poniedziałek, 22 lipca 2013

Brejking Nius 15-21.07.13

W tym tygodniu tekst miał być szybciej, a już jest spóźniony. No cóż, biorąc pod uwagę moje wrodzone lenistwo, to i tak sukces, że w ogóle powstaje ;). Ponieważ mało pisałem w zeszłym tygodniu, dość opasła będzie sekcja poświęcona powrotom - opasła także w video. Poza tym zeszły tydzień przyniósł kilka ciekawych wieści w k-popowym świecie, między innymi finał(?) wojskowej afery z celebrytami.

Powroty, powroty, powroty

Nie przepadam za boys-bandami, więc staram się o nich nie pisać jeżeli nie zainteresują mnie piosenką i/lub teledyskiem. Tak się składa, że ten tydzień upłynął pod znakiem drogich, ale dosyć nudnych powrotów boys-bandów, dlatego pozwolę sobie w tym dziale nadrobić zaległości. Ale zanim zajmę się premierowymi nagraniami, najpierw... teledysk do "Wolf" grupy EXO. Tak, ta piosenka będzie niedługo miała 2 miesiące na karku, ale dopiero teraz wytwórnia zdecydowała się wypuścić wersję fabularną klipu (wersja taneczna >>TUTAJ<<).



Nie dość, że choreografia do tej piosenki to jeden z najlepszych układów tego roku, to jeszcze przyzwyczaiłem się do samego utworu na tyle, żeby go polubić. A teraz to... Muszę przyznać, że na swój sposób to jest naprawdę dobre. Oczywiście, że całość na kilometr zalatuje "teenage angst" - ale czy to coś złego? Raz, że grupą docelową są raczej nastolatki, więc wszystko się zgadza. Dwa, wiele popkulturowych franczyz wozi się na "teenage angst" i jakoś nie przeszkadza to w przyciąganiu widowni w przeróżnym wieku. Weźmy choćby większość inkarnacji Spider-mana.

No, ale pora zająć się premierami. Na pierwszy ogień B.A.P - nawet lubię tę grupę, ale nie lubię ich najnowszego projektu - cztery piosenki, cztery teledyski wypuszczane co dwa tygodnie. W tym tygodniu nagranie numer dwa - "Hurricane".



Gdyby chociaż podzielili zespół na części - tak, żeby dopasować styl piosenek do stylu poszczególnych członków... Niestety nie robią tego, zamiast tego pakują się w różne ryzykowne stylizacje, które obnażają ich słabości. Ta konkretna piosenka aż zgrzyta od zestawień członków, którzy śpiewać potrafią, i którym śpiewanie zdecydowanie nie idzie. Pewnie projektowi poświęcę więcej miejsca, kiedy B.A.P wypuści wszystkie nagrania. Na razie chłopaki rozmieniają się na drobne.

Aha, byłbym zapomniał, "najlepszy" moment:



#spreadingstereotypes

Co dalej? Może Infinite?



"Destiny" w żadnym razie nie jest złą piosenką, ale jest piosenką niesamowicie wtórną - takie typowe boys-bandowe granie. Jeżeli gdziekolwiek się wyróżnia, to momentami w podkładzie, ale też nie na tyle, żeby uczynić to nagranie faktycznie wyjątkowym, czy godnym zapamiętania. To samo można powiedzieć o teledysku. Niby zainwestowano spore pieniądze i pociągnięto za sznurki dla wielu zawieszone za wysoko, ale efekt końcowy wcale piorunujący nie jest. Fajnie, że pozwolono grupie nakręcić teledysk na prawdziwym hollywoodzkim planie zdjęciowym... Ale żeby twórcy teledysku zrobili z niego jakiś wybitny użytek? Tego nie powiem.

Swoją drogą, może zauważyliście, że w nazwie teledysku widzimy dopisek "ver. B". "Ver. A" zostanie upublicznione w bliżej niesprecyzowanej przyszłości. Infinite w trakcie kręcenia teledysku odwiedziło także cmentarz samolotów wykorzystany m.in. w drugiej części "Transformers" Michaela Bay'a. Władze wytwórni zdecydowały się w ostatniej chwili wyciąć te sceny z teledysku pod wpływem niedawnego wypadku samolotu koreańskiego przewoźnika Asiana Airlines, dlatego chwilowo widzimy teledysk w wersji B.

W moim odczuciu znacznie ciekawiej wypada powrót grupy Beast, głównie ze względu na teledysk.



Nawet jeżeli te wszystkie wizualne cudeńka nie mają większego znaczenia i pojawiają się w klipie trochę bez ładu i składu, to teledysk wypada efektownie i ciekawie. Choćby od strony czysto wizualnej stoi za nim jakiś pomysł i trochę pracy związanej z jego wdrożeniem. Gorzej z piosenką, która też jest przykładem dość standardowego boys-bandowego grania. "Shadow" wydaje się nieco mniej monotonne niż nagranie Infinite i lepiej zapada w pamięć, ale zarazem jest także zwyczajnie słabsze muzycznie.

W minionym tygodniu miały miejsce jeszcze dwie dosyć ciekawe premiery, ale nie dość interesujące, lub nie dość dobre, by poświęcać im cały wpis. Na pierwszy ogień idzie "Unbreakable" - kolaboracja Kima Hyun Joonga z Jay Parkiem.



Pozerski, ale szalenie efektowny klip mocno przyprawiony orientalnymi akcentami. Sama piosenka też jest całkiem udaną, efektowną kompozycją, a przynajmniej byłaby gdyby nie kilka mniejszych i większych zarzutów, które w moich oczach zupełnie psują to nagranie i czynią go tandetnym. Dwa najpoważniejsze zarzuty to wyraźne nadużywanie Auto-tune'a oraz wstawki po angielsku - tak banalne, że aż śmieszne. No i angielski tytuł piosenki jest śpiewany w taki sposób, że aż trudno rozpoznać śpiewane słowo.



Ten dziwny klip powyżej to debiutanckie nagranie Yu Seung Eun z "Voice of Korea" z gościnnym występem raperskiego duetu Bae Chi Gi. Piosenka brzmi nawet przyjemnie, choć nieco banalnie, ale tak naprawdę zaprezentowany fragment jest zbyt krótki, by powiedzieć coś konkretnego. Ciekawie wypadają także zaprezentowane próbki wykonań "Be OK" w innych aranżacjach, ale znów są to urywki zbyt krótkie, by powiedzieć coś więcej. W uszy kłują mnie natomiast strasznie przypadkowe zbitki angielskich wyrazów wepchnięte w piosenkę. No i trudno nie parsknąć śmiechem, kiedy piosenka zaczyna się od swojsko brzmiącego "sra".



This is getting out of hand... Naprawdę nie rozumiem dlaczego A Pink nagle stało się aż tak popularne. Nie mam nic przeciwko ich piosenkom, ale ich brzmienie nie jest ani dostatecznie przebojowe, ani dość bogate, ani zwyczajnie dość dobre muzycznie, żeby uzasadnić ten rozbłysk popularności. Tak czy inaczej dziewczyny wypuściły właśnie drugi teledysk, tym razem do piosenki "Secret Garden", który promuje EP-kę o tym samym tytule.

Moją muzyczną uwagę w tym tygodniu przykuły dwa powroty z pogranicza mainstreamu. Raperski tercet Miss $ wypuścił bardzo ciekawe nagranie "You were not the..." z gościnnym udziałem kolegi z wytwórni - Verbal Jinta. Piosenkę opatrzoną bardzo zgrabnym teledyskiem znajdziecie >>TUTAJ<<.

Drugie nagranie to dzieło czerwcowych debiutantek. Odd Eye, to nietypowa grupa, która oprócz śpiewania i tańczenia gra także na instrumentach. Konkretniej jest to trio smyczkowe, które postanowiło poszukać szczęścia na popowej scenie. Ich nowe nagranie nie przypadło mi do gustu aż tak jak debiut z "Catch Me If You Can" (>>TUTAJ<<), ale "Follow Me" to także ciekawa muzyczna propozycja, kto wie czy nie bardziej przystępna dla masowego odbiorcy. Nowe nagranie wraz z teledyskiem >>TUTAJ<<.

W temacie nadchodzących powrotów również działo się w zeszłym tygodniu sporo. Przede wszystkim potwierdzono plotki jakoby "Recipe" (>>TUTAJ<<) było tylko przedsmakiem nowego albumu Brown Eyed Girls. Płyta na sklepowe półki ma trafić już 29 lipca, więc w najbliższym czasie należy spodziewać się szczegółów dotyczących wydawnictwa i promującego go nagrania.

Jednak wiadomość ta szybko została przyćmiona zapowiedzią innego comebacku. Druga z żeńskich formacji SM Entertainment (pierwszą jest oczywiście SNSD) - f(x) - już udostępniła pierwsze materiały promocyjne przed wydaniem swojego drugiego albumu zatytułowanego "The Pink Tape".



Piosenka przygrywająca w drugiej części tego filmiku brzmi świetnie, szczególnie jeśli idzie o podkład. Jednak nie będzie to utwór promujący nowe wydawnictwo. Kawałek, który otworzy promocje to "Rum Pum Pum Pum" i po raz pierwszy usłyszymy go w pełnej krasie 25 lipca, kiedy dziewczyny wykonają go podczas programu MCountdown. Cały album na sklepowe półki ma trafić 29 lipca.



Tydzień temu wspominałem także o nadchodzacym powrocie AOA, a konkretniej AOA Black. Uruchomiono nawet specjalną mini-stronę poświęconą powrotowi, jednak na razie dostaliśmy jedynie dwa krótkie i dość dziwne filmiki.



Na jakiś konkretniejszy teaser trzeba poczekać do 24, a na samą piosenkę i towarzyszący jej teledysk dwa dni dłużej. Na razie wiadomo jedynie, że nowy singiel grupy zatytułowany będzie "MOYA", co po polsku oznacza "Co?".



Na zakończenie zapowiedź nieco odleglejszych wydarzeń. 16 sierpnia powróci Crayon Pop ze swoją wersją "Itaewon Freedom". Dopisek pod teledyskiem wskazuje, że będzie to wersja przygotowana na rynek japoński (premiera na antenie Mnet Japan).



Warto w tym miejscu zauważyć, że sam oryginał był parodią trendów w muzyce i teledyskach panujących w latach 80-tych i na początku 90-tych. Za oryginalnym nagraniem stoi duet UV oraz... JYP, jedna z największych gwiazd koreańskiego rynku muzycznego i głowa trzeciej co do wielkości wytwórni muzycznej - JYP Entertainment. To trochę tak jakby Michael Jackson nagrał piosenkę z Weird Al Yankovichem. Poniżej oryginalny klip do "Itaewon Freedom" z wtopionymi angielskimi napisami.



A teraz spróbujcie uwolnić się od tego teledysku ;)

Listy przebojów

Dynamic Duo już zdetronizowane. Choć raperski duet wciąż ma sporo piosenek w górnych połówkach notowań list przebojów, to zarówno w telewizyjnych programach muzycznych, jak i na listach sprzedaży wypada ze ścisłego topu ustępując miejsca 2NE1 i... A Pink. 2NE1 wygrało programy "Inkigayo" oraz "Music Core", A Pink sięgnęło po zwycięstwo w "Music Bank" oraz "Show Champion". MCountdown w tym tygodniu nie wyemitowano, zamiast tego odbyła się gala Mnet's 20's Choice Awards. Miejsce na podium list sprzedaży broni żeński duet Davichi.

Gaon Chart 07-13.07.13
1. 2NE1 - "Falling In Love" (>>TUTAJ<<)
2. Davichi - "Missing You Today" (>>TUTAJ<<)
3. A Pink - "NoNoNo" (>>TUTAJ<<)
4. Dynamic Duo ft. Muzie - "BAAAM"
5. Brown Eyed Girls - "Recipe" (>>TUTAJ<<)
6. Geeks - "Fly"
7. Lee Seung Chul - "My Love"
8. SISTAR - "Give It To Me" (>>TUTAJ<<)
9. Ailee - "U&I" (>>TUTAJ<<)
10. Lim Kim - "All Right" (>>TUTAJ<<)

Instiz Chart 08-14.07.13
1. 2NE1 - "Falling In Love"
2. Davichi - "Missing You Today"
3. A Pink - "NoNoNo"
4. Dynamic Duo ft. Muzie - "BAAAM"
5. Brown Eyed Girls - "Recipe"
6. Ailee - "U&I"
7. Lee Seung Chul - "My Love"
8. Geeks - "FLY"
9. SISTAR - "Give It To Me"
10. Lim Kim - "All Right"

Billboard Korea 17.07.13
1. Davichi - "Missing You Today"
2. 2NE1 - "Falling In Love"
3. Ailee - "U&I"
4. A Pink - "NoNoNo"
5. Lee Seung Chul - "My Love"
6. Dynamic Duo ft. Muzie - "BAAAM"
7. Brown Eyed Girls - "Recipe"
8. Geeks - "FLY"
9. SISTAR - "Give It To Me"
10. Lim Kim - "All Right"



Brejking Nius Nius

CCM czyli jak (nie) robić PR-u, cd.
Przed tygodniem pisałem >>TUTAJ<< o zawierusze w CCM po tym jak ogłoszono, że Areum odchodzi z T-ara. Całą sytuację rozrysowałem tam możliwie jasno, więc nie będę się powtarzał. W każdym razie jednym z wątków przewijających się w mediach było... rzekome opętanie Areum. W poniedziałek wykonano telefon do CCM w tej sprawie...

"We can't say anything. It's her personal matters, and something that even the label didn't know got reported. The most important thing is that Ahreum shouldn't get hurt. We want to hide those things."
sos vel zródło: allkpop.com

Celowo zostawiłem angielskie tłumaczenie, żeby w podwójnym tłumaczeniu nie zatracić nic z głupoty tej wypowiedzi. Na litość boską! Ktoś zarzuca, że dziewczyna jest opętana przez szatana, a jej wytwórnia nie chce tego zdementować?! Sytuacja mogłaby zrobić się bardziej absurdalna tylko gdyby Areum faktycznie zaczęłą lewitować i śpiewać piosenki Maryli Rodowicz.

Ta historia jest ewidentnie na rękę CCM, bo odwraca uwagę mediów od faktycznych kulisów odejścia dziewczyny z grupy. Z drugiej strony - w dobie internetu, portali społecznościowych, fansajtów i wszelakiej maści for tematycznych - wiadomo, że fani nie dadzą sobie wciskać kitu i prędzej czy później dogrzebią sie do prawdy. A nawet jeżeli nie, to będą spekulować, co czasem może być jeszcze gorsze.


Co dalej z KARA?
Niedługo wygasa kontrakt formacji KARA z ich wytwórnią DSP Media. W minionym tygodniu pojawiły się plotki jakoby grupa miała nie przedłużyć umów z obecnym wydawcą. Dziewczyny tak naprawdę związane są indywidualnymi kontraktami i nawet odejście całej piątki nie musiałoby oznaczać przeniesienia formacji pod nowe skrzydła. Przecież formacja Jewelry obecnie nie ma w składzie już nikogo z oryginalnej czwórki, ani nawet nikogo z pierwszego uzupełniającego zaciągu. Sama KARA też ma już za sobą pierwsze zmiany w zestawieniu personalnym.

Gdyby KARA próbowała przenieść się w całości lub w znacznej części pod skrzydła nowej wytwórni, byłby to chyba precedens, przynajmniej w wypadku tak znanej formacji. Siłą rzeczy jestem ciekaw jak taka sytuacja by się skończyła, po czyjej stronie zostałaby nazwa formacji, bo jestem przekonany, że DSP Media nie chciałoby rozstawać się z taką marką, przynajmniej nie za darmo.

Jednak całe rozstanie wydaje się mało prawdopodobne. Choć DSP Media najlepsze lata ma już chyba za sobą, to własnie czyni tę wytwórnię atrakcyjnym miejscem pracy dla formacji. Dziewczyny mają gwarancję, że będą traktowane jak gwiazdy. Przenosiny do wielkiej trójki mogłyby zachwiać tym statusem, szczególnie po pierwszych miesiącach spędzonych jako nowe, drogie zabawki prezesów. Z kolei KARA nie jest też dostateczną marką by myśleć o zakładaniu własnej wytwórni - spora część ich dochodów to umiejętny marketing, którego same nie załatwią.

Jednocześnie DSP Media z oczywistych względów będzie zabiegało o utrzymanie tej marki w swoich szeregach, takim czy innym sposobem. KARA to kura znosząca złote jajka - nie chodzi nawet o rynek koreański. Dziewczyny w ostatnim czasie rewelacyjnie radzą sobie w Japonii swobodnie konkurując z inną koreańską żeńską superformacją  - Girls' Generation.


sos vel zródło: allkpop.com
 Przedłużałbym ;)

Ewentualność, którą dopuszczałbym pod rozwagę to przede wszystkim przetasowania kadrowe w formacji. Choć grupa cieszy się - tak razem, jak i z osobna - bardzo dużą popularnością, to zawsze może się okazać, że któraś z członkiń ma inne plany na przyszłość, lub że wytwórnia widzi na jej miejscu kogoś innego.

Wytwórnia w oficjalnym komunikacie oznajmiła, że jeszcze nie rozmawiała z dziewczynami o nowych umowach, co najwyżej dziewczyny mogły rozmawiac między sobą, badać grunt, co brzmi rozsądnie. Poinformowano także, że nie wszystkie kontrakty wygasają w jednym czasie i że do najbliższego wygaśnięcia pozostało jeszcze około 6 miesięcy. Mówi się także, że najpóźniej wygasa kontrakt Jiyoung - podobno ma się to stać dopiero w kwietniu przyszłego roku.

Wątkiem pobocznym w sprawie jest wygasający kontrakt z japońskim wydawcą. Termin tej umowy upływa w grudniu tego roku, jednak jak poinformowali sami Japończycy, w tym względzie wszystko jest zależne od rozmów w Korei. Wiadomo, że KARA w zmienionym składzie może nie być już równie atrakcyjnym towarem.


Wojsko kończy z oddziałem celebrytów
Jak zapewne zauważyliście, Korea Południowa ma niewygodnego sąsiada - Koreę Północną. I tak naprawdę mówimy o jednym narodzie, sztucznie podzielonym na dwa kraje, atmosfera między sąsiadami jest gęsta. Na dobrą sprawę oba kraje nigdy nie zamknęły konfliktu z lat 50-tych, trwając w mniej lub bardziej nerwowym zawieszeniu broni.

Posiadanie wrogo nastawionego sąsiada, który utrzymuje najliczniejszą armię na świecie (w stosunku do liczby mieszkańców) pociąga za sobą pewne konsekwencje. Takie jak utrzymywanie drugiej najliczniejszej armii na świecie (znów w stosunku do liczby mieszkańców). Korea Południowa w 2011 roku miała 650 tyś. żołnierzy w służbie czynnej oraz ponad 3 mln rezerwistów.

Takie liczby nie biorą się znikąd. W Korei Południowej obowiązuje przymusowy pobór do wojska, który obejmuje wszystkich mężczyzn uznanych za zdatnych do służby. Nie wszyscy trafiają do wojska zaraz po skończeniu szkoły, po niektórych wojsko zgłasza się w wygodnym dla obydwu stron czasie. Jednak nie ma w Korei mężczyzny, który mógłby się wymigać od 2 lat spędzonych w koszarach (dokładniej jest to bodaj 21 miesięcy czystej służby). Dotyczy to także celebrytów.

Jednak 16 lat temu ustanowiono twór pod nazwą "brygady wsparcia promocyjnego". Był to twór, do którego mogli dołączać powołani do wojska celebryci. W zamian za nieco lżejszą służbę i nieco preferencyjne traktowanie, celebryci mieli występować na specjalnych pokazach, brać udział w akcjach promocyjnych itp. itd. Wszystko w celu promowania wizerunku wojska oraz podnoszenia morale wśród żołnierzy.

Długa lista grzechów
Piszę w czasie przeszłym, bo od tego tygodnia jest to już nieaktualne. Celebryci narozrabiali, a media do tego dotarły. Większych i mniejszych afer w ostatnim czasie było pod dostatkiem. Poczynając od tych drobnych, jak jeden z celebrytów przechwalający się "normalną" służbą i fałszywie twierdzący, że to wojsko zadecydowało o jego przeniesieniu do specjalnego oddziału, podczas gdy tak naprawdę od samego początku był przyjęty do oddziału celebryckiego i dobrze o tym wiedział. Skończywszy na tych poważnych jak groźby pobicia i szamotaniny z dziennikarzami kręcącymi reportaż o nieprawidłowościach wokół tego oddziału.

Reportaż wywołał oburzenie opinii publicznej. Okazało się, że wojsko dla celebrytów to raczej luksusowy akademik, a nie prawdziwa służba. Opuszczanie ośrodka o dowolnej porze w dowolnym celu, noszenie cywilnych ubrań, nieuznawanie stopni wojskowych, swoboda korzystania z urządzeń mobilnych i kampus z basenem, siłownią, konsolami i internetem. No i oczywiście alkohol, alkohol, alkohol. Na domiar złego mieli dopuszczać się molestowania pracownic ośrodka wykorzystując swoją faktyczną nietykalność.

To, że cała sprawa zaczęła się od dwóch celebrytów-rekrutów odwiedzających "salon z masażem" (w którym masaż wcale nie jest główną atrakcją - to dla mało domyślnych), przestało być istotne. Chodzi o całokształt i powszechność tego procederu. To nie dwie czarne owce - cała struktura się skompromitowała. W społeczeństwie, w którym do służby wojskowej przykłada się dużą publiczną wagę, w kraju gdzie każda z rodzin ma kogoś w kamaszach - celebryci zakpili sobie z powagi instytucji i ze swoich mniej uprzywilejowanych rodaków.

Zbrodnia i kara
Sprawa nie mogła rozejść się po kościach, przynajmniej nie na poziomie decyzji administracyjnych. W tym tygodniu ogłoszono definitywne rozwiązanie oddziału celebryckiego. Wojsko wyraziło głębokie ubolewanie nad zaistniałą sytuacją (tak jakby nikt z góry nie wiedział, co tam się dzieje) i publicznie przyznało, że wizerunek wojska został zszargany.

Ośmiu spośród piętnastu celebrytów zostanie ukaranych zgodnie z wewnętrznymi wojskowymi regulacjami. Po odbyciu kary zostaną włączeni do regularnych oddziałów. Cała piętnastka od pierwszego sierpnia dostanie przydziały do nowych, regularnych jednostek. Trójka, która ma najkrótszy okres służby do odbycia (3 miesiące lub mniej), trafi do aktywnej jednostki i będzie wykonywała takie same zadania jak zwykli żołnierze.

Moim zdaniem wszystko to dosyć mgliste i mało precyzyjne, tym samym trudno będzie komukolwiek przypilnować czy winni faktycznie zostali ukarani. Jedyna nadzieja w zwykłych żołnierzach, którym z pewnością wyczyny uprzywilejowanych kolegów obiły się o uszy. Jeżeli celebryci zostaną rozrzuceni po różnych jednostkach, fala ich raczej nie minie. No chyba, że ktoś z góry przydzieli im aniołów stróży.

After School Special

Wywiad dla TenAsia
Dosyć ciekawy wywiad z After School (bez Nany, która wtedy leżała w szpitalu). Całość przetłumaczoną na angielski znajdziecie >>TUTAJ<<. U mnie tylko kilka ciekawszych fragmentów. Tłumaczenie moje, z podlinkowanej angielskiej wersji.

Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego tym razem spróbowałyście pole artu?
Raina: Dużo rozmawiałyśmy o tym, jakiego rodzaju występ przygotować tym razem. Jakimś cudem zabrnęłyśmy tak daleko, że padła nawet propozycja chodzenia po linie. Wtedy CEO naszej wytwórni pokazał nam film o pole arcie, a naszą pierwszą reakcją było "Co to w ogóle ma być?". Jednak wyobrażenie sobie, że same wykonujemy pole art na scenie zmieniło nasze spojrzenie.

Wcześniej specjalne występy były jedynie wstępem do waszych powrotnych scen w telewizji, ale tym razem występ jest częścią waszej singlowej piosenki.
Uee:
Pole art jest bardziej kojarzony jako taniec na rurze. My jednak chciałyśmy przełamać te uprzedzenia i pokazać, że to nie tylko taniec wykonywany w klubach. Chciałyśmy pokazać, że pole art sprawdzi się w połączeniu z subtelną piosenką i akurat tak się złożyło, że studio Brave Sound zaproponowało nam "First Love", a my uznałyśmy że będzie bardzo dobrze pasować (do pole artu). Dlatego też starałyśmy się przemycić jeszcze więcej delikatności, która by do niej pasowała.

Słyszałem, że trenowałyście przez sześć miesięcy. Jak wprawne jesteście?
Juyeon: Kiedy wypuszczamy singiel, na przygotowania poświęcamy do dwóch miesięcy. Tym razem poświęciłyśmy sześć. Nie jesteśmy aż tak dobre, żeby zdawać na jakiś certyfikat, ale pole art jest wyjątkowo trudny i nawet sześć miesięcy dla nas to mało czasu.
Uee: Niektóre z członkiń, jak Jungah, są na tyle dobre, by wykonywać te same figury, co nasze nauczycielki. Wszystkie bardzo ciężko ćwiczyłyśmy. Mogłyśmy ćwiczyć tylko na potrzeby występu i wyraźnie skrócić czas treningu, ale chciałyśmy być idealne. Nauczyłyśmy się wszystkiego systematycznie od podstaw i dlatego zajęło nam to sześć miesięcy.

Z występami na scenie musiało wiązać się ryzyko, skoro pole art jest tak trudny?
Raina:
Przygotowania do takiego występu są niezwykle ważne. Używa się specjalnego proszku, który zapobiega poceniu się. Nigdy nie miałyśy wypadku na scenie, bo mogłyśmy wykonać trudniejsze figury, ale rezygnowałyśmy z nich ze względu na bezpieczeństwo i koncentrowałyśmy się głównie na bezpiecznych figurach.

Orange Caramel ma wizerunek kompletnie różny od tego After School. Czy nie jest wam trudno przełączać się między nimi?
Raina:
Z początku było to bardzo mylące, bo od rana ćwiczyłyśmy seksowny, nowoczesny wizerunek, a wieczorami słodki i uroczy. I nie miałyśmy pewności, że przypadniemy ludziom do gustu, więc starałyśmy się jeszcze bardziej. Ćwiczyłyśmy nawet swoją mimikę przez pięć godzin dziennie, w pokoju w którym były tylko trzy lustra. Dlatego tak bardzo się do tego przyzwyczaiłyśmy. Myślę, że teraz mogłabymy zrobić minę a'la Orange Caramel nawet przez sen (śmiech).

Z każdym nowym albumem zmieniałyście skład zespołu, jednak przed tym albumem nikt ani nie przyszedł, ani nie odszedł.
Raina:
Czasami przyjście lub odejście członkini jest trudne także dla nas. E-Young i Kaeun potrzebowały się jeszcze przystosować, więc przed tym albumem zapytałyśmy naszego CEO czy będą jakieś zmiany w naszym składzie i powiedziałyśmy, że wolałybyśmy żeby zostało tak jak jest. Dlatego czułyśmy więcej stabilizacji pracując nad tym albumem i promując go.

Wygląda na to, że jesteście naprawdę zgrane. Musi być zabawnie, kiedy zbierzecie się razem w ósemkę.
Lizzy:
Przeważnie jesteśmy dosyć hałaśliwe w domu. Dużo rozmawiamy o serialach i innych rzeczach, kiedy oglądamy telewizję i jemy.
Uee: Jesteśmy naprawdę głośne w naszych garderobach. Co zabawne, nie mamy różnych zdań kiedy przychodzi do zamawiania jedzenia. Nauczyłyśmy się bardzo dobrze dogadywać, bo jesteśmy już w piątym roku od naszego debiutu.
Jungah: Nasze występy i piosenki są ważne, ale myślę, że zespołowość jest najważniejsza. Nigdy się nie kłócimy. Kiedy coś nam nie odpowiada, natychmiast to z siebie wyrzucamy - sms-em czy w jakiś inny sposób. Dlatego nikt nie chowa żadnych uraz.
Nana znowu działa
No tak, ledwo ją ze szpitala wypuścili, już coś nagrywa. Tym razem kurs nakładania makijażu na potrzeby jakiegoś programu telewizyjnego. Wszystko fajnie, tylko mogliby na wstępie ostrzec te wszystkie nieświadome dziewczyny, że ona jest profesjonalistką. W sensie, że nie dość, że od dawna ma papiery, to jeszcze dalej studiuje w tym kierunku. Swoją drogą boję się spytać ile taki komplet mazideł kosztuje.


Insze inszości

Internet zmorą celebrytów
W dzisiejszym odcinku celebryta, a raczej celebrytka, jest chyba bardziej ofiarą niż złoczyńcą, choć kto tam wie, do nagrania się niestety nie dokopałem. O co chodzi? W sieci pojawił się krótki filmik ze spotkania Sistar z fanami. Na filmiku widać jak Hyorin siedzi z całkiem obojętnym wyrazem twarzy.

Internet szybko podchwycił temat i zaczęło się nadawanie na Hyorin, jaka to zimna, że ludzie przyszli tam dla niej, a ona ich olewa itp. Po mojemu? To był tylko jeden filmik trwający trochę ponad minutę, nie można na tej podstawie osądzać jej zachowania podczas całego spotkania, to raz.

Dwa - te wszystkie spotkania z fanami są chyba najbardziej przerażającą częścią życia celebryty. Trzeba siedzieć przed tłumem ludzi z przyklejonym uśmiechem - a przecież można mieć gorszy dzień, można być zmęczonym czy zwyczajnie "wczorajszym".

No i jeszcze ta świadomość, że większość osób przeciwnej płci zebranych na sali potajemnie, lub nawet całkiem jawnie, się w tobie podkochuje. A przeważnie większość nawet nie zbliża się do twojego obrazu ideału. Brrrrr.

Z drugiej strony jakieś tam pozory trzeba zachować, nawet jeżeli nie ma się na to ochoty. Co by nie mówić, na tego typu spotkania przychodzą ludzie wspierający artystów i w taki czy inny sposób emocjonalnie zaangażowani w ich życie i twórczość - należy się im za to trochę wdzięczności i sympatii.

Tak czy inaczej Hyorin bym jakoś szczególnie nie piętnował, tym bardziej, że bardzo szybko wystosowała całkiem zgrabne przeprosiny, w których nie przyznaje się do winy - tzn. do naumyślnego olewania fanów - a jednak gorąco przeprasza wszystkich, którzy mogli tak odebrać tę sytuację i poczuć się tym urażeni.

Korean Wave
Halyu to już zjawisko globalne, jednak szczególną rolę odgrywa w popkulturze tzw. panazjatyckiej. Chodzi o popkulturę szeroko pojmowanego Dalekiego Wschodu - nie tylko Korei, Japonii i Chin, ale także takich krajów jak Tajlandia, Filipiny, Wietnam, Singapur etc. W tych krajach wykonawcy z Korei potrafią być nie mniej popularni od rodzimych.

To, że koreańska popkultura osiąga globalny zasięg, sprawia, że mieszkańcy regionu widzą w niej niejako reprezentację całej swojej części świata - swoich ambasadorów. Z drugiej strony kultura zachodu widzi rolę jaką koreańscy piosenkarze, aktorzy, komicy itd. odgrywają w tej części świata. Dlatego zachód chciałby uczynić z Korei swojego ambasadora na tę część świata.

W efekcie współpraca na polu popkultury zaczyna rozkwitać na linii Korea - USA. W maju koreańskie czerwone dywany deptał Robert Downey Junior a.k.a. Iron Man, przy okazji deklarując na każdym kroku wielką miłość do Korei. W tym miesiącu chyba nawet krok dalej poszedł inny superbohater - Wolverin czyli Hugh Jackman.



Australijski aktor przyznał, że jego ojciec przez wiele lat pracował w Korei i że zaraził go miłością do tego kraju. Gwiazdor nie tylko udzielił dłuższego wywiadu jednej ze stacji telewizyjnych, ale także zagościł w cotygodniowym celebryckim show - "Star King" - i wygłupiał się ze zwykłymi koreańskimi idolami.



Oczywiście uprzejmościom nie było końca, doszło nawet do tego, że na scenę wyszła dziewczynka, zaśpiewała po angielsku i wręczyła gwieździe kwiatek. No może trochę przesadzam, bo dziewczynką była Hyorin, ale klimat momentami zdecydowanie zalatywał czymś pomiędzy szkolnym apelem a partyjnym rautem.

 

Tym bardziej, że Jackman nie wzbraniał się przed obcałowywaniem dziewczyn z Sistar po policzkach przy każdej nadarzającej się okazji. Klimat, o którym wspomniałem wyżej, burzyła trochę ekscytacja granicząca z rozanieleniem ze strony dziewcząt. Cóż zrobić? Zamiast zgrzytać zębami, trzeba by wziąć przykład z Jackmana. Chłop jest żywym dowodem na to, że nawet żonaty "uncle-fan" może mieć szansę u koreańskiej gwiazdorki. Oczywiście pod warunkiem, że sam jest hollywoodzką gwiazdą ;) .

Ballady i romanse
Znaczna część koreańskich celebrytów ma zakaz randkowania. Głównym powodem jest oczywiście marketing - wzdychający fani i fanki wolą aby obiekt westchnień pozostawał w stanie wolnym, bo konkurowanie z innymi celebrytami jest raczej ponad możliwości przeciętnego szaraka. Innym powodem jest ewentualny smród po rozstaniu, ludzie wtedy różne rzeczy wypisują i umieszczają w internecie.

Dlatego też media koreańskie tak chętnie tropią wszystkie domniemane pary i prześcigają się w domysłach kto z kim i dlaczego. W tym tygodniu padło na Ailee i aktora Park Ki Woonga. Co tym razem wystarczyło za pretekst portalom plotkarskim?

Wpis na tweeterze, w którym aktor prosi fanów o wsparcie dla Ailee na listach przebojów. Wpis nie był jednak w stu procentach niewinny i dlatego przykuł uwagę mediów. Aktor użył prawdziwego, koreańskiego imienia wokalistki - Ye Jin.

Natychmiast obie strony odcięły się od plotek, podobno rzekoma para nawet się nie zna, a wpis na tweeterze miał być przede wszystkim przysługą dla menadżera Ailee, który prywatnie jest przyjacielem aktora. Jeżeli miała to być tylko przysługa, to chłop wykazał się niezłą nadgorliwością, szczególnie zważywszy na to, że wokalistki nawet osobiście nie poznał.

Albo to zręczny marketing, albo w sprawie jest jakieś drugie dno.

Żródłem zdjęć i filmów, gdzie nie oznaczono inaczej, są oficjalne kanały YT i fanpage FB poszczególnych grup, wytwórni, stacji telewizyjnych etc.
Żródłem doniesień są portale allkpop.com, seoulbeats.com oraz soompi.com

1 komentarz:

  1. Nie wypowiem się na temat wszystkich poruszonych kwestii w tym poście, bo mój komentarz byłby równie długi, jak ten wpis ;) napiszę tylko kilka rzeczy: po dziś dzień 'Wolf' mi się nie znudził i też uważam układ choreograficzny do niego za jeden z najlepszych, jaki pojawił się w tym roku; B.A.P - bywały lepsze piosenki, choć ta oczywiście nie jest zła... A zwłaszcza za tzw.'the loof in on fire'; słyszałam o grzeszkach celebrytów w wojsku, nawet oglądałam fragment programu z nagraniami, co się tam działo wieczorami... Jednak nie wiedziałam, że tak sprawa wygląda i niby chcą to zmienić... Wiem, nie napisałam o Infinite, B2ST, itd., ale nie mam czasu, by się rozpisywać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń