poniedziałek, 4 lutego 2013

Shin Cho-i - Bad (Berlin OST)

Dzisiaj coś nietypowego. Normalnie piosenki soundtrackowe mnie nie interesują - to muzyczne chałtury, nierzadko niepowiązane z twórczością artysty, stworzone jedynie dla połączenia kolejnego znanego nazwiska z tytułem filmu. Tym razem jest nieco inaczej. Wokalistka (tak, tę piosenkę śpiewa kobieta), która wykonuje ten utwór to debiutantka, uczestniczka telewizyjnego show "The Voice of Korea".

Co oprócz artystki jest takiego wyjątkowego w tym nagraniu? Właściwie wszystko. Piosenki świetnie się słucha, na klip, będący przedłużonym trailerem filmu, świetnie się patrzy. A i tak wspomniane "wszystko" schodzi na drugi plan wobec niezwykłej barwy głosu Shin Cho-i.



Może to po prostu mój rodzaj kina, ale ja po obejrzeniu tych dwóch minut migawek, chciałbym ten obraz zobaczyć na dużym ekranie bez konieczności kosztownego przelotu do Korei. Oczywiście jest to tylko rozbudowany zwiastun filmu, ale te kilka scenek dało mi przedsmak filmu wypełnionego akcją. Nieco przesadzone sceny walki, strzelaniny, pościgi - to prawie wszystko, co powinien mieć klasowy film z pogranicza kina akcji i szpiegowskiego thrillera. Ale to, co przykuwa moje oko to doskonałe zdjęcia, których nie powstydziłyby się produkcje rodem z Hollywoodu. Ta kamera żyje, podąża za kluczowymi detalami, nadaje tonu poszczególnym scenom i decyduje o tym, że całość jest efektowna. No i szersze plany przepięknie akcentują berlińską zabudowę.

Pocieszam się tym, że film w lutym trafi do dystrybucji także w USA (pod tytułem "The Berlin File"), więc prędzej czy później, takimi czy innymi kanałami będzie dostępny w wersji zrozumiałej dla kogoś nie władającego koreańskim. Przy pomyślnych wiatrach może nawet zawita do polskich kin, choćby na jakimś festiwalu.

O piosence napisałem na razie niewiele, a to dlatego, że całość jest nieco dłuższa niż dwie minuty zaprezentowane powyżej.



Dla mnie najlepszym wyznacznikiem jakości jest to, że słucham tego kawałka raz za razem, bez znudzenia, nie potrzebując do tego towarzystwa żadnego wideoklipu. Kompozycja nie jest może oszałamiająca, ale świetnie oddaje nastrój napięcia i narastającego gniewu, nie będąc przy tym nadmiernie ciężką dla uszu. Brzmienie zmierza raczej w kierunku ścieżek dźwiękowych podobnych produkcji zachodniego pochodzenia. Można dosłyszeć nieco podobieństw do nut towarzyszących przygodom Jamesa Bonda i Ethana Hawke'a (Mission Impossible), ale nie dość, by piosenka nie brzmiała oryginalnie. Bardzo podoba mi się, że na ogólną rytmiczną ramę nałożonych jest wiele różnorodnych akcentów wygrywanych na dość szerokiej gamie instrumentów. Przez to utwór może być bardzo zmienny i ciekawy bez oddalania się od motywu przewodniego.

Nie mogę też nie wspomnieć o wyjątkowym, głębokim, lekko ochrypłym głosie Shin Cho-i. Tak naprawdę to on nadaje charakteru tej piosence. Podoba mi się też to, że przy takich parametrach głosu wokalistki, muzycznie utrzymano się z dala od stylistyki kojarzonej z Adele, stawiając nawet na rap. Uniknięto w ten sposób niepotrzebnych porównań. Na zakończenie dodam jeszcze, że tekst piosenki też należy do tych raczej dobrych, jego tłumaczenie można znaleźć >>TUTAJ<<, choć chyba ogranicza się ono do wersji dwuminutowej.

POSTSCRIPTUM
To jeszcze wykonanie live.



BONUS
Shin Cho-i podczas przesłuchania w "The Voice of Korea".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz