czwartek, 9 maja 2013

9MUSES - WILD

Okej, mam z tym kawałkiem problem. Wszystko jest tutaj na swoim miejscu, wszystko spełnia kryteria by piosenka i teledysk odniosły sukces, przynajmniej mierzony miarą 9MUSES - formacji, która w hierarchii popularności ma jeszcze kilka szczebli do przebycia. A jednak gdzieś brakuje mi tego sznytu, wszystko jest zrobione po najmniejszej linii oporu, bez jakiejkolwiek dozy kreatywności, czy subtelności. Fajnie patrzy się na klip, piosenka też daje radę, szczególnie w refrenach, a jednak...



Taaaak, zacznijmy od teledysku. Jego główny atut jest oczywisty - 9MUSES. Taka jest koncepcja tego zespołu, że dziewczyny w pierwszej kolejności mają wyglądać i w tym względzie ze swoich zadań wywiązują się doskonale. Warto dodać, że w ich wypadku odpada też główny zarzut przeciwników azjatyckiej urody - średnia wzrostu w zespole to 172 cm i chyba żadna z dziewczyn nie ma mniej niż 170 cm. Chyba nie ma miejsca na Ziemi, gdzie przemarsz 9MUSES przez miasto nie sprzyjałby męskim kontuzjom karków.

Ale, że dziewczyn wyglądają... fajnie, to chyba każdy widzi. Co innego ze stylizacją, która niby im nie szkodzi, niby nawet pomaga, a jednak... Jest niewiarygodnie wtórna i mało kreatywna. Czerń, biel i czerwień - tłuczono to już tysiące razy. Oczywiście nie jest to ta ordynarna, wysoce wykontrastowana wersja tej kolorystyki, więc nie razi to tak oczu, ale jednak trudno nazwać to oryginalnym albo nawet szczególnie dobrze wykonanym.

Jak wykorzystać samą czerń i biel z o wiele lepszymi skutkami pokazała dopiero co Lee Hyori w teledysku do Miss Korea (>>TUTAJ<<), a kombinację z czerwienią w mistrzowski sposób zaprezentowały w zeszłym roku dziewczyny z EXID przy okazji teledysku do "Every Night" (>>TUTAJ<<). Polecam obejrzeć oba klipy, ale w szczególności ten drugi, który bardzo podobne zabiegi uskutecznia z o wiele większą filmową gracją. A jednak nie mogę obranej estetyki i jej prostoty policzyć na minus 9MUSES, bo jednak całość wypada atrakcyjnie i przyjemnie dla oka.

Podobnie jest z piosenką. Prosta do bólu. Klawiszowy podkład a'la pop przełomu lat 80-tych i 90-tych i nałożona na to nieco chaotyczna elektronika. Do tego wokale, które tracą nieco na spójności w zwrotkach, przede wszystkim ze względu na liczbę śpiewających wokalistek. A jednak ten jeden czy dwa wiodące akordy robią za super-klej, który spaja to wszystko w chwytliwą całość, która szczególnie dobrze sprawdza się w śpiewanych grupowo refrenach, które wręcz tryskają energią. Jedynie elektronika momentami może przyprawić o zgrzytanie zębami, ale nie jest to problem na tyle duży, by zatrzeć przebojowość piosenki.

No i dalej mam problem, bo wciąż oglądając ten klip mam to uczucie zwane przez Amerykanów "guilty pleasure". Bo ta piosenka i ten klip są proste do bólu i w dodatku wszystkie zamiary twórców od samego początku widać jak na dłoni. No i co tu dużo kryć, klip jest jednym wielkim wabiem na facetów. A jednak ja się na to wszystko nabieram, bo nie umiem odciąć się od tej prymitywnej części siebie, której ten klip i ta piosenka sprawiają niekłamaną frajdę.

Ciekaw jestem jaki będzie odbiór tego kawałka w Korei. Poprzednie tegoroczne nagranie 9MUSES - "Dolls" (>>TUTAJ<<) - radziło sobie nieźle, choć bez szału, a była to jednak piosenka o wiele bardziej "bezpłciowa". Świadczyłoby to, że grupa jednak ma jakieś grono wiernych fanów. W tej sytuacji niewykluczone, że ten klip wyniesie 9MUSES wyżej na drabinie sławy, tak jak ostatnio Girl's Day wystrzeliło znacząco w górę po równie seksownym, choć jednak chyba ciutek bardziej pomysłowym i wypieszczonym kawałku "Expect" (>>TUTAJ<<).

BONUS
Telewizyjny comeback na antenie Mcountdown.



POSTSCRIPTUM
Wersja "taneczna" klipu.



POSTSCRIPTUM 2
Z okazji powrotu dziewczyny dały specjalny mini-koncert dla fanów, a LOEN udostępnił część(?) spośród występów na swoim kanale YT i dorzucił jeszcze krótki zakulisowy wywiad.

"Dolls" - piosenka promująca pierwsze tegoroczne wydawnictwo


"Ticket" - jedno z zeszłorocznych nagrań


"Wild"

 

Wywiad

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz