Nie mam weny, więc forma będzie jaka będzie, ale napisać coś wypada, bo ku mojemu przerażeniu okazuje się, że dziś mija rok od kiedy piszę na tym tutaj skrawku internetu. Ten mój brak weny jest chyba nawet łatwy do wytłumaczenia. Zakładając tego bloga nie stawiałem sobie żadnych celów, nie miałem żadnych większych ambicji, toteż trudno mi się teraz rozliczać z wykonania nieistniejącego planu.
Gdybym jednak założył, że jakiś plan istniał, to pewnie musiałbym przyznać, że jestem nawet zadowolony z efektów jego wdrażania. Przede wszystkim - ku mojemu zdziwieniu - są ludzie, którzy tu zaglądają. W pewnym stopniu pozostaje dla mnie zagadką czemu to robią, ale to robią i szczerze im za to dziękuję, bo jest to główny z powodów, dla których nawet jeżeli zdarzają mi się jakieś krótsze przestoje w pisaniu, to jednak zawsze wracam z kolejnymi tekstami.
Jeszcze większym zaskoczeniem - znów jak najbardziej pozytywnym - są komentarze. Nawet jeśli nie ma ich zbyt wiele, to wciąż jestem zaskoczony i wdzięczny, że w ogóle się pojawiają. To taki miarodajny dowód na to, że wejścia generują nie tylko spam-boty. Więcej, to dowód, że ktoś nie tylko tutaj zagląda, ale także poświęca swój czas, żeby przeczytać nierzadko przydługie teksty mojego autorstwa, a nawet pozostawić jakąś odpowiedź. Bardzo za to dziękuję.
Wiem także, że całkiem bezinteresownie i anonimowo (bo dowiedziałem się o tym ze źródeł wejść :P) zostałem polecony przez innych blogerów na ich stronach. Na dziś wiem o trzech takich miejscach, więc to dobra okazja żeby się zrewanżować. Te blogi to:
About-kmusic, Skośnoocy Flower Boys i Świat według Anylki
Zamiast liczyć na moje streszczenia, po prostu kliknijcie linki i sami sprawdźcie, co się pod nimi kryje ;) Myślę, że znajdziecie coś dla siebie.
Ale na razie sporo ogólników z mojej strony. Jak "5 Smaków Dźwięku" przedstawia się w liczbach? Śmiem twierdzić, że całkiem przyzwoicie, biorąc pod uwagę, że sam nigdy nie zabiegałem o stworzenie temu miejscu jakiejś większej publiki, ot zostawiam linki do tekstów na swoim osobistym fb i na jednym, całkiem niezwiązanym z tą tematyką, forum mam link w podpisie. Więc jak tam z tymi liczbami?
Ten wpis to post numer 174.
Pod wpisami pozostawiono 45 komentarzy.
Blog zanotował do tej pory ponad 18 000 wyświetleń.
Najwięcej wejść - 2957 - blog miał w lipcu tego roku.
Tyle o sukcesach, pora na porażki.
Porażką numer jeden jest dla mnie segment "Brejking Nius". W pewnym momencie zabrakło mi baterii. Zacząłem częściej wychodzić wieczorami z domu, po powrocie opadał mnie absolutny brak chciejstwa i tak kolumna zaczęła się sypać. Gwoździem do trumny okazał się mój "perfekcjonizm". Za każdym razem, kiedy chcę wrócić do pisania tego działu, przypominam sobie o porzuconych tematach z minionych tygodni, które przecież też należałoby opisać.
Nie chcę niczego obiecywać, ale sterta zaległości zaczyna piętrzyć się tak wysoko, że nawet ja przestaję wierzyć, że są to zaległości do nadrobienia, więc tym większe prawdopodobieństwo, że wspomniany perfekcjonizm skapituluje wobec rozsądku i po prostu odzeruję dział. Raczej nie nastąpi to po tym tygodniu, ale od nowego miesiąca jest to całkiem prawdopodobne.
Porażką numer dwa, znacznie bardziej spektakularną, jest "segment" "Show, show, show", który umarł śmiercią naturalną po odcinku pilotażowym. A szkoda, bo chciałbym do niego wrócić, choćby w formie comiesięcznej. Jednak tutaj jestem jeszcze dalszy od jakichkolwiek obietnic, bo wiem, jak ciężko przychodzi mi sklecenie takiego tekstu.
Porażka numer trzy to coś, o czym akurat wspomniałem już w pierwszym wpisie i choć od tamtego czasu wielokrotnie myślałem sobie "Cholera, trzeba coś z tym zrobić", to do tej pory nie kiwnąłem nawet palcem. Chodzi o czywiście o szatę graficzną bloga. Ta obecna może nie razi po oczach, ale na tym pozytywy się kończą. To szablon. Muszę popracować nad czymś bardziej rozpoznawalnym.
Plany na nadchodzący rok? Na pewno zrewanżowanie się za dotychczasowe porażki. Taki ze mnie mściwy typ ;) . Może poszukanie szerszej publiki dla bloga? To temat na osobny wpis (np. po przebiciu 20k wyświetleń), ale moje spojrzenie na kpop odrobinę się zmieniło przez ten rok - oprócz fajnych lasek widzę tu też sporo naprawdę ciekawej muzyki, która zasługuje na odrobinę miłości od szerszego grona odbiorców. Fajnie byłoby zapoznać Polaków z twórczością choćby takiej Lim Kim czy Younhy.
To jeszcze tak na zakończenie, żeby nie było, że tylko przynudzam - fajny coverek w wykonaniu właśnie Younhy. O, właśnie - covery - to też coś, czego chciałbym w nadchodzącym roku więcej na tym blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz