Eh, spodziewałem się tego, ale postanowienie to postanowienie. Strasznie nie chce mi się pisać o nowym albumie Sistar i już teraz mam kilkugodzinną obsuwkę, która niechybnie sprawi, że tekst wskoczy z nową datą. Powód jest prosty - drugie pełne wydawnictwo tej rosnącej w popularność formacji jest po prostu nieciekawe. Nie nudne, nie złe - nieciekawe. Gdyby było naprawdę złe albo chociaż nudne, to mógłbym się nad nim poznęcać, a tak... Przesłuchałem je już z 5 razy, mózg mi się jeszcze nie rozpuścił, uszy nie zwinęły do środka i nie będę miał problemu jeśli przyjdzie mi przesłuchać je jeszcze raz. Tylko nie mam po temu żadnej motywacji i to jest prawdziwy problem.
No i jeszcze rozprasza mnie zajawka debiutu grupy Odd Eye. Dziewczyny mają zaprezentować się światu w piątek i teraz kombinuję jak tu zręcznie wepchnąć o nich wpis, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie warto. Ale to taka dygresja.
Jeżeli ktoś zastanawia się o co chodzi z pierwszym członem tytułu dzisiejszego wpisu, to na szybko przypomnę, że postanowiłem zadedykować ten tydzień dwóm powrotom znaczących żeńskich formacji - Sistar i After School. Wszystko wskazuje na to, że obie grupy będą ze sobą konkurowały o pierwsze miejsca na listach przebojów, a że obie grupy darzę sympatią, to postanowiłem poświęcić im nieco więcej miejsca. Po części zaczynam tego żałować, bo w tym i następnym tygodniu szykuje się natłok innych mniej i bardziej ciekawych nagrań, którym też wypadałoby poświęcić kilka zdań.
Dla przypomnienia założony przeze mnie kalendarz wpisów, który właśnie doczekał się pierwszej obsuwy.
10.06.13 - ważenie, czyli zbiór teaserów i przedpremierowych domysłów (poniedziałek) [>>TUTAJ<<]
11.06.13 - Sistar "Give it to me" recenzja teledysku i title-tracku (wtorek) [>>TUTAJ<<]
12.06.13 - Sistar "Give it to me" recenzja albumu (środa) [dzisiaj]
13.06.13 - After School "First Love" recenzja teledysku i title-tracku (czwartek) [>>TUTAJ<<]
14.06.13 - After School "Time's up!"(?) recenzja maxi-singla (piątek) [>>TUTAJ<<]
15.06.13 - pojedynek, czyli porównanie obydwu piosenek, klipów i występów (sobota) [>>TUTAJ<<]
Kluczę i kluczę, byle tylko nie pisać o meritum. Prawda jest taka, że mnie - osobiście - album rozczarował, jednak rozumiem też, że sporej części odbiorców może się spodobać. Problem z nim mam taki, że styl pozostałych piosenek na kompakcie ma się nijak do title-tracku. Piosenka "Give It To Me" to dynamiczny kawałek o lekkim posmaku disco, pełen dojrzałego, instrumentalnego brzmienia i celujący raczej w odbiorców w wieku 20-30. Album "Give It To Me" to zlepek mocno elektronicznych, nieco hałaśliwych piosenek pachnących gumą do żucia i celujących w różową demografię nastolatków.
Przy czym nie mogę powiedzieć, że piosenki na płycie są złe - wręcz przeciwnie, jak da im się szansę, potrafią wkręcić się w ucho, większość jest dosyć przebojowa. Ale nagrań autentycznie ciekawych, czy choćby oryginalnych, nie ma na płytce prawie wcale. Po zwalczeniu pierwszych oporów, nie miałem problemu z przesłuchaniem całego wydawnictwa, ale nie widzę sensu we wracaniu do tych nagrań - może z jednym czy dwoma wyjątkami.
Mam wrażenie, że ktoś w wytwórni porwał się z motyką na słońce. Powszechną praktyką wśród girls-bandów jest albo wydawanie mniejszych albumów - do sześciu, siedmiu piosenek - albo zapychanie pełnego albumu już sprawdzonymi singlowymi piosenkami, które wcześniej nie były częścią żadnego większego wydawnictwa. Sistar wydało kompakt z dziesięcioma nowymi nagraniami i mam wrażenie, że przyczyniło się to do miałkości całokształtu.
Jeżeli nie chce Wam się przebrnąć wraz ze mną przez cały album, to odsyłam Was do przesłuchania albumowej siódemki - "Crying" to obok tytułowego "Give It To Me" piosenka, którą bez zawahania mogę polecić do przesłuchania i z pewnością trafi na moją playlistę. Z pozostałych nagrań można zwrócić uwagę na szóstkę, ósemkę i dziesiątkę. No i intro jest świetne.
01. Miss Sistar feat. Double Kick, Joo Heon
Paradoksalnie, album zaczyna się nadspodziewanie ciekawie, atrakcyjnie i obiecująco. Minutowe intro z udziałem samych producentów samo w sobie jest warte posłuchania. Obok męskiej narracji stanowiącej sedno całego pomysłu i świetnie zagospodarowanych głosów dziewczyn z Sistar (głównie Hyorin), muszę zwrócić uwagę na przesympatyczny, funkowy, podparty instrumentalnymi akcentami, podkład, który swoją estetyką disco zapewnia całkiem zgrabne przejście do pierwszej pełnoprawnej piosenki na płycie.
02. Give It To Me
Tej piosence chyba nawet aż za dużo miejsca poświęciłem wczoraj przy okazji premiery teledysku. Zainteresowanych odsyłam >>TUTAJ<<. W telegraficznym skrócie - bardzo dobra, przebojowa piosenka, choć możliwe, że nieco zbyt szybka i zbyt głośna, by okupować pierwsze miejsca list przebojów całymi tygodniami. Jednak w pierwszym tygodniu promocji konkurencja będzie miała duży problem by przeskoczyć Sistar. Już w dwie godziny po premierze dziewczyny zanotowały z nową piosenką all-kill (symultaniczne pierwsze miejsce na listach Melon, Mnet, Olleh Music, Bugs, Soribada, Monkey3, Naver Music, Cyworld Music i Daum Music)
03. The Way You Make Me Melt feat. Geeks
Z jednej strony podoba mi się, że piosenkę o takim tytule Hyorin śpiewa swoją cieplutką barwą. Z drugiej strony ta piosenka jak dla mnie na dłuższą metę jest po prostu zanadto przesłodzona. Męskie głosy nie są tu żadnym poważnym kontrapunktem, a nie dość, że Hyorin jest tu aż za dużo, to głosy jej koleżanek zostały obrobione, by brzmieć podobnie. W ogóle nie uważam by gościnny występ Geeks służył tu czemukolwiek innemu jak nabijaniu popularności, ich partie nie są szczególnie ciekawie skomponowane ani atrakcyjnie wykonane. Natomiast melodia refrenu jest całkiem przyjemna. Niestety podkład ma za dużo elektronicznych szmerów-bajerów, które popychają całość w kierunku nielubianego przeze mnie wakacyjnego grania. Choć jak z większością piosenek na tym albumie, kiedy uszy się z nią osłuchają, to wydaje się nawet przyjemna. Angielskie tłumaczenie słów >>TUTAJ<<.
04. Bad Boy
Kwintesencja tego, czego nie lubię w tym albumie. To prosta, ale bardzo dobra i chwytliwa kompozycja. Niestety koszmarnie zaaranżowana. Rozumiem, że to również jest próba popchnięcia piosenki w stronę wakacyjnych klimatów, ale wyszedł z tego ohydnie tandetny, gumożujny pop. Pomimo tego, że całość jest zróżnicowana i bogata w dźwięki, to pozbawiona gustu. Tylko solidne wokale ratują tę piosenkę przed upadkiem w otchłań beznadziejnej tandety. Dla zainteresowanych tłumaczenie słów >>TUTAJ<<.
05. Summer Time
Znów letnie brzmienie, które w pierwszej chwili nawet kupuję. Otwarcie piosenki zapowiada zastrzyk pozytywnej adrenaliny na wakacyjny wieczór - prymitywny, ale efektowny elektroniczny podkład i niosący tę piosenkę, silny wokal Hyorin. Niestety gdzieś pomiędzy refreny wkradają się bardzo nudne i brnące donikąd zwrotki. Skreśl to, inaczej - w tej piosence wszystko poza refrenami, i wiodącymi do nich mostami Hyorin, jest słabe. Rap Bory jest skrajnie beznadziejny, a aranżacja, kiedy tylko opuszcza utartą ścieżkę z refrenu, znów staje się tandetnie przekombinowana. Słowa >>TUTAJ<<.
06. A Week
Znów letnie klimaty, ale tym razem podlane bardziej instrumentalnymi klimatami, przez co jestem w stanie nawet znieść te elektroniczne bajerki, które nawet nie rzucają się aż tak bardzo w uszy. Mocnym punktem kompozycji jest silny, nisko zawieszony beat i umiejętnie wpleciony bas. No i dla odmiany tutaj muszę pochwalić rap Bory. Trochę w tym zasługi zręcznej produkcji, ale nie mogę też odmówić samej raperce zręcznego wykonania swojej partii. Czuć i rytm, i charakter, a że Bora od strony barwy ma ciekawy głos, całość ładnie się klei. Słowa >>TUTAJ<<.
07. Crying
Pierwsza piosenka na płycie, która swoim klimatem nie odcina się od title-tracku. Jest to też zdecydowanie najlepsze nagranie obok tytułowego "Give It To Me". Przyjemna kompozycja z dobrym beatem, ciekawie wplecioną gitarą i bardzo zgrabnym przepływem, szczególnie w okolicach refrenu. Znów rap Bory nie jest zły, choć nie tak dobry jak piosenkę wcześniej. Podobnie jak w title-tracku, bardzo mocno punktuje tutaj Soyou.
Jednak ten utwór to przede wszystkim Hyorin. Pokaz możliwości tej dziewczyny, próbka jej fantastycznej barwy i ekspresji. Miód na uszy. W dodatku wygląda na to, że jest to też badanie terenu przez wytwórnię przed ewentualnym solowym debiutem liderki Sistar. "Crying" to jej pierwsze podejście do pisania słów piosenki. Wyszło całkiem nieźle, chociaż jeżeli porównanie do wymiotowania nie jest inwencją tłumacza, to trzeba odhaczyć drobny minusik. Angielskie tłumaczenie >>TUTAJ<<.
08. Hey You
Całkiem pomysłowe nagranie, które niestety zostaje zepsute przez aranżacyjną nadgorliwość w refrenie. Cały urok zwrotek sprowadza się do klimatycznego, elektronicznego minimalizmu, który ma w sobie nieco ładunku retro i coś z muzycznego żartu. Całość brzmi po prostu intrygująco i nawet oryginalnie. Niestety refren zostaje zapchany tandetnymi efektami, a ostatnie dźwięki refrenu w ogóle zalatują polskim weselem. Mimo to stawiałbym tę piosenkę po jasnej stronie mocy dlatego, bo jest czymś względnie świeżym i powiewem muzycznego życia na tej dość monotonnej płycie. Słowa >>TUTAJ<<.
09. If U Want
Piosenka, o której zapomniałem, że w ogóle jest na płycie. Z założenia miała chyba być pokazówką dla głosów Hyorin i Soyou. Od tej strony się sprawdza, zresztą w ogóle wokale są mocnym punktem tej kompozycji. Niestet wszystko oprócz nich jest niesamowicie sztampowe i nijakie. Nie dość, że takich nagrań jest na tony, to jeszcze znów aranżacja momentami zawodzi, czyniąc całość jeszcze łatwiejszą do zapomnienia. Ale winienie tylko aranżacji w tym wypadku byłoby błędem. Równą winę ponosi nawet efektowna, ale niezwykle pospolicie brzmiąca linia melodyczna refrenu. Słowa >>TUTAJ<<.
10. Up and Down
Słychać, że to kompozycja z importu, zupełnie inne brzmienie niż reszty płyty, pomimo zachowania letniego klimatu. Właśnie gdyby nie ten leciutki, letni klimat zwrotek, powiedziałbym, że melodycznie bardziej pasuje na jeden z b-side'ów After School. Ale muszę też przyznać, że Sistar bardzo dobrze odnalazło się w tej estetyce, szczególnie przyjemnie brzmi część refrenu śpiewana w niższej tonacji. Mój numer trzy na tym wydawnictwie. Słowa >>TUTAJ<<.
Płytę domyka instrumentalna wersja title-tracku, którą pozwolę sobie pominąć.
A już za chwilkę powrót After School.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz