czwartek, 16 stycznia 2014

AOA - Miniskirt

Ace of Angels to grupa, której od dawna przyglądałem się ze sporym zainteresowaniem. Niestety z każdą kolejną premierą moje zainteresowanie zdaje się topnieć w oczach. Oryginalny pomysł na grupę, który sprawiał, że ten projekt tak bardzo się wyróżniał został niemal calkowicie zarzucony na rzecz kpopowej sztampy. Gdyby chociaż ta sztampa była wysokiej próby...

Formuła AOA to skomplikowana sprawa. Samo AOA to 7 śpiewających i tańczących dziewczyn, ale wewnątrz zespołu wydzielona jest także grupa AOA Black, która jest poprockowym girlsbandem liczącym sobie 5 dziewczyn, przy czym perkusistka nie pojawia się w siedmioosobowym AOA. Siłą rzeczy ten pomysł z początku ciągnął zespół w stronę instrumentalnych nagrań z charyzmatycznymi wokalami, popychającymi grupę muzycznie delikatnie w kierunku rocka, nawet kiedy na scenie występowało taneczne AOA.

Od początku w grupie było trochę zadziorności, dużo pozytywnej energii i żywiołowości, które szły w parze z lekko dziewczęcym, ale nie przesłodzonym wizerunkiem zespołu. I nagle w zeszłym roku ktoś stwierdził, że czas na zmiany. Najpierw AOA Black zaprezentowało "urocze" "MOYA" (>>TUTAJ<<), które było najzwyczajniej w świecie nudne. Potem powróciło samo AOA z "Confused" (>>TUTAJ<<) i nowym, seksownym wizerunkiem, który zdaje się być dalej ciągnięty w "Miniskirt".

I tutaj zaczynają się problemy. Nie bardzo wiem, co FNC Entertainment chce osiągnąć. Tak, dziewczyny z AOA są bardzo ładne, ale to niekoniecznie ten rodzaj urody, który idzie w parze z ostrzejszymi wizerunkami. W dodatku dziewczyny nie mają takiego wzrostu żeby konkurować z After School czy 9MUSES w kategorii śpiewające modelki, a wytwórnia z seksownością też nie idzie na całość, więc sukcesu Sistar i Girl's Day, opartego o bardzo śmiały - momentami nawet nieco szmatławy - wizerunek, z pewnością nie powtórzą.

Wytwórnia wpycha AOA gdzieś tam w okolice takich grup jak Rania, Rainbow czy Dal Shabet... Tylko czy to jest dobry pomysł? Odgapianie wizerunku od grup z trzeciej czy nawet czwartej ligi? Szczególnie kiedy na starcie było się chwalonym za wniesienie powiewu świeżości na rynek? Może... Tylko finalny produkt musiałby trzymać wysoki poziom jakościowy, a tutaj...



Ziew. Dziewczyny są bardzo ładne - to jedyne ciepłe słowa pod adresem tego projektu. Biorąc pod uwagę, że nie jest to debiut grupy ani pierwszy comeback - że odbiorcy z grubsza wiedzą już, że na dziewczyny miło się patrzy - nawet to przestaje być poważnym atutem. Na dobrą sprawę nie ma o czym tutaj pisać, a kolejne linijki wychodzą spod moich palców jedynie jako wyraz rozczarowania.

Muzyka jest beznadziejnie nudna i nijaka, aż nie chce mi się wierzyć, że kompozycja wyszła ze studia Brave Sound. Kto wie, może tam też przyjmują stażystów? Jest to tym większe rozczarowanie, jeżeli weźmie się pod uwagę fakt, że AOA ma naprawdę dobre głosy - tutaj jest komu śpiewać, tylko nie ma czego. Na tym tle przeciętny tekst wygląda nawet rozsądnie, chociaż pewnie to i tak przejaw litości z mojej strony, bo podskórnie i do tekstu wcale nie jestem przekonany. Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<.

Wizualnie... Dziewczyny są ładne, pisałem o tym? Okej stylizacje są całkiem fajne w tym sensie, że nie szkodzą jakoś wokalistkom, niektórym nawet służą, nie są jakieś wulgarne i pewnie nawet zwróciłbym na tak ubraną dziewczynę uwagę na ulicy. Jednak mierząc miarą teledyskową, nie jest już tak różowo. Wręcz przeciwnie, kreacje wypadają wprawdzie w miarę stylowo, ale i niezwykle nudno i nieoryginalnie. A miałka, wyrobnicza praca kamery w niczym tu nie pomaga. Do tego zgranie obrazu z brzmieniem jest znikome. Oczywiście jest też obowiązkowy zestaw wanna + samochód. Tym razem przynajmniej nie w tym samym pokoju.

Jakby tego wszystkiego było mało, ktoś wpadł na pomysł, żeby do teledysku przemycić wiosenne motywy. Okej, może by to w czymś pomogło, pod warunkiem, że mielibyśmy marzec i z niecierpliwością wyczekiwalibyśmy nadejścia wiosny. Ale mamy styczeń, zima dopiero się rozkręca, z tego, co wiem - także w Korei (Seul jest średnio cieplejszy od Warszawy o jakieś 4 stopnie Celsjusza, ale przebieg temperatur ma identyczny).

"Miniskirt" to dla mnie porażka na całej linii.Wytwórnia może się cieszyć, że w tym tygodniu niewiele się dzieje na rynku, więc może ktoś zauważy tę piosenkę. Sam jestem zdziwiony, że poświęciłem jej aż tyle miejsca. Gdyby nie to, że liczyłem na coś lepszego, pewnie bym sobie odpuścił ten wpis, a tak chociaż rozczarowanie służyło mi za motywację. Sęk w tym, że jeżeli AOA rozczaruje mnie jeszcze raz, pewnie wzruszę ramionami i dam sobie spokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz