"Confused" - to bardzo dobry tytuł dla nowego nagrania żeńskiej formacji AOA. Ja też czuję się zdezorientowany patrząc, co wytwórnia robi z tą grupą. Od samego początku AOA jest tworem specyficznym, bo teoretycznie liczy sobie osiem członkiń, ale grupa nigdy nie występuje w pełnym składzie. Wariant taneczny formacji liczy sobie siedem dziewczyn, ósma jest perkusistką w pięcioosobowym AOA Black - pop-rockowej formacji.
I to jeszcze jestem w stanie ogarnąć, tym bardziej, że dziewczyny miały pozytywne wejście na scenę. Ich kawałki "Elvis" (>>TUTAJ<<) i "Get Out" były nie tylko chwytliwe, ale nawet względnie świeże jeśli idzie o brzmienie. Do tego dochodzi pozytywny wizerunek grupy - jasny, pogodny, ale nie przesłodzony. Wręcz przeciwnie, w ich występach sporo było zęba, charyzmy i śmiałości - choć znów bez popadania w skrajność. Do tego należy dodać niezłe umiejętności taneczne i wokalne, poparte galerią ładnych buź i mamy materiał na bardzo udany projekt.
I tu sprawa zaczyna się komplikować, bo ktoś się gdzieś pogubił - albo ja, albo wytwórnia. Nie dość, że grupa na ponad pół roku z grubsza przepadła jak kamień w wodę, to jeszcze kiedy znów wypłynęłą na powierzchnię, okazało się, że to już trochę inny kaliber morskiego potwora. Najpierw łeb wyłoniło AOA Black z piosenką "MOYA" (>>TUTAJ<<), które wbrew nazwie przyjęło bardzo jaskrawy, trącący aegyo koncept, w którym instrumenty dziewczyn zostały sprowadzone do rangi rekwizytów.
Teraz przyszła pora na AOA w wersji tanecznej i... Niech nie zmyli Was otwierająca całość biała stylizacja. Tym razem Ace of Angels z aniołami niewiele mają wspólnego, no chyba, że tymi upadłymi.
Nie to żeby nie podobało mi się to, co widzę - co to, to nie. Na dziewczyny i prezentowany przez nie układ patrzy się bardzo przyjemnie. A jednak dostrzegam tu jakąś niespójność. Coś mi tu po prostu nie gra. Pomimo tego, że koncept nie jest jakoś niesamowicie pieprzny, to i tak wydaje się za ostry na tę grupę. Nie chodzi nawet o to, że zdążyłem dziewczyny jakoś umiejscowić w głowie, związać z jakąś wizerunkową niszą. One po prostu, choć ładne i zgrabne, nie mają w sobie kobiecego seksapilu, który jest potrzebny do uciągnięcia tego trącącego burleską konceptu.
Chociaż może to też nie do końca tak, że dziewczyny nie mają w sobie dość pazura. Może nawet bardziej chodzi o to, że to styliści nie do końca potrafią lub chcą ten pazur wydobyć. Segment lateksowo-skórzany wypada dobrze - nie czuję w nim tej niespóności, bo dziewczyny wyglądają dojrzale. Co innego z pozostałymi dwiema stylizacjami, które mają w sobie za dużo... niewinności.
W ogóle teledysk wbrew pozorom nie jest mocną stroną tego przedsięwzięcia - bardzo szybko się nudzi. Za dużo w nim planów ogólnych, za mało ciekawych kadrów. Ja rozumiem, że chciano pokazać choreografię, ale czy jest aż tak czym się chwalić? Jest tu kilka ciekawych figur, szczególnie w parterze, ale reszta to z grubsza powtórka z zeszłorocznego "Alone" (>>TUTAJ<<) Sistar. Jak tak się przyglądam, to aż dziwię się, że nikt nikogo jeszcze do sądu nie pozwał.
Wracając jeszcze do samego teledysku. Plany wypadają pusto i ubogo. Prostota i przejrzystość nie są niczym złym, ale trzeba umieć je pokazać. Przy tak nieciekawie pracującej kamerze, przy tak małej ilości zbliżeń na dziewczyny, ta pustka musi kłuć w oczy. Najbardziej bawi mnie to, że znacznie niższym nakładem sił, na zapleczu wytwórni nakręcono materiał o wiele, wiele ciekawszy. Gdyby kamera podobnie pracowała w samym teledysku, całość byłaby znacznie bardziej efektowna.
Ta koszulowo-pościelowa stylizacja też bardziej odpowiada dziewczynom. Ale dosyć o stronie wizualnej, pora na kilka słów o muzyce. Jest nieźle, ale koniec końców ciutek zbyt monotonnie. Brzmienie gitary to fajna baza pod piosenkę, ale pomysły skończyły się za szybko i cały podkład szybko przeradza się w nierozpoznawalną papkę.
Piosenkę z morza przeciętności mogły i powinny wyciągnąć wokale, ale ku mojemu zdziwieniu to się po prostu nie dzieje. Pomimo kilku bardzo solidnych głosów, pomimo chwytliwego refrenu z tytułowym "hyndulljo", całość wydaje się za długa i potwornie monotonna. Tekst (angielskie tłumaczenie >>TUTAJ<<) jest prosty, ale zgrabny i przebojowy, więc może dla koreańskiego odbiorcy on ratuje całe przedsięwzięcie, ale dla mnie muzycznie kawałek wypada bardzo przeciętnie.
Z jednej strony szkoda, że AOA dryfuje w bliżej nieokreślonym kierunku, jeszcze bardziej szkoda, że drobne usterki i błędy popełnione przy tym projekcie zamieniają coś bardzo obiecującego w coś bardzo przeciętnego. Z drugiej strony jeżeli popełniać błędy to właśnie teraz. Ten powrót był skazany na porażkę ze względu na konkurencję - nawet ze świetną piosenką i rewelacyjnym teledyskiem dziewczynom zwyczajnie trudno byłoby się teraz przebić. Przeciętny projekt przynajmniej zaoszczędzi osobom zaangażowanym niepotrzebnej frustracji.
Nie wiem czy zauważyłeś (a zakładam, że tak bo jesteś facetem ;p) ale ostatnio w branży sporo tego lateksu/skóry na scenie się porobiło. Nie to że narzekam (absolutnie nie i wręcz przeciwnie) ale to trochę hipokryzja skoro rząd koreański pozwala na taką pieprzność a już dziewczyny to pępka pokazać nie mogą. Co sądzisz?
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw jak zrecenzujesz Miss-a (teledysk oczywiście :]). Bo szczerze przyznam że dla mnie jest trochę....nudny i jakoś na siłę zrobiony...
....a może jednak ten lateks mi się przejadł?
NIE WIERZĘ -__-
PS. W sumie ciekawy pomysł na ankietę dla znawców (!) tematu: który zespół (podkreślam girlsband) najlepiej czuje/czułby się w lateksie i nie jest na siłę przezeń zakładany. Hmmmmm T-ara? Nine Muses? To chyba moje typy
PSS. Mam nadzieję że nie zbyt szowinistycznie ten komentarz zabrzmiał. Ale przyznam, że skoro produkują tego typu mv, to mi brakuje naprawdę takiego teledysku z prawdziwie mocnym, nie na siłę sztucznym kopem czarnolateksowym butem.
PSSS. I tyle z mojego Davichi zostało :]]]
Widzę, że z Miss A nie jestem sam :P Na scenie im ten lateks tak nie przeszkadza, ale w klipie wygląda to słabo.
UsuńNajlepiej w lateksie?
2NE1, "I Am The Best" miało zdecydowanie dużo fajnego lateksu popartego wizerunkowym szponem.
Zaskakująco Nine Muses nie widzę w lateksie, prędzej T-arę właśnie, choć też nie do końca. Tu bardziej niż seksapil, potrzebna jest charyzma, a raczej specjalny rodzaj charyzmy. T-ara świetnie wypada przed kamerami, ale raczej w trochę innych stylizacjach i nie jestem pewien czy wszystkie dziewczyny uciągnełyby ten wizerunek. Z tego samego względu skreślam After School. Natomiast Nine Muses jest po prostu zbyt niedoświadczone i personalnie takie nijakie.
Równie zaskakująco, nie zdziwiłbym się gdyby Girl's Day było w stanie uciągnąć ten wizerune naswój zwichrowany sposób. To byłby raczej taki lateks z przmrużeniem oka, ale wciąż lateks.
2NE1 - w zasadzie....nawet pomimo, że ich nie lubię to w zasadzie...;)
UsuńNie no jednak po dłuższym zastanowieniu się ankietę można byłoby nawet podzielić na dwie kategorie. W kategorii solo w moim odczuciu wygrałaby....i nie jest to Hyuna (nie, bo nie i nigdy nie zrozumiem zachwytu nad nią)...ani Hjorka (bo chyba już za poważna) ale byłaby to chyba albo G.NA albo (a niech mi tam)....Yuri bez snsd
OdpowiedzUsuńwww.youtube.com/watch?v=WpiPkJ2Nr10
Poprawka do PS. -> RANIA!!! ;p
Solo chyba też stawiam na G.NA(ę).
UsuńHyorin? Kto ją tam wie, zaśpiewa wszystko, zatańczy wszystko.
CL to na pewno opcja.
Co do grup, to nie było chyba zastrzeżenia, że mówimy o czarnym lateksie, a w takim razie nie można pominąć... Orange Caramel :D
Orange Caramel :D
UsuńPS. Zapomniałem zupełnie o f(x). 4minute też by mogły radę dać.
Tak czy owak Miss-a jeszcze nie pasuje do tej roli (a może po prostu w innej trochę stylizacji). Ten potencjał w hush wiele innych grup lepiej by wykorzystało.
Czy ja wiem czy w "Hush" jest w ogóle jakiś potencjał? Ta piosenka jest po prostu nudna :P
Usuń