czwartek, 7 listopada 2013

Miss A - Hush

O ile na początku roku nikt nie wypatrywał powrotu Miss A z niecierpliwością, o tyle z każdym mijającym miesiącem tęsknota za występami czwórki dziewczyn rosła. Od premiery poprzedniego nagrania grupy - "I Don't Need A Man" - minął, pi razy oko, równiutki rok i w końcu jedna z najpopularnieszych żeńskich formacji koreańskiej sceny zaszczyciła nas swoim powrotem.

Co ciekawe, choć dziewczyny mają na koncie już kilka wielkich hitów, choć same są królowymi wszelkiej maści celebryckich programów telewizyjnych - od "Tańca z Gwiazdami" poprzez wszelkiej maści tematyczne talk-showy aż po telewizyjną gastronomię w wydaniu "reality" - to nie one były tematem numer jeden tuż przed premierą.

Tematem numer jeden był szef ich wytwórni - JYP, szalenie popularny wykonawca, często nazywany koreańskim Michaelem Jacksonem, ale od lat znany także jako niezwykle utalentowany kompozytor i producent muzyczny. Otóż nowy album grupy - "Hush" - jak i piosenka pod tym samym tytułem promująca wydawnictwo pozbawione są jego osobistego stempla jakości.

Nie chodzi o to, że JYP nie dał krążkowi swojego błogosławieństwa. On po prostu przy tym albumie nie pracował, co jest nowością, bo sporą część dotychczasowego sukcesu grupy można przypisać właśnie jemu i jego świetnym - lekkim, niezwykle przebojowym, a przy tym muzycznie treściwym kompozycjom. "Hush", jak i pozostałe piosenki na albumie, to utwór nadesłany przez ludzi spoza wytwórni.

To postawiło nieoczekiwany znak zapytania przy projekcie. Jak Miss A poradzi sobie bez swojego muzycznego patrona?



Co tu dużo gadać - kawał przemyślanej, profesjonalnie wykonanej porażki. Celowo zwlekałem z tym tekstem w nadziei, że to może jest jeden z tych kawałków, do których trzeba się przekonać. Próbowałem i nie mogę powiedzieć, że bez efektów, bo moje rozczarowanie nie jest już tak gorące, ale wciąż uważam, że ten klip i przede wszstkim ta piosenka to porażki na całej linii.

Niby nie ma w tym nagraniu niczego wybitnie złego - moje uszy nie zostały okaleczony, oczy nie broczą krwią. Ale to jest po prostu piekielnie nudne. Zacznijmy od piosenki. Przyznam, że mam opory przed nazywaniem tego nagrania "piosenką", bo śpiewu i muzyki jest tu jak na lekarstwo - to jest w najlepszym wypadku melorecytacja poparta pustym brzdąkaniem.

Okej, łapię - tytuł piosenki to "Hush". Sęk w tym, że sam tekst piosenki w ogóle tego nie odzwierciedla. W dodatku sama "kompozycja" ma chyba ambicję bycia czymś tanecznym, przynajmniej sądząc po refrenie. Ja po prostu nie widzę dobrego powodu, spójnie rozciągniętego na wszystkie warstwy nagrania, by ta piosenka miała tak mało do zaoferowania w temacie dźwięku. To trudno nazwać nawet minimalizmem - to zwykły muzyczny pustostan.

Nawet teoretycznie żywsze refreny nie spełniają swojej roli, bo są jeszcze bardziej mówione niż zwrotki. Mówione szybciej, ale na pewno nie bardziej melodyjnie. W dodatku, o ile same głosy dziewczyn w zwrotkach można poczytać za plus - szczególnie Min - o tyle w refrenach, przez narzucone tempo, ten plus całkiem wyparowuje, pogłębiając drażniący banał.

Niewątpliwym atutem nagrania, czymś co pozwala dziewczynom zachować resztki twarzy i nadzieję, że kupi to ktoś poza fanami formacji, jest produkcja. Piosenka jest dobrze wypoziomowana, głosy dobrze wyeksponowane, nawet jeżeli jest to eksponowanie na tle niemal absolutnej ciszy. No i sample wokalne wplecione tu i ówdzie dodają całości choć ciutek błysku i przebojowości.

Teledysk jest co najmniej równie słaby. Ja rozumiem, że wielu facetów chciało nareszcie zobaczyć Suzy w naprawdę ostrej stylizacji, ale obiektywnie rzecz biorąc to nie mogło wypalić. Dziewczyna jest, no cóż, dziewczęca. Jest ładna, atrakcyjna, ale jeżeli ktoś widzi w niej seksapil, to bardzo możliwe, że jest z nim coś cholernie, cholernie nie tak.

Ponieważ Suzy jest też jedną ze "spotlight stealers" - czyli osobą, która skupia znacznie więcej uwagi niż reszta formacji - to musiało skończyć się klęską. Koleżanki prężą się jak mogą, silą na drapieżne spojrzenia, ale potem i tak nadchodzi przebitka na Suzy, która wygląda jakby nie do końca nawet wiedziała co tam robi, bo jej mimika wypada wybitnie beznamiętnie. Efekt jest raczej komiczny.

Szkoda, bo koncept sam w sobie wcale nie jest zły. Jestem jedną z ostatnich osób, które powiedziałyby nie zgrabnym dziewczynom w lateksowych spodniach, zespołowo prężącym się przy poręczy imitującej tę od prysznicowej zasłony. I faktycznie sam występ wypada znacznie lepiej niż teledysk.



To niestety pokazuje jak bardzo autorzy teledysku spartolili swoją robotę. Piosenka wciąż nie porywa, ale znacznie łatwiej strawić ją, kiedy na ekranie coś się dzieje. Zamiast tego autorzy klipu uparli się by bombardować widza dziwnymi kadrami z głowami dziewczyn. Wokalistki wypadają w tych scenach co najmniej dziwnie - jakoś tak obojętnie. Nie chcę, żeby wyszło, że się czepiam, ale prym znów wiedzie Suzy, która wygląda jakby ktoś wyciął jej jakąś całkiem istotną część mózgu.

To dość zabawne, bo nie trzeba sięgać po starsze klipy, wystarczy spojrzeć na występ powyżej - dziewczyna jednak ma jakąś rozsądną mimikę, więc te spojrzenia muszą być tym, o co chodziło reżyserowi. Na domiar złego, postanowił wtrynić je w najnudniejsze fragmenty nagrania, dodatkowo akcentując muzyczną pustkę. Zgaduję, że chciał tym zaakcentować kontrast pomiędzy ospałą, pozbawioną sensu życia dziewczyną wyczekującą seksu i rozpaloną chcicą dziewczyną w trakcie. Poetyka obrazu jak w dupę strzelił, ale nawet przymykając oko na motywację - popowy teledysk po prostu nie może widza usypiać.

Patrząc na całość od samego początku odnoszę wrażenie, że dziewczyny bardzo starają się być kimś innym niż są. Wchodzą na terytorium drapieżenej bandy zwanej Brown Eyed Girls i choć nie mogę odmówić im zapału, to do starszych koleżanek im daleko. Nie mają ani tyle klasy w tym, co robią, ani tyle naturalności - wypadają nieautentycznie, jak te manekiny z ich teledysku.

Najciekawsze jest to, że prawdopodobnie na dniach zobaczymy odpowiedź od Brown Eyed Girls. Odpowiedź bardziej bezpośrednią niż można się spodziewać. W przyszłym tygodniu zadebiutuje duet M&N złożony z Miryo i Narshy z BEG i cóż, na zdjęciowych teaserach dziewczyny mają dokładnie takie same lizaki jak ten, który gryzie Suzy w teledysku Miss A. Mam tylko nadzieję, że M&N mnie nie zawiedzie, bo po pasztecie zaserwowanym przez Miss A chwilowo mam dość. Oczywiście Miss A i tak coś tam osiągnie z tym kawałkiem, bo za duża jest ich fanbaza, by było inaczej, ale ja bym jednak wolał, żeby na przyszłość dziewczyny trzymały się współpracy z JYP.

8 komentarzy:

  1. Nie jestem fanem, co więcej, to pierwsza piosenka tego bandu, jaką słyszałem, a jestem zachwycony. Większość argumentów wygląda, jakby były szukane na siłę, przez co naturalność opinii maleje. Co to teledysku muszę się zgodzić - zbyt chaotyczne ujęcia, ta pusta niekiedy mimika i takie tam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, pamiętam, że napisanie tego tekstu przyszło mi z łatwością, więc szukanie na siłę odpada. Tzn. rozumiem, że jest tam słówko "jakby", że chodzi o Twój odbiór mojego tekstu, tak tylko piszę dla jasności.

      Myślę, że różnica w odbiorze może być też kwestią mojego rozczarowania. Mimo wszystko coś sobie po tej piosence obiecywałem, byłem przyzwyczajony do poprzednich nagrań grupy, które nawet jeżeli nie powalały mnie na kolana, to miały w sobie sympatyczną lekkość, a nawet potencjał na wydobycie z nich czegoś więcej. Kompozycje były po prostu bardzo mocną stroną tamtych utworów.

      Tutaj od pierwszego przesłuchania jest tak straszanie, strasznie pusto, nawet to przebudzenie w refrenie mnie nie przekonuje. A ja po prostu nie uznaję w popie, szczególnie takim zorientowanym na przebojowość, takich nietypowych przestojów. Wydaje mi się to trochę pretensjonalne, bo jednak popowa treść dla mnie nie usprawiedliwia takich zabiegów. No chyba, że utwór jest naprawdę, naprawdę wybitny i swoim wyciszeniem się bawi.

      Usuń
  2. Jak już pisałem, ta piosenka jest pierwszą, jaką słyszałem tego girlsbandu, więc niestety nie mam porównania. C: Lecz mimo dość prostej muzyki i w ogóle, to jestem nią oczarowany. W dodatku Waveya zrobiły cover tańca i teraz jestem w pełni szczęścia. ^^ Szanuję Twoją opinię, bo przecież są różne gusta, nieprawdaż? A należy akceptować różnice między ludźmi. C: Tak już nawiasem mówiąc - polecam obejrzeć wspomniany już wcześniej cover Waveya'i (i skupić swą uwagę na Ari). Pewnie jeszcze tutaj kiedyś wpadnę, by znaleźć jakieś fajne piosenki, bo już od dłuższego czasu mam jazdę na kpop.
    Pozdrawiam serdecznie. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej jest miejsce na różne gusta i w żadnym razie nie przeszkadza mi jeżeli ktoś się ze mną nie zgadza, szczególnie że z różnicy w gustach czy poglądach może wyjść ciekawa rozmowa.

      Tak jak teraz, bo muszę przyznać, że w ostatnich miesiącach na śmierć zapomniałem o istnieniu Waveya i od dawna nie zaglądałem na ich kanał na YT. Tak, ich cover tańca do "Hush" zdecydowanie przyjemnie się ogląda. Inna sprawa, że ta piosenka w ogóle lepiej prezentuje się na scenie niż w teledysku, czy sama w sobie puszczona w odtwarzaczu - przynajmniej w moim odczuciu.

      Usuń
    2. Niektórzy uważają, że ich gust jest jedynym prawidłowym i bulwersują się, gdy komuś coś się podoba bądź nie podoba. Ale wywnioskowałem, że skoro oceniasz piosenki, to wiesz, że niektórzy mogą mieć inne zdanie na różne tematy. Ja...może przesadnie zareagowałem czytając nieprzychylną opinie (znalezioną przez przypadek), leżąc już w łóżku i nie myśląc zbyt trzeźwo... W końcu późno było już, no~ Za co chciałbym przeprosić. Sorki. :/

      A Waveya ma także cover tańca do Sunmi. To dzięki Waveya'i poznaje większość piosenek... W ogóle to dzięki nim wkręciłem się w kpop.

      Mnie ta piosenka bardzo się podoba... Taki gust. ^ ^" Słyszałeś może miss A - Hush (Party Version)?

      Usuń
    3. W ogóle się nie przejmuj - jak długo nie ma obrażania, to można się ze mną nie zgadzać nawet w stanowczy sposób. Tym bardziej, że ten tekst wyszedł mi taki trochę bardziej stanowczy niż zwykle.

      Waveya na pewno jest jednym z elementów, które spędzają męską widownię do kpopu. Pamiętam też, że na początku często do nich zaglądałem, chociaż mnie w kpop wciągnęło After School, w dodatku w wydaniu japońskojęzycznym.

      Co do ostatniej kwestii - niet, w wolnej chwili poszukam, a przynajmniej taki mam zamiar, jeśli pamięć mnie nie zawiedzie :P

      Usuń
    4. No ale...trzeba umieć panować nad emocjami no i nie wolno brać wszystkich opinii do serca.

      Na Waveya'e też wpadłem całkiem przez przypadek wpisując na YT PSY - Gentleman. Taki przypadek sprawił, że uzależnił się od nich no i koreańskiej muzyki.
      A jaki był tytuł tej piosenki? Jeśli mogę wiedzieć.

      Spoko. Tak tylko napomknę, że to nie jest czyjś remix, tylko ten utwór znajduje się w ich albumie.

      Usuń
    5. After School - "Rambling Girls"

      Usuń