Przy okazji poprzedniego wpisu (>>TUTAJ<<) wspomniałem, że nowy taniec PSY'a do złudzenia przypomina fragment choreografii do innego koreańskiego hitu - "Abracadabra" formacji Brown Eyed Girls, w skład której wchodzi Gain - towarzyszka PSY'a w klipie do "Gentlemana". Stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie, zamiast pisać, pokazać o co chodzi, tym bardziej, że o klipie i piosence i tak chciałem kiedyś napisać kilka słów.
Zanim wrzucę teledysk jeszcze kilka zdań wprowadzenia. Brown Eyed Girls to jedna ze starszych wciąż działających żeńskich formacji na koreańskim rynku - tak pod względem stażu, jak i wieku członkiń. Najmłodsza jest Gain (rocznik '87), pozostała trójka właśnie napoczęła czwartą dekadę życia. Grupa zadebiutowała w 2006 roku i przed nagraniem piosenki "Abracadabra" zdążyła wydać dwa pełne albumy i dwie EP-ki. Jednak dopiero piosenka "Abracadabra", wydana w 2009 roku jako pierwszy singiel z albumu "G-sound", wyniosła dziewczyny do prawdziwej sławy.
Teledysk jest zdecydowanie pieprzny, choć to nie nasycenie erotyzmem i innymi obrazami, które cenzorów doprowadziły do zgrzytania zębami, przysporzyło piosence takiej popularności. Wręcz przeciwnie, w konserwatywnej Korei klip spotkał się ze sporą dozą krytyki. Również słowa piosenki i jej oryginalny tytuł działały na nerwy cenzorom, którym ten ostatni element udało się nawet zmienić. Piosenka oryginalnie nosiła tytuł "Voodoo" i tekst w wielu miejscach nawiązuje do czarnej magii kojarzonej z tym kultem. Jednak cenzurze nie poszło o samo nawiązanie do takiej tematyki, a o jawne wymienienie nazwy religii. Dlatego piosenka stała się "Abracadabrą", a jak się dobrze wsłuchacie we fragment, podczas którego Gain wraz z tancerkami wiją się na podłodze, to nawet usłyszycie, kiedy jeden, jedyny raz słowo to pada w utworze.
W telegraficznym skrócie - piosenka śpiewana jest z punktu widzenia ślepo zauroczonej kobiety, która wie, że obiekt jej westchnień ma inną. Dlatego śpiewająca kobieta odgraża się, że ucieknie się do wszelkich możliwych sposobów, w tym do czarnej magii, by omotać swojego wybranka i odciągnąć go od drugiej kobiety. Słowa i teledysk razem kręcą się wokół motywu zdrady i obsesyjnej miłości (Miryo otoczona jest przez śledzące wszystko monitory, a z jej ust padają słowa "Im like a supervisor"). Jeżeli jesteście ciekawi pełnego tekstu, wersję audio z angielskimi napisami znajdziecie >>TUTAJ<<.
Jednak, oprócz powyższego teledysku, powstała także alternatywna, taneczna wersja kilpu. Jest to popularny zabieg w Korei w wypadku dłuższych lub nazbyt kontrowersyjnych teledysków, który pozwala na emitowanie piosenki w głównych pasmach telewizyjnych, a nie w godzinach niższej oglądalności. Co ciekawe, klip ten, sądząc choćby po liczbie wyświetleń na YT, wcale nie jest mniej popularny od wymieszanego z fabułą pierwowzoru.
To nawet ciekawe, że choć dziewczyny nie robią tu niczego szczególnie nieprzyzwoitego, klip wręcz ocieka seksapilem. Duża w tym zasługa wykreowanego przez kostiumy i stylizację ostrego wizerunku, który także dla Brown Eyed Girls był wtedy nowością. Teraz formacja jest silnie kojarzona z ostrym, niepokornym wizerunkiem i niesztampową twórczością - tak od strony muzycznej, jak i wizualnej.
Jednak, jak już pisałem, "Abracadabrę" do popularności poniósł nie teledysk, nie wizerunek grupy, nie erotyzm, a przede wszystkim elektroniczne, taneczne i bardzo chwytliwe brzmienie, a także... Taniec. Dokładnie ten taniec, który teraz widzimy w nowym klipie "PSY'a". Bujające się biodra, założone ręce, nawet sposób obrotu jest identyczny. Dla światowej publiczności może to być swojego rodzaju nowość, ale w Korei natychmiast w "Gentlemanie" rozpoznano ruchy z "Abracadbry", bo taniec, który nazwano "sigeonbang chum" swojego czasu był tam narodowym fenomenem. Chyba jedynie osoba Gain pojawiająca się w klipie powstrzymała burzę wokół tego posunięcia.
Jednak "Abracadabra" ma też swoją słabszą stronę. Teledysk w obydwu wersjach jest atrakcyjny wizualnie, choćby z kolorystycznego i kompozycyjnego punktu widzenia, jeśli koniecznie chcemy udawać, że to, co dzieje się na ekranie, kompletnie nas nie kręci. Również piosenka brzmi ciekawie i lekko. Jest zróżnicowana kompozycyjnie i dosyć bogata we wszelakiej maści efekty, przez co nie tylko łatwo wskakuje do głowy, ale także nawet po wielu powtórzeniach nie nudzi i nie drażni uszu. W czym więc problem? W wokalu, który jest strasznie przeprodukowany. Na płycie czy w teledysku nie stanowi to problemu, ale kiedy trzeba wystąpić na żywo i na dodatek nie chce się całej piosenki lecieć na playbacku, to pojawia się problem...
Nie dość, że od strony wokalnej kompozycja jest niewymagająca, momentami wręcz mówiona, a nie śpiewana, to jeszcze głosy wokalistek w wersji płytowej są tak poprzerabiane, że mieszanie tych wstawek z ich prawdziwymi głosami brzmi gorzej niż jakby dziewczyny miały występować bez tych efektów. Co więcej, po obejrzeniu takiego występu ktoś mógłby odnieść wrażenie, że Brown Eyed Girls nie potrafią śpiewać, co oczywiście nie jest prawdą.
Cała czwórka zaistniała także jako solowe artystki. Najmniej znaczącej kariery doczekała się raperka Miryo, zdecydowanie najwięcej projektów i blasku na swoje konto zagarnęła Gain i choćby poprzez liczbę dostępnych próbek jej talentu z łatwością można stwierdzić, że ze śpiewaniem radzi sobie co najmniej bardzo solidnie.
Jeszcze lepsze od niej wydają się Narsha i JeA, które przez pewien czas trafiły nawet do obsady programu "Immortal Song 2", a tam nawet pojedynczy, gościnny występ jest miarą muzycznego uznania. Jednak przede wszystkim polecałbym zaznajomienie się z nowym mini-albumem JeA, który jest po prostu świetny od strony muzycznej, a w szczególności wokalnej. Teksty o piosenkach z tego wydawnictwa znajdziecie >>TUTAJ<<, >>TUTAJ<< i >>TUTAJ<<.
Natomiast dla leniwych na dowód pozostawiam poniżej Brown Eyed Girls wykonujące ich inny przebój - "Cleansing Cream". Swoją drogą gorąco polecam zajrzeć >>TUTAJ<< i nawet jeśli nie przeczytać moją przydługawą analizę teledysku, to chociaż obejrzeć klip do tej piosenki, który bezapelacyjnie jest arcydziełem w swoim rodzaju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz