środa, 14 sierpnia 2013

Ladies' Code - Hate You

Ladies' Code to chyba mój ulubiony tegoroczny debiut. Dziewczyny świetnie śpiewają, świetnie wyglądają i świetnie się ruszają. Widać, że wytwórnia Polaris Entertainment zdaje sobie sprawę, jak trudnym zadaniem będzie wypromować kolejną żeńską formację na już bogatym koreańskim rynku i podchodzi do rzeczy bardzo poważnie.

Trzon zespołu stanowią twarze z takich czy innych względów już rozpoznawalne w koreańskich mediach. Za wokalny "power" odpowiada Sojung, jedna z najlepszych uczestniczek pierwszej edycji programu "The Voice of Korea". Z kolei Ashley - liderka grupy - przed włączeniem do zespołu publikowała na YT swoje taneczne covery kpopowych przebojów. No i na dodatek, dziewczyna jest nawet uzdolniona wokalnie. Najwięcej celebryckiej sławy niesie ze sobą RiSe - twarz zespołu. Dziewczyna startowała w finałach Miss Korea 2009, tańczyła w programie "Birth of a Great Star", a na fali zdobytej popularności zdołała nawet załapać się do popularnego, celebryckiego reality show "We Got Married".

Skład domykają mniej znane Zuny i EunB - młode, ładne, zgrabne, do tego nieźle rapują i rokują na przyszłość jako wokalistki - ewidentnie brak im szkoły, ale w głosach mają coś ciekawego. Do dziewczyn wytwórnia dołożyła bardzo dobre stylizacje - seksowne, ale zdecydowanie w dobrym guście. Choćby po promocyjnych sesjach zdjęciowych widać, że wytwórnia nie szczędziła środków na aspekt wizualny przedsięwzięcia.

Ale także muzycznie przygotowano materiał godny mocnej wokalnie grupy. Wszystkie cztery piosenki na debiutanckim mini-albumie są co najmniej dobre. Każda ma swój klimat, jest dopracowana od strony kompozycyjnej, aranżacyjnej i produkcyjnej i pozwala dziewczynom zaprezentować swoje walory. Na dokładkę title-track "Bad Girl" opatrzono efektowną choreografią.

Dwie piosenki z mini-albumu znajdziecie >>TUTAJ<< i >>TUTAJ<<, natomiast więcej miejsca choreografii i występom z "Bad Girl" poświęciłem >>TUTAJ<<. Co do teledysku do "Bad Girl"... Teledysk jest chyba jedynym elementem całej układanki, który szwankował. Wykonanie było okej, ale sam pomysł wydawał się głupkowaty i zwyczajnie zły. Klip znajdziecie >>TUTAJ<<, na końcu tekstu powinna wisieć też ostatnia, czwarta piosenka z mini-albumu.

Koniec końców dziewczyny chyba nie odniosły aż tak dużego sukcesu, jak planowano. Na pewno zaznaczyły swoją obecność i w jakimś stopniu zostały dostrzeżone, a jednak pozostał niedosyt.  Dlatego wytwórnia postanowila dość szybko zorganizować comeback grupy, by nie podzielić losu dziesiątek pomniejszych girls bandów, które promując raz do roku nie mają szans przebić się do świadomości masowego odbiorcy - nawet z dobrze opracowanym materiałem.



Muzycznie Ladies' Code trzyma poziom. O ile sama kompozycja nie jest może przesadnie bogata, to dostatecznie złożona, by nie razić uszu. Jednocześnie zastosowane dźwięki brzmią interesująco i na swój sposób przyjemnie. Akustyczna gitara połączona z elektroniczną wstawką z refrenu i celowo monotonną konstrukcją podkładu sprawiają, że utwór wkręca się w głowę.

Jednak tym, co wyróżnia to nagranie, są zdecydowanie wokale. Po raz kolejny Ladies' Code przekonuje, że pod tym względem zasługują na miejsce w ścisłej czołówce branży. Lwią część zasług oczywiście należy przydzielić Sojung i Ashley, które odpowiadają za świetnie brzmiący refren i jego okolice. Jednak pozostałe dziewczyny bez zarzutu wykonują swoje zadania. Nawet jeżeli weźmiemy poprawkę na to, że w różnych miejscach wspiera je elektronika, to i tak nie ma się do czego przyczepić. W przeciwieństwie do wielu konkurencyjnych nagrań, słychać, że te bajery dodane zostały dla bajeru właśnie, a nie by coś zamaskować.

Ponadto przeprodukowane wokale jestem gotów tym razem przeboleć z jeszcze jednego względu. Jak rozumiem, to nie jest piosenka przeznaczona na scenę, a przynajmniej nie jako danie główne. Nie widziałem choreografii, nic nie słyszałem o występach, natomiast wyczytałem, że jest to jedynie pre-release z nadchodzącego mini-albumu.

Co do teledysku to jest to bomba-niewypał. Klip wygląda bardzo dobrze, choć i tu znajdzie się kilka zastrzeżeń, jednak treściowo to mały deszcz z dużej chmury. Te lalki i ich okaleczanie wygląda intrygująco, ale metafora za nimi sprowadza się do tego, że dziewczyna nienawidzi kogoś innego, ale swoimi czynami rani samą siebie. Podobnie ciekawie zapowiadającym się pomysłem jest dodanie tych podprogowych napisów i obrazów, ale ponownie ich znaczenie jest znikome, wiąże się raczej z monotonną naturą samej piosenki, która z kolei ma sugerować jakieś mentalne wypaczenie, niż z tekstem piosenki, który niesie ze sobą niewiele treści. Angielskie tłumaczenie >>TUTAJ<<.

Co do strony stricte wizualnej, jest zdecydowanie ciekawie. Stylizacje dziewczyn wypadają rewelacyjnie - kolorystyka, fasony, materiały i detale, a także zastosowany makijaż. Wszystko to składa się na mroczny, niepokojący, lekko obłąkany obraz. Mocnym punktem są także scenografie. Bardzo ciekawa jest zastosowana kolorystyka i same pomysły na poszczególne plany.

Moim faworytem jest kwiecisty ogród, zaciemniony jak w środku nocy, jednak nawet ten prosty plan z kątem pokoju plastycznie wypada ciekawie. Raz, wygląda ciekawie choćby ze względu na zastosowany odcień fioletu. Dwa, kąt pokoju niesie ze sobą także pewien ładunek znaczeniowy.,Do kąta odsyła się niegrzeczne dzieci, w kącie pokoju często też odkłada się niepotrzebne rzeczy. To ta cześć pokoju, która w nieoczywisty sposób bywa zapominana, czy też nieużytkowana.

Jeżeli miałbym się czegoś przyczepić to rekwizytów. Scena przy stole starała się uderzać w nieco specyficzny, filmowy wygląd, mam nawet wrażenie, że jest tam zastosowany jakiś filtr obrazu. Jednak nie wszystkie rekwizyty trzymają poziom - są po prostu zbyt nijakie. Ani stare, ani złowrogie, ani czyste w formie - po prostu obłe dla wzroku. Coś tu nie wypaliło, bo podskórnie czuję w jaki wizerunek mierzyli autorzy, jednak zamierzony klimat jestem w stanie wyczuć jedynie przez kilka sekund. Gdzieś to wszystko ucieka.

Z drugiej strony, nie ma się co przesadnie czepiać. Jeżeli faktycznie jest to jedynie przedsmak nadchodzącego wydawnictwa, to w takim razie nie mogę się doczekać całości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz