poniedziałek, 17 czerwca 2013

Ivy - I Dance (feat. Yubin)

Bogowie, ale się tego nazbierało przez miniony tydzień. Mam już z 4 czy 5 piosenek do opisania, a przecież w tym tygodniu szykują się następne interesujące premiery. Ba, wszystko wskazuje na to, że przyszły tydzień też będzie miał coś ciekawego do zaoferowania, i jeszcze następny...

Prawda jest taka, że na koreańskim rynku jest już tak wielu wykonawców, że bezkolizyjna rotacja wydaje się niemożliwa - jedna duża premiera musi zachodzić na drugą, czasem nawet na kilka. Rok ma tylko 52 tygodnie z hakiem. A przecież cały czas nie dość, że mamy debiuty nowych grup i solistów, to jeszcze ich bardziej doświadczone koleżanki i koledzy wcale nie myślą o schodzeniu ze sceny.

Jednak takie bogactwo wzmaga też konkurencję, a to z kolei wspomaga pomysłowość twórców. Oczywiście jest też sporo sztampy i pewnych podgatunkowych norm. Ale od czasu do czasu ktoś musi wyskoczyć z czymś świeżym, albo przynajmniej pomysłowo wykonanym.

Tak się składa, że obok premier After School i Sistar, którym poświęciłem cały miniony tydzień (główny wpis >>TUTAJ<<), pozostałe nagrania zaprezentowane w tamtym czasie należą właśnie do tych pomysłowych. Na bohaterkę dzisiejszego wpisu wybrałem Ivy. Między innymi dlatego, że jest ona wystarczająco uznaną marką w k-popowym światku, by myśleć o wtrąceniu się w pojedynek dwóch topowych żeńskich formacji. W dodatku jej nowe nagranie wydaje mi się naprawdę udane.



Bardzo ciekawa kompozycja. Miesza klimatycznie zaaranżowane tango, pełne dramatycznych dźwięków instrumentów smyczkowych, z nowoczesnym, elektronicznym beatem. Przy czym ciekawy jest nie tylko sam pomysł, ale i jego wdrożenie. O ile beat i niższa część partii instrumentalnych przez całą piosenkę z grubsza biegną swoim torem, o tyle w wierzchniej warstwie kompozycji jest sporo dynamiki pomiędzy podkładem a linią wokalu.

W pierwszej części utworu akcenty instrumentalne i wokal naprzemiennie zostawiają dla siebie miejsce. Jednocześnie ta rozdzielona forma współpracy między wokalem i tłem sprawia, że wokalistka ma dużo miejsca i swobody na interpretowanie swojej partii, bo nic nie ogranicza przebiegu melodii jaki obierze. Jednak nawet tak ciekawy pomysł rozciągnięty na dwie minuty musiałby stać się monotonny, więc piosenka robi ukłon w stronę konwencjonalnej popowej budowy.

W pierwszej części utworu mamy do czynienia z klasyczną budową zwrotka-przejście-refren. Zwrotka jest tą częścią piosenki, gdzie Ivy może pobawić się materiałem, który dostała. Jednak w przejściu zaczyna się nachodzenie partii wokalnych na instrumentalne i powolne wiązanie tych dwóch wątków w całość, której zwieńczeniem jest już całkiem zespolony refren. Wciąż podporządkowany pod głos wokalistki, ale jednak ograniczony podkładem.

Jednak na tym koniec konwencji, bo po dwóch minutach piosenka zaczyna się zmieniać. Najpierw wchodzi całkiem długi i całkiem sprawnie wykonany rap w wydaniu Yubin z formacji Wonder Girls. Rapowa wstawka nie jest może niczym nadzwyczaj ciekawym, choć jest to na pewno element dość niespodziewany w takiej kompozycji. Tym bardziej miło posłuchać, że został zgrabnie wkomponowany w całość. Bo z jednej strony nie kłóci się z pierwszą częścią utworu, choćby ze względu na nowocześnie brzmiący beat, a z drugiej strony gwarantuje o wiele płynniejsze przejście do drugiej części utworu.

Drugą część można by od biedy podciągać pod klasyczną konwencję popowego mostu i finału, choćby z racji tego, że na pewnym elementarnym poziomie to jest ta sama linia melodyczna. A jednak aranżacja drugiej części piosenki jest zaskakująca i w pewien sposób muzycznie satysfakcjonująca. Nie jestem jakimś fanem elektroniki, ale tutaj to stopniowe wypieranie instrumentalnego tanga przez nowoczesne, dynamiczne, elektroniczne brzmienie po prostu sprawia mi przyjemność.

Ale najfajniejsze w tym kawałku jest chyba to, że jego muzyczna odmienność nie jest pomysłem samym w sobie, ale idzie dalej i wiąże się także ze słowami utworu. Co znaczy "I Dance" chyba tłumaczyć nie muszę. Tłumaczenie jakim torem szło rozumowanie komponującego piosenkę JYP (tak, tego JYP, szefa JYP Entertainment, stajni m.in. Wonder Girls), kiedy kojarzył tango i elektronikę, również wydaje się zbyteczne. Mogę za to podrzucić angielskie tłumaczenie słów. Może nie powalają, ale jak na zwykły pop trzymają poziom. Znajdziecie je >>TUTAJ<<.

Teledysk też jest zgrabnie nakręcony, choć nie jest już aż tak ciekawy jak piosenka. Po prostu nie widzę w nim jakiegoś głębszego pomysłu, a przynajmniej takiego, który faktycznie wiązałby się z piosenką. Rozumiem, że różne formy niewoli i pęta oplatające uciekającą Ivy mają symbolizować jej powracającą tęsknotę, która nie pozwala jej normalnie żyć. Może to i zgrabne, ale trochę mało, żeby od razu chwalić. Lustra będące bezpośrednim nawiązaniem do tekstu to też miły akcencik, ale nic więcej.

A jednak teledysk jako wizualizacja do piosenki sprawdza się znakomicie. Głównie dlatego, że zaprezentowany obraz jest niezwykle plastyczny. Dobór kształtów, kolorów, kadrów, oświetlenia - określić to mianem bezbłędnego to chyba trochę mało. Ten teledysk ma swoją wyrazistą estetykę, która w dodatku genialnie wpasowuje się w brzmienie i klimat utworu.

Jeżeli miałbym się czegoś przyczepić wizualnie, to niektórych ubrań. Główna czarna suknia wokalistki - wygląda fajnie, ale kiedy w końcówce Ivy zaczyna bardziej żywiołowo tańczyć, wygląda trochę jak zakonnica, która próbuje być fajna. Pozostałe kreacje Ivy... Może jestem cynicznym, zboczonym starcem, ale jakkolwiek efektowne i zgrabne te kreacje by nie były, to zdają się być... Dobra, ja rozumiem - kobieta ma czym oddychać i nie musi z tego powodu chodzić w bezkształtnym worku po ziemniakach. Ale jedno nie starać się zakryć, a drugie robić specjalne, odkrywające wywietrzniki. No i ta stylizacja nie służy Yubin, ale spójność to spójność.

BONUS
Ivy - "I Dance" feat. Yubin of Wonder Girls @ Music Core 15.06.13


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz