czwartek, 24 października 2013

Kim Bohyung - 내가 미친년이야 / Crazy Girl

Czuję się pokonany. Siadając do tego tekstu tak naprawdę nie wiem, co napiszę, bo ten teledysk wciąż pozostaje dla mnie zagadką. Obraz zrobił na mnie duże wrażenie, ale do tej pory nie potrafię wgryźć się w jego znaczenie. Może jak już zacznę pisać, najdzie mnie olśnienie, ale na ten moment spodziewam się zetrzeć nadruk ze znaku zapytania na mojej klawiaturze.

No, ale zanim do tego dojdzie, powinienem chyba sklecić kilka zdań wstępu. Choćby dlatego, że pewnie nie wszyscy kojarzą kim jest Kim Bohyung, w końcu - jeśli się nie mylę - jest to jej solowy debiut. Bohyung to jedna z utalentowanych wokalistek z żeńskiej grupy Spica. Nie śmiem napisać, że to ona jest w tym gronie najlepsza, bo konkurencję ma niezwykle silną, ale faktem jest, że początkowo przymierzano ją do 2NE1 i odpadła ze względu na niedopasowany wizerunek, a nie braki wokalne.

Wytwórnia B2M Entertainment wydaje się w ostatnim czasie silnie eksperymentować, tak muzycznie, jak i w temacie wizerunku. Najpierw to oni zdecydowali się współtworzyć najnowszy album Lee Hyori - "Monochrome" (>>TUTAJ<<), który odkrywa całkiem nową twarz królowej popu, twarz... jazzującą . Potem zabrali się za Spicę, która z końcem lata przybrała pop-rockowy wizerunek i ze swoim "Tonight" (>>TUTAJ<<) wprowadziła trochę zamieszania na listach. A teraz to...



Chyba już wiem, o co tutaj może chodzić, choć stuprocentowej pewności wciąż nie mam. Jednak najpierw kilka słów o piosence, bo to pójdzie sprawniej i jest poniekąd potrzebne do napisania dalszej części tekstu. To bardzo nietypowa piosenka i dlatego teledysk też jest nietypowy.

Zacznijmy od samego brzmienia - ciężkiego, wytłumionego, w pewnym sensie głuchego - jest tu dużo miejsca pomiędzy dźwiękami, jest przestrzeń na to, by każde pojedyncze uderzenie w beacie wybrzmiało do końca niezakłócone. Tworzy to specyficzną, gęstą, ale zarazem bardzo zimną atmosferę niechęci. Oddaje to poczucie pustej przestrzeni pomiędzy dwiema osobami.

Specyficzny jest też sam wokal. Osadzony bardzo nisko jak na kpopowe standardy, które faworyzują tonacje wysokie, czasem wręcz nieprzyjemnie wysokie. Bohyung w tej piosence błyszczy - tonacją dźwięków, barwą, ale przede wszystkim tym, jak uwalnia emocje śpiewając. Może to nawet dobry moment, żeby wstawić wersję z Bohyung za fortepianem.



Ma dziewczyna czucie i umie to sprzedać. W zasadzie wszystkie wokalistki ze Spica to materiał na solistki, ale Bohyung pokazuje, że jest gotowa tu i teraz. Trzeba pochwalić B2M Ent. za śmiałą, ale słuszną decyzję co do debiutu i co do repertuaru.

Śmiałą tym bardziej, że najbardziej specyficzną decyzję podjęto w wypadku tekstu. Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<. Ekspiacja kobiety, która niesłusznie porzuciła swojego mężczyznę - to nie jest typowy motyw kpopowych nagrań i nie mam pojęcia jak to się sprzeda. Trzeba pamiętać, że rynek napędzają głównie ludzie młodzi i bardzo młodzi, w dodatku przyzwyczajeni do paszy o konkretnym smaku.

A ja głupi zupełnie zignorowałem jak bardzo nietypowy jest ten tekst i poszedłem typową drogą zabierając się za teledysk. Śpiewa dziewczyna? Śpiewa. Jest dziewczyna w teledysku? Jest, co prawda nie Bohyung tylko Narae (też ze Spica), ale jest. Kto jest głównym bohaterem klipu? Dziewczyna. Błąd!

Patrząc na teledysk widziałem dziewczynę, której facet coś robi, z którą coś się dzieje. Zagubiłem się w tych wszystkich pytaniach o powiązanie zniszczonego pokoju z pożarem. Szukałem jakiegoś fabularnego spoiwa, jakichś śladów, które pozwoliłyby poskładać fragmenty potłuczonej całości. To kompletnie nie tak. Olśnienie naszło mnie patrząc na scenę z lampą, która od początku wydawała mi się kluczowa, choćby dlatego, że oddziela dwie fazy teledysku.

Przed zgaszeniem światła kobieta doznaje miłosnych uniesień, choć nie wygląda na to, by ktoś jej towarzyszył. Z drugiej strony ujęcia przedstawione są tak, że obecności drugiej osoby nie można całkiem wykluczuć. Kiedy światło wraca, dziewczyna staje się ofiarą przemocy, a facet wpada w szał. Co dzieje się pomiędzy? W świetle stoi dziewczyna, a z mroku wyłania się mężczyzna, obejmuje ją, po czym znika, ponownie wyłania się, by po chwili zniknąć raz na zawsze i zostawić ją samą.

Tak to może wyglądać, kiedy patrzy się na to ze złej perspektywy. Jedno proste pytanie - kto gasi i zapala światło? Mężczyzna. Czyje jest więc widzenie zawarte pomiędzy tymi dwoma momentami? Też mężczyzny. Tak jak i w całej reszcie teledysku, tak i tu bohaterem jest mężczyzna, a sceny z kobietą są czymś pomiędzy symboliką a wyobraźnią bohatera.

Z grubsza, pierwsza część - do zgaszenia światła - pokazuje porzuconego faceta, któremu każdy drobny detal przypomina o kobiecie. Ponieważ to on został porzucony, z początku odczuwa przede wszystkim stratę i wzmożone pożądanie do tego, co stracił. Próbuje zrozumieć czemu to się stało, ale wciąż nie może przestać kochać.

Wystarczy spojrzeć na to jak widzi ją w swoich marzeniach - nawet jeżeli jest smutna, to wciąż czysta, piękna. Same dręczące go myśli można interpretować na dwa sposoby. Ponieważ sceny z kobietą są tak wykadrowane, że nie widać kto jest przy niej, bohater może marzyć o niej, ale równie dobrze może mu ona stawać przed oczami z tym, dla którego go porzuciła.

W końcu bohater gasi światło i oddaje się zupełnie swoim myślom. Marzy o niej, lgnie do niej jak ćma do światła, ale jednocześnie kiedy tylko jej dotyka coś jakby go odpychało, parzyło. Walczy sam ze sobą zastanawiając się, czy kochać ją dalej pomimo tego, co zrobiła. Ostatecznie decyduje się ją zostawić i zniknąć w mroku, co jest równoznaczne z wyrzeczeniem się tej miłości.

Zapala światło. Decyzja została podjęta - decyzja, która otwiera drzwi wszystkim złym emocjom, które do tej pory były tłumione przez miłość, którą czuł. Przed chwilą ją kochał, teraz nienawidzi. W amoku niszczy wszystko, co należało do niej, bo to przynosi mu wizję zniszczenia jej samej, wierzy, że to pozwoli mu zniszczyć wspomnienia o niej. Warto zwrócić uwagę, że teraz w jego marzeniach sama dziewczyna wygląda inaczej - jest brudna, upokorzona, a pokój wokół niej jest znacznie bardziej mroczny.

W przypływie szału, a może szalonej konsekwencji, bohater porywa się sam na siebie - w końcu też do niej należał. Zaciska pętlę wokół własnej szyi przedstawiając sobie, że tak naprawdę wyciska resztki życia ze swojej byłej. Ale to też nie przynosi ukojenia. Każdy zadawany cios przynosi cierpienie jemu samemu, ale przynajmniej pozwala rozładować gniew - dzieło zniszczenia nie przynosi mu ukojenia, a jedynie nieco spokoju.

Scena z papierosem jest niejednoznaczna, bo trudno stwierdzić czy jest trzecim aktem tego dramatu, czy jedynie dokończeniem poprzedniego? Możliwe, że jest to symbol chwili przemyślenia, podjęcia ostatecznej decyzji, czy też znalezienia skutecznego sposobu na zabicie wspomnienia o kobiecie, ale może to być też zwieńczenie dzieła zniszczenia, bo nie od dziś wiadomo, że zemsta najlepiej smakuje na chłodno.

Najciekawsze jest jednak zwieńczenie samego teledysku - głowa dziewczyny zaglądająca przez drzwi i obraz wycieńczonego, zdruzgotanego mężczyzny. Tu dopiero jest pole do popisu przy interpretacji. Czy to próba pokazania, że to wszystko jest wizją w głowie kobiety, a może ma symbolizować coś zgodnego ze słowami piosenki, czyli kobietę widzącą spustoszenie jakie poczyniła i "bezgłośnie" przepraszającą? Przychylałbym się do tej drugiej opcji, choć jest też trzecia. Ten obraz może też symbolizować, że choć mężczyźnie wydaje się, że zniszczył wspomnienie, że się uwolnił, to jej widmo wciąż gdzieś tam czyha za drzwiami i nadal będzie go truć.

Tak czy inaczej to kawał dobrego teledysku. Powyżej skupiłem się na treści tego obrazu, ale trzeba przyznać, że sama forma jest równie dobra, a może nawet lepsza. Obraz sam w sobie jest po prostu intrygujący i nakręcony w sposób misterny, z wielką dbałością o detale i ich ekspozycję. Przynajmniej w kilku sekwencjach olśniewa mnie oświetlenie zastosowane na planie, które wydobywa tak dużo głębi z monochromatycznej palety. Do tego naprawdę inteligentna praca kamery i świetna mimika aktorów sprawiają, że obraz jest urzekająco klimatyczny.

Jakby tego było mało, obraz jest zgrany z dźwiękiem poprzez montaż, także kolejne przebitki i przejścia dodatkowo akcentują - lub są akcentowane, zależy jak spojrzeć - dźwięki i wersy piosenki. A że sam utwór to bardzo dobra kompozycja w równie dobrym wykonaniu, całość jest jedną z ciekawszych tegorocznych produkcji. Choć muszę też przyznać, że we wszystkich aspektach tego projektu dostrzegam coś jakby naumyślnie niszowego, co z jednej strony pomaga budować klimat całości, ale z drugiej ogranicza "wow factor" tak ważny w popie.

4 komentarze:

  1. No,w końcu wszystko nabrało sensu!
    Do tej pory z pierwszą częścią teledysku nie miałam żadnych problemów,problem pojawiał się zawsze przy tej nieszczęsnej scenie z zgaszonym światłem.Wmawiałam sobie że po tym fragmencie mężczyzna przypomina sobie co dalej działo się w ich związku,że zabił dziewczynę i teraz tego żałuje,nie wie co ze sobą zrobić.Jednak w momencie kiedy zaczynał niszczyć obraz traciło to dla mnie sens,dodać do tego zagadkową,środkową scenę kiedy wraca i opuszcza swoją ukochaną,i już kompletnie nie miałam pojęcia jak odczytywać ten teledysk.

    Przyznaje że generalnie jestem słaba w interpretacji teledysków,ale zazwyczaj miałam jakąś,może nie najlepszą,ale zawsze swoją interpretacje.Tutaj nie mogła wymyślić nic do czego mogłabym się przekonać.Czytając Twoją recenzję wszystko się rozjaśniło,więc dziękuję,bo w końcu nie będę musiała oglądać tego teledysku kilka razy dziennie,żeby odnaleźć jego sens.Chociaż właściwie to i tak będę to robić,bo jest ciekawy i dobrze zrobiony,oprócz tego piosenka równie świetna,co daje nam połączenie idealne,tym bardziej że jako całość zostały świetnie ze sobą zgrane.
    W ogóle to czytając Twoje recenzje prawie zawsze czuje się trochę głupio,myśląc dlaczego ja nie mogę zobaczyć tego wszystkiego co Ty.Szczególnie poczułam się tak przy recenzji Bad Man,które nagle okazało się być naprawdę dobrym teledyskiem,nie tylko świetnie nakręconym.

    Dziękuję za Twoją ciężką pracę i oby tak dalej :) Gdyby nie ty,to większość teledysków byłaby dla mnie czarną magią i miesiącami męczyły by mnie pytanie "o czym to jest?",to nie żart,do dziś zastanawiam się o czym właściwie jest teledysk Infinite - The Chaser...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, ale bez przesady - jakąś alfą i łamagą nie jestem ;) Np. w wypadku takiego "Bad Man" wcale nie jestem w stu procentach przekonany do mojej interpretacji. Tutaj też autentycznie nie wiedziałem, o co chodzi, do czasu kiedy nie odtworzyłem sobie tego klipu w trakcie pisania tekstu i mnie olśniło.

    Co do Infinite. Na boysbandach się tak nie znam - jak się nie załapię na klip w pierwszym tempie, to już raczej do niego nie wracam. Czy "The Chaser" to jest to z gościem, który siłą woli kieruje pociskami? Chyba oglądałem taki klip jednym okiem kiedyś i wydaje mi się, że to jest właśnie Infinite. Szukałem chyba ich "scorpion kicka" i dlatego nie zagłębiałem się w sam teledysk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o kierowanie pociskami siłą woli,to chodzi raczej o MBLAQ - It's War :)

      "The Chaser" trudno mi właściwie opisać o czym jest.Zaczyna się od momentu kiedy jeden z członków zespołu jest w samochodzie,który to,powiedzmy uległ wypadkowi.Potem mamy jakiś pościg,ujęcia z tańcem i potem chyba coś z jakimś kluczem (który pojawia się też na początku),nie wiem jak to opisać,w każdym razie są w miejscu które mi kojarzy się z labiryntem lub pułapką,jednak nie wiem dokładnie co to.
      Natomiast "scorpion dance" jest w układzie do piosenki "BTD" i tak jak sam teledysk jest ciekawy,to jeśli chce się zobaczyć właśnie tę konkretną figurę to lepiej oglądać występ na żywo lub filmik z prób,bo moim zdanie w dance version nie robi takiego wrażenia :)

      A,i dalej będę Cię wychwalać.To znaczy,nie twierdzę że jesteś geniuszem,nie ma tak dobrze.Wydaje mi się że Twoje recenzje robią na mnie takie wrażenie,ponieważ podchodzisz do wszystkiego zupełnie inaczej niż ja,przez co twoje przemyślenia na dany temat również różnią się od moich,a tekst na tym zyskuje,bo nie jest tak że czytam coś,o czym sama już pomyślałam,w dodatku w dokładnie ten sam sposób.Poza tym,nie jest też tak że jest to irytujące,bo wszystko starasz się uzasadnić i skupiasz się na tym co opisujesz,co o tym myślisz,a nie na tym kto to przeczyta i jak on o tym pomyśli.Niestety nie raz trafiałam na blogi gdzie ktoś pisał że jego zdaniem jakaś tam piosenka jest dobra,a każdy kto myśli inaczej jest głupi i trzeba go spalić na stosie,przez co połowa tekstu skupiała się na tym jacy to ludzie są okropni i się nie znają,zamiast na przedmiocie recenzji.

      Usuń
    2. Co do "scorpion dance", to naturalnie, że lepiej obejrzeć w trakcie występu, ale ja widziałem tylko gif-a i nie wiedziałem jak nazywa się piosenka ani nawet ta figura. Więc na szybko przeglądałem ich teledyski w poszukiwaniu tej figury, żeby potem poszukać występów z piosenką. Wydawało mi się, że to wtedy mignął mi ten klip z pociskami, ale albo mignął mi przez przypadek, albo mignął mi kiedy indziej, bo wydaje mi się, że masz rację z tym MBLAQ.

      Co do "The Chaser", to pewnie "zbadam sprawę" w najbliższym czasie, bo niestety jestem z natury dociekliwy ;) .

      Ja nie palę na stosie. Eliminuję swoich przeciwników po cichu. Wolę dół z wapnem. Nie dość, że wychodzi taniej i można wielokrotnie korzystać, to jeszcze mniej się rzuca w oczy ;)

      Usuń