niedziela, 28 kwietnia 2013

Ladies' Code - I Won't Cry (안울래)

Tematów chwilowo pod dostatkiem, ale czasu i sił trochę mniej, więc temat po najmniejszej linii oporu - Ladies' Code. Jeżeli ktoś wnikliwie śledzi mojego bloga, zapewne zauważył już, że strasznie przypadł mi do gustu debiut tej formacji. Od tamtej pory przy każdej nadarzającej się okazji, i bez okazji zresztą też, rozpisuję się o ich piosenkach i występach. Wcześniejsze wpisy znajdziecie >>TUTAJ<<, >>TUTAJ<< i >>TUTAJ<<.

Niestety wszystko ma swój kres i dziewczyny właśnie zakończyły promowanie swojego debiutanckiego mini-albumu "CODE#01" (ciekaw jestem czy wytrwają przy takim nazewnictwie). Oznacza to, że znikną trochę z telewizji i innych mediów i prawdoopdobnie aż do następnego wydawnictwa będzie o nich ciszej. No chyba, że wytwórnia postanowi promować dziewczyny poprzez jakieś programy rozrywkowe/reality tv.

Osobiście liczę na szybkie pójście za ciosem, bo debiut wypadł interesująco, spójnie i bardzo, bardzo obiecująco. Od samego początku dziewczyny pokazują dobre (jak na popowe standardy) umiejętności wokalne. W dodatku wytwórnia dostarczyła im już na starcie rozpoznawalne, dobre jakościowo piosenki i wydaje się stawiać na promowanie piątki dziewczyn właśnie poprzez muzykę. Choć trzeba przyznać, że od strony wizualnej i tanecznej Ladies' Code również prezentuje się dobrze.

Trzeba też przyznać, że Polaris Music dba o fanów swojej nowej formacji. Przez profil YT opublikowała już kilka ciekawych bonusowych materiałów. Najnowszym, niejako pożegnalnym, jest klip do piosenki "I Won't Cry", która jest jednym z 4 utworów, które wylądowały na debiutanckim kompakcie. Tak się ładnie złożyło, że jest to jedyna piosenka z tego wydawnictwa, której jeszcze nie prezentowałem na łamach tego bloga.



Tak, wiem, nic nadzwyczajnego, ale na dziewczyny zawsze miło popatrzeć, a i piosenka w swoim rodzaju daje radę. Ot taka łagodna, choć wcale nie rozwleczona balladka porozstaniowa. Może nawet byłaby to idealna piosenka na pożegnanie z fanami, gdyby nie to, że dziewczyny śpiewają o tym, że płakać nie zamierzają i po rozstaniu będzie im lepiej. Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<, chociaż niczego szczególnego się nie spodziewajcie.

Piosenki słucha się przyjemnie. W wokalach prym wiedzie oczywiście Sojung, ale i jej koleżanki dostają trochę więcej miejsca do pokazania umiejętności i swoich bardzo miłych dla ucha barw. Od strony kompozycji jest dosyć sztampowo, choć to raczej nie zarzut. Z jednej strony te wzmocnione refreny to w tego typu nagraniach oklepany standard, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że korzystnie wpływa na odbiór piosenki, dodając jej życia, no i pasuje do jej wydźwięku.

Jeżeli miałbym się czegoś czepiać to pewnego braku równowagi między wokalami i muzyką. Ladies' Code ma w swoich szeregach pięć dziewczyn, które radzą sobie ze śpiewaniem, a w tym nagraniu produceńci postanowili dać każdej z nich okazję do wykazania się. Przez to piosenka jest wypełniona po brzegi wokalem i brakuje miejsca dla instrumentów. W efekcie akompaniament schodzi bardzo głęboko w tło i nawet kiedy stanowi jakąś dodaną wartość muzyczną, to ma to nieduży wpływ na odbiór utworu. Można nawet odnieść wrażenie, że kompozycja jest bardzo prosta, a to nieprawda. Może nie ma tu zbyt wielu pomysłów, które chwytałyby za serce, ale jednak różnorodność dźwięków i całych muzycznych fraz jest naprawdę duża, a sama warstwa instrumentalna jest bardzo daleka od monotonii.

Cóż, wypada chyba pożegnać się na trochę z dziewczynami z Ladies' Code, choć jak znam życie, pewnie znajdę jeszcze jakiś pretekst, żeby do nich nawiązać. Prawdę mówiąc, jeden temat mam już odłożony, więc spodziewajcie się dalszego ciągu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz