Mystic89 to wytwórnia, która w ostatnich miesiącach przykuwa moją - i chyba nie tylko moją - uwagę. Ewidentnie za cel postawiła sobie promocję prawdziwych wokalnych perełek, ale sposób w jaki się do tego zabiera, znacznie odbiega od kpopowych standardów. Z jednej strony mamy mainstreamowe promocje i całą medialną otoczkę, która towarzyszy idolom, z drugiej strony Mystic89 stawia na nietuzinkowy repertuar.
Flagowym produktem wytwórni jak do tej pory była Lim Kim, która pomimo może nawet nieco przekombinowanych singli "All Right" (>>TUTAJ<<) i "Voice" (>>TUTAJ<<), zdołała przebić się do świadomości masowego odbiorcy i myślę, że wszyscy zgodzą się, że to właśnie ona zasługuje na miano kpopowego debiutu roku 2013. Do tego Mystic89 skaperowało także Park Ji Yoon - niezwykle znaną piosenkarkę, która wcześniej przez lada pracowała pod skrzydłami m.in. JYP Entertainment.
Ale na tym nie koniec, bo z Mystic89 związała się także nieco bardziej offowa wokalistka Puer Kim, która kilka dni temu wydała swój pierwszy projekt pod skrzydłami nowych muzycznych patronów. W skrócie? Jest ciekawie. Jednak nie zdradzę nic więcej ponad to, że "Manyo" to po koreańsku wiedźma.
Ten projekt tak bardzo mi się podoba, że aż nie wiem od czego zacząć. Na pierwszy ogień pójdzie chyba piosenka. Oczywistym atutem jest w tym wypadku świetny, nastrojowy głos Puer Kim, poparty jej sposobem śpiewania - spokojnym, powolnym opartym o melodię i przede wszystkim barwę - który tworzy wyjątkową, gęstą atmosferę.
Drugim atutem jest sam repertuar. Po pobieżnym przejrzeniu dotychczasowego dorobku piosenkarki, wydaje mi się, że to jest jej bajka i - co ważniejsze - jej muzyczny wybór. Tak czy inaczej, postawienie na brzmienie najbardziej przystające do brytyjskiego indie rocka jest decyzją zdecydowanie śmiałą - tym bardziej cieszę się, że ją podjęto, bo nie dość, że jest to kierunek na koreańskim rynku wciąż mało eksploatowany, to w dodatku wydaje się pasować jak ulał do wokalistki. Dodam jeszcze, że sam uwielbiam tego typu muzykę, ale to akurat raczej nie ma wpływu na obiektywność mojej oceny. Piosenka jest po prostu cholernie dobra i gdyby dostała się w ręce, a raczej struny głosowe jakiejś utalentowanej wyspiarki, z miejsca stałaby się hitem.
Aspektem projektu, którego nie można pominąć jest tekst piosenki. Już sam fakt, że nie jest to kolejny mdły zlepek miłosnych westchnień i utyskiwań, jest wart odnotowania. Ale to za mało powiedziane - ten takst jest po prostu pomysłowy i na dodatek naprawdę dobrze napisany - przynajmniej na tyle, na ile mogę wnieść po tłumaczeniach. Tu jeszcze podkreślę liczbę mnogą - piosenka ma kilka translacji, które nieco się od siebie różnią. Ponieważ wersja oficjalna nie wydaje mi się idealna, podlinkuję także alternatywne tłumaczenie - podobnym opatrzony jest klip na kanale LOEN-u. Alternatywne tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<, chociaż podejrzewam, że prawda leży - jak zwykle - gdzieś pośrodku.
Ciekawostką jest historia samego pomysłu na piosenkę. Ponoć kompozytor, któregoś dnia rzucił do wokalistki, że ma w sobie coś z wiedźmy i koniecznie musi o tym zaśpiewać. Nie wiem, czy to "coś" w Puer Kim ma cokolwiek wspólnego z czarną magią, ale bezapelacyjnie dziewczyna ma wyjątkowy urok. Dla mnie to przede wszystkim kwestia spojrzenia, ale mogę się mylić. Inna sprawa, że bez tej stylizacji wokalistka wygląda znacznie bardziej niewinnie. No, może pomijając drugorzędne atrybuty kobiecości, które z niewinnością mają niewiele wspólnego ;)
Sam teledysk to kawał dobrej roboty. Z jednej strony jest wypełniony nawiązaniami do tekstu, z drugiej nie jest banalnym przełożeniem słów na obraz. Mamy wiedźmę, mamy proces wiedźmy, który naraz jest też procesem nagrywania płyty, mamy też czary wiedźmy, która swojej magii dokonuje poprzez muzykę. Z początku wydaje się, że to ona jest tu więziona i wykorzystywana, ale szybko okazuje się, że to pozory i to wiedźma przejmuje stery oplątując bezduszne manekiny i narzucając im swoją wolę.
Ciekawistką, która już zdążyła wzbudzić trochę kontrowersji, są kody kreskowe na szyjach manekinów. Na zbliżeniach widać, że jeden sród cyfr zawiera blok liter SM, a drugi YG. Jeżeli jesteście nowi w świecie kpopu - SM Entertainment i YG Entertainment to dwie największe wytwórnie na koreańskim rynku, szczególnie ta pierwsza to prawdziwy gigant, który w niedalekiej przyszłości może liczyć się globalnie. Moża to nazywać żartem czy easter eggiem, ale nie ulega wątpliwości, e to ewidentna szpilka. Nie jestem nawet pewien czy zasłużona, bo choć obie wytwórnie przede wszystkim zajmują się zarabianiem pieniędzy i tworzeniem produktów, to muzycznie, a czasem nawet treściowo trzymają poziom - zdecydowanie świat uzyki i kpopu ma większe problemy niż SM i YG.
Tak naprawdę nie mam wiele więcej do napisania. To prawdopodobnie moja ulubiona piosenka i mój ulubiony teledysk w tym roku. Nie mam złudzeń - pierwszych miejsc na listach przebojów nie zdobędzie, bo nie taki jest tutaj cel. Chodzi o robienie dobrej muzyki i fajnych, interesujących, oryginalnych projektów. Pod tym względem "Manyo Maash" to jeden wielki sukces i mam tylko nadzieję, że to tylko przedsmak jakiegoś większego wydawnictwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz