czwartek, 25 kwietnia 2013

Juniel - 귀여운 남자 (Cute Guy)

Już za chwileczkę, już za momencik zacznie się wysyp powrotów dużych żeńskich formacji. Niestety, im bliżej premier nowych nagrań i im więcej teaserów zostaje ujawnionych, tym większe są moje obawy co do jakości tych piosenek. Cóż, najwyżej sobie ponarzekam, w końcu w tym akurat jestem ponoć całkiem niezły.

Ponarzekać chciałem też na dzisiejszą piosenkę, ale jakoś tak przeszła mi ochota. Od początku widziałem w tym kawałku także coś dobrego, a po kilku przesłuchaniach to plusy zaczęły mi przesłaniać minusy - co też ten kapitalizm robi z człowiekiem.

Jeszcze przed klipem tradycyjne ostrzeżenie. Poniżej znajdziecie sporą dawkę aegyo czyli koreańskiej słodyczy. Zęby od tego może nie popękają, ale wrażliwszych może zemdlić.



Tak, ten klip jest jak wyjadanie cukru z torebki łyżką. Strasznie dużo monotonnej słodyczy, której strasznie brakuje odrobiny doprawienia albo chociaż lepszego pomysłu na wykorzystanie. A jednak trudno mi ten teledysk krytykować, bo aegyo z grubsza rządzi się takimi właśnie prawami i mniej więcej tego oczekuje publika. Z jednej strony widziałem znacznie lepsze wideoklipy w tym rodzaju, z drugiej nie ma tu niczego poza gatunkowy standard, do czego mógłby się przyczepić.

O ile koncepcję, z racji jej natury, zostawiam w spokoju, o tyle przy pierwszych odtworzeniach samo wykonanie sprawiało na mnie nie najlepsze wrażenie. Z kolejnymi wyświetleniami uczucie minęło, ale z początku część scen, szczególnie z udziałem Juniel, w moich oczach wypadło nieco nienaturalnie i sztucznie, jeżeli możemy w ogóle mówić w tych kategoriach o takiej konwencji. Po prostu coś mi tam zgrzyta(ło) od strony aktorskiej, Juniel wygląda jakby nie do końca była w swojej bajce.

Sam pomysł na klip nie jest najgorszy, chociaż też mnie nie zachwycił. Chłopak goniący za Juniel, czy krępująca pomyłka bohaterki w kawiarni, są na swój sposób urocze, ale jest tego za mało, by wypełnić klip, który jednak prosi się o dodatkowe akcenty. Sama fabuła nawiązuje do słów piosenki (angielskie tłumaczenie >>TUTAJ<<), w których Juniel śpiewa, że szuka uroczego chłopaka, który wcale nie ma być samcem alfa, ale za to ma ją oczarować i wymienia kolejne przykładowe cechy, których oczekuje po swoim wybranku.

W tym samym czasie w klipie zalecają się do niej wszyscy okoliczni faceci, których ona oczywiście olewa, czekając na tego wyjątkowego. W końcu w kawiarni (czy co to tam jest) spotyka kogoś, kto wpada jej w oko - ale niestety, on okazuje się być nią niezainteresowany (odrzucałbym wariant, że te dzieci mają być jego, bo to oznaczałoby, że Juniel - rocznik '93 - mierzy w gościa z dyszkę od niej starszego, a to by się nie spodobało cenzorom). Jednak jakby tego było mało, na finał los postanowił zadrwić z niej dwukrotnie, bo do jej stolika dosiada się skryty adorator, który wokalistce raczej w głowie nie zawróci, ale tak się składa, że pasuje jak ulał do mało precyzyjnego rysopisu podanego w piosence. Taki żarcik, jak na mój gust nieco przekombinowany jak na swoją wartość humorystyczną.

