Ha, tym razem mogę się poznęcać nad czymś, co nie przypadło mi do gustu. Chociaż czy tak naprawdę chce mi się znęcać? Jestem delikatnie zawiedziony, ale w gruncie rzeczy nie byłem tą piosenką aż tak zainteresowany, aby specjalnie przeżywać to, jak dużą klapą jest ten teledysk.
Ale po kolei. Tydzień temu SPEED zaprezentowało teledysk do piosenki "That's My Fault". Odsyłam do mojego tekstu >>TUTAJ<<, gdzie z grubsza rozprawiłem się z tłem historycznym dla obydwu klipów. Pierwszy teledysk jest w zasadzie jazdą obowiązkową, żeby zrozumieć, co dzieje się w nagraniu z dzisiejszego wpisu. Poza tym tamten klip jest udany lub nawet bardzo udany, podczas gdy ten to porażka na wielu poziomach.
Jedyny poważny zarzut wobec teledysku do "That's My Fault" to to, że piosenka jest tam dodatkiem do obrazu, a nie na odwrót. W wypadku "It's Over" zarzut powtarza się, jednak z tą różnicą, że "That's My Fault" brzmieniowo pasowało do obrazu, podczas gdy nowe nagranie... To trochę tak, jakby ktoś założył bikini na pogrzebie. Skreśl to - nie ktoś, twoja babcia. Na pogrzeb dziadka. Skreśl to, twój dziadek na pogrzeb babci.
W dodatku osoby stojące za klipem zdają sobie z tego sprawę, dlatego "It's Over" przygrywa tylko w otwierającym fragmencie filmu. Dalej słyszymy motywy muzyczne wykorzystywane w poprzednim klipie i... "That's My Fault", które dostaje tutaj więcej czasu niż tytułowa piosenka. Pomieszanie z poplątaniem, ale może chociaż obraz jest nadal dobry?
Otóż nie. Teledysk jest słaby. Jest chaotyczny, zapchany retrospekcjami z poprzedniego klipu, pozbawiony poważniejszej historii, a punkt kulminacyjny został ujawniony w zakulisowym montażu zamykającym poprzedni teledysk. W dodatku główna postać, zamiast na bohatera, wyrasta tutaj na idiotę, który doprowadził do śmierci dziesiątek osób.
W pierwszym klipie opowiedziana została mała, skromna historia gościa zaplątanego w te wydarzenia, który w finale prowadzi kolegów na wojsko, bo nie spodziewa się, że armia zacznie strzelać. W drugim klipie napada go jakaś mroczna desperacja czy wypaczone poczucie winy, które każe mu powtórzyć swój wyczyn na większą skalę, w dodatku przy doskonałej znajomości konsekwencji. Jeżeli chciał, żeby jego też zastrzelono, to nie musiał ciągnąć za sobą tłumu ludzi. Wydarzenia w Gwangju zobrazowane w ten sposób, zaczynają się jawić jako wybryk gówniarzerii, a nie walka o demokrację.
W pierwszym klipie takie podejście przechodziło, bo była to tylko historia wykorzystująca prawdziwe wydarzenia za tło, w dodatku historia dobrze opowiedziana i w poruszający sposób przekazana. Tutaj mamy strzępki tejże historii nie układające się w żadną rozsądną podbudowę dla dalszych wydarzeń, brak poważniejszej akcji, a te wszystkie wady konstrukcyjne sprawiają, że finalna całość nie trafia do mnie emocjonalnie.
Zostawmy ten nieszczęsny, trwający blisko kwadrans, filmik. Na szczęście dla grupy, i tym razem nagrano alternatywny klip, który dla odmiany nijak nie nawiązuje do wersji "dramatycznej".
Silnym punktem "That's My Fault" były charakternie sprzedawane linijki tekstu, w "It's Over" raperzy mają zdecydowanie mniej do powiedzenia, toteż siła charyzmy w wokalu zdecydowanie zjeżdża w dół, lądując gdzieś może tuż ponad bojsbendową przeciętnością. W dodatku linia melodyczna wokalu, szczególnie w refrenie, należy raczej do tych skrajnie banalnych i nie wymusza na piosenkarzach jakiegokolwiek wysiłku.
Podkładu nie mogę nazwać złym, ale jest on stanowczo zbyt ubogi i wtórny, by nazwać go dobrym. W efekcie piosenka jest dosyć nijaka i niedostatecznie chwytliwa, by uzasadnić swoją prostotę. I to nie jest tak, że czepiam się grup męskich. Faktycznie nie słucham ich pasjami, ale udało mi się trafić na kilka nagrań, które autentycznie mnie zaciekawiły. To zdecydowanie nie jest jednym z nich. Jedyny duży plus? Świecące rękawice i to jak wizualnie podporządkowano pod nie cały teledysk. Fajny pomysł, który nie został zmarnowany, choć o zmarnowanie go mogło być stosunkowo łatwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz