piątek, 5 lipca 2013

Jewelry - Hot & Cold

Koreańska scena muzyczna jest dla przeciętnego Europejczyka egzotyczna pod wieloma względami. Jedną z ciekawszych koncepcji jest swoboda z jaką wytwórnie mieszają składami swoich formacji. Obecnie za sztandarowy przykład uchodzi After School, gdzie choć zespół rozrósł się z piątki do ósemki dziewczyn, to z początkowego składu zostały już tylko dwie wokalistki. Przypadkowi After School sporo miejsca poświęciłem już >>TUTAJ<<.

Ale na After School sprawa się nie kończy. Zmiany w swoich składach przeszły choćby KARA czy T-ara. Wiele dziewczyn odpada jeszcze przed debiutem na scenie, w trakcie przyuczania do zawodu, bo nie spełniają oczekiwań wytwórni. Czasem całe formacje ulegają poważnemu przemeblowaniu zanim wydadzą pierwszą piosenkę.

A jednak nawet na tym tle grupa Jewelry wydaje się wyjątkowa. Ich debiut to głęboka prehistoria - 2001 rok. Od tamtej pory przez zespół przewinęło się już 10 dziewczyn, choć w żadnym momencie grupa nie była liczniejsza niż cztery osoby. Co więcej, z oryginalnego składu w Jewelry nie został już nikt.

Pierwsze dwie głowy poleciały po wydaniu debiutanckiej płyty, która nie została przyjęta zbyt dobrze. Potem grupa wyglądała stabilnie - lata koreańskiej prosperity przetrwała w tym samym składzie, jednak w trakcie japońskich wojaży zaczęło się mówić o problemach personalnych. Dwójka dziewczyn zrezygnowała z dalszej kariery muzycznej, natomiast druga połowa grupy zapragnęła spróbować solowych występów. W praktyce oznaczało to, że grupa pozostawała nieaktywna w latach 2006-2007.

W 2008 do formacji dołączono Baby-J i Eunjung, które wespół z weterankami Jungah i Minyoung nagrały dwa albumy, a potem... Grupa znów została zawieszona w próżni, bo ogłoszono odejście starszych członkiń formacji (przy czym tylko jedna z nich należała do oryginalnego składu grupy). Rok 2010 upłynął bez Jewelry na scenie, choć w trakcie tego okresu do formacji włączono Semi. W końcu, z początkiem 2011 roku do grupy dołączyła Yewon zamykając obecny skład Jewelry.

To tak w ramach ciekawostek, bo drugi dzisiejszy wpis płodzę nie z potrzeby dzielenia się wiedzą, a z potrzeby podzielenia się piosenką. Nie jest to może mój muzyczny ideał, ale w jakiś dziwny sposób ten utwór wybitnie do mnie trafia.



Od strony wokali jest to dla mnie mieszany pakiet. Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby piosenkę otwierała Yewon, która przynajmniej w tym kawałku nie brzmi najlepiej, a głębiej w utworze chować Semi (przynajmniej wydaje mi się, że to Semi - ta w krótkich włosach), która wyraźnie odstaje na plus. Nie to żeby któryś głos był tutaj ewidentnie zły - wręcz przeciwnie, wszystkie są raczej po właściwej stronie barykady. Jednak Semi dodaje piosence uroku swoją bogatą barwą. Jej otwarcie mostu przed finałem to zdecydowanie mój ulubiony fragment tego utworu.

Ale tak naprawdę nie na wokalach ni tutaj zależy. W tej piosence urzekł mnie podkład - klimatyczne, elektroniczne retro (taka mieszanka Jean-Michela Jarre'a z "Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia") poparte fajnymi gitarkami. Wokale mogą mieć ładną, nawet niebanalną linię melodyczną, mogą być solidnie zaśpiewane, ale to podkład robi tutaj różnicę, wybijając ten utwór na tle konkurencji. Co tu dużo kryć, ten kawałek jest po prostu oryginalny, przynajmniej w obrębie koreańskiego rynku. Oryginalny i bardzo dobrze wykonany.

Trochę więcej zastrzeżeń mam do strony wizualnej. Teledysk jest żartobliwy, choć nieszczególnie zajmujący, ale tego akurat nie będę się czepiał - nie przeszkadza w słuchaniu, a momentami punktuje pozytywnie za całkiem udany komizm.

Gorzej ze stylizacją. Ja wiem, że teraz jest taka moda - na te wszystkie koszmarne opalizujące kolorki. Ale ja na to patrzeć nie mogę. Co prawda i tak w tym klipie spora część tego ustrojstwa jest całkiem pomysłowo zrobiona, ale i tak kłuje mnie po oczach.

Druga sprawa, która przykuwa mój wzrok to Baby-J (raperka), a raczej jej ciało. Tutaj nie chodzi nawet o żadne erotyczne fascynacje, raczej o zwykłą anatomiczną ciekawość. Po prostu nie miałem pojęcia, że można mieć tak wąską talię przy tak solidnych biodrach. Widok z pogranicza zauroczenia i zgrozy.

Coś jeszcze? Bardzo podobają mi się plany kadrowane z góry - ten montowany z czarno-białymi pasami i ten z koncentrycznymi niebieskiemi kręgami. Aha... Tekst. Tekst jest raczej słaby, ale jeżeli ktoś koniecznie chce wiedzieć o czym jest piosenka, angielskie tłumaczenie znajdzie >>TUTAJ<<. W skrócie - on o niej zapomniał, chociaż przecież tylko ona jest go godna. W połączeniu z klipem jeszcze się broni, bez niego jest zdecydowanie gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz