poniedziałek, 6 stycznia 2014

Girl's Day - Something

Girl's Day to jedna z żeńskich formacji, które rok 2013 spędziły na fali wznoszącej. Co prawda za sukcesem grupy stała przede wszystkim decyzja wizerunkowa, by odejść od niewinnego aegyo i przekształcić dziewczyny w obiekt westchnień samotnych mężczyzn w średnim wieku. Jednak trzeba też przyznać, że tak "Expectation" (>>TUTAJ<<), jak i "Female President" (>>TUTAJ<<) od strony czysto dźwiękowej były bardzo przebojowe.

W moim odczuciu Girl's Day to obecnie bardzo dziwny twór, który teoretycznie powinien publiczność odstraszać swoją niespójnością, a jednak nietypowa taktyka obrana przez Dream Tea Enertainment zdaje egzamin. O jakiej niespójności mówię? Wizualnie dziewczyny ewidentnie są podporządkowane pod gusta panów, w stopniu, który momentami wydaje się nawet niesmaczny, szczególnie, że grupa formowana była z myślą o aegyo, więc wokalistki mają dość dziewczęcą urodę.

Jednak od strony treści piosenek, kolorystyki teledysków - Girl's Day stara się trafić przede wszystkim w gusta dziewczyn i młodych kobiet. Ckliwe pioseneczki pisane z żeńskiej perspektywy - o facecie, który zdradza, czy o bardzo dziecinnie postrzeganej emancypacji. Ten dysonans mnie razi, jednak odbiorcom produktu najwyraźniej nie przeszkadza, bo rzesze tak fanek, jak i fanów Girl's Day stale rosną. Skoro pomysł się sprawdził, więc nic dziwnego, że wytwórnia go kontynuuje.



Stop-klatka wybrana przez wytwórnię na miniaturkę na YT mówi sporo o priorytetach przy okazji tego projektu. A jednak sama piosenka jest naprawdę niezła, śmiem twierdzić, że jak do tej pory to najlepsze nagranie tej grupy, przynajmniej po wizerunkowej transformacji, ale myślę, że także w ogóle. "Expect" i "Female President" były żywsze, ale nie tak zgrabne muzycznie - bez choreografii radziły sobie wyraźnie słabiej.

W wypadku "something" wprawdzie też nie ma rewelacji, ale wszystkie elementy trzymają wysoki poziom. Weźmy takie wokale - brzmią zróżnicowanie, bo jest i moc i subtelność, a jednak pomiędzy tymi skrajnościami funkcjonuje calkiem swobodny przepływ - piosenka nie wydaje się zlepkiem niedopasowanych elementów. Oczywiście widać pewne klocki składające się na większą całość, podział na poszczególne segmenty: intro - zwrotka - przejście - refren - zwrotka - przejście - refren - most - finał, ale na zlączeniach elementy wyraźnie do siebie pasują i sprawiają wrażenie ciągłości.

Istotne jest także to, że w przekroju całej piosenki czuć pewne budowanie nastroju, ale także spójność narracji, tak muzycznej, jak i słownej. Tekst nie jest może powalający, ale jak girlsbandowy pop jest całkiem zgrabnie. Przede wszystkim zaskakują mnie angielskie frazy, które są poprawne tak pod względem wymowy, jak i gramatyki i nawet pasują do koreańskiego tekstu. Angielskie tłumaczenie znajdziecie >>TUTAJ<<.

Sama muzyka wydaje się dość typowa dla tego okresu w roku - spokojniejsze, ale wciąż rytmiczne, lekko rzewne brzmienie, kojarzące się nieco z "Alone" (>>TUTAJ<<) grupy Sistar, czy zeszłorocznym "Gone Not Around Any Longer" (>>TUTAJ<<) Sistar19. Przy czym podobieństwo tyczy się samego nastroju, bo brzmieniowo różnice są oczywiste. W "Something" brakuje tak wyraźnej linii basu i mocnej sekcji rytmicznej - znaków rozpoznawczych Brave Brothers. Kawałek Girl's Day to typowa kompozycja Duble Sidekick - oparta o elektronikę i funkowo brzmiącą perkusję.

Widzę, że jeszcze tego nie napisałem, a muszę zanim przejdę do omawiania teledysku - bardzo podoba mi się refren tej piosenki - zaczyna się intrygująco i melodyjnie by skończyć się silnym emocjonalnym wybuchem.

Co do teledysku - oj, tu jest gorzej. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, odpalcie sobie klip do "Gone Not Around Any Longer" (>>TUTAJ<<). Oczywiście klip Sistar19 jest zdecydowanie lepiej nakręcony i ma na siebie więcej pomysłu - na tyle, że jestem w stanie przemilczeć tradycyjny tercet telefon, wanna, samochód, ale różnica między nim a teledyskiem do "Something" - poza jakością wykonania - sprowadza się do kolorystyki, układu tanecznego i tego, że u Sistar było stare Ferrari, a tu jest nowe.

Podoba mi się plan z lustrami, podoba mi się ten mały różowy box, w którym dziewczyny tańczą, i który świetnie pasuje kolorystycznie do nastroju piosenki. Ale cała reszta wydaje jest nie tylko sztampowa, ale w większości słabo zrealizowana. Na dokładkę kłuje mnie w uszy intro teledysku, a konkretniej wykorzystane sample dzwonka telefonu i obcasów. Pamiętacie jeszcze zeszłoroczne "U&I" (>>TUTAJ<<) Ailee? Tam w intrze wykorzystano dokładnie te same dźwięki.

Co do samych dziewczyn, to nie ulega wątpliwości, że są bardzo ładne i makijaż nie próbuje tego ukryć. Gorzej z ubraniami. Jestem przyzwyczajony do tego, że kpopowe teledyski sztucznie zawyżają wzrost dziewczyn. Tutaj nie tylko jakby ktoś zapomniał o tym procederze, ale nawet mam wrażenie jakby dopuścił się zabiegu odwrotnego - dziewczyny wydają się naprawdę niskie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to wina spódnic/sukienek (na dobrą sprawę nie wiem czy ich stroje są jedno czy dwuczęściowe), które w jakiś dziwny sposób akcentują proporcje ciała.



Co ciekawe, oglądając występ nie mam tego samego odczucia, więc może jednak wina bardziej leży po stronie pracy kamery w teledysku. Skoro jestem przy występie, kilka słów o choreografii. Jest całkiem niezła, chociaż to wszystko już gdzieś było, spacerujące palce to popularny motyw, tak jak i wystawianie nogi przez rozcięcie - najbardziej kojarzy mi się to z Sistar, ale mogę być w błędzie. Z kolei damskie pompki w parterze to wypisz wymaluj figura z "24 Hours" (>>TUTAJ<<) Sunmi. Oczywiście są drobne różnice, ale idea jest ta sama.



To już bardziej w ramach ciekawostek, "Show You" to jedna z trzech piosenek z nowego mini-albumu grupy i to na nią padło, przy wyborze drugiej piosenki do pokazania w programach muzycznych. Bardzo podoba mi się melodia wokali, ale b-side'om od Duble Sidekick mówię jednak stanowcze nie. Podkłady są cukierkowe i banalne aż nie do zniesienia - to było też problemem całego ostatniego albumu Sistar - "Give It To Me" (>>TUTAJ<<). Poza tym ta piosenka bardziej pasowałaby w marcu czy kwietniu, a nie w styczniu - sercu zimy.

I jeszcze w ramach ciekawostek, materiały z sesji zdjęciowej grupy, niestety opatrzone podkładem w postaci "Show You", który tutaj pasuje jak pięść do nosa. Czuję się jakbym przeglądał "CKM" w poczekalni u dentysty, a obok siedziała kobitka z małą córką - ten poziom dyskomfortu.



Kończąc. "Something" to całkiem udany projekt, na pewno umocni pozycję zdobytą przez grupę w zeszłym roku. Jednak jeśli dziewczyny i wytwórnia mają apetyty na więcej, muszą uciec od sztampy i spróbować samemu wyznaczyć kierunek działalności, bo jest pewien limit popularności, którą można zrobić łącząc elementy innych zespołów. Sistar i KARA to bardzo popularne formacje, więc odgapianie pomysłów od nich, żeby się wybić, jest dobrą drogą, ale tylko do pewnego momentu, bo na sam szczyt raczej nie zaprowadzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz