lepszą.



Co tu dużo mówić o tym klipie. Ciemny, odrażający pokój, kiecki jak na pogrzeb i choreografia jak u autystycznego dziecka po odstawieniu prozaku. W nastrój piosenki wszystko wpisuje się świetnie, ale patrzeć za bardzo nie ma na co. A tak, jakaś laska mierzy do nas z pistoletu, ale chyba nie pociąga za spust. Nie ma krewki, więc jak na Koreę - "sofcik".

Zanim zapodam dłuższy klip, jeszcze kilka słów o samym zespole. Piosenka "Be With You" to debiut grupy, choć jeśli wklepiemy nazwę formacji w google, to zaleje nas powódź wyników. Jest tak dlatego, że wcześniej w Korei pod skrzydłami tej samej wytwórni funkcjonowała formacja o nazwie "SeeYa". Grupa była bardzo popularna, ale ostatecznie rozpadła się w 2011 roku. Nowa formacja składa się z innych wokalistek i jak na razie z poprzednią grupą łączy ją przede wszystkim zamiłowanie do długich teledysków.



Nie, to nie jest materiał zapożyczony z jakiegoś filmu, czy serialu. Po prostu ktoś przysiadł i nakręcił taki teledysk do piosenki. W Korei to całkiem normalne, spora część poważniejszych piosenek kończy z teledyskiem w tzw. "Drama Version" czyli pełnoprawnym krótkim metrażem, nierzadko trwającym nawet ponad 10 minut.

Ten teledysk na pewno nie jest szczytowym osiągnięciem branży w tej dziedzinie. Gdyby nie pointa, finałowe sceny z gaz-rurką byłyby nawet w stanie roztrwonić nastrojową i zgrabnie przeprowadzoną narrację wcześniejszych scen. Przez większość teledysku taka-sobie produkcja nie przeszkadza, bo obraz dobrze sprzedaje emocje i historię, ale kiedy pięść przelatuje pół metra od twarzy, wszystko zaczyna pachnieć swojskim banałem rodem z "Klanu" czy innego "M jak Miejcie litość".

Na szczęście sam finał wymazuje to uczucie. Może nie powala na kolana, ani tym bardziej nie rozsadza czaszki, nie mówiąc o zamienianiu mózgu w papkę, ale w kontekście całej historii daje troszkę do myślenia i jest satysfakcjonujący - nie jest to bajkowy banał "i żyli długo i szczęśliwie". No, i po raz kolejny dostajemy lekcję, że nie warto być facetem w koreańskim teledysku. Chociaż obaj i tak skończyli lepiej niż jeden gość z klipu, który cały czas trzymam w odwodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz