Gorąca batalia, która elektryzuje przynajmniej męską część k-popowej widowni, właśnie nabrała dodatkowych rumieńców. Sistar ujawniło swój title-track wraz z teledyskiem i... Hm. Na pewno współczuję wszystkim płotkom i średniakom branży, którzy zaplanowali jakąś działalność na najbliższe tygodnie. Przebić Sistar, przy ich aktualnej popularności, z tą piosenką - będzie niezwykle trudno. A jednak ostateczny sukces kwartetu nie jest jeszcze przesądzony, bo w całej układance widać słabsze ogniwa.
Jeżeli chcecie jakiejś większej przedmowy przed tym klipem, odsyłam do wczorajszego wpisu >>TUTAJ<<. Na szybko przypomnę tylko, że "Give It To Me" to title-track drugiego albumu grupy Sistar, o którym więcej jutro. Za kompozycją znów stoi grupa Double Kick, która wyprodukowała także poprzedni przebój Sistar - "Loving U" (>>TUTAJ<<). Wygląda to także na trwalszy rozbrat z producentem kryjącym się pod pseudonimem Brave Brothers, który wcześniej ściśle współpracował z formacją i stał za jej innym zeszłorocznym hitem - "Alone" (>>TUTAJ<<).
Do wątku zmiany producenta jeszcze wrócę, ale najpierw teledysk. Warto podbić jakość, bo standardowe 360p bardzo lubi się z pikselami.
Wokół Sistar od niedawna kręci się jedno istotne pytanie. Pytanie proste, ale także fundamentalne i dla części fanów na pewno kontrowersyjne. Czy Sistar ma w ogóle rację bytu? Nie chodzi o to, że grupie brakuje fanów - wręcz przeciwnie, formacja jest na dobrej drodze na sam szczyt i dociera tam bez wsparcia żadnego z rynkowych potentatów. A jednak pytanie jest zasadne, bo wszystko, co dobre dla Sistar, do tej pory zaczynało się i kończyło na osobie Hyorin.
Kamieniem milowym dla formacji była pierwsza piosenka jej podgrupy - Sistar19, złożonej z Bory i właśnie Hyorin. Bora to ładna buzia, zgrabne ciałko i całkiem niezła tancerka, ale nie tylko śpiew, ale nawet rap idzie jej raczej mizernie (ma jeden czy dwa sposoby artykulacji, które tłucze we wszystkich nagraniach). Można dorabiać różne wizerunkowe teorie co do tego, dlaczego przyklejono ją w duecie do Hyorin, ale nie ma to większego znaczenia. W Sistar19 od początku chodziło o danie większego pola do popisu dla Hyorin i z pomocą jej talentu wokalnego i scenicznego, wyciągnięcie w górę całej głównej formacji. Pomysł chwycił i od "Ma Boy" (>>TUTAJ<<) zaczęła się wędrówka Sistar w górę drabiny popularności.
Jednak widać, że łby, które zmajstrowały tamten chwyt marketingowy, wciąż głowią się nad Sistar. I dobrze, bo bardzo zręcznie i w samą porę zareagowali na powstający problem. Brave Brothers nieco zbyt bardzo rozkochał się w głosie Hyorin. Jakoś go nie winię, bo uważam ją za świetną wokalistkę, ale jednak nie szło to w parze z interesami wytwórni. Już "Alone" (link gdzieś wyżej) było wokalnie zdominowane przez Hyorin. Ale tegoroczny przebój Sistar19 "Gone Not Around Any longer" (>>TUTAJ<<) to było już przegięcie. Niby duet, a w całej piosence Hyorin nie śpiewa bodaj czterech linijek.
To siłą rzeczy zaczęło rodzić pytania o zasadność istnienia formacji, której jedyną wartościową przedstawicielką jest, a przynajmniej wydaje się być, Hyorin. Wytwórni było to wybitnie nie w smak, bo koncepcja Sistar jeszcze nie została do końca wyeksploatowana, a odcięcie koleżanek od Hyorin mogłoby się dla całej trójki skończyć fatalnie. W dodatku Hyorin też nie wyszłaby korzystnie na zostaniu solistką. Wokalnie jest już gotowa, ale jako osoba wydaje się zwyczajnie za młoda na działanie solo. Na tak bogatym rynku nawet dla tak utalentowanej dziewczyny jest to dużym wyzwaniem. Nie wystarczy wyróżniać się na scenie, trzeba też umieć sprzedać się poza nią, a w tym względzie nie zauważyłem żeby Hyorin potrafiła zaistnieć. Jej czas jeszcze nadejdzie, może nawet wkrótce, a spadochron w postaci Sistar z pewnością okaże się pomocny.
Więc co takiego dokładnie stało się, że piszę jakby racja bytu Sistar została podtrzymana, a pytania o solową karierę Hyorin przestały być ważkie? Bora dalej wygląda, być może dalej tańczy i z całą pewnością nadal rapuje tak jak w każdej innej piosence z jej udziałem. Dasom wizualnie przekształciła się w jasnoskórego klona Hyorin, który wciąż ma problemy ze śpiewaniem bez wsparcia elektroniki, ale to i tak nie ma większego znaczenia, bo dziewczyna wśród internautów nosi piętno iljin* i nie wygląda na to, by miała się od niego uwolnić.
Hyorin to też nadal Hyorin - seksowna, przykuwająca męskie oko, ale przede wszystkim zachwycająca barwą i wokalnymi możliwościami. Chrypka, dołki, górki, falsety, rozpiętość skali, podparcie i wielka swoboda śpiewania. Dla mnie dziewczyna jest niesamowita.
No dobra, ale to nie są argumenty "za", raczej "przeciw". Więc jaki jest argument "za"? Soyou. Jest w tej piosence świetna. Na tyle na ile dostała na to szansę, pokazała kawał talentu. Z Hyorin trudno ją porównywać o tyle, że Hyorin jako powerhouse grupy, jej liderka i frontsmanka ma siłą rzeczy więcej miejsca dla siebie i dla swoich popisów. Ale Soyou nareszcie słychać, a słucha się jej z przyjemnością.
Przy czym to nie jest tak, że Soyou nagle przez noc wyrósł talent na strunach głosowych. Soyou potrafiła śpiewać już wcześniej tylko... Nie było tego słychać, bo ma bardzo podobną barwę głosu do Hyorin, ale nieco niżej zawieszoną. Dwa podobne matowe głosy, ale u Hyorin coś tam ćwierka, coś świdruje i kiedy zaczynają śpiewać razem, głos Hyorin natychmiast okazuje się dominujący i lepiej słyszalny, podczas gdy Soyou wypełnia tło.
Kwestia produkcji. Wcześniej Soyou często robiła za tło dla Hyorin, w nowej piosence została wyeksponowana, otwiera pierwszą zwrotkę i natychmiast rzuca się w oczy i uszy. A trzeba przyznać, że przy okazji bycia ciekawym głosem, jest to też kawałek zgrabnej, nawet wysokiej (jak na Azjatkę) dziewczyny. A na potrzeby nowych promocji jeszcze bardziej zadbała o sylwetkę, która teraz wygląda naprawdę imponująco. Nie będę osadzał w tekście, ale rzucę linkiem do ciekawego zdjęcia >>LINK<<.
Co do samego utworu to ogólnie rzecz biorąc jestem na tak, i to bardzo. Choć mam pewne zastrzeżenia. Bardzo podobają mi się smyczkowe inspiracje disco i zręcznie zbudowana na nich, bardzo dynamiczna i dość nowocześnie brzmiąca piosenka. Z jednej strony główna część refrenu jest szalenie prosta, z drugiej jest to olbrzymi atut, bo ten fragment można oczywiście zaśpiewać, ale nie ma też problemu, kiedy ktoś mniej utalentowany go sobie wykrzyczy w tłumie. To jest ten fragment piosenki, który wszyscy słuchający będą wykonywali razem z piosenkarkami.
W dodatku refren wydaje się składać na lwią część piosenki, choć jest to raczej zasługą bardzo dużej dynamiki nagrania niż faktycznej dysproporcji pomiędzy segmentami. Jeżeli mówimy o masowych przebojach, dominująca rola refrenu zawsze jest czymś pożądanym. Ale trzeba też pamiętać, że oprócz prostego, chwytliwego refrenu, piosenka ma też dużo popisowych wokalnie, bardzo zgrabnie zaśpiewanych wersów.
Jednak tutaj kończy się wystawianie laurki, bo - jak już wspomniałem - mam do tego kawałka pewne zastrzeżenia. O ile pierwsze przesłuchania były rewelacyjne, o tyle z czasem mój entuzjazm oklapł. Poprzednie nagrania grupy były przebojami między innymi dlatego, że zostały utrzymane w średnim tempie, które świetnie sprawdza się w radiu, nie przeszkadza w pracy - ogólnie rzecz biorąc, kiedy słuchacz przywyknie do piosenki, średnie tempo nie absorbuje. Ta piosenka jest bardzo dynamiczna i poza refrenem dość mocno zróżnicowana w brzmieniu. Jest głośna, a nie jest szczególnie taneczna. Dążę do tego, że na dłuższą metę, pomimo tego, że teraz słucha mi się jej przyjemnie, ta piosenka może słuchacza zmęczyć.
Co do teledysku mam znacznie bardziej mieszane uczucia. W żadnym razie nie jest zły, na dziewczyny patrzy się bardzo przyjemnie. Estetyka też jest miła dla oka. Montaż pasuje do tempa i natury piosenki. Tylko... Nie widzę związku pomiędzy brzmieniem i wyglądem. Wygląd jest zainpirowany rewią, burleską. Brzmienie to raczej disco, piosenka jest za szybka i "śliska" w brzmieniu na duży rewiowy numer...
Inna sprawa, że wideoklip mówi bardzo, bardzo niewiele o choreografii, która będzie towarzyszyła utworowi. Żeby wizuualnie oddać naturę utworu, korzystano z bardzo licznych przebitek, a to nie służy pokazywaniu układów tanecznych. Dlatego też realizatorzy nawet niespecjalnie próbowali pokazywać taniec, raczej koncentrując się na przebitkach na dziewczyny w różnych stylizacjach. Podejrzewam, że do piosenki przygotowano jakiś solidny kawał układu, bo Sistar od pewnego czasu z tym właśnie się kojarzy. Możliwe też, że obręcz na której siedzi Bora okaże się czymś więcej niż tylko rekwizytem. Ale to tylko domysły, a na dziś w rewiowym teledysku tańca i innych popisów jest raczej niewiele.
Do tematu na pewno jeszcze wrócę w tym tygodniu w taki czy inny sposób. Na razie temat tej piosenki zamykam. Jutro rozprawię się z resztą nowego albumu grupy, choć co napiszę - sam jeszcze nie wiem, bo celowo przesłuchanie wydawnictwa odłożyłem na później. A w czwartek i piątek After School. Na dziś zakładam, że całą serię zamknę w sobotę bezpośrednim pojedynkiem na punkty, ale wciąż zastanawiam się, czy występom nie poświęcić odrębnego wpisu. Wtedy temat przeciągnąłby się do niedzieli. Na ten moment plan działania wygląda tak:
10.06.13 - ważenie, czyli zbiór teaserów i przedpremierowych domysłów (poniedziałek) [>>TUTAJ<<]
11.06.13 - Sistar "Give it to me" recenzja teledysku i title-tracku (wtorek) [dzisiaj]
12.06.13 - Sistar "Give it to me" recenzja albumu (środa) [>>TUTAJ<<]
13.06.13 - After School "First Love" recenzja teledysku i title-tracku (czwartek) [>>TUTAJ<<]
14.06.13 - After School "Time's up!"(?) recenzja maxi-singla (piątek) [>>TUTAJ<<]
15.06.13 - pojedynek, czyli porównanie obydwu piosenek, klipów i występów (sobota) [>>TUTAJ<<]
* Aha, miałem wyjaśnić co to ten nieszczęsny iljin. Pierwotnie określenie stosowało się do ludzi mafii, szeregowych żołnierzy przestępczego półświatka. Dziś to na wpół slangowe określenie na młodzież, która w szkole zamiast uczyć się, koncentruje się na imprezach, ciuchach i popalaniu fajek. Patrząc na to od tej strony, Polska to kraj iljinów. Jednak, sądząc po internetowej nienawiści w stosunku do zjawiska, istnieją takie miejsca na świecie, gdzie wciąż takie podejście do życia i nauki spotyka się z poważną presją otoczenia. I dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz