środa, 8 stycznia 2014

Dal Shabet - B.B.B / Big Baby Baby

Dal Shabet. Ilekroć widzę nazwę tej formacji, myślę, że to imię jakiegoś demona. W walce z tym skojarzeniem wcale nie pomaga fakt, że często oba człony nazwy oddziela pięcioramienna gwiazdka. O, w ten sposób: Dal★Shabet. I jest to w zasadzie jedyne silne skojarzenie, jakie budzi we mnie ta grupa.

Oczywiście, gdzieś tam w zakamarkach pamięci czai się zeszłoroczne "Be Ambitious" (>>TUTAJ<<) - nie może być inaczej. Niestety dla grupy, nie tyle pamiętam piosenkę, co kontrowersje z nią związane - głupawy tekst, brzydki i - jak się okazało - obraźliwy dla niektórych osób teledysk, a na dokładkę choreografia, której głównym punktem było rozchylanie spódnic w trakcie refrenu. Poważnie.

Poza tym Dal Shabet to jedna z wielu żeńskich formacji, które mają jakąś tam pozycję, ale nie bardzo wiedzą jak się przebić na już bogatym rynku. Teoretycznie patronem formacji jest producencki duet E-Tribe, autorzy takich hitów jak "Gee" (>>TUTAJ<<) SNSD i "U Go Girl" Lee Hyori. Biorąc pod uwagę zaplecze grupy, jej umiarkowana popularność i trochę to dziwi, i zarazem wydaje się całkiem normalna.

Wydawałoby się, że takie wsparcie powinno gwarantować sukces, ale doświadczenie pokazuje, że prywatne projekty uznanych producentów nigdy nie są w stanie konkurować z tymi wykonywanymi na zlecenie dla większych wytwórni. W dodatku od pewnego czasu współpraca E-Tribe z Dal Shabet przestała być aż tak zażyła - co prawda formacja wciąż działa pod skrzydłami Happy Face Entertainment, czyli prywatnej wytwórni E-Tribe, ale za najnowszym singlem grupy stoi już inny znany producent - Shinsadong Tiger.



Nienawidzę lat 80-tych. Po prostu. Dal Shabet jest mi co najwyżej obojętne, szczególnie po zeszłorocznej wtopie z "Be Ambitious". Być może z tych powodów miałem zaniżone oczekiwania względem tego projektu. Tak czy inaczej piosenka wzięła mnie z zaskoczenia i strasznie przypadła do gustu. Chociaż sprowadzenie tej sytuacji jedynie do moich niskich oczekiwań zdecydowanie nie byłoby uczciwe. Utwór niemal wszystko, do czego mógłbym się przyczepić, robi co najmniej dobrze, na dodatek głównie ze względu na to, że jest wystylizowany na lata 80-te i dlatego, że wykonuje ją właśnie Dal Shabet.

Zacznijmy może od kompozycji. Shinsadong Tiger wie jak napisać przebój. Ta piosenka brzmi jak zlepek najciekawszy motywów muzycznych tamtej dekady, dlatego - chociaż nie lubię takiej estetyki, nie mogę kręcić nosem na tę konkretną piosenkę. Jest tu też pewna zmiana w stosunku do pierwowzorów sprzed lat. Tamte utwory przeważnie przedstawiały swoją często obciachową elektronikę jako walor sam w sobie. Tutaj ta elektronika jest tylko elementem kompozycji, rzadko kiedy pozostaje naga, nie poparta wokalami czy choćby wyciszonymi chórkami. Dawne kompozycje raziły pustką wiejącą spomiędzy elektronicznych dźwięków, tu tej pustki zwyczajnie nie ma i dlatego całość jest o wiele bardziej strawna.

Po wyeliminowaniu głównej wady związanej z taką stylizacją, natychmiast obranie tak nietypowego kierunku staje się niebagatelnym atutem w rękach grupy, z jednej prostej przyczyny - oryginalności. Zauważyłem, że nie jestem odosobniony w swojej niechęci do muzyki lat 80-tych, co sprawia, że stylizacje na tamten okres wciąż należą do rzadkości. Odważając się na krok w tamtym kierunku grupa wnosi powiew świeżości nie tylko na koreański rynek muzyczny.

Atutem jest tu też samo wykonanie. Piosenka wydaje się być skrojona na miarę dla Dal Shabet, a przynajmniej trudno mi wyobrazić sobie którąś z topowych formacji na ich miejscu. Jedynym wyjątkiem zdaje się być T-ara, która ma niejako monopol na kombinację Shinsadong Tiger + retro i ten koncept zapewne uciągnęłaby z równym wdziękiem. Bo właśnie o wdzięk tutaj chodzi. Głosy grupy nie powalają mnie techniką czy mocą, ale każda barwa zdaje się idealnie dopasowana do wykonywanego segmentu, a sam sposób śpiewania nie jest ani przesadnie nadęty i poważny, ale nie sprawia wrażenia żartu czy parodii.

Od strony wizualnej Dal Shabet póki co nie przykuło mojej uwagi i ten teledysk tego nie zmieni. Dziewczyny po prostu nie są w moim typie, a makijaż nie zmienia tu nic ani na plus, ani na minus. Jedynym wyjątkiem wydaje mi się Serri, nawet nie dlatego, żebym uważał, że wygląda tu lepiej niż zazwyczaj - po prostu jej stylizacja wydaje mi się zwyczajnie udana i ciekawa.

Sam teledysk jest zaskakująco dobry, pomimo bardzo prostego pomysłu i niedużego nakładu środków. Wszystko w nim działa i ma swoje miejsce. Sekwencje taneczne są dobrze wyeksponowane, ale nie zabierają za dużo miejsca w teledysku. Singlowe ujęcia są ciekawsze dzięki żurnalowym przebraniom z hełmo-perukami. Jednocześnie puste białe tło, odizolowane abstrakcyjne rekwizyty i wystylizowane napisy dopełniają obraz sesji zdjęciowej dla magazynu mody, który sprawdza się jako ciekawy przerywnik dla pozostałych kadrów.

Jednak najmocniejszym punktem jest tutaj montaż. Zadbano, by pomimo ogólnej pustki i braku fabuły, na ekranie coś się działo. Dzięki agresywnym przebitkom stosowanym nawet w obrębie tego samego ujęcia, na dobrą sprawę nie widać, że to tylko grupka tańcząćych dziewczyn w kilku dziwnych przebraniach. Odejmuje to trochę banału i dosłowności poszczególnym scenom, a dla mnie to niemal zawsze jest dużym atutem w teledysku.

Jestem bardzo ciekaw jak na powrót Dal Shabet zareaguje koreańska publika, bo moim zdaniem dziewczyny mają tym razem wyjątkowo przebojowy, ciekawy i oryginalny kawałek. Nawet bez przesadnych promocji powinny zostać dostrzeżone. Pytanie czy zostaną także docenione? O pierwsze miejsca może być trudno, bo jednak kilku topowych wykonawców jest w trakcie promocji (Rain, Ailee, TVXQ!, Girl's Day chyba też można włączyć do tego grona, bo mają dobry utwór), ale chętnie zobaczyłbym dziewczyny na jakimś wysokim miejscu na listach przebojów. Ta piosenka zdecydowanie na to zasługuje.

2 komentarze:

  1. A nawet nie wiem czy to lata 80. Ja takie utwory często słyszałem będąc w podstawówce. Ahhh to były czasy. 8 klas, lambada, modern talkingi czy i inne cocojambo czy nawet atc. Taki prosty dancik bez żadnych dodatków. Ah sentymenty. Gumy turbo i starfoodsy...
    Ależ Dal Shabet mnie zaskoczyło! Ależ mi ta piosenka się spodobała! The best song of 2014 so far! Powrót do zamierzchłych czasów. Teraz takiej muzyki się nie robi. A tu taka niespodzianka. Dla mnie rewelka.
    Jestem zawiedziony Girls Day. Zobaczymy co Rainbow pokaże zara ale na razie w głośnikach rządzi Dal Shabet. I bardzo dobrze. "Ta piosenka zdecydowanie na to zasługuje."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie lata 80-te. To synth-pop w czystej postaci. Modern Talking to dobry trop - wywodzą się właśnie z tego nurtu. Ja względem starego synth-popu mam mieszane odczucia, bo przeważnie utwory brzmiały kiczowato, choć zdarzały się też perełki jak choćby "Enjoy the Silence" czy "Personal Jesus" od Depeche Mode. "B.B.B" brzmi jak kompilacja najfajniejszych, najbardziej chwytliwych motywów tego gatunku ułożona w spójną całość i dlatego tak bardzo przypadła mi do gustu. Polecam przesłuchać wersję instrumentalną.

      Usuń