Trochę zrzędzę, a miałem nie zrzędzić, więc zahaczmy o tekst i przejdźmy do pozytywów. Z początku to był jeden z moich głównych zarzutów do piosenki. Że zwrotki nie są górnolotne, to nieszczególnie robi mi różnicę, bo: 1 - nie spodziewałem się niczego innego; 2 - nie znam koreańskiego, więc jakoś mniej mnie to rusza; 3 - w połączeniu z żarcikiem z klipu, przy tekście zwrotek można postawić nawet maleńki plusik.

Jednak refren to inna historia. Ma bardzo fajne brzmienie - żywe, ale melodyjne, gitarowe - rock-and-rollowe. Niestety tekst refrenu to koszmarnie bezsensowna papka mieszająca przypadkowe słowa po angielsku i koreańsku. Siedzę więc, słucham enty raz tej piosenki i z jednej strony przytupuję stopą, a z drugiej zgrzytam zębami. Myślę sobie - Szkoda, że taki fajny rock-and-rollowy refren specjaliści od aegyo muszą jak zwykle zepsuć takim bezsensownym tekstem.

I nagle doznałem olśnienia. Cholera, przecież oryginalni rock-and-rollowi twórcy pisali równie miałkie i bezsensowne teksty do swoich hitów i nikomu to nie przeszkadzało. Weźmy takie "Tutti Frutti", przecież od strony tekstu to dramat w trzech słowach zapisany markerem na ścianie szkolnej ubikacji. Oczywiście, charyzmatycznie sprzedany, tutaj takiej dozy energii nie uświadczymy z racji przyjętej konwencji, jednak w obydwu przypadkach marny tekst nie powinien przeszkadzać w czerpaniu przyjemności z chwytliwego refrenu.

Teraz czuję się jak Dr Strangelove powstrzymujący swoją heilującą rękę, bo znowu muszę ponarzekać. Ale króciutko, obiecuję. Jeżeli w samej piosence mam wskazać wadę, to jest to konstrukcja, a konkretniej proporcje. To refren niesie ten utwór, tymczasem w stosunku do dosyć bezbarwnych zwrotek dostaje za mało czasu. Wyjścia z sytuacji były dwa - albo nieco podkoloryzować muzycznie zwrotki, albo je trochę skrócić.

No, ale teraz jeszcze trochę pozytywów. Świetnym pomysłem jest dorzucenie do Juniel grupy tancerzy, którzy szczególnie przy refrenach wnoszą do scen dużo ożywienia. Utwór w refrenach jest wybitnie taneczny i aż prosi się o rock-and-rollową choreografię. Taką też dostaje. W dodatku nie jest to droga obrana po najmniejszej linii oporu, bo elementy charakterystyczne dla tego tańca są umiejętnie wkomponowane w większą, zorganizowaną całość, typową dla innych k-popowych występów.

W klipie wygląda to bardzo obiecująco i jestem bardzo ciekaw jak sprawdzi się podczas występów telewizyjnych. Bo szczególnie z uwagi na te programy jest to posunięcie bardzo sprytne. Pomysł na Juniel jest prosty - dziewczyna z gitarą. Muzycznie Korea to kupiła, już poprzednie nagranie wokalistki na jesieni bardzo dobrze radziło sobie na listach przebojów. Jednak w programach telewizyjnych pojawiał się problem-ściana.

W Korei programy TV typu lista przebojów nie lubią się z instrumentami używanymi na żywo. Z tego powodu Juniel (i inni wykonawcy, dla których gra na instrumencie jest częścią występu) z rzadka pojawiała się w telewizyjnych studiach. Nie oszukujmy się, dziewczyna siedząca na krześle i udająca grę na gitarze to kiepskie show. Chociaż wiem też, że ostatnio przynajmniej w kilku przypadkach to nie telewizje bojkotowały artystów, tylko artyści telewizje - nie wiem jak było w przypadku Juniel. W każdym razie dodanie grupy tanecznej sugeruje, że piosenka prawdopodobnie będzie wykonywana w tego typu programach, a i sam występ zyska nieco rozrywkowej racji bytu.

POSTSCRIPTUM
Ilustracja do tego, co napisałem w ostatnim akapicie. Taki występ po odjęciu tancerzy nie miałby sensu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz