niedziela, 24 listopada 2013

2NE1 - 그리워해요 / Missing You

YG Entertainment nie zwalnia tempa. W ostatnim czasie bombardowało rynek udanymi piosenkami i pomysłowymi teledyskami członków Big Bang. G-Dragon nagrał sympatyczny klip do bodaj największego hitu ze swojego nowego albumu - "Who You?" (>>TUTAJ<<), Taeyang zaprezentował efektowną choreografię do "Ringa Linga" (>>TUTAJ<<) - swoją drogą kawałek wgryzł mi się w głowę bardziej niż bym się tego spodziewał. Jednak wszystko przyćmił T.O.P swoim niebywale stylowym i oryginalnym "DOOM DADA" (>>TUTAJ<<).

Teraz przyszła najwyższa pora na żeńską superformację stajni YG - 2NE1. Trzeba przyznać, że wytwórnia nie obchodziła się z nimi najlepiej w ostatnim czasie. Najpierw przez rok przesuwano datę premiery kolejnych singli (normalnie koreański Blizzard), a potem jeszcze trzeba się było drapać w głowę ze zdziwienia. YG słynie z dobrych klipów, 2NE1 to koreańskie ikony stylu, tymczasem klipy do "Falling In Love" (>>TUTAJ<<) i "Do You Love Me" (>>TUTAJ<<) były zwyczajnie tanie - nakręcone po kosztach. Szczególnie ten pierwszy, z morzem namalowanym na ścianie, rozmytym poprzez ustawienie głębi ostrości kamery.

Muzycznie nagrania też nie powalały, w dorobku tak poważnej formacji to epizody niegodne większej wzmianki. Aż dziwne wydaje się, że po tak długim oczekiwaniu YG Ent. w ogóle zdecydowało się wypuścić te piosenki jako single. Oczywiście - jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Wyposzczeni fani łykną wszystko, a dzięki zwłoce piosenki przynajmniej wstrzeliły się w letni sezon. Jeżeli dodamy do tego solowy debiut CL z piosenką "The Baddest Female" (>>TUTAJ<<), który okazał się jedynie klonem zeszłorocznego hitu G-Dragona "One Of A Kind", to trzeba powiedzieć wprost, że 2NE1 w ostatnim czasie było zwyczajnie zaniedbywane.

A tak naprawdę na tym nie koniec. YG Entertainment pierwotnie obiecywało cztery nowe piosenki formacji w tym roku, wydawane w comiesięcznych odstępach. "Missing You" to dopiero trzecie nagranie, a od poprzedniej premiery minęły grubo ponad trzy miesiące. Ale kiedy dziewczyny przed kilkoma dniami zapowiedziały powrót, stwierdziłem - Pal licho terminowość, jeżeli tylko dostanę coś lepszego niż ostatnio, będę zadowolony.

Dostałem.



Jestem w stanie przyznać rację wytwórni w tym względzie - ta piosenka jest tak pięknie zimowa, że wypuszczenie jej z żółtymi, albo co gorsza zielonymi, liśćmi na drzewach, byłoby zwyczajną zbrodnią. Co prawda w pierwszej chwili znów poczułem się rozczarowany, bo po intrze, które robiło także za teaser nagrania, liczyłem na coś ciutek żywszego i w nieco innym klimacie. Ale to tak naprawdę zarzut jedynie pod adresem marketingu, bo sama piosenka zdecydowanie aspiruje do miana jednej z najbardziej nastrojowych w tym roku.

Zacznę może właśnie od utworu, który z jednej strony jest dosyć prosty - w tym sensie, że nie składa się ze zbyt wielu elementów. Ale jednocześnie muzycznie jest niezwykle treściwy dzięki olbrzymiemu (jak na pop) naciskowi położonemu na dynamikę dźwięku. Podkład w zwrotkach to jedno długie crescendo zakończone refrenem zagranym fortissimo, przy czym mam wrażenie, że sam finał piosenki jest grany już tylko forte i dodatkowo wygładzony poprzez dziewczyny śpiewające unisono.

Bardzo podoba mi się dobór instrumentów. Fortepian wydaje się tu bardzo naturalnym wyborem, bo pozwala zapełnić brzmienie nie posilając się zbyt dużą ilością wsparcia, ale także pozostać cały czas bardzo ekspresyjnym. Podobnie podoba mi się gitara, która z początku dostarcza ciekawego, dźwięku na pograniczu basu, a w refrenie przeradza się w charakterystyczne metaliczne szarpanie. Tak naprawdę gitara pełni tu rolę sekcji rytmicznej, więc żadnych ozdobników nie trzeba od niej wymagać.

Ta mała liczba dźwiękowych wątków powoduje, że nic nie tylko nie przykrywa wokali dziewczyn, ale nawet nie próbuje się przez nie przebić, wszystko, co im przygrywa, stanowi jedynie uzupełnienie ich brzmienia - to jeden z tych utworów, który prawdopodobnie bardzo dobrze brzmiałby a capella. Wokale są w tej kompozycji na pierwszym planie, nie tylko odzwierciedlają założenia co do dynamiki utworu, ale także to one prowadzą melodię. No i trzeba przyznać, że wokalistki potrafią też popisać się tutaj swoimi barwami.

Podoba mi się też tekst piosenki. Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<. Tematycznie nie jest szczególnie oryginalnie, jednak sam tekst jest nie tylko zgrabnie napisany, ale także bardzo adekwatny do towarzyszącej mu w danej chwili muzyki. To powoduje, że piosenkę z tekstem przed nosem odbiera się jeszcze lepiej.

Ale i tak moją ulubioną częścią tego projektu jest teledysk. Na dobrą sprawę, mogliby z niego wyciąć cały ten śnieg - i tak krzyczałby "ZIMA", a od ekranu biłoby lodowatym wiatrem. Sednem jest przepiękne oświetlenie naśladujące zimową szarugę. To jak miękkie szare światło rozprowadza się po postaciach i scenografii jest po prostu urzekające w swojej prostocie. Moim zdecydowanym faworytem jest scena z CL w niebieskim, futrzastym wdzianku. Jakby mało było tam obrazowego chłodu w postaci kolorów, w postaci światła, w postaci pustych przestrzeni i mebli przykrytych białymi płótnami, to jeszcze zadbano by na wokalistkę skierować delikatne, bardzo naturalne podmuchy wiatru, jakby powodowane przeciągiem z otwartego okna.

Następnym wielkim atutem obrazu jest praca kamery. Coś na co często nie zwraca się uwagi, ale jest niezwykle istotne. W tym teledysku, chyba wszystkie statyczne ujęcia są strzelone z ręki, tak by dodać kamerze troszeczkę ruchu, troszeczkę ciepła i intymności, która z jednej strony nieco zrównoważy chłód samego obrazu, z drugiej podkreśli przyziemny, osobisty nastrój nagrania. Gdyby ten sam klip nakręcić ze statywu, byłby nieporównanie brzydszy, wyglądałby jak bezduszna sesja zdjęciowa.

To chyba dobry moment, by wspomnieć o stylizacjach samych dziewczyn. W znakomitej większości trafiają w punkt. Nawet jeżeli mnie osobiście jedna czy dwie kompozycje ubioru i makijażu mogą się nie podobać - wydawać nieatrakcyjne, to każda ma swoje miejsce w tym obrazie, wpisuje się w klimat chłodu, ale także kolorystycznie odcina się na tle szarego tła.

Choć się tego nie spodziewałem, jestem nawet w stanie pogodzić się z mimo wszystko nieuzasadnioną nagością CL. Niedawno >>TUTAJ<< rozwodziłem się na temat nagości i tego, że w popowych teledyskach raczej mi się ona nie podoba. To co przekonuje mnie w tym wypadku to nie to, że można znaleźć jakieś chwiejne uzasadnienie w treści czy wydźwięku piosenki i teledysku. Mnie przekonuje to, że ta krótka rozbierana scena jest po prostu wykonana z dużym wyczuciem smaku. Pomimo tego, że wiem, że koniec końców wytwórni chodzi o krzyknięcie - Hej! Patrzcie! Goła CL! - to ja oglądając teledysk po prostu tak tego nie odbieram.

Coś jeszcze? A, miło znowu zobaczyć jakiś samochód nie wyciągnięty z salonu dilera. No i spodobał mi się wzór na posadzce (XXI - nazwę grupy czyta się "twen(t)y one"). O właśnie, byłbym zapomniał. Zapowiadając tę piosenkę, dziewczyny odegrały dziwną, zupełnie wyreżyserowaną konferencję prasową, którą możecie obejrzeć poniżej. Obwieszczono na niej przyszłoroczną, światową trasę koncertową, która póki co przewiduje jedynie miasta w Azji, ale tak z "konferencji", jak i z notek w mediach, wynika, że zawitają także na inne kontynenty. Prawdopodobnie wytwórnia jest w trakcie dogrywania szczegółów - ma jeszcze trochę czasu, bo trasa rusza w marcu.

Idąc tym tropem, bardziej zainteresowały mnie tematy poruszone na tej "konferencji" całkiem bez powodu. Czyżby YG dawało do zrozumienia - między wierszami - że to też ma w planach? O co konkretnie idzie? O solowe wydawnictwa Minzy i Park Bom a także nowy album 2NE1, który miałby ukazać się przed ruszeniem w trasę. Gdybym był na miejscu YG Ent., gdybym tyle razy nie dotrzymał terminów związanych z nagraniami 2NE1, to właśnie w taki, niejednoznaczny sposób zapowiadałbym wydawnictwa, żeby w razie czego nie nadziać się na noże rozwścieczonych fanów.



Co do samej piosenki, to widzę w niej murowany hit, choć o pierwsze miejsca na listach przebojów może być trudno. Oprócz kolegów z YG Entertainment, o których wspominałem na początku tekstu, jest też Davichi ze swoim "The Letter" (>>TUTAJ<<) no i w przyszłym tygodniu solo zadebiutuje Hyorin z Sistar. Szkoda, bo akurat z tym nagraniem dziewczyny zasłużyły na sukces, ale z drugiej strony chyba nie wypada ich przedwcześnie skreślać


2 komentarze:

  1. Idealna zimowa piosenka i teledysk.W końcu dziewczyny pokazały nam na co je stać.
    CL ma ciekawą barwę głosu,dlatego lubię kiedy śpiewa i wyczekiwałam właśnie takiej spokojniejszej piosenki od 2NE1. W ogóle,bardzo lubię głosy wszystkich dziewczyn.

    Jakby tak się zastanowić to ostatnim,prawdziwym hitem 2NE1 było "I Love You",w tym roku wydawały raczej średnie (szczególnie jak na nie) piosenki i potrzebowały jakiegoś hitu. Tak znanej grupie po prostu nie wypadało zakończyć tego roku z dwoma przeciętnymi piosenkami na koncie.

    W Korei przyjęła się chyba ta piosenka,więc w najbliższym czasie może być ostra rywalizacja między 2NE1,Hyorin a Davichi. Z tego co zauważyłam,to Koreańczycy lubują się w balladach,a nie dość że 2NE1 wydały oryginalną balladę,to mają jeszcze dużo fanów,więc szansę na sukces mają duże. Największą rywalizacją może być dla nich Hyorin,nawet jeśli nie wyda ballady,bo jednak wiele osób czekało na jej solowy debiut (w tym ja). Davichi również stanowią zagrożenie,ale nie pokazały nic oryginalnego,nic co by mogło przykuć uwagę na dłużej,a szkoda,bo naprawdę lubię ten duet.
    W każdym razie wydaje mi się że z tej trójki 2NE1 wydały najbardziej zimową piosenkę,przez co mogą mieć przewagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimowość to zdecydowany atut, bo w Korei często łapią piosenki, które pasują do pory roku. Ballady też wydają się mieć fory. Ale jest jedna rzecz, której tutaj dziewczyny nie zrobiły - wysoka tonacja. W korei strasznie lubią te takie świdrujące dźwięki. Dlatego obawiam się o płytę Hyorin, ona lepiej brzmi w niższych tonacjach, kiedy wydobywa chrypkę itd. W górze za bardzo "ćwierka", a po taserach wydaje mi się, że przynajmniej single idą właśnie w kierunku ćwierkania...

      Usuń