W koreańskiej branży muzycznej istnieje coś takiego jak teledysk w wersji dramatycznej. Jest to przeważnie kilku lub kilkunanstominutowy klip opowiadający pewną zwartą fabułę, któremu towarzyszy muzyka. Jest to forma nieco bardziej rozbudowana od tradycyjnego teledysku, a losy bohaterów rzadko kiedy kończą się happy endem. Najczęstsze tematy to miłość i śmierć. W tworzeniu podobnych klipów przoduje wytwórnia CCM (Core Contents Media), a mniej i bardziej udane przykłady jej twórczości opisywałem już >>TUTAJ<< , >>TUTAJ<< i >>TUTAJ<<.
W wypadku "Be With You" grupy The SeeYa, piosenka całkiem dobrze komponowała się z obrazem i od strony tekstu, i od strony muzycznej. W wypadku teledysków grupy SPEED, oba miały niewiele wspólnego ze śpiewanymi słowami, a w wypadku klipu opisywanego wczoraj, nawet muzyka pasowała do obrazu jak skwarki do sałatki wegetariańskiej.
W kategorii muzyczna satyra, królem koreańskiej sceny wcale nie jest PSY, lecz duet Norazo składający się z Lee Hyuka i Jobina - samozwańczych renegatów rocka, którzy grając utwory na dziwnym pograniczu popowej elektroniki, rocka, a nawet metalu, przede wszystkim dobrze się bawią parodiując otaczający świat i wyśpiewując jedne z dziwniejszych tekstów piosenek, jakie spotkacie.
Z pierwszym albumem debiutowali w 2005 roku i od tamtej pory siłą rzeczy musieli też poruszyć temat łzawych teledysków, które nijak się mają do lecących w tle piosenek. Ich odpowiedź z 2009 roku wygląda następująco:
Tak, to są prawdziwe słowa tego utworu. Tak, to jest teledysk przygotowany z myślą o tej piosence. Tak, ludzie na pogrzebie robią "nanananana". Tak, aktorzy z powagą odgrywają swoje role, jednocześnie udając śpiewanie kolejnych absurdalnych wersów. Tak, list pozostawiony w samochodzie to nic innego jak spisane słowa piosenki. Tak, ta piosenka stała się w Korei wielkim przebojem i do tej pory często nawet inni wykonawcy sięgają po nią na koncertach. Tak, na potrzeby wykonań na żywo dołożono do niej głupkowatą choreografię.
Porąbane? Fajne? No to na dokładkę dorzucę jeszcze z ostatniego albumu nagranie pod tytułem 빨간날 albo po polsku "Szkarłatny dzień", a chodzi po prostu o dzień ustawowo wolny od pracy. Uprzedzam, kawałek uzależnia, a Lee Hyuk pokazuje w nim nawet niezły głos. No i ta butelka coli... Dla własnego dobra postarajcie się ją zignorować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz