Nareszcie. Druga połowa lutego była wypchana mało znaczącymi debiutami, nieciekawymi powrotami i hip-hopem. Jednak ten krótki okres stagnacji chyba właśnie się kończy. Tej nocy wyskoczyły dwie dosyć ciekawe premiery, a kolejne są w drodze. Dzisiaj zajmę się ważniejszym z premierowych nagrań - długo wyczekiwanym powrotem Lee Hi.
O drodze do debiutu, jak i samym debiucie, tej młodziutkiej wokalistki (rocznik 1996) pisałem >>TUTAJ<<. Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał jej debiutanckiego przeboju "1, 2, 3, 4" - koniecznie zajrzyjcie do podlinkowanego tekstu. Dla leniwych i zapominalskich - Lee Hi w telegraficznym skrócie to zdobywczyni drugiego miejsca w programie "Survival Audition K-pop Star", która po programie podpisała kontrakt z jedną z czołowych wytwórni - YG Entertainment, stajnią pełną gwiazd o międzynarodowym kalibrze jak Big Bang, G-Dragon, 2NE1 czy PSY.
Wydawałoby się, że tak młoda dziewczyna będzie raczej utrapieniem dla menadżerów i szefów produkcji, którzy nie będą mieli pomysłu, jak zagospodarować jej talent i koniec końców zepchną ją na boczny tor. Nic bardziej mylnego. Walory głosu nastolatki naturalnie popychają ją w kierunku dojrzalej brzmiącej muzyki, przede wszystkim soulu. Wytwórnia podjęła wyzwanie i od samego początku obrała właśnie ten kierunek rozwoju. Już debiutanckie nagranie wyniosło Lee Hi na pierwsze miejsca list przebojów, a wiele osób, w tym ja, z niecierpliwością zaczęło wypatrywać pełnego albumu.
Z początku YG Entertainment twierdziło, że z albumem zdążą jeszcze przed końcem 2012 roku, w najgorszym wypadku wydadzą go w pierwszych tygodniach 2013 roku, choć na tym etapie nie zdecydowano jeszcze czy będzie to album, czy tylko mini-album. Jednak nic takiego się nie stało, a o dalszych planach na moment zrobiło się cicho. Dopiero w lutym znów zaczęło się mówić o powrocie Lee Hi, wkrótce potem wytwórnia zaczęła udostępniać coraz więcej informacji - w tym tę kluczową - Lee Hi powróci z pełnym albumem. Wśród udostępnionych materiałów promocyjnych znalazło się też "Turn It Up" - muzyczne intro do nowego wydawnictwa.
Podkład brzmi imponująco, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pierwsze dźwięki to nie oryginalna kompozycja, a jedynie miks zapożyczonego nagrania. Ponadto ujawniono, że całe wydawnictwo pójdzie w podobnym kierunku, koncentrując się na mieszance soulowego i jazzowego brzmienia z elementami R'n'B. Stało się jasne, że od strony muzycznej, płyta Lee Hi jest w dobrych rękach. Jeżeli kogoś interesuje, co śpiewa Hi, przetłumaczony tekst znajdzie >>TUTAJ<<.
Jednak obok udostępnionej muzycznej próbki, najważniejszą informacją było ogłoszenie sposobu i terminów dystrybucji/promocji albumu. Otóż jego pierwsza połowa jest od dzisiaj (tj. 07.03) dostępna w cyfrowej dystrybucji, podczas gdy kompletny album na sklepowe półki trafi za dwa tygodnie (21.03). Album będą promowały dwa utwory: "Rose" - który ujawniony zostanie wraz z pełnym albumem - oraz "It's Over" - do którego teledysk ujawniono dzisiaj.
Zacznijmy od klipu właśnie, bo jest genialny. Z początku pomyślałem - Oj, coś jest nie tak, wtłaczają dziewczynę w jakąś dziecinadę. Ale kiedy tylko zobaczyłem niedźwiedzia ze "złym" spojrzeniem, zmieniłem zdanie. Świetny pomysł, który wypalił tylko dlatego, że został równie dobrze wykonany. Autorom udało się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wiadomo, że wytwórni wygodniej nastolatkę wpakować w bardziej cukierkowe realia, ale problemem byłaby spójność obrazu z repertuarem muzycznym. Wyjście? Potraktować Lee Hi jakby była starsza niż jest, a cukierkowatość obrócić w żart, który sprawdziłby się także w repertuarze dojrzalszej artystki.
Klip śmiało można określić takimi słowami jak - słodki czy uroczy, ale naraz jest on śmieszny, nawet ironiczny - przecież wiadomo, że wielki pluszowy miś jest tu tylko w zastępstwie faceta z krwi i kości. Ale, jak już wspomniałem, sednem sukcesu jest tutaj wykonanie. Gdyby miś nie był dobrze zaprojektowany, gdyby Lee Hi była gorzej wystylizowana, gdyby zastosowano tu jakieś nietrafione dekoracje, jakieś głupkowate gagi - cokolwiek, co nie trafiłoby idealnie w obraną konwencję, cały efekt posypałby się jak domek z kart.
Z detali zwrócę uwagę na segment z tancerkami w okularach i niedźwiedziem w żółtej peruce - to aluzja do szalenie popularnego klipu do piosenki G-Dragona "One Of A Kind". Klip wałkowano i parodiowano już na wiele sposobów, więc to temat rzeka, który lepiej zostawić na osobny tekst. Inna rzecz warta odnotowania to osoba Lee Hi. Widać wizerunkowy progres w porównaniu do ostatniego klipu, przede wszystkim wokalistka zdecydowanie swobodniej i naturalniej wypada przed kamerą, co w poprzednim teledysku nieco szwankowało. No i wytwórnia nie powtórzyła błędu z postawieniem Hi tuż obok wysokich, bardzo zgrabnych tancerek, przy których dziewczyna wyglądała po prostu niekorzystnie.
Co do samej piosenki... Zacznę od tego, że tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<. Tekst nie jest może jakiś porażający, ale dobrze wiedzieć o czym dziewczyna śpiewa do niedźwiedzia i że jest to tekst dosyć silny, pomimo żartobliwej konwencji klipu. Muzyka idzie bardziej w parze z obrazem, niż z tekstem, trzymając się tej lekkiej formuły, ale to akurat w niczym nie przeszkadza. Piosenki słucha się bardzo przyjemnie i z zainteresowaniem. Jeżeli mam z nią jakiś problem, to jest nim fakt, że po przesłuchaniu nie zapamiętuję jej. Dźwięki są zbyt rozproszone, za mało w tym chwytliwych, melodyjnych kawałków, które wwiercałyby się człowiekowi w mózg i dopadały go pod prysznicem.
Oznacza to tylko tyle i aż tyle, że to dobra piosenka, ale od stricte muzycznej strony trudny materiał do przekucia na przebój. Co z kolei nie oznacza, że piosenka przebojem nie będzie, bo w grę wchodzi przecież także popularność artystki, a także konkurencja. W tej chwili jest ona niewielka, bo Sistar19 z "Gone Not Around Any Longer" (>>TUTAJ<<) okupuje pierwsze miejsca list przebojów już dostatecznie długo, by wywołać znużenie. Pytanie - jak bardzo udane premiery przyniosą kolejne dni? Ja Lee Hi źle nie życzę, ale liczę na kilka przebojowych nagrań ze strony innych wykonawców.
POSTSCRIPTUM
O piosence "Rose", promującej drugą część debiutanckiego albumu Lee Hi, przeczytacie >>TUTAJ<<.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz