poniedziałek, 11 marca 2013

RaNia - Just Go

RaNia to jedna z dziwniejszych grup na koreańskim rynku. Nie chodzi mi o muzykę, którą grają - elektroniczne, przebojowe brzmienie, produkowane przez ludzi stojących za piosenkami Lady Gagi i Britney Spears to standardowy pop. Również wizerunkowo grupa jakoś szczególnie się nie wyróżnia. Tak, formacja już na początku miała drobne problemy z nazbyt prowokacyjnymi kostiumami i tańcem, ale nie były to problemy na tyle duże, by zdefiniować grupę jako pretensjonalną czy bazującą na kontrowersji.

Dziwny w tej grupie jest natomiast absolutny brak konsekwencji i organizacyjna amatorka. Pomimo tego, że grupie udało się zwrócić uwagę publiczności, nikt w wytwórni nie potrafił przełożyć tego na komercyjny sukces. Od 2011 z RaNii zdołano za to "odpalić" już trzy wokalistki, a czwarta - Riko - chwilowo nie może występować z grupą, bo dwa lata spędzone na promocjach z zespołem sprawiły, że stała się zagrożona skreśleniem z listy studentów na swojej uczelni.

RaNia i jej wytwórnia od samego początku odgrażała się też, że zadebiutuje naraz na rynku koreańskim i amerykańskim. Cóż, debiut w ameryce do tej pory nie doszedł do skutku, choć wytwórnia zarzeka się, że tym razem wszystko jest już dogadane i promocje w USA wystartują po zakończeniu promowania pierwszego pełnego albumu w Korei. Z tym albumem też było trochę zawirowań, bo datę premiery przesuwano tak długo, że wszyscy zapomnieli, że w ogóle ma się ukazać. Potem nagle wytwórnia sypnęła materiałami promocyjnymi dosłownie na kilka dni przed wydaniem krążka, jednocześnie zaskakując wszystkich wyżej opisaną nieobecnością Riko.

W sam album nie będę się zagłębiał, bo w większości składają się na niego piosenki z poprzednich, mniejszych wydawnictw grupy. Jednak całość promuje nowe nagranie pod tytułem "Just Go".



Niezła, całkiem przebojowa piosenka, ale do bólu sztampowa - nie ma w niej chyba nic oryginalnego czy pomysłowego. Haczyk, jak i cały utwór, szalenie łatwo wpada w ucho i nie ma problemu z jego zapamiętaniem. Sęk w tym, że nie ma tu właściwie żadnego dobrego powodu, ponad ową łatwość, by tę piosenkę zapamiętywać, więc równie bezproblemowe powinno okazać się zapomnienie o niej, a nie o to przecież chodzi. Jeżeli miałbym coś tu wyróżnić dźwiękowo, to byłby to podkład w zwrotkach. Jest prosty, ale wciągający i brzmi intrygująco. Ale do rangi dużego przeboju to on tej piosenki sam nie wyniesie.

Podobny problem mam z teledyskiem. Znów wszystko jest na swoim miejscu, znów jest nawet efektownie i przyjemnie dla oka, ale żebym widział jakiś powód, żeby wracać do tego klipu, to nie powiem. W dodatku muszę przyznać, że gdyby nie wsparcie męskiej grupy tancerzy, same piosenkarki miałyby duży problem z udźwignięciem tego widowiska. Ich figury taneczne momentami są niezgrane i niedopracowane lub zwyczajnie mało wymagające, choć to wszystko zostaje całkiem zgrabnie zamaskowane poprzez dobrze dobrane, różnorodne kostiumy i celowo kontrastujących z wokalistkami tancerzy.

Jedna rzecz, za którą muszę pochwalić ludzi odpowiedzialnych - ten klip jest o niczym. Tak, to jest pozytyw. Muzyka jest dość dynamiczna, a obraz dość bogaty wizualnie i dość klimatyczny by zająć widza bez dodatku jakiejś śmiesznej, szczątkowej fabuły. Może nawet ktoś zamierzał się na takie posunięcie, bo w klipie przewija się cały czas jeden facet, ale sceny z nim są zbytnio od siebie oderwane, by układać je w jakąś konkretną linię fabularną. Powiem więcej, teaser tego wideoklipu przekonuje mnie, że jakiś fabularny zamiar gdzieś się komuś po głowie kręcił, ale do finalnej wersji teledysku najwyraźniej się nie zmieścił...



ZNOWU! Co jest z koreańskimi kobietami i bronią palną? Jeżeli dziewczyny mają zamiar z tym klipem podbijać Stany, to zdecydowanie dobrym pomysłem było wyrzucenie gnata. Ludzie w Ameryce mogliby nie załapać, że w Koreańskich teledyskach nieszczęśliwie zakochana / oszukana kobieta może nie tylko mierzyć do faceta z broni, ale także bez wyraźnego powodu może go zastrzelić... a nawet gorzej, ale o tym innym razem.

2 komentarze:

  1. O jej, piosenka wzbudza wspomnienia... Pierwszy utwór k-pop, poza „Gangnam Style i Gentleman”, który słyszałem (oczywiście dzięki Waveya). Bardzo mi się podobała za melodyjność, zmysłowość no i wykon pięknych Koreanek z zespołu tanecznego. C: Do teraz mi się podoba, ale to chyba zrozumiałe. Teaser jest bardzo interesujący. Podoba mi się. ^^ Muszę pogłębić się w inne utwory tego zespołu, gdyż znam jedynie dwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc z perspektywy czasu chyba zbyt surowo obszedłem się z tym kawałkiem. W minionym roku nie było zbyt wiele podobnych piosenek i choć kawałek wydawał mi się nieco sztampowy, to na tle konkurencji okazało się, że się jednak wyróżniał.

      Usuń