Śnieg, mróz, śnieg, mróz, śnieg, mróz. Wiecie o czym mówię. Skoro taki osobnik jak ja ma już dość takiej pogody, to strach pomyśleć, co dzieje się w głowach ludzi spędzających za oknem więcej czasu, np. podróżując po mieście. Dlatego postanowiłem się ( i Was) trochę muzycznie ogrzać.
Jest taki parszywy rodzaj utworu, którego do tej pory nie pojmowałem, a teraz, w tych jakże pięknych okolicznościach przyrody, zaczynam doceniać. Mowa o wakacyjnych piosenkach. Rokrocznie powstają tego dziesiątki i za bardzo nie rozumiem mechanizmu za nimi stojącego. Jeżeli sam mam wakacje i dobrze się bawię, to po co mi słuchać piosenki o tym, jak ktoś inny się bawi i oglądać jakieś egzotyczne plaże na teledyskach? A jeżeli nie bawię się dobrze, to tym bardziej nie chcę się dodatkowo irytować tego typu nagraniami. A one jednak powstają.
Bez sensu. Ale kiedy te same nagrania odtworzymy w realiach zimowych, kiedy ogólnie rzecz biorąc wszyscy jesteśmy udupieni poprzez mróz, śnieg i deficyt światła słonecznego, nagle zyskują one na wartości. Można przyłożyć ręce do monitora i się ogrzać, można popatrzeć na skąpo odziane panienki, można posłuchać czegoś radosnego w ramach odtrutki na mordujące psychikę combo metal-śnieg-mpk.
Tak, na dziewczyny z Sistar zawsze się miło patrzyło, a w zeszłym roku także miło się ich słuchało. Nie to, żeby wcześniej gorzej śpiewały. Hyorin zawsze słucha się z przyjemnością, jako wokalistka jest niesamowita, ale Soyou też sporo umie. Problemem grupy w poprzednich latach były chwytliwe, ale prymitywne piosenki. Tegoroczne nagrania są znacznie bardziej udane i natychmiast wypchnęły grupę do ścisłego koreańskiego topu.
O "Loving U" nie mogę napisać za dużo, bo - jak już stwierdziłem we wstępie - takie utwory to nie moja para kaloszy. W odmęty wakacyjnego szaleństwa popchnęło mnie jedynie inne - zimowe - szaleństwo. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie zwrócił uwagi na Hyorin, która prezentuje w tej piosence cieplutką barwę z przyjemną chrypką. Letnim słońcem piosenka przygrzewa szczególnie w refrenie z charakterystycznym "uuu-uuu-uuu".
Wizualnie, jak dla mnie, jest trochę za dużo różu. Chyba ktoś próbował wepchnąć Sistar w aegyo, ale przy ich ruchu scenicznym i... parametrach - że się tak wyrażę - aegyo zaczyna intensywnie pachnieć jakimś cosplayem i to erotycznie podszytym. Cóż, mimo wszystko zbyt głośno protestował nie będę.
Może nawet bardziej rozdarty jestem, kiedy widzę jak dziewczyny wchodzą na samochody. I patrzę jak te dachy i klapy się wgniatają, wyobrażam sobie te wszystkie rysy po butach i chciałbym krzyknąć - Złaź stamtąd głupia babo! Trochę szacunku dla historii motoryzacji! - ale mniej więcej w tym momencie zaczyna tańczyć i jakoś tracę wenę.
Cóż, ja się na chwilę oderwałem od zimy, a Wy? Swoją drogą, uważajcie - koreański pop jest zaraźliwy. Właśnie słyszę z pokoju obok Ailee - "Heaven". Dobra piosenka, jeśli jeszcze nie słyszeliście, zapraszam >>TUTAJ<<.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz