Trochę zbierałem się do tego tekstu, ale nic na to nie poradzę - debiut Rainbow Blaxx to kawałek ciastka, który trudno ugryźć. Nie dość, że sam projekt to temat rzeka i studium przynajmniej kilku trendów panujących na kpopowym rynku, to jeszcze samo sedno - muzyka, teledysk i choreografia nie mogą pozostawić widza i słuchacza obojętnym.
Zacznę od nudniejszej(?) części tego wpisu czyli całej tej rynkowej podbudowy. "Cha Cha" to piosenka z jednej strony debiutancka, z drugiej strony śpiewające ją dziewczyny na rynku nie są nowymi twarzami. Jak łatwo się domyślić, Rainbow Blaxx to nic innego jak formacja Rainbow w zawężonym składzie, konkretniej podgrupę tworzą Hyun Young, Jae Kyung, Seung Ah i Woo Ri.
Wydzielanie podgrup jest dosyć dziwnym trendem na kpopowym rynku, który szczególnie "kwitł" w pierwszej połowie minionego roku. Niby manewr wydaje się przemyślany i z biznesowego punktu widzenia logiczny. Bierze się liczną formację i zawęża się jej skład żeby móc bardziej wypromować poszczególne jednostki, przy okazji próbując innego repertuaru. Tak jest w teorii...
W praktyce jedyną naprawdę udaną podgrupą - przynajmniej po żeńskiej stronie sceny - jest Orange Caramel. Już słyszę głosy oburzenia, dlatego śpieszę tłumaczyć. Możliwe, że Orange Caramel swoją popularnością już przebiło macierzystą formację, a z całą pewnością wypromowało trzy dziewczyny, które w momencie tworzenia podgrupy były najmniej znanymi twarzami w After School. Warto też zwrócić uwagę na naprawdę poważną redukcję liczby członkiń - AS liczyło sobie w porywach do 9 osób, a OC to tylko tercet.
Ponadto Orange Caramel wizerunkowo odeszło bardzo daleko od tego, co prezentuje poważne, uwidzicielskie After School, idąc w kierunku... Humorystycznego lateksowego cosplayu? Nieważne jak to nazwę, wizerunek OC jest po prostu oryginalny, tak jak i ich kandyzowana, ale przystępna muzyka. Jednak najważniejsze w tym projekcie jest to, że wytwórnia autentycznie postawiła na tę grupę - dziewczyny promują jako OC przez cały rok i dość regularnie prezentują nowe nagrania.
Tej powtarzalności zdecydowanie brakuje u konkurencji. Przeważnie jest tak, że ktoś wymyśla podgrupę, wypycha ją na scenę, a potem cisza. Podgrupa co najwyżej przypomina o swoim istnieniu przy okazji promocji macierzystej formacji. Takie TTS było bardzo obiecującym projektem - trzy najlepsze wokalistki SNSD w o wiele bardziej wymagającym muzycznie repertuarze niż to, co prezentują jako grupa dziewięcioosobowa. Pomysł świetny, ale niedługo miną dwa lata od debiutu TTS i od tamtej pory nikt nawet nie próbował kontynuować tego projektu.
Sistar19? Niby mają dwa wielkie przeboje na koncie, ale nie wydały nic więcej przez blisko 3 lata istnienia. Dodajmy, że tak naprawdę w tej grupie chodziło przede wszystkim o sprzedanie Hyorin solo pod nazwą Sistar, bo Bora wokalnie robi tam bardziej za "featuring", a nie drugą połowę duetu. Poza tym Sistar19 wizerunkowo nie różni się jakoś wyraźnie od macierzystego Sistar. I to jest drugi szerszy problem podgrup.
Już sam fakt rzadkich promocji utrudnia ustanowienie jakiegoś spójnego wizerunku czy kierunku muzycznego dla podgrupy, ale trzeba też przyznać, że wytwórnie nawet się w tej kwestii nie starają. Biorą nazwę grupy, dorzucają na końcu jakieś "Black" (albo "Blaxx" jak w wypadku Rainbow), ubierają dziewczyny na czarno, dają im taką samą piosenkę jakby dostała macierzysta formacja ubrana na czarno - i już, proces twórczy zakończony.
W wypadku Rainbow jest to o tyle bardziej zabawne, że o ile grupa ostatnio prezentowała raczej wizerunek aegyo - obie zeszłoroczne piosenki "Tell Me, Tell Me" (>>TUTAJ<<) i "Sunshine" (>>TUTAJ<<) należały zdecydowanie do tych cukierkowatych - o tyle Rainbow nie zawsze tak wyglądało. Jedna z pierwszych piosenek grupy - "A" - to czarny, seksowny koncept i - uprzedzę nieco fakty - muzyka pod pewnymi względami podobna do "Cha Cha".
W sumie "A" to na tyle fajny koncept, że pozwolę sobie wrzucić poniżej teledysk, choćby po to, by przerwać ten mój potok słów czymś milszym dla oka. W oczy i uszy rzuca się oczywiste skojarzenie z KARA z najlepszych lat - nic dziwnego, obie grupy należą do tej samej stajni.
UWAGA: to nie jest teledysk do "Cha Cha".
Wracając do tematu. Debiut Rainbow Blaxx, był jak do tej pory chyba najszerzej zapowiadaną premierą w tym roku. Nie w sensie faktycznego zainteresowania odbiorców, a ilości wydanych materiałów przedpremierowych, artykułów prasowych i samej długości okresu, w którym wypuszczano teasery. Wszystko zaczęło się w pierwszym tygodniu nowego roku, a piosenka swoją premierę miała w tygodniu, który właśnie mija - to oznacza przynajmniej kilkanaście dni trzymania fanów w niecierpliwości.
Chociaż nie wiem czy niecierpliwość to właściwe sformułowanie w tej sytuacji, moim zdaniem bardziej pasowałoby słowo zniecierpliwienie. Wytwórnia bardzo szybko ujawniła, że dziewczynom będzie towarzyszył bardzo ostry, bieliźniany koncept, wszystkie kolejne "przecieki" i zapowiedzi wydawały się bardziej draznieniem z odbiorcami niż faktycznym budowaniem rozgłosu. Niewykluczone, że premiera była niejawnie przesuwana przez wydawcę ze względu na udane promocje konkurencji, przede wszystkim Girl's Day z ich "Something" (>>TUTAJ<<), ale także Dal Shabet z "B.B.B." (>>TUTAJ<<).
Wracając do bielizny. Z początku jakoś ten pomysł mnie nie raził, zdjęcia nie wyglądały źle. Jednak kiedy wytwórnia ujawniła filmik pokazujący stylizację dziewczyn podczas sesji zdjęciowej (bodaj na potrzeby albumowej wkładki), zacząłem z jednej strony martwić się o ten projekt, z drugiej zastanawiać się czy branża idzie w dobrym kierunku.
Jeżeli ktoś jest młody albo mniej niedoświadczony, musi uwierzyć mnie - weteranowi internetów - na słowo. Tak wygląda francuskie porno. To samo oświetlenie, te same kadry i ten sam śmieszny efekt rozmycia. Różnica jest jedna, ale zasadnicza - we francuskim porno dziewczyny nie wydają się spłoszone - a w łaśnie ten aspekt tego całego projektu wydaje mi się najpaskudniejszy. Nie widzę, żeby dziewczyny były szczególnie przekonane do tego, co robią. Chyba nie ja jeden to dostrzegłem, bo zaraz po starcie promocji dziewczyny wypytywano o tę sesję. Oczywiście poszły zapewnienia, że wszystko przebiegło w świetnej atmosferze, przy czujnym oku członków rodziny i z zakazem wstępu mężczyzn na plan zdjęciowy... Ale, wybaczcie, ja tego nie kupuję. A jest jeszcze wersja +18, chociaż poza stękaniem w tle i długością niewiele różni się od powyższej.
Zresztą odbiór całego tego projektu wydaje się na tę chwilę słaby, odsetek kciuków w dół na YT jest naprawdę duży szczególnie powyższym filmikiem, oraz pod samym teledyskiem, choć w tym drugim wypadku może iść o różne inne względy. Kończąc wątek kontrowersji, odnotuję, że Rainbow Blaxx dostało się w oko cyklonu ze swoją choreografią, która dla mnie wcale nie była rażąca - na pewno nie gorsza od tego co robiło choćby Miss A przy okazji "Hush" (>>TUTAJ<<) w zeszłym roku.
Tak czy inaczej, na fali cenzury, która dotknęłą żeńskie choreografie w minionym tygodniu, także Rainbow Blaxx musiało pewne rzeczy skorygować, konkretniej usunięto pewną figurę z nogami, którą widać w teledysku - kiedy ją zobaczycie, domyślicie się, że o nią chodzi. Mnie nie przeszkadzała, a jestem w tych kwestiach dosyć pruderyjny.
Dobra, koniec z przemyśleniami i przydługim wstępem, do choreograficznych cięć wrócę w osobnym wpisie, teraz pora na danie główne - teledysk. Jeżeli jeszcze go nie widzieliście, obejrzyjcie całość. Nie powiem, że na pewno warto, że z całą pewnością się Wam spodoba. Natomiast gwarantuję, że kilka razy brwi pójdą Wam w górę z niedowierzania.
Zacznę od słonia w pokoju - od teledysku. Oglądając go po raz pierwszy z początku byłem zniesmaczony, zawiedziony i na dodatek znudzony. Nie chodziło o to, że czułem, że ktoś wykorzystuje te dziewczyny, czy coś w tym stylu. Chodziło o mnie - o to, że czułem się jakby ktoś napluł mi w twarz. Masz, zwierzaku, wiemy czego chcesz, gap się i kupuj. A jednak haczykiem okazała się stara baba, która zwyczajnie mnie zaintrygowała i to dla niej przetrwałem pierwsze wyświetlenie tego teledysku. A kiedy obejrzałem całość, mój osąd nie był już tak surowy i z każdą kolejną odsłoną przekonuję się do tego klipu coraz bardziej.
To dosyć zabawne, ale podoba mi się nie ze względu na to, co pokazuje, a raczej pomimo tego, co pokazuje. Trafia do mnie przede wszystkim wykonanie. Kolorystyka, oświetlenie, kadry i montaż - całość wizualnej kompozycji - to wyróżnia ten teledysk, bo są to elementy wykonane spójnie, pomysłowo i wbrew pozorom oryginalnie.
W dodatku ta cała erotyczna sugestia jest tak oczywista, tak ostentacyjna, a przy tym tak przemyślana, że w pewnym momencie przekracza barierę zniesmaczenia i ląduje po drugiej stronie skali. Komuś zaznajomionemu z informatyką łatwiej będzie pojąć sens tych słów, ale ten klip jest tak zły, że aż dobry i wyjątkowo nie wydaje się to dziełem przypadku. Twórcy świadomie z każdym kolejnym kadrem pogłębiali poczucie mojego zażenowania, aż licznik się przekręcił, a teledysk wylądował w rejonach bardzo pomysłowego pastiszu, czy nawet parodii, który nadal trafia w gusta tych, którzy jednak chcą się tylko gapić.
Piszę parodia, bo z jednej strony mamy teledysk w oczywisty sposób łaszący się do męskiej części publiki, a jednak w swoim podtekście wyśmiewający całą branżę i tego typu klipy w szczególności. Widzimy grupę seksownych dziewczyn pławiących się w luksusie, otoczoną służbą, która zza węgła podgląda swoje idolki. Jednak tak naprawdę dziewczyny są tu tylko dojnymi krowami, a profity zbierają stara baba i karzeł z lornetką. W dodatku dziewczyny, pomimo tych wszystkich zmysłowych scenek i wdzięczenia się do kamery, kiedy przychodzi obcować z szefostwem, wcale nie wyglądają na zachwycone swoim położeniem.
Muszę też przyznać, że w przeciwieństwie do wcześniej podlinkowanych filmików, tutaj dziewczyny wypadają naprawdę dobrze - naturalnie i uwodzicielsko. Oczywiście jest to w dużej mierze zasługa urody, figury i wrodzonego wdzięku, ale musze też odnotować, że w tym wypadku dziewczyny pokazały, że naprawdę wiedzą jak igrać z kamerą i widzem.
Jednak , jak już wspomniałem, teledysk przynajmniej na YT nie cieszy się uznaniem. Co prawda ma całkiem pokaźną liczbę odsłon, ale odbiór klipu jest raczej kiepski. Wiele osób albo nie dostrzega tego, co ja tuaj widzę, albo po prostu tego nie kupuje. I nie mogę ich winić, bo opakowanie tego produktu jest wybitnie krzykliwe i kontrowersyjne.
Jakby mało było ostrej stylizacji, to w parze z nią idzie ta obca dla zachodniego widza słodycz, konkretniej słodycz ciastek. Tu warto odnotować, że akurat w azjatyckiej kulturze porównanie, czy też kojarzenie, młodych dziewczyn i fantazyjnych ciastek zdaje się być całkiem popularnym motywem, pełno tego w mandze i anime spod znaku shounen. Na dokładkę dostajemy momenty "cojapaczę" w postaci całego tego cyrku z babą, karłem i wypkuwanymi kamykami. Przeciętenego Amerykanina czy Europejczyka taka mieszanka może łatwo zrazić, a trzeba pamiętać, że koreańscy odbiorcy oglądają teledyski przeważnie za pośrednicwem innych stron i serwisów, choć oczywiście na YT też zaglądają.
Projektowi nie pomaga też sama piosenka. co prawda, ja jestem nawet skłonny przyznać, że mi się podoba, ale obiektywnie rzecz biorać ma swoje wady i z całą pewnością nie jest dość przebojowa, by uciągnąć natłok kontrowersji teledysku. Główny zarzut tyczy się zwrotek, które są zwyczajnie rozwleczone i przynudzają - za mało się w nich dzieje, szczególnie w stosunku do przyjemnego, żywego i efektownego refrenu, na który niestety czeka się jak na orzeźwiający deszcz w trakcie suszy - doczekają go tylko najbardziej wytrwali.
Innym problemem jest słaby tekst, naładowany nieszczególnie przemyślaną angielszczyzną, choć nie aż tak bezsensowną jak w wypadku zeszłorocznego "Sunshine" (>>TUTAJ<<). Chętni angielskie tłumaczenie znajdą >>TUTAJ<<, chociaż nie wiem, czy jest sens się z nim zapoznawać. To "Sunshine" przypomniało mi o jeszcze jednej rzeczy, o której miałem napisać.
Wspominałem wcześniej, że piosenki "A" i "Cha Cha" są pod pewnymi względami do siebie podobne. Najoczywistszym podobieństwem jest istotna rola gitar w obydwu kompozycjach, ale na sprawę chciałem spojrzeć szerzej. Nie wiem, kto stoi za tymi piosenkami i teledyskami, wiem, że teledysk do "A" był opatrzony logo Zanybros i nie zdziwiłbym się gdyby to studio miało także spory udział przy klipie do "Cha Cha".
Może inaczej, Zanybros macza palce w zatrważającej ilości kpopowych teledysków - tak tych topowych, jak i całkiem przeciętnych, mniejszych i większych wykonawców. Jeżeli wejdziecie na ich stronę internetową, znajdziecie pełen wykaz i myślę, że będziecie zaskoczeni, bo pojawiają się tam takie grupy jak SNSD, T-ara, Davichi czy f(x). Sęk w tym, że rola studia nie zawsze jest taka sama, jednak zauważyłem, że niezmiennie logo tego studia pojawia się bodaj we wszystkich teledyskach TS Entertainment, co sugerowałoby, że w tych wypadkach udział studia jest największy.
Cóż, trop muzyczny też wiedzie w kierunku TS Entertainment. Nie mam pojęcia na czym to polega, ale tak "A" jak i "Cha Cha" brzmią zupełnie jak piosenki napisane dla Secret, szczególnie przypominają "Magic" (>>TUTAJ<<), ale muzyczne podobieństwa na tym się nie kończą, bo wspominane już wcześniej "Sunshine" brzmi jak brat bliźniak zeszłorocznego przeboju Secret "Yoo Hoo" (>>TUTAJ<<). Przy czym nie chodzi o plagiat, po prostu styl muzyczny, klimat, nawet niektóre sample, to wszystko jest bardzo, bardzo podobne i sugeruje, że Rainbow jest związane z tymi samymi źródłami co Secret, tylko możliwe, że jest gorzej traktowane, bo jednak to grupa należąca do TS Enertainment kończy z większymi hitami.
Strasznie opasły wyszedł mi ten wpis, ale jak wspominałem na wstępie - tego się właśnie spodziewałem. Pora to wszystko podsumować. Rainbow Blaxx wygląda na kolejną podgrupę, która teraz robi wokół siebie nieco szumu, ale za chwilę wszyscy, włącznie z wytwórnią, zapomną o jej istnieniu. Sam projekt jest przyczynkiem, by wrzucić kolejny kamyczek do ogródka postępującej erotyzacji kpopu, i choć lubię ciskać kamieniami nie tylko do ogródków, ale i w przypadkowych przechodniów i przejeżdżające samochody, szczególnie kiedy idzie o "obronę moralności", to jednak muszę przyznać, że wbrew mojej pierwszej reakcji, teledysk bardzo mi się spodobał. Piosenka jest niezła, bo brzmi jak stare Secret - a to zawsze dobrze - choć tej konkretnej kompozycji wyraźnie brakuje błysku w zwrotkach.
Wielkiej kariery piosence nie wróżę, chociaż występ jest fajny, szkoda, ze już ocenzurowany. Poniżej, pożegnanie i otarcie lęz zarazem jedno z niewielu wykonań w oryginalnej wersji. Chociaż muszę przyznać, że akurat intro, które do normalnego występu się nie zalicz, faktycznie jest przegięciem.
A już się bałam że jakaś dziwna jestem.Wszyscy krytykują ten teledysk,kiedy mnie się on bardzo spodobał.Przy pierwszym odtworzeniu jak większość nie byłam zachwycona tym,że skupiono się na wyeksponowaniu dziewczyn w kusych strojach,ale już wtedy zaczęłam zauważać zalety.Lubię kolorowe teledyski.Uwielbiam patrzeć na śliczne torty,ciasta i ciasteczka.Dziewczyny też wyglądają bardzo dobrze.W dodatku jest w tym klipie coś dziwnego.Uważam że to bardzo dobry teledysk,dlatego nie mam co do niego większych zarzutów.
OdpowiedzUsuńWiele osób może mieć problem z tym nagraniem,bo ostatnio prawie wszystkie girlsbandy decydują się na seksowny koncept.Ale nawet w tej sytuacji teledysk Rainbow Blaxx wypada dobrze.U AOA skupiono się na dziewczynach i na tym żeby choreografia była seksowna.Praktycznie tylko na tym,przez co teledysk jest naprawdę nudny.Do teledysku Girl's Day też można mieć zarzuty.Rainbow Blaxx wcale aż tak się nie różnią.Tutaj też ubrania mają więcej odsłaniać,niż zakrywać.Skupiono się jednak również na innych rzeczach.Nie tylko dziewczyny mają tu wyglądać,ale i wszystko co je otacza powinno być dopracowane.Dla mnie na tle konkurencji ten klip póki co wypada najlepiej.
Piosenka.Ciężka sprawa.Szczerze powiedziawszy ni jak nie mogłam jej zapamiętać.Dopiero po 7 przesłuchaniu zapamiętałam jak mniej więcej brzmi refren.Koniec końców lubię ją,chociaż zwrotki można by trochę bardziej dopracować.
Według mnie teledysk jest spoko. Nie mam do niego jakichś wielkich zastrzeżeń. Nie nudzi mi się a to jest ważne w przypadku teledysków. Wg mnie fajna zabawa motywem. Niby dziewczyny może i nie pasują trochę, może takie przestraszone ale to chyba oto w tym wszystkim chodziło. Ja to kupuję. Really. Co do utworu też nie mam zastrzeżeń. Fajnie się słucha. DLA MNIE TEŻ na tle konkurencji ten klip póki co wypada najlepiej....do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o najlepszy utwór to wg mnie w nowym roku najlepszym [drugim najlepszym] jest Dal Shabet. To największe pozytywne zaskoczenie i już wiem, że będzie wysoko na mojej liście the best of 2014.
A dziś przesłuchałem i obejrzałem nową propozycję Spicy. I do tej pory nie znalazłem szczęki, która mi opadła na podłogę. Ale z komentowaniem poczekam na waszą recenzję :)