Już od dawna odgrażałem się, że napiszę coś o tej piosence - dzisiaj wreszcie nadeszła na to pora. Wstęp będzie raczej oszczędny, żeby niczego nie zepsuć. W 2010 roku formacja Secret z jednej z wielu żeńskich grup na koreańskim rynku przeistoczyła się w gwiazdy dużego kalibru. Najpierw dziewczyny przygotowały sobie grunt bardzo udanym kawałkiem zatytułowanym "Magic" (>>TUTAJ<<), a następnie wskoczyły na pierwsze miejsca wielu list przebojów (choć nie tych najważniejszych - telewizyjnych) z utworem "Madonna".
Rok 2011 to dalszy marsz formacji po sukcesy. Secret zmieniło nieco swój wizerunek (nieco więcej na temat metamorfoz formacji >>TUTAJ<<) i wylansowała kolejny przebój - "Shy Boy". Tym razem uległy nawet telewizje i piosenka zgarnęła sporo pierwszych miejsc. Wytwórnia postanowiła iść za ciosem, choć w następny projekt zaangażowała tylko jedną z wokalistek kwartetu Secret - Song Jieun. Chyba nic się nie stanie, jeśli napiszę tutaj, że i ta piosenka okazała się dużym przebojem.
Warto też nadmienić, że w tej produkcji wytwórnia TS Entertainment pokazała zalążki swojej kolejnej supergrupy - B.A.P. Raperem, który towarzyszy w tej piosence Jieun jest nikt inny jak Bang Yong Guk - lider B.A.P, który w trakcie promocji tego kawałka był jeszcze całkiem anonimowym adeptem, którego wytwórnia raczej chowała przed mediami. Drugi osobnik pojawiający się w teledysku to podobno Kim Himchan, który aktualnie również należy do B.A.P. Uzupełnię jeszcze, że dziewczyna za kółkiem to Min Hyo Rin (nie mylić z Kim Hyo Jung, liderką Sistar i Sistar19, która znana jest pod pseudonimem Hyorin; swoją drogą Min Hyo Rin to też pseudonim) - aktorka, modelka, a przez pewien czas próbowała swoich sił także jako wokalistka.
W koreańskich teledyskach widziałem już różne rzeczy. W najlżejszych przypadkach kobiety mierzą do mężczyzn z pistoletów np. >>TUTAJ<< i >>TUTAJ<<. Innym razem (>>TUTAJ<<) związany facet prawdopodobnie dostaje kulkę w łeb, choć dzieje się to poza ekranem i ja na jego miejscu bym tak do końca nie narzekał. Inne fajne dziewczyny (>>TUTAJ<<) w swoim teledysku chyba nawet biorą się za rozstrzelanie całej grupki facetów, choć znów nie jest to pokazane wprost. Krok dalej idzie EXID, którego członkinie trują (>>TUTAJ<<) cały pokój gazem. Pytanie czy śmietelnie?
Oczywiśce męskich zgonów w teledyskach jest więcej, choćby w teledyskach grupy SPEED, które opowiadają o masakrze w Gwangju (>>TUTAJ<< i >>TUTAJ<<). Powiedzmy, że w tych produkcjach przemoc można uznać za uzasadnioną, choć klipy mają niewiele wspólnego z piosenkami. Jednak królami nieuzasadnionej przemocy są ludzie z TS Entertainment. Ostatnio B.A.P zafundowało małą scenę masakry (>>TUTAJ<<) - tak jakby tej gangsterskiej historii nie można było skończyć inaczej. Jeszcze bardziej niepotrzebne trupy fundują nam dziewczyny z Secret w teledysku do "Poison" (>>TUTAJ<<), bo najwyraźniej heist bez trupów to nie heist.
Jednak to, co zamieściłem powyżej - to jest zupełnie inny kaliber zbrodni. Mord na chłodno - bo na zimnie. Oczywiście dziewczyna może się zasłaniać, że działała pod wpływem impulsu - tak jak każdy, kto przemierza pustkowie z bagażnikiem wyładowanym skrępowanym facetem, w celu znalezienia dogodnych warunków do spalenia owego faceta wraz z bagażnikiem i towarzyszącym mu pojazdem. Ja bym nawet uwierzył, że dziewczyna nie myślała zbyt trzeźwo. Luty, zimno, a ona chce w miniówie (względnie małej czarnej - nie wiem, co tam ma pod futerkiem, niestety) wracać do cywilizacji. Bardzo niezdrowo, można się poważnie rozchorować. No i jeszcze te szpilki. Pal licho kilometry, które musi przejść, ja się pytam - jak ona w tym mogła prowadzić? Jakby mi powiedziała, że miała myśli samobójcze, to bym z miejsca uwierzył.
Tak na poważnie - podoba mi się ten teledysk. Pomimo tych drobnych głupotek. Przynajmniej jest "jakiś" - łatwo go zapamiętać. No i kamera ładnie to wszystko obejmuje - zimowe plenery, Chevrolet Nova i... inne, piękne widoki. Poszczególne kadry dobrze zgrywają się z muzyką, chociaż nie do końca ze słowami. Teledysk... jest raczej epilogiem do słów tego utworu (nota bene Bang Yong Guk sam napisał swój rap). Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<< - zdecydowanie warto zerknąć.
Tekst jest niebanalny, a i muzycznie kawałek jest dosyć mocny. Może nie ma żadnego powalającego momentu, ale melodia jest ładna i całkiem chwytliwa, rap charakterny, a Song Jieun ma dość pola, by popisać się wokalem. Przy tym kompozycja jest na tyle przemyślana, że utwór ani się nie dłuży, ani poszczególne jego części nie kłócą się ze sobą. Wręcz przeciwnie, nawet nie znając znaczenia słów, słychać że dwie postacie prowadzą ze sobą dosyć intensywny i naładowany emocjami dialog. No i podkład warto pochwalić za zręczne połączenie subtelności i pewnej dozy dramatu, który nie krzyczy pretensjonalnie, a jest raczej cichym głosem rozpaczy.
Jednak piosenka i teledysk nie przypadły do gustu koreańskiemu ministerstwu spraw rodzinnych (to nie jest prawdziwa nazwa ministerstwa, po prostu nie chce mi się kombinować i wyszukiwać jakiejś nowomowy, by wiernie przetłumaczyć pełną nazwę ministerstwa), które (kilka miesięcy po wypuszczeniu utworu) wciągnęło piosenkę na świeżo sporządzoną listę utworów niewłaściwych dla młodzieży, uzasadniając, że zarówno klip, jak i piosenka, zachęcają do przestępstw. Co to oznacza? Utwory na tej liście nie mogą być sprzedawane i udostępniane nieletnim oraz emitowane w radiu i telewizji przed godziną 22.
Jeszcze zanim na utwór nałożono ograniczenie, przedstawiono alternatywny teledysk do piosenki, który jednorazowo zastąpił występ na żywo w ramach programu "Music Bank". Teledysk jest nie mniej niepokojący, bo w nieco bardziej dosłowny sposób ilustruje słowa piosenki. Wszystkie role zagrali sami artyści - Jieun i Yong Guk. Warto zwrócić uwagę, że lider B.A.P wciela się tu w dwie postacie - nie tylko w prześladowcę, ale także w policjanta, który przesłuchuje Jieun - niekoniecznie w charakterze ofiary.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz